powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CXVII)
czerwiec 2012

Autor
Cannes 2012: Koniec świata ze skrzyneczki na narzędzia
Trwające odliczanie do końca 65. Festiwalu Filmowego w Cannes nieuchronnie zbliża nas do sporządzania bilansów. Ile z 22 konkursowych filmów miało jakiś sens, a ilu z nich udział w tym festiwalu dodał niesłusznej nobilitacji?
‹65. Festiwal w Cannes›
‹65. Festiwal w Cannes›
„Post Tenebras Lux” Carlosa Reygadasa wprawiło w osłupienie. Jednych pozytywnie, innych mniej. W radzeniu sobie z tym filmem nie pomagały żadne racjonalne podszepty, znajomość poprzednich dokonań reżysera, ani rozeznanie kontekstów w całej meksykańskiej kinematografii. Symboliczne sceny wydarzyły się dzień po pokazie na konferencji prasowej z udziałem Reygadasa. Krytycy błądzili pytaniami od sasa do lasa, aż w końcu jedna z dziennikarek, dosyć speszona, poprosiła reżysera o streszczenie fabuły. Powiedziała, że po seansie nie wiedziała jak opisać film i czytając poranne recenzje miała wrażenie, że jej koledzy po fachu też nie bardzo potrafią zgodnie określić o czym „Post Tenebras Lux” opowiada. Reygadas odparł, że bardzo go jej pytanie cieszy i że to świetnie, że jego filmu nie da się opisać okrągłymi zdaniami. „Do opowiadania historii służy literatura, ja się przeciwko takiemu kinu buntuję” – przyznawał Reygadas, który z filmu na film faktycznie coraz bardziej odsuwa swoje kino od konkretów, a coraz ufniej inwestuje umiejętności w tworzenie wizualno-poetyckiego filmowego przeżycia.
‹Post Tenebras Lux›
‹Post Tenebras Lux›
„Post Tenebras Lux” w pierwszym odruchu działa na zmysły, dopiero później na intelekt, wyraźnie mało pomocny podczas seansu i trochę bezradny po nim. O ile w „Bitwie w niebie” Reygadas poruszał się w moim odczuciu po tych samych rejonach, po których teraz spaceruje Ulrich Seidl – czyli skrajnego gnębienia swoich bohaterów – o tyle teraz jego prowokacja wydaje się bliższa Larsowi von Trierowi. Magiczny, choć być może niesłuszny, związek „Post Tenebras Lux” tworzy porządek sekwencji podobny do „Antychrysta”. Film Reygadasa otwiera scena zagubionej na polu dziewczynki, na którą czyhają nieprzyjazne zwierzęta. Upiętą w oniryczną ramę scenę, jeszcze zresztą piękniejszą niż słynny prolog „Cichego światła”, cechuje to samo osamotnienie dziecka w niebezpieczeństwie, które stało się punktem zapalnym „Antychrysta”. W dalszym przebiegu „Post Tenebras Lux” w strumieniu obrazów spotykają się podobne filmowi von Triera siły. W istotny sposób ludzkie zachowania determinuje przyroda, podsycająca w postaciach mroczne instynkty i pragnienia. Dom pośrodku lasu staje się areną konfliktu impulsów ciała i duszy, coś podżega bohaterów do wzajemnego sprawiania sobie bólu i wybuchów niekontrolowanej szczerości. Gdy w „Antychryście” leśny lisek syczał: „Chaos króluje”, u Reygadasa milczący neonowy stwór odwiedza dom rodziny z tajemniczą skrzyneczką na narzędzia i uruchamia szereg dziwnych zachowań u ludzi. Każda następna scena czyni dokładnie odwrotny zwrot „akcji” niż podpowiadałby nam rozsądek, finał zaś należy do najbardziej efektownych filmowych zakończeń na tym festiwalu. Jeśli jednak ułożyć sobie „Post Tenebras Lux” w uniwersalny film o pewnym narastającym napięciu możliwym do odczytania nie tylko na proponowanych przez reżysera polach, ów zakończenie podsuwa ponurą konkluzję dla ludzkości. Myśląc o nim, pamięcią znowu wraca się do klimatów z von Triera, ale tym razem z „Melancholii”. Rozgrywka między postaciami u Reygadasa doprowadza bowiem do naruszenia wszystkiego dokoła z nimi samymi włącznie. Do końca świata.
‹The Hunt›
‹The Hunt›
