powrót; do indeksunastwpna strona

nr 9 (CXXI)
listopad 2012

Ostatnie śledztwo komisarza Becka
Maj Sjöwall, Per Wahlöö ‹Ludzie przemocy›
Gdy kilka miesięcy temu Amber zapowiadał publikację ostatniego tomu serii kryminalnej o komisarzu Becku, nosił on jeszcze zgodny z oryginałem tytuł „Terroryści”. Niestety, kiedy znalazł się na półkach sklepowych, był już przechrzczony – nie wiedzieć czemu – na „Ludzi przemocy”. Co jest pewnym wypaczeniem autorskiego zamysłu. Ale pal licho! Maj Sjöwall i Per Wahlöö raczej się za to nie obrażą – Per nawet na pewno – a wierni fani cyklu i tak pochłoną książkę z wypiekami na twarzy.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Kiedy Maj Sjöwall i Per Wahlöö zabierali się do pracy nad „Terrorystami” – tfuuu! „Ludźmi przemocy” – nie zakładali oczywiście, że będzie to ostatnia odsłona cyklu poświęconego postaci sztokholmskiego komisarza Martina Becka. Niestety, los zrządził inaczej. W tym samym roku, w którym książka trafiła do sprzedaży, Wahlöö zmarł na raka, mając niespełna czterdzieści dziewięć lat. Po śmierci konkubenta Sjöwall zrezygnowała z kontynuowania serii – może chciała w ten sposób uszanować pamięć partnera, a może zdecydowały jeszcze inne względy. To jednak dzisiaj, po prawie czterdziestu latach od tamtych wydarzeń, rzecz absolutnie drugorzędna. Najważniejsze, że zwieńczenie dziesięciotomowej sagi wypadło nadzwyczaj okazale. Ostatnia ze wspólnych powieści duetu to dzieło objętościowo najobszerniejsze, najbardziej zaangażowane politycznie (przy czym dostaje się tutaj nie tylko szwedzkim socjaldemokratom i osobiście, choć nie został wymieniony z imienia i nazwiska, premierowi Olofowi Palmemu, ale również „żandarmowi świata”, czyli Stanom Zjednoczonym) i chyba jednocześnie najsmutniejsze w wydźwięku. Jakby Wahlöö już przeczuwał najgorsze…
Swą zwiększoną objętość – w porównaniu z poprzednimi tomami – „Ludzie przemocy” zawdzięczają przede wszystkim introdukcji, na którą składają się trzy mocno rozbudowane wątki, mające istotny wpływ na późniejsze wydarzenia. Pierwszy dotyczy przygotowań, jakie policja szwedzka podejmuje w związku z planowaną na listopad 1974 roku wizytą w Sztokholmie amerykańskiego senatora z partii republikańskiej, niedoszłego prezydenta USA, uznawanego przez „cały postępowy świat” za jastrzębia nawołującego do wojen z krajami komunistycznymi. Obawiając się masowych demonstracji i aktów agresji ze strony ugrupowań skrajnie lewicowych lub psychopatycznych fanatyków, władze chcą zdobyć odpowiednie doświadczenie. A akurat nadarza się ku temu okazja – do jednego z rządzonych twardą ręką krajów Ameryki Południowej ma bowiem przybyć lada dzień prezydent zaprzyjaźnionego państwa. Szwedzi decydują się wysłać za Ocean swego człowieka. By podpatrywał pracę specjalistów od zabezpieczania podobnych zdarzeń. Wybór pada na Gunvalda Larssona, który nie dość, że zna język hiszpański, to na dodatek w czasie swojej kariery w marynarce być może był nawet w tym kraju.
Jak się okazuje, decyzja była więcej niż trafna. W czasie przejazdu przez stolicę ma miejsce zamach bombowy, w wyniku którego ginie składający wizytę prezydent. Za mord odpowiada międzynarodowa organizacja terrorystyczna ULAG, która już wcześniej parokrotnie zaakcentowała swoją obecność w różnych częściach świata i kto wie, czy nie zechce zrobić tego niebawem ponownie. W listopadzie. W Szwecji. W takim przypadku wiedza zdobyta przez Larssona podczas służbowego wojażu do Ameryki Południowej może okazać się bezcenna. W tym samym czasie, gdy Gunvald bawi za Oceanem, przed sztokholmskim sądem staje osiemnastoletnia Rebecka Lind, samotna matka, oskarżona przez prokuratora „Buldożera” Olssona (znanego już z „Zamkniętego pokoju”) o napad na bank. I choć adwokat dziewczyny Hedobald Braxén, między innymi dzięki zeznaniom komisarza Becka, udowadnia, że nic takiego nie miało miejsca – niewiele to tak naprawdę zmienia w sytuacji dziewczyny, skonfliktowanej z najbliższą rodziną, nieprzystosowanej do życia, niemającej żadnych źródeł dochodu, marzącej tylko o tym, by połączyć się z ojcem swojej córeczki, młodym amerykańskim żołnierzem, który po powrocie do ojczyzny wylądował w więzieniu z powodu oskarżenia o dezercję. Rebecka, mimo że po rozprawie wychodzi na wolność, nie ma przed sobą żadnych perspektyw. Bez wykształcenia i doświadczenia w jakimkolwiek zawodzie może stać się łatwym łupem dla różnej maści cwaniaczków…
