powrót; do indeksunastwpna strona

nr 02 (CXXIV)
marzec 2013

Autor
Diabła warte opętanie
‹Exorcismus: Opętanie Emmy Evans›
Dobra passa filmów z ofiarnymi księżmi walczącymi krzyżem i wodą święconą z demonami biorącymi w posiadanie mniej lub bardziej ponętną niewiastę nieustannie trwa. Kolejnym dostępnym u nas na DVD tytułem z tego nurtu jest hiszpański „Exorcismus”.
ZawartoB;k ekstraktu: 30%
‹Exorcismus: Opętanie Emmy Evans›
‹Exorcismus: Opętanie Emmy Evans›
Egzorcyzmy stały się ostatnio zastanawiająco modne, co widać po szeregu filmów, które na przestrzeni kilku minionych lat trafiły u nas do dystrybucji kinowej. W roku 2010 pojawił się bowiem „Ostatni egzorcyzm”, w 2011 „Rytuał”, zaś w 2012 „Demony”. Obok tego od czasu do czasu wychodzi też co nieco na DVD, jak choćby będący przedmiotem niniejszej recenzji hiszpański „Exorcismus”. Sęk w tym, że wszystkie te filmy siłą rzeczy zbudowane są na tym samym szkielecie fabularnym i sprowadzają się tak naprawdę do szamotaniny osoby duchownej (najczęściej katolickiego księdza) z kobietą, która robi nieprzystojne uwagi, klnie jak szewc i wyczynia ze swoim ciałem takie rzeczy, że prawa fizyki rumienią się ze wstydu i wieją, gdzie pieprz rośnie. W tej sytuacji wykrzesanie czegoś na tyle oryginalnego, by niepodzielnie utrzymało uwagę widza przez bite półtorej godziny, wymaga nadzwyczaj pomysłowego scenarzysty i wyjątkowo sprawnej ekipy realizacyjnej.
I tu zaczynają się schody, bo „Exorcismus” może i potrafi wykazać się oryginalnością (prawdziwa przyczyna opętania i zachowanie księdza), tyle że zawodzi w pozostałych elementach, serwując widzowi nie tyle kino grozy, ile marny moralitet, w dodatku jawnie skierowany do osób wierzących, całą zaś resztę odstręczając naiwnością potraktowania tematu i szafowaniem prostymi receptami na szczęśliwe życie. To taki klasyczny straszaczek mający przekonać bogobojne owieczki, że Szatan może wpełzać w umysły niegrzecznych nastolatek (bo chłopcy jakimś cudem są odporni na takie dyrdymały) i na tyle mieszać bidulkom w głowach, że robią się niegrzeczne, warczą przy śniadaniu, trzaskają talerzami, przeklinają i zachowują się po prostu skandalicznie. To bardzo wygodne wytłumaczenie, zupełnie omijające kwestię dojrzewania płciowego i pozwalające zrzucić odpowiedzialność za swoje czyny zarówno krnąbrnej latorośli, jak i rodzicom, którzy nie podołali trudom wychowania nowego pokolenia. Boć przecie wszystko, co złe, jest dziełem Szatana, który wlazł w córuchnę-aniołeczka i podburza ją, bezecnik, do buntu. A skoro to wina Złego, to można umyć rączki i zrzucić problem na kark kogoś, kto zajmuje się machaniem kropidłem.
Tak też pośrednio jest i w „Exorcismusie”, choć w kilku aspektach historia odbiega od powszechnie przyjętego schematu. Początkowo króluje sztampa. Piętnastoletnia dziewczyna zaczyna zachowywać się niegrzecznie, mając coraz większe pretensje do hołdujących zasadzie domowego nauczania rodziców, że nie pozwalają jej chodzić do szkoły, w związku z czym grono jej znajomych ogranicza się do bodaj dwóch czy trzech osób. Niezadowolenie zaczyna w końcu objawiać się dziwnymi atakami przypominającymi padaczkę, aczkolwiek specjalistyczne badania nie wykazują u córki żadnych problemów ze zdrowiem, co zresztą nie dziwi, skoro dziewczyna poniekąd potrafi swoje ataki kontrolować i pozbywać się ich, gdy mogłyby zaszkodzić jej interesom. Wkrótce jednak sytuacja na tyle mocno wymyka się spod kontroli (psycholog schodzi podczas seansu na zawał, dziewczyna tu i ówdzie widuje hordy robactwa, w pewnym momencie próbuje nawet utopić swojego młodszego brata), że piętnastolatka – uwaga! – sama idzie do swojego wuja, który jest księdzem, prosić o egzorcyzmowanie jej.
