Wiele lat temu na rynku pojawiła się gra zatytułowana „Get Medieval”. Wybierało się tam jednego z czterech herosów i łaziło aż do znudzenia po labiryntach w celu dopadnięcia wielkiego smoka. Stopień komplikacji rósł z każdym poziomem, a dotrwać do końca było naprawdę ciężko. „Spell Storm” oferuje nam bardzo podobny model rozgrywki, ale ukończenie naszej misji sukcesem zajmuje o wiele mniej czasu.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jako mag zostaliśmy wysłani do wieży złego czarnoksiężnika w mało zaskakującym celu wykończenia go. Fabuła nie ma tu zresztą większego znaczenia, chodzi głównie o wyrzynanie kolejnych potworów. Nie mamy zbyt wielkich możliwości i z początku chodzenie po kolejnych pomieszczeniach z wciśniętym lewym przyciskiem myszy w zupełności wystarcza. Oczywiście gdzieś tam kryją się skrzynie ze skarbami (trzeba ich szukać), a w rozrzuconych tu i tam beczkach można znaleźć złoto i magiczne zwoje, ale prostota (by nie rzec – prostackość) gry sprawia, że po kilku poziomach ciężko się nimi przejmować. Na końcu każdego większego levelu czeka nas możliwość rozwinięcia umiejętności naszego maga w czterech różnych kategoriach: rzucania czarów, zdolności ogólnych (unikanie pułapek czy gromadzenie złota), rozwoju chowańca czy metamorfozy. Jedyne co potrafi zrobić jakąkolwiek istotną różnicę to metamorfoza pozwalająca nam na krótko przemienić się w wielkiego i silnego potwora. Nie do końca też rozumiem zależność pomiędzy zdobywanymi punktami doświadczenia, złotem a rozwojem bohatera. Ale kto by się przejmował takimi detalami! Mimo zaskakująco wysokich ocen na Armor Games, „Spell Storm” jest tylko kolejnym wcieleniem „Get Medieval”, równie monotonnym i tylko odrobinę mniej nudnym.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tytuł: Spell Storm |