powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CXV)
kwiecień 2012

Anioły są na ziemi. Diabły też
Earth ‹Angels of Darkness, Demons Of Light 2›
Światło dzienne ujrzała kontynuacja świetnego „Angels Of Darkness, Demons Of Light 1”. Przyznam się, że czekałem na tę płytę jak na mało którą, zdobyli mnie bowiem muzycy Earth swoim ubiegłorocznym powrotem.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Pięć kompozycji, pochodzących z tej samej sesji co materiał umieszczony na „Jedynce”, w naturalny sposób stanowi uzupełnienie obrazu, jaki zespół zaprezentował rok temu. Po raz drugi muzykom udało się zawiesić na kilkadziesiąt minut pojęcie czasu i przestrzeni. Dochodzące z głośników brzmienia zdają się nie istnieć w przedstawionym przez te słowa świecie. W maju 2011 roku pisałem tak: „Piękne jest to, jak spiętrzając melodie nakładaniem kolejnych warstw dźwięków, muzycy nie przytłaczają słuchacza, pozostawiają mu wiele swobody i miejsca na oddech, nawet roztaczają przed nim ogromne, rozległe i nieskażone krajobrazy. Urzeka nastrojowość utworów, w których poszczególne instrumenty, kontrastując ze sobą, uzupełniają się, rezonują wzajemnie mimo dysonansów, minimalnych różnic w długościach nut, wybrzmiewają razem, mijając swoje interwały”. Na „Angels Of Darkness, Demons Of Light 2” wrażenie instrumentalnej jedności jest jeszcze większe. Czasem trudno stwierdzić, czy rozlegający się w tle akord to jeszcze wiolonczela, czy już gitara; z basowymi wgłębieniami pozostawionymi przez partie Karla Blau przenikają się szumy i skrzypnięcia oraz mocniejsze dźwięki sprzężonej gitary Carlsona.
Podział na dwa krążki okazuje się słuszny. Po pierwsze, w porównaniu ze swoim poprzednikiem nowy album Earth jest mniej przytłaczający, lżejszy i momentami jaśniejszy. Dłuższy jest czas, w jakim zespół w pełni rozwija skrzydła, więcej tu czystych dźwięków gitar i mniej tomów, a więcej tamburynu. Po drugie, nagrania składające się na „2” nie tylko podobnie brzmią, lecz dosłownie początek mają tam, gdzie część pierwsza zostawiła słuchacza. Sprawiają jednak wrażenie ścieżek bardziej improwizowanych, opowiadają też inną historię. Kontrolę nad biegiem (w tym wypadku powolnym marszem) wypadków przejmuje muzyka, kwartet jest jedynie narzędziem w rękach bliżej nieokreślonej siły, wyzwolonej na pierwszej odsłonie „Angels Of Darkness, Demons Of Light”. Pokazuje to już pierwszy, trochę skromny i nieśmiały „Sigil of Brass”. Dronowy blues snuty w oparach gęstego dymu w „His Teeth Old Brightly Shine” sięga tajemniczych i mistycznych pustynnych regionów zachodnich Stanów. W „Waltz (A Multiplicity of Doors)” słyszymy w końcu wszystkie instrumenty w pełni brzmienia. Carlson, Blau, Goldston i Davies grają, jak im każe intuicja, bez przygotowania; reżyserią całego spektaklu zajmuje się, wynikająca z dotychczasowych eksperymentów, dźwiękowa symbioza. Tam, gdzie kończą się możliwości wiolonczeli, dołączają struny basu, a następnie gitary; sekcja rytmiczna w każdej chwili może wejść w linię melodii.
Przy całej tej pięknej aurze, jaką wytwarza muzyka Earth, trudno oprzeć się wrażeniu, że „2” jest dopełnieniem pierwszej płyty, którego jednak tamta nie wymagała, sprawdzając się jako niezależna całość. Tegoroczny album większego znaczenia nabiera właśnie w połączeniu z „Angels Of Darkness, Demons Of Light 1”. A tak na marginesie – ciekawą perspektywę nakreśla tytuł ostatniego utworu…



Tytuł: Angels of Darkness, Demons Of Light 2
Wykonawca / Kompozytor: Earth
Wydawca: Southern Lord
Nośnik: CD
Data wydania: 14 lutego 2012
EAN: 808720014914
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie
Utwory
CD1
1) Sigil Of Brass: 3:32
2) His Teeth Did Brightly Shine: 9:00
3) A Multiplicity Of Doors: 13:04
4) The Corascene Dog: 8:26
5) The Rakehell: 11:50
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

179
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.