powrót; do indeksunastwpna strona

nr 9 (CXXI)
listopad 2012

Odszedł scenarzysta kompletny. Wspomnienie o Eduardzie Wołodarskim
Był tytanem pracy. W ciągu czterdziestu pięciu lat aktywnej działalności napisał ponad osiemdziesiąt scenariuszy filmowych i jedenaście sztuk scenicznych, zagrał w kilku filmach i wydał kilkanaście tomów prozy. Współpracował z najwybitniejszymi reżyserami radzieckimi i rosyjskimi, na czele z Aleksiejem Germanem, Pawłem Czuchrajem i Nikitą Michałkowem. Eduard Wołodarski – bo o nim mowa – zmarł w nocy z 8 na 9 października 2012 roku.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Być może wcale nie był najbardziej płodnym scenarzystą w dziejach radzieckiej i rosyjskiej kinematografii, ale ponad osiemdziesiąt zrealizowanych projektów – fabularnych i dokumentalnych, krótko- i pełnometrażowych, miniseriali i seriali telewizyjnych – musi budzić ogromny szacunek. Zadziwia zresztą nie tylko liczba, ale przede wszystkim wszechstronność podejmowanej przez pisarza tematyki. Spod jego pióra wychodziły dramaty społeczne, obyczajowe i psychologiczne, filmy historyczne, wojenne, sensacyjne i kryminalne, a nie stronił też od łzawych romansów, a nawet – zwłaszcza na początku kariery – klasycznych socrealistycznych „produkcyjniaków”. Tworzył nie tylko dzieła oryginalne, ale był również niezrównanym adaptatorem prozy innych autorów. Mimo gigantycznego dorobku i autorytetu w środowisku, długo musiał czekać na uznanie władz Kraju Rad – nadeszło dopiero w drugiej połowie lat 80. ubiegłego wieku, wraz z pierestrojką, gdy do kin trafiło kilka „zapółkowanych” wcześniej obrazów opartych na jego tekstach.
Eduard Jakowlewicz Wołodarski urodził się 3 lutego 1941 roku w ukraińskim Charkowie. Do Moskwy trafił wraz z rodzicami jako sześciolatek. Piętnaście lat później podjął studia na wydziale scenariuszowym Wszechzwiązkowego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), które ukończył w 1968 roku. Miał już wtedy na koncie dwa filmy krótkometrażowe: napisany do spółki z Siergiejem Sołowjowem historyczno-rewolucyjny „Powrót” Władimira Akimowa oraz „Szóste lato” – dramat z życia rewolucyjnego agitatora w reżyserii Walerija Rubinczika (oba powstały w 1967 roku). Na ich planie Wołodarski spotkał aktorów tej miary, co Wiktor Awdiuszko i Iwan Ryżok, a z młodego pokolenia – Nikołaja Burlajewa i Ninę Rusłanową. Pełnometrażowym debiutem Eduarda Jakowlewicza był dramat wojenny Stanisława Goworuchina „Biełyj wzryw” (1969) – jego akcja rozgrywała się w górach Kaukazu, a wśród odtwórców pierwszo- i drugoplanowych ról znaleźli się Siergiej Nikonienko, Ludmiła Gurczenko, Armen Dżigarchanian i Władimir Wysocki, z którym młodego scenarzystę połączyły więzy przyjaźni. Dzieło Goworuchina, choć nie tak udane, jak wcześniejszy o trzy lata „Pion” (też o tematyce górskiej), spotkało się jednak z przychylnym przyjęciem i zapewniło rozgłos jego autorom. Od tej pory Wołodarski nie musiał martwić się już o pracę. Wręcz przeciwnie – praktycznie nie przestawał pisać!
