Nazarowa i Kasatkin nakręcili bardzo wyrazisty dramat obyczajowy z elementami thrillera psychologicznego, przywodzący na myśl swym ponurym i klaustrofobicznym małomiasteczkowym klimatem oparty na scenariuszu Friedricha Dürrenmatta film Ladislao Vajdy „W biały dzień” (1958). U Rosjan jednak, w przeciwieństwie do dzieła szwajcarskiego mistrza, bardzo ważną rolę odgrywa także wątek religijny. Nie bez powodu jedną z ofiar maniakalnego zabójcy jest córka popa. Ojciec Walentin musi tym samym zmierzyć się z własną słabością; musi nie tylko zwalczyć rodzące się w nim wątpliwości, ale również podnieść na duchu swoich bliskich – żonę Ninę i syna Ilję. Ale jak wytłumaczyć im fakt, że Bóg tak mocno doświadczył właśnie rodzinę swojego wiernego sługi? Czym sobie na to zasłużyli? W „Córce” pada więc odwieczne pytanie: Dlaczego, skoro jest tak wszechmocny i miłosierny, Najwyższy zezwala na czynienie Zła? Jedna z możliwych odpowiedzi jest taka: „Bóg nie jest sentymentalny. Może pokazać ci się od najgorszej strony, ale ty powinieneś Go przyjąć”. Kto wie, czy nie są to najważniejsze słowa, które padają w filmie Nazarowej i Kasatkina…
 |
Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Choć, przyglądając się scenariuszowi, można odnieść wrażenie, że jest to przede wszystkim opowieść o poszukiwaniu zwyrodniałego zbrodniarza – prawda wygląda trochę inaczej. Zagadka, kto zabija, zostaje bowiem wyjaśniona dość wcześnie, dzięki czemu autorzy mogą w dalszej części filmu skupić się na innych aspektach opowiadanej historii. Interesuje ich głównie to, dlaczego młode dziewczyny muszą ginąć, co kieruje mordercą? Jak udaje mu się prowadzić normalne życie, popełniając jednocześnie tak straszliwe zbrodnie? Bo przecież nikt, włącznie z policją, nie ma wątpliwości, że sprawcą jest człowiek z miasteczka lub jego okolicy, którego codziennie spotykają na ulicy, z którym wymieniają uśmiechy, może nawet uściski dłoni. Jednocześnie obraz skupia się na psychologii małomiasteczkowej społeczności, która po aresztowaniu zabójcy wydaje własny wyrok – nie tylko na niego, ale również na jego bliskich, którzy muszą teraz cierpieć za nieswoje winy. I znów rodzą się przy okazji kolejne etyczno-egzystencjalne pytania – o odpowiedzialność najbliższej rodziny za to, czego dopuszcza się jeden z jej członków, o Boga, który pozwala na eskalację przemocy, w końcu – o nas samych. Bo nie sposób, docierając do finału „Córki”, nie zastanowić się nad tym, jak sami zachowalibyśmy się w podobnej sytuacji?
Główne role nastoletnich bohaterów Nazarowa i Kasatkin powierzyli młodym aktorom bez większego doświadczenia na planie filmowym. Innę Krajnową zagrała dwudziestopięcioletnia Maria Smolnikowa, która za swoją kreację otrzymała nagrodę na X Moskiewskim Festiwalu Kina Ojczystego „Moskiewska Premiera”; w Maszę Kuzniecową wcieliła się jej rówieśniczka Jana Osipowa, natomiast w syna popa Ilję Fomina – Igor Mazepa (rocznik 1990). Dla całej trójki, doskonale znającej się ze studiów w RATI (byli w tej samej grupie), występ w „Córce” był kinowym debiutem. Podobnie zresztą jak dla starszego o pokolenie Władimira Miszukowa (filmowego ojca Walentina), który choć z wykształcenia jest aktorem, to jednak na chleb zarabia jako ceniony i wzięty fotografik (współpracuje z wieloma prestiżowymi pismami modowymi). Z kolei grający kapitana Bachmietjewa Kirył Nazarow jest absolutnym amatorem. Na plan „Córki” trafił z dwóch powodów: mniej istotny to ten, że jest szwagrem Natalii Wadimownej, bardziej – że na co dzień pracuje jako śledczy. Mógł więc jednocześnie służyć jako ekspert. Ojciec Inny obdarzony został twarzą Białorusina Olega Tkaczowa (rocznik 1966), znanego chociażby z „
Riority” (2008) Piotra Todorowskiego, „
Kadeta” (2009) Witalija Dudina, „
Popa” (2009) Władimira Chotinienki i „
Pięciu narzeczonych” (2011) Karena Oganesiana. W epizodach pojawiają się również Jewgienij Tkaczuk („
Ja”, „
Na końcu świata”) jako prokurator Titow oraz Maria Zwonariowa („
Pietia w drodze do Królestwa Niebieskiego”, „
Człowiek w oknie”) jako Galina, matka Maszy. Za kamerą, w roli operatora, Nazarowa i Kasatkin postawili doświadczonego, trzydziestopięcioletniego Andrieja Najdionowa – absolwenta WGIK-u i ucznia Wadima Jusowa – którego poznali na planie „Słuchając ciszy”, a który poza tym ma wpisaną w curriculum vitae także współpracę z Iwanem Wyrypajewem („Euforia”, 2006; „Tlen”, 2010). Za ścieżkę dźwiękową odpowiada natomiast Aleksandr Manockow, dla którego 2012 rok okazał się wyjątkowo pracowity – poza „Córką” skomponował też muzykę do „
Konwoju” Aleksieja Mizgiriowa i „Dnia nauczyciela” Siergieja Mokrickiego.
Czas projekcji: 110 min.