powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CXVIII)
lipiec-sierpień 2012

Bruce Wayne odchodzi
Christopher Nolan ‹Mroczny Rycerz powstaje›
„Mroczny Rycerz Powstaje” był jedną z najbardziej oczekiwanych premier ostatnich lat i choć nie spełnił pokładanych w nim nadziei to nie można powiedzieć, że Christopher Nolan zawiódł. Twórca nowego filmowego wizerunku Batmana po prostu zdecydował się dokończyć swoją opowieść o tym bohaterze, a nie odpowiadać na oczekiwania widzów.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W świecie filmu panuje niepisana zasada, że w przypadku ścisłej trylogii część środkowa jest zazwyczaj tą najlepszą. Z bardzo prostej przyczyny: nie trzeba wątków zawiązywać (część pierwsza) i ich wszystkich wyjaśniać (finał), nie trzeba postaci wprowadzać, przedstawiać, nie trzeba ich też godnie żegnać. Ta zasada sprawdziła się w przypadku „Batmana” Christophera Nolana, bo choć początkowo przygody Mrocznego Rycerza niekoniecznie miały być trzyczęściową sagą, to w ostateczności reżyser poszedł przetartą ścieżką i nakręcił klasyczną trylogię. W „Początku” dużo czasu poświęcił na przedstawienie widzom Bruce’a Wayne’a, a w „Mroczny Rycerz Powstaje” musi bohatera sprowadzić ze sceny, wyjaśnić niedopowiedzenia, pozamykać wątki. „Mroczny Rycerz” był wolny od tych ograniczeń i choć pozostaje najlepszym filmem serii, to niekoniecznie jest lepszą historią o Batmanie niż duet „Początek”/„Powstanie”. Pierwszą i trzecią część trylogii należy bowiem rozpatrywać łącznie, są – jak słusznie zauważył w swojej recenzji Michał R. Wiśniewski – lustrzanym odbiciem i dopełnieniem. Walka Batmana z Jokerem wyłamywała się z tego nurtu, co pozwoliło Nolanowi nakręcić trzymający w napięciu thriller akcji, który nie skupiał się na postaci Bruce’a Wayne’a, dzięki „Początkowi” dobrze już znanej, ale na walce z przerażającym chaosem Jokera i szaleństwem Harveya Denta. W kontekście pierwszej i trzeciej części trylogii ta środkowa mogłaby właściwie nie istnieć, choć fabuła finałowej odsłony odnosi się do wieńczącego „Mrocznego Rycerza” kłamstwa, które uczyniło z Batmana ściganego przestępcę.
W „Powstaniu” reżyser nie miał już luksusu swobody fabularnej, ale oczywiście można spierać się czy jawne nawiązania do „Początku” były konieczne. Być może Batman mógłby zejść ze sceny i borykać się ze swoimi demonami nie walcząc jednocześnie fizycznie z tym samym, starym zagrożeniem. Arcyłotr tego odcinka, Bane, to bowiem kalka dobrze znanego Ra’s Al Ghula: ma ten sam cel – zniszczyć Gotham, i używa do tego podobnych metod – fizycznej siły nie ustępującej umiejętnościom Mrocznego Rycerza oraz armii oddanych idei pomagierów. Ale to nie jedyne podobieństwa (a sporo zalicza się do kategorii spoilerów): Wayne znów Batmanem nie jest, ale się staje (zwiastuny już zdradziły ten wątek „emerytury” z dobrze znanych komiksowych historii „Knightfall” i „Powrót Mrocznego Rycerza” – zresztą to nie jedyne nawiązania komiksowe, można znaleźć choćby ponownie epizody z „Year One” czy pomysły z sagi „No Man’s Land”) i tak jak na początku kariery mściciela radzi sobie niewiele lepiej niż „ludzcy” bohaterowie. Co też zresztą oddaje czas ekranowy, który przez Batmana wypełniony jest w stosunkowo niewielkim stopniu. Stało się to, czego chcieliśmy w naszej redakcyjnej dyskusji: na pierwszym planie Batman został zastąpiony przez Wayne’a bez maski.
Te podobieństwa do „Początku” właściwie definiują finał trylogii i przesądzają o jego odbiorze. Jeśli ktoś spodziewał się filmu lepszego niż „Mroczny Rycerz”, emocjonującego kina akcji po raz kolejny genialnie splatającego facetów w trykotach z realnym światem, to się srogo zawiedzie. „Powstanie” jest w porównaniu do poprzedniej odsłony przegadane, nie ma tak wyrazistego złoczyńcy (choć ciężko Tomowi Hardy’emu w roli Bane’a cokolwiek zarzucić, za to scenarzystom można zarzucić niepotrzebne zubożenie tej postaci) i – co jest chyba największym zaskoczeniem – nie jest w stanie przebić środkowej części rozmachem. To zresztą może być największa bolączka dla tych fanów filmowego Batmana, którzy mniejszą uwagę poświęcają fabule, a oczekują scen walki, lotów między wieżowcami, spektakularnych wybuchów i celnych one-linerów. Pod tym względem „Mroczny Rycerz Powstaje” raczej zatrzymuje się na już osiągniętym poziomie i nie jest w stanie zaoferować nic zaskakującego. Lucius Fox niby przygotowuje obrońcy Gotham nowe zabawki, ale ten ostatni z kolei, jakby waha się używać starych (np: walki wręcz są naprawdę tylko i wyłącznie wręcz). Wypada też wspomnieć, że prawdziwe są głosy, które mówią, że sceny w filmie są tylko namiastką tego, co obiecywał doskonale zmontowany zwiastun i mimo potencjalnej widowiskowości nie wbijają w fotel tak jak np.: porwanie pana Lau czy pościg ciężarówek za konwojem przewożącym Denta.
