powrót; do indeksunastwpna strona

nr 02 (CXXIV)
marzec 2013

Magnatem być – jak to łatwo powiedzieć
Adam Kwapiński, Michał‚ Sień„ko ‹Sigismundus Augustus. Dei gratia Rex Poloniae›
Sejmy, zajazdy, walka o urzędy. Życie szlachcica za panowania ostatniego z Jagiellonów było o tyleż barwne, co ryzykowne. Jednak bez odrobiny brawury człowiek daleko nie zajdzie. A więc, Panowie Bracia, szable i dukaty w dłoń! Pora zdobyć trochę należnego szacunku. Wszystko to w grze „Sigismundus Augustus”.

Dziękujemy wydawnictwu FGH za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.

ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jedno spojrzenie na okładkę i staje się jasne, że walka nie będzie toczyć się o pietruszkę. Efektowny orzeł w koronie na czerwonym tle – pudełko z pewnością zajmie frontową pozycję na nie jednej półce z grami. W najnowszej produkcji FGH gracze wcielają się w głowy najzacniejszych rodów dawnej Rzeczpospolitej: Górków, Tęczyńskich, Firlejów, Zamoyskich oraz Tarnowskich. Cel może być tylko jeden – zyskanie największego znaczenia w kraju i za granicą.
Plansza do gry jest bardzo przyjemna dla oka, a układ poszczególnych fragmentów zaprojektowany z dużym wyczuciem. W jej centrum znajduje się dziewięć pól przypisanych akcjom możliwym do wykonania w trakcie gry. Po bokach znalazło się miejsce na pola państw ościennych, w których gracze zdobywać będą wpływy, nad nimi zaś znalazł się tor kierunków polityki zagranicznej, wskazujący który kraj będzie punktowany w bieżącej rundzie. U dołu planszy widnieją z kolei trzy tory poparcia sejmowego: magnaterii, króla i szlachty, a bycie na ich przedzie przynosi nie lada korzyści. Plansza to jednak nie cały obszar gry. Drugie tyle miejsca na stole trzeba wygospodarować na piętnaście kart urzędów senackich, trzy talie polityki (wewnętrznej, militarnej i zewnętrznej), stosy kart sejmów, żądań królewskich i osobistości. Gdy dodamy do tego żetony wojsk (artylerii, husarii i piechoty), dukatów i głosów, to całość robi imponujące wrażenie. Osobom przerażonym spieszę jednak donieść, że ich ogrom nie przekłada się na pogmatwanie zasad. Instrukcję ujęto na paru zaledwie stronach, a na większości kart widnieją proste symbole. Ich znaczenie wystarczy odczytać już w trakcie rozgrywki korzystając ze specjalnych kart pomocy.
Autorzy przygotowali dwa warianty rozgrywki, cztero- i ośmiorundowy. O ile pierwszy nadaje się znakomicie do przyswojenia zasad i da się go ukończyć w dwie godziny, to na długą rozgrywkę w pełnym składzie osobowym trzeba zarezerwować bez mała całe popołudnie. Przed rozpoczęciem jeszcze chwilka przygotowań – wylosowanie rodów, zaznaczenie ich startowych pozycji na torach poparcia, dobranie kart polityki i żetonów armii oraz wybór początkowego urzędu senackiego. Tak wyposażeni możemy w końcu zaczynać. Na rundę składa się aż dziewięć następujących po sobie faz, jednak tylko kilka z nich trwa dłużej niż mgnienie oka. Inicjatywa to przekazanie znacznika pierwszego gracza i odkrycie kart obowiązujących w danej turze. Dochód to pobranie dukatów należnych jednemu z kontrolowanych przez nas urzędów. Potem każdy ma prawo pociągnąć kartę z jednego ze stosów polityki. Będzie można z nich skorzystać podczas wykonywania akcji specjalnych i nad nimi trzeba już zastanowić się nieco dłużej. Każdy ma wtedy prawo zagrać jedną kartę z ręki (obecny przedstawiciel magnaterii