Listopad nie jest najbardziej optymistyczną porą roku. Cytując klasyka: tylko zimno i pada na to miejsce w środku Europy. W ramach walki z wszechogarniającą depresją proponuję czwartą odsłonę corocznego esensyjnego cyklu dla dorosłych, w którym przyjrzymy się związkom branży bardzo erotycznej z muzyczną. Emocje gwarantowane!  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Traci Lords jest niewątpliwie jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci związanych z porno przemysłem, nawet jak na niego. Ma to związek ze skandalem, jaki wybuchł w USA w latach 80. po tym, gdy na jaw wyszła informacja, że Traci grała w filmach dla dorosłych jeszcze przed osiągnięciem pełnoletności. Dojrzała ponad wiek, posługując się podrobionymi dokumentami, zmyliła producentów, którzy zostali uznani za propagatorów pedofilii i musieli zniszczyć wszystkie kopie filmów z jej udziałem. Do dystrybucji trafił tylko jeden, „Traci, I Love You”, który powstał po tym, jak skończyła 18 lat. Niektórzy podejrzewają, że całe zamieszanie zostało wywołane przez samą zainteresowaną, która pełnię praw posiadała tylko do tego jednego tytułu i w ten sposób chciała podbić jego wartość.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Stosunkowo szybko o Traci upomniało się Hollywood, dzięki czemu wcześnie zerwała z branżą dla dorosłych i zaczęła występować w mainstreamowych produkcjach. Najpierw były to niewiele znaczące produkcje klasy „B”, z czasem jednak trafiały jej się bardziej kasowe propozycje. Możemy ją oglądać między innymi w tak znanych obrazach jak: „Beksa”, „Stukostrachy”, „Blade – wieczny łowca” i „Zack i Miri kręcą porno”. W nieco zapomnianym już techno-thrillerze z 1995 roku z Danzelem Washingtonem i Russellem Crowe′em „Śmiertelna perfekcja” mogliśmy nawet usłyszeć jak śpiewa, dzięki epizodycznej roli piosenkarki. Jednak jej związki z muzyką nie ograniczały się tylko do występowania jako tło. Traci nagrała bowiem w 1995 roku album techno „1000 Fires”, z którego dwa single, „Control” i „Fallen Angel”, znalazły się kolejno na 2. i 11. pozycji listy Billboardu w kategorii dance/hit club song. Pierwszy z nich można również usłyszeć na soundtracku kinowej wersji gry „Mortal Kombat”, drugi natomiast na ścieżce dźwiękowej wspomnianej wyżej „Śmiertelnej perfekcji”. Należy jednak oddać sprawiedliwość producentom, którymi byli Juno Reactor („Control”) i Paul Oakenfold („Fallen Angel”), że zadbali o ich przebojowość. Ponadto Traci Lords wzięła udział w kilku gościnnych nagraniach, chociażby u The Ramones w ich wersji „Somebody to Love” Jefferson Airplane z płyty „Acid Eaters” (1993) i Manic Street Preachers w „Little Baby Nothing” z legendarnego krążka „Generation Terrorists” (1992).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Choć jej pseudonim artystyczny wskazuje co innego, Joanna Angel nie należy do aniołków. Ta wytatuowana dziewczyna zasłużyła sobie na przydomek królowej punk rock porno, występując w mocno alternatywnych produkcjach dla dorosłych. Można ją zobaczyć w filmach o tak kuszących tytułach jak „Re-Penetrator” (za tę rolę została wyróżniona przez przemysł pornograficzny nagrodą AVN Award w kategorii, która na pewno nie zostanie włączona w poczet Oscarów), „The Xxxorcist” i „Fuckenstein”, gdzie często wciela się w targane pożądaniem zombie i inne kreatury.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Aby dopełnić swój niezależny wizerunek, Joanna Angel chętnie występuje w klipach zaprzyjaźnionych kapel. Możemy więc ją podziwiać w teledysku do „Six Pounds of Sound” jajcarsko-metalowej kapeli Taintstick i „Sound Wave Superior” o wiele poważniejszego przedsięwzięcia spod znaku deathcore′u i metalcore′u – Emmure.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Sky Lopez to jedna z największych gwiazd biznesu dla dorosłych. Zdobyła kilka statuetek AVN Awards, podpisała lukratywny kontrakt z gigantem branży Vivid Entertainment, wchodząc w skład elitarnego grona gwiazd tej firmy: Vivid Girls (należą lub należały do niej wspominane już w niniejszym cyklu panie: Kobe Tai, Asia Carrera, Cassidey Rae, Ginger Lynn, Janine Lindemulder, Tera Patrick i słynna Jenna Jameson). Jak wiadomo, gdzie są pieniądze, pojawiają się dziwne pomysły. W 2006 roku Sky Lopez zamarzyła o tym, by zostać piosenkarką. Pod pseudonimem SpringBreak udało jej się nagrać jeden singiel – „Moodswingz”. Fakt, że o nim nie słyszeliście, dowodzi tego, że nie było to jej największe osiągnięcie… hm… oralne.