W następnych latach spod jego pióra wyszły między innymi, oparta na własnym opowiadaniu, obyczajowa „Droga do domu” (1969) oraz dramat społeczny z życia górników „Antracyt” (1971) – oba podpisane przez Aleksandra Surina. Na przełomie lat 60. i 70. Eduard Jakowlewicz po raz pierwszy sięgnął też po cudze utwory – w efekcie powstały scenariusze do historyczno-rewolucyjnego dzieła Aleksieja Sałtykowa „I był wieczór, i był ranek…” (1970) według sztuki Borisa Ławrieniowa oraz „Próba wierności” (1971) Aleksieja Germana na podstawie prozy ojca reżysera Jurija. Niestety, drugi z filmów nie spodobał się cenzurze i wylądował w archiwum, gdzie przeleżał następnych kilkanaście lat. Było to spore rozczarowanie dla Wołodarskiego, tym bardziej że wiązał on z tym obrazem – i to jak najbardziej słusznie, jak okazało się po latach – spore nadzieje. W 1988 roku, a więc już za czasów Michaiła Gorbaczowa, Eduard Jakowlewicz otrzymał za ten tekst Nagrodę Państwową Związku Radzieckiego. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Rozczarowany nieco obyczajami panującymi w światku filmowym, scenarzysta zaczął pisać dla sceny. Już pierwsza z jego sztuk – melodramat „Dołgi naszy” (1973) – zrobiła zawrotną karierę; w czasach komunistycznych wystawiana była bowiem przez sto dwadzieścia dziewięć teatrów w Kraju Rad. Na ekran przeniósł ją trzy lata po prapremierze Boris Jaszyn.
W tym czasie Wołodarski odniósł jeszcze jeden wielki sukces – był nim reżyserski debiut Nikity Michałkowa, czyli wyśmienity eastern „Swój wśród obcych, obcy wśród swoich” (1974), który dobitnie udowodnił, że pisarz znakomicie czuje się także w nieco lżejszych, gatunkowym repertuarze. Od tamtej pory Eduard Jakowlewicz często sięgał po stylistykę sensacyjnego westernu, najczęściej umieszczając akcję w czasach wojny domowej. Tak było zarówno w przypadku „Kurierów dyplomatycznych” (1977) Willena Nowaka, jak i „Zapomnij o słowie śmierć” (1979) Samweła Gasparowa. Rosnąca popularność scenarzysty nie chroniła jednak niektórych z jego dzieł przed ingerencjami cenzury. Kolejnym filmem, który podpadł władzom kinematografii sowieckiej, był opowiadający o trudnych latach powojennych dramat społeczny Igora Szeszukowa „Druga próba Wiktora Krochina” – nakręcony w 1977 roku, na premierę czekał dziesięć lat. Tymczasem pod koniec lat 70. XX wieku Wołodarski zagustował w tematyce historycznej. I tak: dla Aleksieja Sałtykowa napisał scenariusz dwuczęściowego „Jemieliana Pugaczowa” (1978), dla Jaropołka Łapszyna – „Diemidowów” (1983), dla Aleksandra Muratowa – „Moonzund” (1987). Akcja dwóch pierwszych filmów rozgrywała się w Rosji Katarzyny II i Piotra I Wielkiego, trzeciego – w czasie pierwszej wojny światowej.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W 1982 roku Wołodarski po raz kolejny współpracował z Aleksiejem Germanem i ponownie efekt ich pracy okazał się więcej niż zadowalający – „Mój przyjaciel Iwan Łapszyn” (znów według powieści Jurija Germana), który czekał na premierę dwa lata, to bowiem jeden z najlepszych radzieckich filmów kinowych lat 80. XX wieku. Dowodem przyznana przez Radę Ministrów ZSRR Nagroda Państwowa imienia Braci Wasiljewów. Przez następną dekadę, naznaczoną wielkim kryzysem rosyjskiej kinematografii (spowodowanym kłopotami politycznymi i gospodarczymi, które wymusiły wstrzymanie państwowych dotacji dla twórców filmowych), Eduard Jakowlewicz przeszedł w zasadzie bez uszczerbku. Wciąż na brak zajęć nie narzekał, choć wartościowe obrazy oparte na jego tekstach można tym razem policzyć na palcach jednej ręki – na pewno do tego grona należy zaliczyć poświęcony tematyce łagrowej dramat Władimira Wasilkowa „A w Rosji znów przeklęte dni” (1990) oraz serial biograficzny Leonida Mariagina „Trocki” (1993). W tym czasie (1987) pisarz, wraz z dwoma kolegami po fachu, Walentinem Czernychem i Walerijem Fridem, powołał do życia przy wytwórni „Mosfilm” studio „Słowo”, które miało dbać o wysoką jakość scenariuszy; jedenaście lat później został jego głównym redaktorem.
