Recenzjami dwóch komedii: „Szczęście w twoich rękach” i „Zanim noc nas nie rozdzieli” rozpoczynamy relację z 28. Warszawskiego Festiwalu Filmowego.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„SZCZĘŚCIE W TWOICH RĘKACH” („LA SUERTE EN TUS MANOS”), REŻ. DANIEL BURMAN Daniel Burman, szczycący się polsko-żydowskimi korzeniami, stworzył coś w rodzaju urokliwej, ciepłej i mądrej… wydmuszki. Jej wierzchnia warstwa skrzy się drobinami humoru, budzi spore zadowolenie solidnymi kreacjami aktorskimi, również tymi dziecięcymi, a także zachwyca barwnością przedstawionego świata, tak mocno nam obcego. Są tu bowiem migawki z argentyńskiego kasyna, gdzie pokerzyści kryją oczy za ciemnymi okularami albo wręcz chowają twarze w głębokich kapturach, jest pokazane wnętrze synagogi w Buenos Aires, do której można wejść dopiero po przebadaniu wykrywaczem metalu, jest wreszcie scena pogrzebu na tamtejszym cmentarzu, pozbawionym jakichkolwiek nagrobków i dzięki temu wyglądającym jak golfowe pole, ale wszystko to przebija grupa tradycyjnie ubranych Żydów, grająca… hard rocka na elektrycznych gitarach. Muszę przyznać, że to bardzo niecodzienny widok, z pewnością wart rzucenia okiem. Szkoda tylko, że wiele więcej dobrego na temat tego filmu powiedzieć się nie da. Przede wszystkim scenariusz proponuje historyjkę w ogólnym zarysie prościutką i mocno przewidywalną, w dodatku umoralniającą w sposób niezbyt zawoalowany. Oto bowiem rozwiedziony, przystojny pokerzysta, bez najmniejszego wysiłku owijający sobie wokół palca kolejne kobiety, w pewnym momencie decyduje się poddać wazektomii, uważając, że dwójka dzieci najzupełniej już mu wystarczy. Pech chciał, że tego samego dnia, już po zabiegu, spotyka przypadkiem swoją miłość z czasów młodości. Wkrótce oboje postanawiają odnowić związek i oprzeć go nie na dzikim seksie, jak to kiedyś było, a na uczuciu. Nie jest to jednak takie łatwe, bo bohater, bez zastanowienia okłamując kobietę co do natury swojej pracy, własnoręcznie wpędza się w sytuację, z której nie potrafi znaleźć wyjścia. Naturalnie jest to tylko ogólny szkielet opowieści, bo fabuła „Szczęścia w twoich rękach” obfituje w wiele pobocznych wątków oraz posiada całkiem dużo drugoplanowych postaci, skrojonych w więcej niż zadowalający sposób, ale powyższe streszczenie nad wyraz jasno wskazuje kierunek rozwoju intrygi i nie pozostawia wielkich złudzeń co do tego, jak to wszystko się zakończy. Co więcej, nim film zacznie się rozkręcać i opowiadana historia w końcu wywoła na ustach widza uśmiech, trzeba przebrnąć przez niemal pół godziny chaosu, gdzie nie wiadomo nic. Ani kto, ani dlaczego, ani kiedy, ani po co. Dopiero z czasem z tych strzępów wyłania się właściwa opowieść. To prawda, krzepiąca, z pięknie skonstruowaną końcówką, poniekąd rekompensującą niefortunny zaczątek, ale nie potrafiąca zamazać wrażenia, że jądro fabuły nie zostało opracowane w sposób należycie przemyślany i wszystkie te wspomniane na wstępie błyskotki to tylko coś w rodzaju pstrej kołderki, kryjącej rachityczne nóżki i wychudły korpusik.
 |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„ZANIM NOC NAS NIE ROZDZIELI” („POKA NOCH NE RAZLUCHIT”), REŻ. BORYS CHLEBNIKOW W sumie trudno stwierdzić, pod jaką tak naprawdę kategorię podpiąć ten film. Teoretycznie można traktować go jako dramat, choć znacznie bliżej mu do czarnej komedii, o czym zresztą świadczyła reakcja widowni, co i rusz wybuchającej podczas seansu gromkim śmiechem. Co jednak bardziej zaskakujące, być może najnowsza produkcja Borysa Chlebnikowa, dobrze już znanego widzom warszawskiego festiwalu (w 2006 roku jego „Dryfowanie” zajęło pierwsze miejsce w Konkursie Regionalnym), powinna być ometkowana jako paradokument, gdyż niemal wszystko, co się w niej dzieje, jest wiernym odtworzeniem rzeczywistych zdarzeń. Ten króciutki, minimalnie przekraczający godzinę film, jest bowiem rekonstrukcją rozmów tak gości, jak i kuchennego personelu jednej z moskiewskich ekskluzywnych restauracji, w której przez ileś nocy z rzędu przesiadywali z dyktafonami w ręku dziennikarze, gromadząc materiały do prasowego artykułu. Akcja – jeśli w ogóle można tak nazwać ten zbiór niepowiązanych ze sobą dialogów, prowadzących zygzakami do niezbyt finezyjnego, choć wcale zabawnego finału – dzieje się jednego wieczoru, i obejmuje mniej lub bardziej absurdalne rozważania, przekomarzanki i dywagacje restauracyjnych gości, których notabene grają moskiewscy celebryci, oraz telefoniczną walkę szefa kuchni z upartym milicjantem, odmawiającym wypuszczenia z aresztu zagrożonego deportacją kucharza, pochodzącego z którejś z azjatyckich republik. Jedynymi elementami, które zostały od podstaw wymyślone, są postaci dwóch kelnerów, toczących nieustanne, kompletnie szurnięte telefoniczne rozmowy ze swoimi wybrankami serca (jedna z tych rozmów to wielogodzinna awantura na temat zalanych herbatą spodni) i będących czymś w rodzaju łączników między sekwencjami kuchennymi a scenami z sali jadalnej. Same dialogi być może nie byłyby tak zabawne, gdyby nie świetna gra aktorska całej obsady, ewidentnie doskonale się czującej na planie i z ogromną swobodą wcielającej się w rozpisane role. W efekcie wyszedł film może i błahy, ale za to wspaniale się oglądający i nadzwyczaj odprężający.
Tytuł: Szczęście w twoich rękach Tytuł oryginalny: La suerte en tus manos Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: Argentyna, Hiszpania Czas projekcji: 110 min Gatunek: komedia Ekstrakt: 60%
Tytuł: Zanim noc nas nie rozdzieli Tytuł oryginalny: Poka noch ne razluchit Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: Rosja Czas projekcji: 71 min Gatunek: komedia Ekstrakt: 80% |