dwie). Wybierając politykowanie wewnętrzne będziemy mogli pozbawić kogoś urzędu czy wymienić dukaty na punkty, polityka międzynarodowa pozwoli nam m.in. zdobyć pieniądze lub zablokować wpływy innych graczy w wybranym państwie ościennym. Opcja militarna pozwala natomiast na rekrutowanie wojsk i atakowanie innych graczy. Trzeba przyznać, że system walki został ujęty w sposób bardzo pomysłowy. Konflikt składa się z trzech faz: artylerii, husarii i piechoty. W każdej z nich osoby posiadające przynajmniej jeden żeton danego rodzaju rzucają zwykłą kostką sześcienną, poczym dodają wynik do siły danego oddziału (pojedynczy żeton artylerii warty jest 3, husarii – 2, piechoty zaś 1). Za każde pięć pełnych punktów gracz zadaje przeciwnikowi jedną ranę, co skutkuje unicestwieniem jednej z jego jednostek lub zmuszeniem go do odrzucenia karty polityki militarnej. Jeśli na koniec pojedynku atakujący ma w swojej armii więcej jednostek niż przeciwnik to atak powiódł się i w zależności od jego typu można odebrać przeciwnikowi osobistość, połowę złota bądź przejąć sześć punktów zwycięstwa. Biada temu kto zaniedba swoich wojów!
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Kolejna faza – polityki zagranicznej – jest znowu krótka. Wpierw przedstawiciel króla aktywuje jeden z żetonów na torze kierunków polityki zagranicznej, powodując jego punktowanie w dalszym etapie rundy. Następnie gracze mogą odrzucić część posiadanych kart polityki zagranicznej, by dołożyć adekwatną liczbę swoich żetonów wpływów na pole jednego z państw ościennych. W końcu przechodzimy do jednej z najważniejszych faz, czyli wykonywania akcji. Tutaj gracze naprzemiennie wykładają swoje pionki (każdy po trzy, a przedstawiciel szlachty cztery), które aktywują wewnętrzne pola. Pozwalają one m.in. na przesuwanie się wyżej na torach poparcia sejmowego, dokładanie znaczników wpływów do państw ościennych, wskazywanie urzędów, do których chce się pretendować czy wreszcie skorzystanie z instytucji mecenatu. W każdej rundzie dostępne są bowiem trzy karty osobistości, które możemy wziąć pod swoją opiekę. Część z nich daje nam dodatkowe możliwości, inne przyniosą punkty za spełnienie określonych wymagań na koniec gry. Przy zajmowaniu pól trzeba pamiętać o jednej zasadzie. Chcąc skorzystać z danego miejsca musimy wpłacić do banku tyle dukatów, ale pionków jest już przy nim ustawionych. Cały czas pojawiają się kalkulacje, z czego skorzystać najpierw i na co nas stać.
Ostatnią istotną fazą jest sejm. Wpierw zliczamy głosy, jakie przysługują nam za poszczególne miejsca na zajmowanych torach, dodatkowe otrzymamy za odrzucane karty polityki wewnętrznej. Jak by tego było mało swoją pulę można zwiększyć poprzez kupowanie ich od zainteresowanych tym współgraczy. W końcu pora na głosowanie nad urzędami do objęcia. Zawsze licytowana jest najniższa godność oraz te, na które wyrazili chęć gracze podczas fazy akcji (będą mieli przy nich dwa dodatkowe głosy). Każdy z urzędów daje, oprócz punktów na koniec tury i dukatów w fazie dochodów, pewne zdolności specjalne. Kolejne głosowanie to walka o przychylność króla, a co za tym idzie miejsce na odpowiadającym mu torze. W zależności od wylosowanej na początku tury karty żądania królewskiego próbujemy przelicytować innych głosami, dukatami lub siłą wojska. Ostania część tej fazy to głosowanie nad ustawą sejmową. Gracze wskazują jednocześnie kciuk w górę lub w dół, w zależności czy są za czy przeciw. Potem zliczane są głosy obu stron. Ustawy rzadko niosą ze sobą pozytywy, przeważnie jest to sposób, by dopiec przeciwnikom, zmuszając ich do odrzucenia połowy majątku czy pozostawienia jedynie dwóch godności. Na koniec pozostaje podliczyć punkty z urzędów oraz te otrzymane za przewagę wpływów w punktowanym aktualnie państwie/państwach. Rundę kończy opłacenie wojsk.