Interesujący wydaje się przypadek „Jagten” Thomasa Vinterberga. Poza „Love” Hanekego chyba nikt nie zebrał tu tak zgodnie pozytywnych opinii. Co ciekawe, owy zachwyt znacznie przewyższa jakość samego filmu, udanego, ale jednocześnie nie aż tak porażającego jak chcieliby jego miłośnicy. Klasycznie nakręcająca się spirala przemocy wobec podejrzanego o pedofilię Lucasa poprawnie prowadzi narastanie emocjonalnej temperatury i bez wątpienia zamyka świetne zakończenie. Finał bowiem zdradza, że stała za nim tęga głowa reżysera, który wiedział jak sprawić, żeby film długo został nam w pamięci choć niekoniecznie na aż tak dobrą pozycję we wspomnieniach zasłużył sobie wcześniejszymi dwoma godzinami. Vinterberg porusza się po świecie małego miasteczka nie potrafiąc wyrwać się z pewnej utrwalonej już przez kino kliszowości. Przesadnie koncentruje się na głównym bohaterze, w tym samym czasie wszędzie podrzucając sygnały, że ci, którzy zajmują się przeprowadzaniem na Lucasie mogliby być niemniej ciekawymi obiektami zainteresowania. Być może nie na miejscu byłoby rysować mapę skojarzeń między „Jagten” a „Moją drogą Wendy”, ale wydaje się głębia refleksji o przemocy w przypadku tego drugiego tytułu była przepastniejsza. Choć zawsze pozostaje w tym taka pociecha, że „Moja droga Wendy” była z kolei słabszym pod wieloma względami filmem.
‹The Paperboy›
‹The Paperboy›
Zawodzi lub też nie w pełni satysfakcjonuje „The Paperboy” Lee Danielsa. Zasługa w tym nie tylko fatalnie obsadzonego w jednej z głównych ról Zaca Efrona, który pozbawił mocy jednej z centralnych postaci. Przyznać trzeba także, że napisany dla niego bohater – nastolatek zakochany w starszej, rozwiązłej sąsiadce (Nicole Kidman) – stanowi wyjątkowo blady wątek „The Paperboya”. Dookoła romansowej historii dzieje się natomiast dużo dobrego. Klimatycznie zobrazowane miasteczko w okolicy mokradeł, nad którym wisi dziwny mrok i duchota, co prawda niezbyt zaskakuje mieszkającym w nim złem, ale tworzy intrygującą scenerię. Ta z kolei szczególnie procentuje w finałowych scenach, będących zasadniczo jedynymi momentami w których „The Paperboy” stuprocentowo przykuwa uwagę. Zadziwiającym minusem filmu jest daleko posunięta stereotypowość postaci. Pokonać ją umie – o dziwo – chyba tylko Matthew McConaughey, choć i tu trzeba zastrzec, że ma po bokach umiarkowanie dobrze wypadających rywali. Nicole Kidman grająca lokalną Barbie, faktycznie przekonująco wypada w tej roli, ale nie wnosi do niej z kolei nic poza wypełnieniem pewnego klasycznego schematu filmowej postaci. W sumie film Lee Danielsa podejrzanie często przywodzi na myśl „Czas zabijania” i bardzo rzadko potrafi od tego skojarzenia uciec. Z pozoru jest lepszym bratem filmu Joela Schumachera, wydaje się odznaczać większym wyrafinowaniem i mniejszą przewidywalnością, tyle, że czasami… pozory po prostu mylą.



Cykl: Festiwal Cannes
Miejsce: Cannes
Od: 16 maja 2012
Do: 27 maja 2012
WWW: Strona

Tytuł: Post Tenebras Lux
Reżyseria: Carlos Reygadas
Zdjęcia: Alexis Zabe
Scenariusz (film): Carlos Reygadas
Rok produkcji: 2012
Kraj produkcji: Francja, Holandia, Meksyk, Niemcy
Czas projekcji: 100 min
Gatunek: dramat
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie

Tytuł: The Hunt
Tytuł oryginalny: Jagten
Reżyseria: Thomas Vinterberg
Rok produkcji: 2012
Kraj produkcji: Dania
Gatunek: dramat
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie

Tytuł: The Paperboy
Reżyseria: Lee Daniels
Scenariusz (film): Peter Dexter
Rok produkcji: 2012
Kraj produkcji: USA
Gatunek: thriller
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie
powrót; do indeksunastwpna strona

92
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.