powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CXVII)
czerwiec 2012

Dream team?
Beach House ‹Bloom›
Poprzedni album tego duetu słusznie uznano za jedną z najlepszych dreampopowych płyt 2010 roku. Teraz Beach House powracają z kolejnym wydawnictwem – „Bloom”, które trafiło do sprzedaży w maju. Bez wahania można stwierdzić, że warto było na nie czekać.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Bloom›
‹Bloom›
Muzycy z Baltimore od początku kariery sprawnie łączą migotliwą i senną elektronikę ze smutnymi, nieco rozmytymi gitarami, co wytwarza w ich twórczości niezwykłą aurę – gdzieś na granicy błogiego relaksu i wybijającego lekko z tego stanu niepokoju. Takie były już poprzednie krążki: „Beach House” z 2006 roku, „Devotion” z 2008 i zwłaszcza wspomniany „Teen Dream” sprzed dwóch lat. Do tego od razu widać, że grupa wydaje kolejne pozycje dość regularnie, ale czy i tym razem serwuje słuchaczom prostą stylistyczną kontynuację kompaktowych poprzedników? I czy na nowym krążku znajdziemy tak klimatyczne utwory jak choćby kapitalne „Norway” albo „Zebra”?
Na szczęście odpowiedź to podwójne „tak”. Przede wszystkim nastrój i charakter dźwięków umieszczonych na „Bloom” jest ten sam. Znowu jest marzycielsko i płynąco, a do tego trochę melancholijnie, ale jednocześnie na wierzch prawie zawsze przebija się przyjemne ciepło. Lecz nie oznacza to wcale, że mamy do czynienia z monotonnym odgrzewaniem tego samego konceptu. Może to być nawet nieco zaskakujące, ale nadal całość brzmi świeżo, a na playliście da się nawet wyłapać pewne rozwinięcia pomysłów z wcześniejszych albumów. Znakomity, otwierający całość i oparty na jednostajnej gitarze oraz zwiewnej elektronice „Myth” jest też godnym następcą przywołanego przeboju z ostatniego longplaya (a co najważniejsze – nie jest jedynym tak hipnotyzującym trackiem). Pierwszy utwór to też świetna okazja do przypomnienia sobie odrobinę stłumionego, a przy tym przeszywającego wokalu Victorii Legrand, którym artystka uwodzi z podobnym skutkiem w chyba wszystkich dziesięciu nowych kawałkach (w szczególności w „Other People” bądź „New Year”). Dla mnie, pomimo niebywałej równości całości materiału, wybijające są „On The Sea” oraz „Wishes”. W pierwszym intrygują najpierw klawisze, następnie wokal, a w końcu dochodząca momentami altówka. Drugi to zaaranżowany na syntezatorze, drgający i baśniowy spacer w iście dreampopowej atmosferze z kilkakrotnie powracającą frazą: „Wishes On A Whell”.
„Bloom” to dzieło kompletne, balansujące między delikatnym dream popem a subtelnym shoegaze’em oraz świetnie dopełnione eterycznym wokalem Legrand. Nie sposób przy tym wychwalaniu pominąć również zmyślnych i naładowanych emocjami tekstów, ale i tak tym, co najbardziej intryguje w przypadku Beach House, jest niesamowity, senny i baśniowy klimat, który potrafi wprawić słuchacza w niezwykły nastrój – bez wątpienia pozytywny, ale niepozbawiony głębszej refleksji. To krążek idealny na duszne letnie wieczory, kiedy akurat zabraknie trochę energii na kolejne wakacyjne szaleństwa.



Tytuł: Bloom
Wykonawca / Kompozytor: Beach House
Nośnik: CD
Data wydania: 29 maja 2012
Gatunek: elektronika, rock
EAN: 602527976488
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie
Utwory
CD1
1) Myth
2) Wild
3) Lazuli
4) Other People
5) The Hours
6) Troublemaker
7) New Year
8) Wishes
9) On The Sea
10) Irene
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

155
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.