Najwidoczniej muzycy wchodzący w skład Submotion Orchestra nie przepadają za bezczynnością, choć po zeszłorocznym studyjnym debiucie i udanej serii koncertów bez wątpienia zasłużyli na trochę wypoczynku. Nie skorzystali. Dzięki temu już teraz możemy cieszyć się ich nowym materiałem, zatytułowanym „Fragments”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Słuchacze zapewne nadal mają w głowach miłe wspomnienia z niedawnych energetycznych występów zespołu (choćby we Wrocławiu), a album „ Finest Hour” nie zdążył jeszcze pokryć się nawet odrobiną kurzu. Tymczasem Ruby Wood wraz z utalentowanymi kolegami nie zwalnia i serwuje nową porcję różnorodnego downtempa zmieszanego z nowoczesnym jazzem oraz donośną elektroniką. Teraz nie mają jednak tak łatwego zadania jak na początku wspólnej kariery – efekt świeżości i zaskoczenia wykorzystali w ogromnej mierze przy debiucie. By ich drugi krążek pozostawił równie mocne i dobre wrażenie, potrzeba nie tylko utrzymania wysokiego poziomu kompaktowego poprzednika – „Fragments” powinno, jeśli nie jakoś zaskoczyć, to przynajmniej utwierdzić fanów w przekonaniu o niepowtarzalności projektu i nieustannym artystycznym rozwoju grupy. Trzeba przyznać, że Submotion Orchestra umiejętnie wybrali singiel promujący drugą płytę. „It’s Not Me It’s You” przypomina najlepsze kawałki z debiutu – wypełniony jest orzeźwiającą i pulsującą elektroniką, którą uzupełniają żywe instrumenty (trąbka ciągle potrafi powodować dreszcze), a całość dodatkowo pobudza dynamiczny i charakterystyczny, miękki wokal (warto chyba dodać, że utwór wywołuje pewne skojarzenia z twórczością Katy B). Przygoda z albumem nie jest aż tak porywająca, przynajmniej w jego początkowej fazie. Wstęp jest dość senny, pomimo częstych zmian tempa, a „Blind Spot”, „Snow” czy „Sleepwalker”, jakkolwiek pełne uroku, zmysłowego śpiewu i przeszywających instrumentów dętych, nie spełniają w stu procentach wygórowanych oczekiwań. Późniejszy instrumentalny „Bird Of Prey” rytmiką i klimatem zbliża się do mroczniejszych brzmień i dobrze wprowadza następny „Times Strange”. Tu mamy istotną nowość, ponieważ słyszymy w nim wokalistę Ridera Shafique’a przywodzącego na myśl Maxiego Jazza; zresztą kawałek ociera się właśnie o doskonałe dokonania Faithless. W zbliżonym, niepokojącym nastroju utrzymany jest także basowy „Thousand Yard Stare”. Co ciekawe, kontrastuje z nim ostatni „Fallen” – muzycznie trochę cieplejszy, bardziej optymistyczny i kojący. „Fragments” nie poraża w takim stopniu jak „Finest Hour”, lecz jednocześnie potwierdza wszystkie atuty Brytyjczyków. Przede wszystkim przygotowane kompozycje płyną swobodnie i choć łatwo dostrzec w nich balansowanie między delikatnością (za którą odpowiada głównie subtelna i jak zawsze urocza Ruby Wood) oraz cięższym, triphopowym nastrojem i silniejszym brzmieniem, to nic nie zaburza godzinnej sesji z eklektycznymi, dopieszczonymi dźwiękami. Zachwycać powinno też wyważenie i wprawne scalenie elektroniki i żywych instrumentów (trąbki, saksofonu, fortepianu, ale też gitary czy wiolonczeli) – pod tym względem zachowano idealne proporcje. Opisywany album dowiódł również, że Submotion Orchestra posiadają własny styl, a na dodatek jasno manifestują, którą drogą chcą podążać. Nie ma wątpliwości – wśród słuchaczy znajdą wielu współtowarzyszy, którzy z przyjemnością pójdą w tę samą stronę.
Tytuł: Fragments Data wydania: 2 października 2012 Nośnik: CD Gatunek: elektronika, jazz EAN: 5906485782194 Utwory CD1 1) Intro 2) Blind Spot 3) Thinking 4) Snow 5) Sleepwalker 6) Bird Of Prey 7) Times Strange [Feat. Rider Shafique] 8) Eyeline 9) It’s Not Me It’s You 10) Fallen 11) Thousand Yard Stare 12) Coming Up for Air Ekstrakt: 70% |