Ujawnia się tu podstawowy mankament filmu, którym jest nie koncepcja, a wykonanie. Nawet jeśli ktoś był usatysfakcjonowany „Początkiem” i jest w stanie nie porównywać do „Mrocznego Rycerza”, a przyjąć, że cała trylogia ma być spójną opowieścią o życiu Bruce’a Wayne’a, nie będzie zapewne z „Powstania” w pełni zadowolony. Ostatnia odsłona cyklu jest filmem słabszym realizacyjnie, nie tak oszałamiającym efektami, nie tak trzymającym w napięciu, zbyt długim. Jeden rodzaj niedociągnięć to nierówno rozłożone akcenty, niepotrzebnie podkreślany patos i dość nachalna symbolika – skutkujące rozciągnięciem momentów zupełnie nieistotnych z punktu widzenia tempa filmu, które można było wyciąć czy skrócić bez zubażania postaci (vide np.: scena w więzieniu). Drugi problem to wpadki realizacyjne, które umniejszają realność filmu (np.: wspomniane niekorzystanie przez Batmana ze swoich cudownych zabawek czy wprowadzenie postaci, które bez żadnego wyjaśnionego treningu są w stanie konkurować fizycznie ze szkolonym w ninjitsu Wayne’em), albo stanowią niewykorzystaną szansę na dobrą scenę (np.: „zabicie” znanej ze zwiastuna sceny z odnoszącym się do pojazdu one-linerem Batmana poprzez zdradzenie tajemnicy nowej maszyny kilka scen wcześniej).
Zresztą jeśli mowa o realności i prawdopodobieństwie, to aby w pełni cieszyć się nowym Batmanem trzeba przede wszystkim przełknąć główny wątek fabularny ataku na Gotham i wszystkie jego reperkusje: cudowne ozdrowienia, zmultiplikowane super-maszyny wojskowe, bierność wyższych instancji wobec zagrożenia, wielomiesięczna wegetacja o chlebie i wodzie bez widocznych uszczerbków dla zdrowia i wyglądu itp. itd. Ale taka jest cena inkorporowania komiksowych wątków do realistycznego świata filmowego Mrocznego Rycerza. Tak samo jak ceną wprowadzania do i tak rozbudowanej fabuły nowych postaci (bardzo dobra, wbrew obawom, i naturalna Catwoman oraz ciekawa postać młodego policjanta) jest ich zubożenie, co zresztą czyni relacje tych bohaterów z Batmanem/Wayne′em mniej wiarygodnymi. Innych widzów z kolei może uderzyć przesadny realizm skutkujący niespójnością wobec „Batmana: Początek”, najbardziej „teatralnej” części sagi. Choćby samo Gotham z początku sagi o Nietoperzu, z nieco steampunkową scenografią podniebnej kolejki i przemysłowo-więzienno-szpitalnej wyspy w środku miasta to zupełnie inna metropolia niż ta, którą widać w drugiej, a zwłaszcza teraz, w trzeciej części sagi.
Mimo wszystko te niedociągnięcia nie są w stanie całkowicie zabić przyjemności powrotu do świata Batmana zwłaszcza, że treściowo „Mroczny Rycerz Powstaje” satysfakcjonuje. Mieszając konsekwencję z przekorą widoczną w finale filmu Nolan kończy historię krucjaty Bruce’a Wayne’a, a tak naprawdę historię człowieka, który walcząc ze swoimi demonami – z poczuciem winy na czele – przypadkowo wplątał się w walkę o życie, dusze i umysły mieszkańców swojego miasta. I przyjął ją jako treść swojego życia, choć mądrzy ludzie wokół mówili, że musi istnieć coś poza tym. Finał tej opowieści nie jest może wyjątkowo porywający, ale mimo to wciąga i, ostatecznie, wzrusza.



Tytuł: Mroczny Rycerz powstaje
Tytuł oryginalny: The Dark Knight Rises
Dystrybutor: Warner
Data premiery: 27 lipca 2012
Reżyseria: Christopher Nolan
Zdjęcia: Wally Pfister
Scenariusz (film): Christopher Nolan, Jonathan Nolan
Muzyka: Hans Zimmer
Rok produkcji: 2012
Kraj produkcji: USA
Cykl: Batman
Gatunek: SF
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w: Kulturowskazie
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

51
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.