„Ortografia na wesoło” to jedna z tych nielicznych gier, które z całą pewnością są polskiej produkcji – a nie na zachodniej licencji (za którą trzeba dodatkowo płacić). Niestety, działa to także w drugą stronę: tych gier nie da się sprzedać za granice naszego kraju…  | Dziękujemy wydawnictwu Adamigo za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji. |  |
 |  | ‹Ortografia na wesoło›
|
…chyba że dla zagranicznej Polonii, chcącej podszkolić swoje pociechy w zawiłościach ojczystego języka. Bo „Ortografia na wesoło” jest planszową grą dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym, utrwalającą pisownię wyrazów z ż, rz, ch, h, ó, u. A czyni to oczywiście poprzez zabawę. Do rozkładania na stole jest dość dużo elementów. Dwie talie kart (razem: 54 sztuki) należy potasować i rozdać pomiędzy graczy, z których każdy otrzymuje też pionek do położenia na polu startowym. Obok planszy stawiamy stos „niebieski” (z pytajnikami) oraz „zielony” (z wykrzyknikami). Dodatkowo rozdzielamy żetony z głoskami: żółte osobno, białe osobno. Uff… Rozdając karty, trzeba uważać, by wszystkie były odwrócone prawidłową stroną – z zadaniem – do góry, gdyż po ich drugiej stronie jest podane prawidłowe rozwiązanie. Gracze ustalają pierwszeństwo i kolejność, po czym pierwsza osoba rzuca kostką. Nim jednak przesunięty zostanie pion na planszy, należy zdecydować, w którą pójdzie stronę… A to będzie zależało od odpowiedzi gracza na zagadkę umieszczoną na pierwszej karcie z rozdanego stosu. Zagadka jest zawsze taka sama, a brzmi: która wersja głoski (ż czy rz, ch czy h, ó czy u) powinna zostać umieszczona w brakujących polach? Przykładowe zadania to: pr_żna kr_lewna, ko_uch stró_a, _yży _arcerz. Jeśli gracz odpowie prawidłowo, pion przesunie się do przodu; jeśli nieprawidłowo – do tyłu (oczywiście, nie dalej, niż do pola startowego). Przesuwając pion, można natrafić na jedno z trzech rodzajów pól specjalnych: oznaczonych znakami zapytania, wykrzyknikami lub literami („abc”). W przypadku tych pierwszych, gracz sięga po kartonik niebieski i próbuje odczytać narysowany tam rebus. Zielone, „wykrzyknikowe” kartoniki mieszczą zabawne wierszyki, w których – podobnie jak w zadaniach podstawowych – brakuje jednej głoski. Różnica polega na tym, że tu jest to zawsze jedna i ta sama (na cały wierszyk) wersja głoski 1). Zadania specjalne „literkowe” są trudniejsze, a polegają na ułożeniu wyrazu z wylosowanych pięciu liter (białe żetony) i dowolnej ilości głosek na żetonach żółtych (zawierających wspomniany już zestaw ż, rz, ch, h, ó, u, ale nie tylko). W przypadku prawidłowej odpowiedzi na zadania rebusowe i wierszowane, zawodnik ma prawo do dodatkowego rzutu kostką. Po ułożeniu zaś prawidłowego wyrazu, gracz przesuwa swój pionek o tyle pól, ile żetonów wykorzystał. Autorzy gry sugerują, by żółte żetony wykorzystywać także do rozwiązywania podstawowych zadań – z rozdanych talii kart. Tu jednak daje się zauważyć problem: bodaj tylko „u” występuje w więcej niż jednym egzemplarzu żółtego żetonu, podczas gdy w zadaniu brakuje zwykle dwóch głosek (czasem różnych, czasem tych samych). A jeśli już mowa o brakach: cena gry jest bardzo niska, co jest oczywiście dużym plusem, jednak czy naprawdę zwiększyłoby ją dodanie paru woreczków strunowych? Rebusy, wierszyki, żetony – po wypchnięciu z wytłoczki nie mają się gdzie podziać, walając się po pudełku. Talie z kartami trzeba umiejętnie rozciąć i wyjąć z folii, bo po jej zniszczeniu czeka je taki sam los – wymieszanie wszystkiego ze wszystkim… Podawany przez twórców gry minimalny wiek graczy to 6 lat, czyli końcówka przedszkola, początek szkoły. Wiek, w którym przeciętne dziecko poznaje litery, uczy się czytać. Faktycznie, zadania rebusowe są dla tego wieku odpowiednie. Zadania podstawowe i wierszyki to już raczej rok-dwa więcej, zwłaszcza biorąc pod uwagę dobór słów, często dla dzieci nieznanych. Zadanie polegające na układaniu wyrazów to wiek jeszcze ciut wyższy. Można więc narzekać, że nie sposób określić docelowego wieku graczy – można też jednak powiedzieć, że gra dopasowuje się do rosnącego dziecka: w młodszym okresie można pomijać zadania „literkowe”, w starszym banalne już wtedy rebusy. Gra kończy się z dotarciem pierwszego zawodnika do mety. I choć plansza nie jest długa, po upłynięciu pół godziny gry (sześciolatek kontra ośmiolatka), jeden z pionków nie dotarł dalej niż do połowy planszy, drugi zaś wrócił na start. Zaznaczyć przy tym należy, że z uwagi na wiek graczy i rosnące ich zniecierpliwienie 2), pominięto zadania polegające na układaniu wyrazów. Podsumowując, „Ortografia na wesoło” jest warta swojej ceny. Warto zaopatrzyć się dodatkowo w kilka woreczków strunowych na karty, kartoniki i żetony. Słownik ortograficzny nie jest konieczny – prawidłowe rozwiązania zadań podstawowych są podane na odwrocie kart, wszystkich innych zagadek – w instrukcji gry. Kolorowe, solidne wykonanie, żartobliwe wierszyki, niewielka cena i szczytne przesłanie skłaniają ku wystawieniu wysokiej oceny. 1) Przykładowo: _ubr na _urek miał ochotę, chciał go po_reć z _ywopłotem. 2) Co mają robić pozostali gracze, gdy jeden zastanawia się nad ułożeniem długiego wyrazu z wylosowanych (i nie tylko) głosek?
Tytuł: Ortografia na wesoło EAN: 5902410006168 Info: 2-4 osób, wiek od 6 lat Data produkcji: 2011 Ekstrakt: 80% |