W XXI wieku Wołodarski tworzył głównie dla telewizji; starał się jednak unikać głupawych komedyjek obyczajowych, a jeśli mu się to nie udawało, odpokutowywał natychmiast, pisząc scenariusz znacznie cięższego gatunkowo dzieła. W efekcie powstały seriale historyczne „Bajazet” (2003) Andrieja Czernycha i Nikołaja Stambuły (o wojnie z Turcją w latach 1877-1878), „Stołypin” (2006) Jurija Kuzina (o proreformatorskim premierze carskiej Rosji), „Dostojewski” (2010) Władimira Chotinienki (o życiu autora „Bracia Karamazow”), „Wolf Messing” (2009) Władimira Krasnopolskiego i Walerija Uskowa (o słynnym jasnowidzu), jak również podejmujące temat Wielkiej Wojny Ojczyźnianej – choć z innego niż dotychczas punktu widzenia – „Kompania karna” (2004) Nikołaja Dostala, „Ostatni bój majora Pugaczowa” (2006) Władimira Fatjanowa i „Każdy ma swoją wojnę” (2010) Zinowija Rojzmana. Od czasu do czasu nazwisko Wołodarskiego pojawiało się także w kontekście wysokobudżetowych produkcji kinowych, tym razem jednak tylko w roli współautora (nierzadko tego, który wygładzał teksty po innych); tak było w przypadku „Jesteśmy z przyszłości” (2008) Andrieja Maliukowa, obu części „Przenicowanego świata” (2008-2009) Fiodora Bondarczuka oraz „Spaleni słońcem 2: Oczekiwanie” (2010) Nikity Michałkowa.
Dwa lata temu Wołodarski otrzymał bardzo prestiżowe zlecenie: Kanał „Rossija” („Rosja”) i Studio „Died Moroz” („Dziadek Mróz”) zamówiły u niego scenariusz serialu na podstawie epickiego dzieła Wasilija Grossmana „Życie i los”. Premiera pierwszego odcinka (z dwunastu) zaplanowana została na niedzielę 14 października 2012 roku. Jeszcze w tym roku widzowie powinni zobaczyć także telewizyjny dramat Leonida Zisowa „Wszystko zaczęło się w Harbinie”, seriale historyczno-biograficzne o Wasiliju Czapajewie (bohaterze wojny domowej w Rosji) i Piotrze Leszczence (słynnym pieśniarzu), z kolei w przyszłym ma być gotowy „Syn ojca narodów” – opowieść o Wasiliju Stalinie, jednym z synów Józefa, postaci tyleż barwnej, co odrażającej. Jak więc widać, Eduard Jakowlewicz do ostatnich dni był niezwykle aktywny. Śmierć zaskoczyła go nagle – we śnie, w nocy z 8 na 9 października. Spoczął na Cmentarzu Wagańkowskim w Moskwie – tym samym, który przyjął Siergieja Jesienina, Wołodię Wysockiego, Bułata Okudżawę, Stanisława Rostockiego i „Grigorija Czuchraja i wielu innych wybitnych twórców rosyjskiej kultury.
powrót; do indeksunastwpna strona

79
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.