Wuj się waha, szczególnie że kiedyś już sobie nagrabił, powodując śmierć poddanej egzorcyzmowi nastolatki, a w tym czasie sytuacja rodzinna się komplikuje i dochodzi do tragedii. Gdy wreszcie decyduje się wziąć sprawę w swoje ręce, zaczyna zamykać się z dziewczyną w pokoju na parogodzinne seanse i… w sumie nie wiadomo, co konkretnie robi, bo odmawia udzielenia na ten temat jakichkolwiek informacji nawet rodzicom, argumentując, że jest to sprawa wyłącznie między nim a Bogiem. Nie trzeba w tym momencie wróża, by zgadnąć, że cała sytuacja raczej nie zakończy się dobrze.
Niestety, nawet jeśli film od biedy broni się jako dramat o podłożu religijnym (choć to też jakieś pomieszanie z poplątaniem, skoro jedyne tutaj osoby religijne to dziewczyna i wuj, podczas gdy na przykład matka, pochodząca z głęboko wierzącej rodziny, jest wręcz ateistką), to jako horror kompletnie zawodzi. Nie ma tu scen mrożących krew w żyłach, dziewczyna nie przejawia praktycznie żadnych znamion klasycznego opętania, zdarzeń jawnie nadprzyrodzonych jest sztuk trzy (odepchnięcie krzyżyka niewidzialną siłą i dwie lewitacje – o tyle oryginalne, że przytrafiające się poza sypialnią), a klimat mrocznej tajemnicy nie ma się nawet kiedy zmaterializować, bo twórcy stosują dziwną technikę natychmiastowego objaśniania zjawisk, które przypadkiem mogłyby wzbudzać niepokój. Tak jest na przykład ze złowieszczym napisem, który bohaterka znajduje w łazience na lustrze: zamiast zostawić widzowi główkowanie nad sposobem i celem pojawienia się tegoż napisu, twórcy niemal natychmiast podsuwają do drzwi łazienki młodszego brata nastolatki, który skwapliwie jej wyjaśnia, że przed chwilą stała tam z nieobecnym wzrokiem i bazgrała paluchem po tafli. W tym świetle prędzej można uwierzyć, że dziewczynie po prostu poluzowała się któraś klepka w głowie, niż że przejmuje nad nią władzę jakaś mityczna diabelska władza.
Żeby było bardziej głupio, początkowo cała ta awantura z opętaniem jest tłumaczona tym, że dziewczyna bawiła się na urodzinowym przyjęciu… tablicą ouija (ach, te demoniczne ouija, tak znienawidzone przez Kościół i wszystkich dewotów) i przywołała diabła, który był w nią wszedł. Cóż… Historii na dokładkę nie pomaga ani takie sobie aktorstwo, ani trochę naciągana psychologia postaci, ani praca kamery, której operator notorycznie bawi się pierścieniem ogniskowej, nie mogąc się zdecydować, w jakiej odległości od obiektywu powinny być filmowane obiekty. W związku z tym rzeczy widoczne w tle skaczą sobie – raz do przodu, raz do tyłu.
W tej sytuacji trudno polecać zapoznawanie się z eksportowym hiszpańskim wyrobem (eksportowym, bo nakręconym od razu po angielsku) i prościej chyba zalecić ponowny seans któregoś z filmów wymienionych parę akapitów wyżej. Będzie z tego więcej pożytku.



Tytuł: Exorcismus: Opętanie Emmy Evans
Tytuł oryginalny: La posesión de Emma Evans
Rok produkcji: 2010
Kraj produkcji: Hiszpania
Czas projekcji: 98 min
Gatunek: groza / horror
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 30%
powrót; do indeksunastwpna strona

110
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.