Zapraszamy na myspace Sky Lopez.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Czas na kolejną pierwszoligową postać świata XXX. Belladonna jest owiana legendą w branży, albowiem nie straszne jej są żadne wyzwania przed kamerą, preferuje doznania sado-masochistyczne. Szerokim echem odbił się również jej występ w telewizji, w którym mogliśmy zobaczyć, jak zanosząc się płaczem, opowiada o tym, że porno przemysł zniszczył jej życie. Motyw ten jest często wykorzystywany przez organizacje walczące z pornografią. Sama Belladonna natomiast twierdzi, że materiał został zmontowany i zdania zostały wyrwane z kontekstu, ponieważ sama jest bardzo zadowolona ze swojej pracy i podkreśla, że nigdy na nią nie narzekała.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ponieważ Belladonna stała się ikoną mocnych wrażeń, zainteresowała się nią metalcore′owa brytyjska formacja Asking Alexandria. Zależało jej na tym, by muzyka miała również wyzywającą szatę graficzną. Tak też Belladonna trafiła na okładkę ich drugiego albumu z 2011 roku – „Reckless & Relentless”.
 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
A na koniec historia bez happy endu, czyli krótki życiorys Andrei True, osoby, która w połowie lat 70. miała swoje pięć minut sławy. Kiedy zaczynała karierę filmową, nie spodziewała się, że skończy w branży dla dorosłych. Były to bowiem epizodyczne rólki w mainstreamowym kinie, jak ta w oscarowym hicie Sydneya Pollacka „Tacy byliśmy” z 1973 roku ze świetnymi rolami Barbry Streisand i Roberta Redforda. Zawiedziona wolno rozkręcającą się karierą, dała się namówić znajomym na występ w filmie porno. Na jednym się jednak nie skończyło i w sumie wyprodukowała ich ponad 60. I na tym zapewne zakończyłyby się marzenia o zostaniu wielką gwiazdą, gdyby nie znajomość z producentem muzycznym Greggiem Diamondem, który specjalnie dla niej napisał piosenkę „More, More, More”. Niespodziewanie stała się ona ogromnym hitem i dotarła do 4. miejsca listy Billboardu. Wkrótce pod szyldem Andrea True Connection pojawił się cały album „More, More, More”, który również cieszył się sporym zainteresowaniem. Z porno gwiazdy True niespodziewanie zostało bohaterką ery disco. W sumie nagrała jeszcze dwa krążki, które, pozbawione nośnego przeboju, przepadły bez echa. Fanów grupy Kiss zainteresuje zapewne wiadomość, że ostatni, „War Machine” (1980), zawierał już bardziej rockowe klimaty, za co w głównej mierze odpowiadał przyszły gitarzysta tego zespołu, Bruce Kulick.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kolejne porażki na rynku fonograficznym sprawiły, że o True szybko zapomniano. Ona sama natomiast w geście rozpaczy starała się wrócić do nagich występów przed kamerą. Jednak ze względu na swój wiek nie miała szans z nowymi nastoletnimi gwiazdeczkami. Ostatecznie całkiem wycofała się z show businessu. Zmarła w zeszłym roku w wieku 68 lat z dala od reflektorów i fleszy. Tymczasem utwór „More, More, More” żyje własnym życiem. Znalazł się w repertuarze wielu znanych gwiazd, w tym Samathy Fox, Danii Minogue i formacji Bananarama.
Poprzednie odsłony cyklu znajdują się: tutaj, tutaj i tutaj. |