Co wyjdzie z połączenia telefonu komórkowego i jabłka? Dużo, dużo złota. Jak otrzymać muszlę i dlaczego połączenie radiacji z bronią nie musi doprowadzić do powstania bomby atomowej? Te i wiele innych problemów związanych z ewolucją oferuje nam „Doodle God 2”.  | Początki są łatwe...
|
Wcielając się w boga, zabawiamy się w tej grze w rozwój nowego świata. Na początku dostajemy do rąk cztery podstawowe żywioły, przy pomocy których będziemy mogli stworzyć bardzo, bardzo wiele. Poprzez mieszanie ich ze sobą i otrzymywanie nowych składników nasz świat będzie stopniowo, choć niekoniecznie równomiernie, ewoluował z pozbawionego roślinności pustkowia aż po wielkie metropolie z drapaczami chmur. O ile na samym początku ewolucja świata postępuje bardzo sprawnie, wraz ze wzrostem kolejnych składników oraz kategorii robi się coraz trudniej. Z czterech żywiołów, stanowiących zarówno elementy możliwe do wykorzystania, jak i kategorie zawierające w sobie wszelkiej maści pochodne im składniki (pod ogniem znajdziemy lawę, siarkę, węgiel i słońce, a zakładka ziemia kryje m.in. kamień, piasek i glinę) dojdziemy stopniowo do dziesięciu, co w połączeniu z poszczególnymi elementami daje dziesiątki, a nawet setki rozmaitych kombinacji. Co ważniejsze, nie wszystkie można jakoś rozsądnie wyjaśnić.  | Sprawy się skomplikowały.
|
Nie zrozumcie mnie źle, nie jest to w żadnym wypadku całkowicie abstrakcyjna gra. Przy użyciu dwóch różnych elementów tworzymy w niej nowe, które dodawane są do tych już odkrytych, poszerzając nasze możliwości. I choć połączenie kamienia ze zbożem, by otrzymać mąkę, nie było dla mnie zbyt oczywiste, to późniejszy proces, który doprowadził do wynalezienia chleba, był już bardzo oczywisty. Kłopot w tym, że bardzo często ciężko określić, czy dopiero co zdobyte osiągnięcie może być wykorzystane w dalszej ewolucji, czy raczej, jak wspomniany wyżej chleb, stanowi ślepy zaułek i należy szukać innych rozwiązań. Nie jesteśmy zostawieni samopas: w każdej chwili możemy sięgnąć po ikonkę pomocy, która oferuje dwie możliwości. W pierwszym przypadku pokazuje nam, które zestawy zdobytych cech powinniśmy spróbować połączyć, by otrzymać coś nowego. W drugiej opcji znajdziemy końcowy efekt, z którego często łatwo wywnioskować, czego możemy potrzebować (co prawda za nic w świecie nie wpadłbym na to, jak dotrzeć do zdobycia muszli). Można powiedzieć, że trudność gry z każdym kolejnym osiągnięciem rośnie. Można też powiedzieć, że z czasem staje się ona po prostu coraz bardziej męcząca. Sądzę, że warto się przekonać, jak jest naprawdę. A dla posiadaczy urządzeń mobilnych przygotowano specjalną rozszerzoną wersję „Doodle God 2”. |