„Sigmundus Augustus” to pozycja dla graczy zaawansowanych. Ci mniej doświadczeni owszem zagrają, ale zrozumienie wszystkich niuansów zajmie im trochę czasu. Instrukcja została wyłożona bardzo przystępnie, a to bardzo ważne przy tytule, który zawiera tak wiele różnych mechanizmów. Najważniejsze, że nie zostały one upchnięte na siłę i każdy z nich znajduje swoje uzasadnienie. Jedyną fazą, która wydaje się wrzucona nieco na siłę jest przekupstwo, moi współgrający często ją po prostu pomijali. Z drugiej strony czy mogło go zabraknąć podczas walk o najwyższe urzędy? Bardzo dobrym pomysłem jest możliwość wykorzystania kart polityki na kilka sposobów, nie tylko zagrywając je w fazie akcji specjalnych, ale także odrzucając w odpowiednich momentach. Jeśli chodzi o wykonanie, to jest kilka drobiazgów, do których można się przyczepić. Rogi planszy po ułożeniu na stole odstają nieco do góry, a na karty na pewno przydadzą się koszulki. Najbardziej rażą jednak plastikowe, pstrokate pionki graczy, które nijak pasują do reszty oprawy. Na dłuższy wariant rozgrywki trzeba poświęcić naprawdę sporo czasu. Wydaje się , że optymalnie byłoby, gdyby rozgrywka trwała sześć rund i tak naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, żeby na tyle umówić się przed partią. Symbole na kartach są dość intuicyjne, choć w jednym czy dwóch przypadkach mogłyby być przedstawione lepiej. Szkoda, że pomoce graczy to tylko jeden komplet, szczególnie podczas pierwszej partii często krążą z ręki do ręki. Na szczęście autorzy udostępnili już plik do ściągnięcia, gdzie wszystko mamy wyłuszczone na dużej karcie i można zrobić osobną kopię dla każdego.
Te kilka wpadek nie wpływa na szczęście na przyjemność płynącą z samego grania. Osadzenie gry w tym akurat okresie historycznym to strzał w dziesiątkę, klimat jest bardzo wyczuwalny. Posiada ona niewątpliwy walor edukacyjny, pozwala poznać realia epoki, wielkie rody oraz znane persony, które wpływały znacząco na losy Rzeczpospolitej Obojga Narodów. W „Sigismundus Augustus” jest wiele dróg do zwycięstwa i z pewnością nigdy nie można być do końca pewnym zwycięstwa. Zdobyte punkty mogą być nam odebrane poprzez wrogi zajazd, podobnie możemy stracić osobistość, która miała nam przynieść dużo punktów przy końcowym podliczaniu. Nigdy nie wiadomo skąd nadejdzie atak. Gdy do wymienionych wyżej zalet dodamy jeszcze to, że gra sprawdza się dobrze przy różnej ilości osób, to wyłania nam się tytuł bardzo udany. Gdyby poprawić te kilka niedociągnięć, które nie przystoją produktowi o nie najniższej przecież cenie, to ocena mogłaby być o oczko, a nawet dwa wyższa. Mimo wszystko gra mnie do siebie przekonała, mogę ją więc polecić z czystym sercem.



Tytuł: Sigismundus Augustus. Dei gratia Rex Poloniae
Data produkcji: grudzień 2012
Info: 3-5 graczy, od 12 lat
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

139
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.