…takich chociażby jak Walter Petrus – producent filmowy, który wykorzystywał młode i naiwne dziewczyny w kręconych przez siebie pornosach, sprzedawanych następnie za granicę, aby uniknąć płacenia wysokich podatków w Szwecji. Aż w końcu ktoś go zabił, waląc łomem w głowę. Sprawa trafia ostatecznie do Becka, choć wydatnie w jej rozwiązaniu wspomaga go Åsa Torell, była narzeczona Åkego Stenströma, policjanta zabitego podczas masakry w autobusie (o czym opowiadał „Śmiejący się policjant”). Początek powieści wydaje się więc mało spójny, dopiero z biegiem czasu Sjöwall i Wahlöö wiążą ze sobą poszczególne wątki (zwłaszcza dwa pierwsze), co ostatecznie prowadzi do ekscytującego finału. Jak można się bowiem domyślać, ULAG nie przepuści takiej okazji i rzeczywiście podejmie próbę przeprowadzenia zamachu na amerykańskiego polityka, a tym, który zostaje odpowiedzialnym za niedopuszczenie do tego, jest Martin Beck i jego starzy, sprawdzeni współpracownicy: Gunvald Larsson, Benny Skacke, Einar Rönn i Fredrik Melander. Brakuje jedynie Lennarta Kollberga, który po wydarzeniach opisanych w „Zabójcy policjanta” zdecydował się odejść ze służby (mimo to pojawia się w dwóch momentach). Spora część powieści opowiada więc o żmudnej policyjnej robocie, która ma na celu przeniknięcie umysłów zamachowców i tym samym uratowanie życia wzbudzającego wiele kontrowersji gościa.
Przyglądając się kolejnym częściom cyklu, można dojrzeć, jak z czasem radykalizowały się poglądy społeczne i polityczne pary skandynawskich pisarzy. W „Ludziach przemocy” nie pozostawiają oni już nawet suchej nitki na socjaldemokratycznym rządzie, który – ich zdaniem – z ideałami lewicy nie ma nic wspólnego, a jedynie wysługuje się wstrętnym kapitalistom (idea sama w sobie stara jak propaganda komunistyczna). Powieściowym „nośnikiem” przekonań Sjöwall i Wahlöö jest tym razem partnerka Becka, Rhea Nielsen, a pretekstem do ich głoszenia – sprawa Rebecki Lind i wizyta senatora. Oba wątki są ważne o tyle, że pierwszy służy jako pretekst do przeprowadzenia krytyki polityki wewnętrznej prowadzonej przez gabinet Palmego, drugi natomiast – zagranicznej. A jest to krytyka totalna, zawarta chociażby w tak wyrazistej deklaracji, jak ta: „Tu w Szwecji ustrój pseudosocjalistyczny od kilku dziesięcioleci proklamuje neutralność, która jest fałszywa. Przez cały czas, na długo przed zimną wojną, naszą politykę tworzyli ludzie negatywnie nastawieni do socjalizmu, a pozytywnie do zachodniego kapitalizmu. Ten Dag Hammarskjöld, o którym wszyscy tyle mówili, był na przykład takim człowiekiem. (…) Uważał, że naturalnym wrogiem Szwecji jest socjalistyczny Związek Radziecki, z czego wynika, że Stany Zjednoczone są naturalnym sojusznikiem. Rząd socjaldemokratyczny reprezentuje wyłącznie własne i prywatne interesy kapitalistyczne (…)”. Warto dodać, że wspomniany w tekście Hammarskjöld to były sekretarz generalny ONZ, laureat pokojowego Nobla (za przyczynienie się do rozwiązania kryzysu sueskiego), który zginął tragicznie we wrześniu 1961 roku w katastrofie lotniczej w dżungli na terenie dzisiejszej Zambii (a ówczesnej Rodezji Północnej).
Jeśli jednak nad poglądami politycznymi skandynawskiego tandemu pisarskiego przejdziemy do porządku dziennego, „Ludzie przemocy” zaprezentują nam się jako bardzo przenikliwa powieść kryminalna, podejmująca niezwykle aktualny w tamtym czasie temat terroryzmu. Który notabene w 1975 roku dotknął boleśnie także społeczeństwo szwedzkie. W kwietniu – niemal dokładnie dwa miesiące przed śmiercią Wahlöö – doszło w Sztokholmie do tragicznie zakończonego ataku komanda Frakcji Czerwonej Armii na ambasadę Republiki Federalnej Niemiec (które to wydarzenie zainspirowało Leifa GW Perssona do napisania „W innym czasie, w innym życiu”). Mimo to nie RAF, z którym Maj i Per w jakimś stopniu sympatyzowali, ale fikcyjny ULAG – neutralny, bo zabijający polityków z każdej strony barykady (socjalistów, komunistów, konserwatystów i faszystów) – stał się negatywnym „bohaterem” powieści. Nie sposób też nie odnieść wrażenia, że w „Ludziach przemocy” Sjöwall i Wahlöö doszli już do muru w krytycznym przedstawianiu policji szwedzkiej. Oprócz Becka i jego najbliższych kompanów szeregi służb mundurowych wypełniają bowiem niemal sami idioci, karierowicze i wazeliniarze (jak dyrektor biura Stig Malm oraz szef Säpo, czyli wydziału bezpieczeństwa, Eric Möller, bo o Kristianssonie i Kvastmo nie ma nawet co wspominać). W powieści znalazł się też wątek, który dekadę później okazał się proroczy. O nim jednak cicho sza, bo jest ważnym elementem (przed)finałowej rozgrywki.



Tytuł: Ludzie przemocy
Tytuł oryginalny: Terroristerna
Data wydania: 4 września 2012
Wydawca: Amber
ISBN: 978-83-241-4366-5
Format: 304s. 148×210mm
Cena: 37,80
Gatunek: kryminał / sensacja
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Wysylkowa.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

25
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.