powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CXXII)
grudzień 2012

Route 66 nie istnieje, ale zawsze warto się nią przejechać
Wojciech Orliński ‹Route 66 nie istnieje›
Wojtek Orliński powrócił do USA. W „Ameryka nie istnieje” odwiedzał najsłynniejsze amerykańskie lokacje – Nowy Jork, Los Angeles, Roswell, Dolinę Krzemową – i konfrontował ich powszechne wyobrażenie z rzeczywistością, nie skąpiąc szczegółów historycznych i popkulturowych nawiązań. W „Route 66” ma łatwiej – musi po prostu przejechać się słynną drogą z Chicago do L.A.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
O ile tytuł „Ameryka nie istnieje” miał pokazać, jak bardzo powszechne przekonania o tym, jak wyglądają Stany, rozmijają się z tym, co można tam znaleźć w rzeczywistości, tak miano „Route 66 nie istnieje” ma dużo prostsze uzasadnienie. Po prostu trasa ta, opiewana w piosenkach, pokazywana w filmach i książkach, została oficjalnie skreślona z ewidencji, a jej obszerne fragmenty przestają jeden za drugim dniem spełniać jakiekolwiek funkcje komunikacyjne. Wyprawa z Chicago do Los Angeles będzie się więc nieraz wiązała z szukaniem objazdów, wybieraniem tras, tak by być jak najbliżej trasy, która tak mocno niegdyś rozpalała wyobraźnię.
Dlaczego właśnie Route 66? Odpowiedź wcale nie jest oczywista, bo są w Stanach drogi i dłuższe i zapewne ciekawsze krajobrazowo. Wojtek próbuje odpowiedzieć na to pytanie, twierdząc m.in., że kluczowe dla legendy mogły być miasta domykające trasę z obu stron – uporządkowane, być może nawet nudne Chicago i Los Angeles, Miasto Aniołów, symbol szansy na wielką karierę, oczywiście najczęściej symbol złudny. A może przyczyna jest zupełnie inna? Tak czy inaczej, nieistniejąca już oficjalnie „Route 66” jest najsłynniejszą drogą w USA, a słowa „Get your kicks on route sixty-six” z piosenki Nat King Cole’a każdy chyba potrafi zanucić.
Autor wyrusza z Chicago i zmierza w kierunku L.A., zatrzymując się w przydrożnych motelach, knajpach ze stekami i punktach wartych uwagi z innych powodów. Nie przeżywa specjalnych przygód – jak sam twierdzi, jest zwolennikiem tezy Roalda Amundsena, że nie ma przygód, jest jedynie niewłaściwe przygotowanie do wyprawy. Najdramatyczniejszymi momentami trasy będą więc te, w których Orliński boleśnie uderza się w kolano, gdy zgubi okulary przeciwsłoneczne i gdy znienacka zapali się w jego samochodzie złowroga kontrolka. A poza tym książka jest opowieścią o Ameryce, a nie o jej autorze.
„Route 66” jest jednak, w porównaniu do „Ameryka nie istnieje”, w większym stopniu pozycją przewodnikową. Nie w takim znaczeniu, że znajdziemy w niej informacje o adresach noclegów i cenach biletów do przydrożnych muzeów, ale już w takim, że dowiemy się, ile pieniędzy należy przeznaczyć na taką wyprawę i co po drodze będzie warte odwiedzenia, a wszystko będzie bogato zilustrowane zarówno zdjęciami autora, jak i fotosami z nawiązujących filmów. Autor oczywiście bowiem wszystko podaje w popkulturowym sosie – właściwie każde miejsce kojarzy się z jakimś filmem, książką, piosenką, serialem telewizyjnym… „Z Archiwum X”, „Auta” (dużo miejsca zajmują poszukiwania Chłodnicy Górskiej, a przynajmniej najbliższego jej odpowiednika), „Bagdad Cafe”, „15:10 do Yumy”, „Aż poleje się krew”, „Prawdziwe męstwo”, „W krzywym zwierciadle: Amerykańskie wakacje”, a nawet księga „Tytusa, Romka i A’Tomka”, ta, w której mieliśmy western „Strzały znikąd”. Nie zabraknie też anegdot z amerykańskiej historii – od rozwoju gangsterstwa w Chicago, poprzez afery korupcyjne, aż po tragiczny zamach Timothy’ego McVeigha na budynek władz federalnych w Oklahoma City.
Gangsterzy, korupcja, terroryzm – jak już widać z powyższych przykładów, Ameryka nie jawi się w „Route 66” jako kraina wolności i obfitości. Trudno jednak uznać też, że wizerunek kraju jest ukazany w książce w jakichś wybitnie czarnych barwach. „Route 66” – podobnie jak „Ameryka nie istnieje” – pokazuje, że jakiekolwiek jednostronne spojrzenie na USA będzie z gruntu niesłuszne. Ameryka ma swoje piękne karty, swoje karty wstydliwe i swoje dziwactwa (choć tych ostatnich może więcej niż w innych miejscach świata). Wojtek Orliński przedstawia je bez sentymentów czy resentymentów, ukazując pewien zróżnicowany wycinek Ameryki z jej całą złożonością. Niezależnie jednak od krytyki, niezależnie od informacji, że to już nie ta trasa, która opiewali pieśniarze, po lekturze (lekkiej, przyjemnej i kształcacej) ma się ochotę spakować plecak, wsiąść w samolot, wynająć samochód i wyruszyć w trasę.



Tytuł: Route 66 nie istnieje
Data wydania: 17 października 2012
Wydawca: Pascal
ISBN: 978-83-7642-088-2
Format: 320s. 140×200mm
Cena: 39,90
Gatunek: podróżnicza / reportaż
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Empik.com
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

49
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.