W dwudziestym drugim tomie mangi „Miecz nieśmiertelnego” Hiroakiego Samury akcja spowalnia, okrutne czyny dokonywane z mieczem w dłoni ustępują miejsca rozwojowi postaci, tragediom osobistym i torturom. Strona graficzna pozostaje taka sama – genialna.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Japonia, XVIII wiek, czas pokoju, kiedy miecz samuraja był bardziej oznaką statusu niż bronią. Oczywiście nie dla wszystkich: tajne szkoły sztuk walk, polityczne stronnictwa i skorumpowani urzędnicy z zapałem masakrują przeciwników w walce o władzę i przywileje. A gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą – młoda Asano Rin była świadkiem zamordowania swoich rodziców przez członków Itto-ryu, szkoły sztuk walki po trupach rywali wspinającej się na szczyt. Poprzysięgła zemstę, a w jej dokonaniu pomaga jej Manji – samuraj obdarzony przekleństwem nieśmiertelności, który jeśli odpokutuje za swe zbrodnie, będzie mógł umrzeć. Ponieważ pokuta obejmuje zabicie tysiąca złych ludzi, cele obojga bohaterów wzajemnie się uzupełniają. „Miecz nieśmiertelnego”, choć zaczyna się jako historia o zemście, szybko przestaje takową być. Dwójka bohaterów, idąc tropem członków Itto-ryu, wciąga do opowieści coraz większą liczbę ludzi, zdobywając nowych wrogów i sojuszników podejrzanej konduity. Również czarne charaktery w kolejnych tomach stają się coraz bardziej dwuznaczne, z własnymi powodami i racjami oraz skomplikowanymi zależnościami. Po drodze fabuła zahacza także o sprawy przebaczenia, zemsty i odkupienie win, dodające odrobinę intelektualnej przyprawy do przelewu krwi i latających części ciała. Z tych powodów dwudziesta druga część „Miecza…” (z dwudziestu dziewięciu, jakie do tej pory powstały) ma już całkiem skomplikowaną fabułę. Na poprzednim tomie zakończył się cykl „więzienny”, podczas którego Manji był więziony i poddawany eksperymentom przez władze po tym, jak jego regeneracyjne zdolności zwróciły ich uwagę. Uciekłszy z lochów razem z Rin ma teraz szansę odpocząć i przygotować do wyruszenia w kolejny etap wędrówki. Naokoło nich sojusznicy i wrogowie realizują własne plany. Doa i Isamu poszli własną drogą, na razie, jak się wydaje, znikając z fabuły. Najważniejszą jednak postacią tego odcinka mangi jest Habaki Kagimura, ten naczelny szwarccharakter z poprzednich tomów i nadzorca zbrodniczych eksperymentów stanął wobec konsekwencji porażki. Niezadowoleni zwierzchnicy dają mu jeden miesiąc na pojmanie członków Itto-ryu. Jeśli zawiedzie, będzie musiał popełnić samobójstwo. Habaki, próbując odkupić winy w oczach przełożonych, nieoczekiwanie jest w stanie zyskać odrobinę sympatii czytelnika, zwłaszcza gdy zostaje zagrożona jego rodzina. Tymczasem ocaleli członkowie Itto-ryu uciekają przed jego pościgiem. Skutkiem tych wszystkich machinacji spora część tomu ma miejsce na drodze, gdy poszczególne grupy wędrują przez wioski i miasta Japonii, starając się złapać jeden drugiego lub umknąć. Ogólnie, w porównaniu do okrutnej siekaniny z poprzednich tomów, nastrój jest raczej spokojny. Ale wszystko kończy zapowiedź jakiejś krwawej niespodzianki, na którą jednak trzeba będzie czekać do następnej części. Hiroaki Samura umiejętnie żongluje przeplatającymi się wątkami i tabunem postaci, tworząc wciągającą opowieść. Jednak głównym powodem, dla którego z przyjemnością przewracam kolejne strony mangi, są jego umiejętności artystyczne. Samura jest mistrzem nasyconego detalami rysunku, pełnego cieni wykonanych ołówkiem, prawie realistycznych, niemal pozbawionych mangowej stylistyki postaci i znakomicie potrafi oddać dynamikę ruchu. Sceny walk bywają wyjątkiem, w nawale rozmazanych linii ginie zrozumienie, kto kogo sieka. To jednak drobiazg. Szczerze mówiąc, czasem mam wrażenie, że manga mogłaby pozostać nieprzetłumaczona lub nawet pozbawiona dymków z dialogami – sam widok rysowniczych popisów autora by wystarczył. Podsumowując – „Miecz nieśmiertelnego” jest znakomitą kontynuacją serii, z której jej fani będą zadowoleni.
Tytuł: Miecz nieśmiertelnego #22 Tytuł oryginalny: Blade of the Immortal Data wydania: marzec 2012 Cena: 29,99 Gatunek: historyczny, manga Ekstrakt: 60% |