Nikogo chyba specjalnie nie dziwi, że dzieci mocno wierzą w Świętego Mikołaja, który w Wigilię przynosi prezenty pod choinkę. Okazuje się jednak, że kiedy na takie samo zdarzenie czeka kot, to mogą dziać się rzeczy, które naprawdę trudno wytłumaczyć. Właśnie taką fantastyczną i zarazem zabawną historię przedstawia maluchom Sven Nordqvist w „Niezwykłym Świętym Mikołaju”.  |  | ‹Niezwykły Święty Mikołaj›
|
Za sprawą wydanych dotychczas w Polsce książek Svena Nordqvista sympatyczny, trochę zwariowany staruszek Pettson i jego gadający kot Findus zdobyli już naprawdę liczne grono wiernych fanów. Z pewnością nie trzeba tych młodych czytelników zachęcać do sięgnięcia po „Niezwykłego Świętego Mikołaja”, ale pozycja ta może ich bardzo zaskoczyć. Przede wszystkim tym razem otrzymujemy opowieść znacznie dłuższą niż w poprzednich tomach cyklu (zamiast zwyczajowych 24 aż 144 strony!), natomiast ilustracje nie są całostronicowe jak dotychczas, lecz znacznie mniejsze. Warto tutaj zaznaczyć, że mimo to rysunki Svena Nordqvista nic nie straciły ze swego uroku i nadal budzą niekłamany zachwyt dzieci. Różnice te sprawiają jednak, że raczej nie polecałbym rodzicom czytania tej książki młodszym przedszkolakom, gdyż mogą one mieć problemy ze skupieniem uwagi na tak rozbudowanej historii. W „Niezwykłym Świętym Mikołaju” dzieje się bowiem naprawdę sporo. Najpierw Pettson obiecuje Findusowi, że w Wigilię przyjdzie do nich Święty Mikołaj z prezentami. Ponieważ staruszek nie wierzy w jego istnienie, to postanawia skonstruować mechanicznego Mikołaja. Pracy przy tym ma co niemiara, ale w sumie świetnie się też bawi (a my razem z nim) – tyle że nie wszystko przebiega zgodnie z planem. Po pierwsze obserwujemy wyjątkowo dużo zadziwiających zbiegów okoliczności. Ilekroć bowiem Pettson natrafi na jakąś trudność w swoich pracach, niespodziewanie zjawia się w jego domu ktoś „zupełnie przypadkiem” mogący pomóc staruszkowi w rozwiązaniu problemu – na przykład dziwaczny listonosz z paczką od nieznanego nadawcy czy domokrążca akurat mający do sprzedania rzeczy bardzo przydatne do zbudowania mechanicznego Mikołaja… Zresztą galeria zapadających w pamięć barwnych postaci drugoplanowych jest naprawdę bogata, a do łez potrafią czytelników rozbawić choćby takie epizody, jak spotkanie pary głównych bohaterów ze strażnikiem lasu, któremu nikt nie wytłumaczył, na czym ma polegać jego praca. Po drugie utrzymanie sekretu przed Findusem wcale nie jest łatwe, bo przecież to bardzo ciekawski kot, który w dodatku czasem niechcący pomaga, a czasem utrudnia Pettsonowi budowanie mikołajowej kukiełki. Prawdziwym majstersztykiem jest zaś finałowa scena, którą Sven Nordqvist potrafił równocześnie rozśmieszyć i wzruszyć czytelników, a przy tym udało mu się stworzyć prawdziwie świąteczny nastrój, jak przystało na opowieść kończącą się w wigilijny wieczór. W „Niezwykłym Świętym Mikołaju” możemy więc delektować się kolejną pełną ciepła, a także nieco absurdalnego humoru intrygującą historią o Pettsonie i Findusie. Wierni fani przygód tej sympatycznej pary bohaterów z pewnością nie będą rozczarowani tą lekturą, gdyż znajdą tutaj to wszystko, za co już wcześniej polubili książki Svena Nordqvista – tyle że w znacznie większej dawce.
Tytuł: Niezwykły Święty Mikołaj Tytuł oryginalny: Tomtemaskinen Data wydania: 7 listopada 2012 ISBN: 978-83-7278-673-9 Format: 144s. 195×255mm; oprawa twarda Cena: 34,90 Gatunek: dla dzieci i młodzieży Ekstrakt: 80% |