Afryka fascynuje, fascynowała i jeszcze długo będzie fascynować białego człowieka. Choć opowieść Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego wcale nie pretenduje do przekazania nam nowatorskiego spojrzenia na ten kontynent, „Pod smaganiem samumu” może z powodzeniem konkurować z wieloma podobnymi książkami międzywojennych podróżników. Co więcej, myślę że niejedna współczesna publikacja nie dorównuje tym pisanym dziewięćdziesiąt lat temu zapiskom polskiego obieżyświata.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Podobieństwa między powieściami Ossendowskiego (od jakiegoś czasu wznawianymi przez Zysk w serii „Podróże retro”) a tymi autorstwa brytyjskich czy francuskich wędrowców tego samego okresu są bardzo wyraźne. I nie chodzi tu tylko o barwny opis świata, który na zawsze przeminął. Podróże Byrona do Persji i Afganistanu, odwiedzane przez Waugha afrykańskie kraje czy wizyty Maillart w Chinach i Mandżurii są zarówno znakomitymi opisami odwiedzanych miejsc, intrygującym przedstawieniem ich historii, a także książkami pełnymi niezwykle celnych spostrzeżeń na temat ówczesnego świata. Ossendowski podąża tą samą ścieżką. Pięknie wydane „Pod smaganiem samumu” jest kolejnym tomem serii „Podróże retro”; książka została opatrzona fotografiami autora, pozwalając nam na bezpośrednie przyjrzenie się miejscom odwiedzonym przez polskiego podróżnika. Jeśli jest coś, czego temu wydaniu brakuje, to mapy ukazującej szlak Ossendowskiego. Bardzo łatwo się zgubić w opisach wędrówki przez Algierię, Góry Atlasu, subsaharyjskie oazy i wybrzeże Tunezji, wśród nazw miast, miasteczek i wiosek, których wiele, śmiem przypuszczać, nie uchowała się do naszych czasów. Co do samej treści, to nie sposób zaprzeczyć temu, że polski podróżnik należy do odważnych wędrowców, który na dodatek posiadł znakomitą zdolność do snucia wciągających opowieści. Każde odwiedzone przezeń miejsce staje się przyczynkiem do przedstawienia nam jego historii lub przekazania jednej z wielu zgromadzonych przez autora rozmów i opowieści napotkanych ludzi. Historia, szczególnie historia starożytna, stanowi obiekt fascynacji Ossendowskiego. Wizyty w rzymskich ruinach pamiętających czasy imperium wywołują w nim zachwyt nad trwałością architektury tego państwa, a także nad praktycznymi umiejętnościami Rzymian. Wśród piasków pustyni pyszniły się nie tylko całe rzymskie miasta, ale nawet termy, do których woda doprowadzana była z oddalonych o kilka kilometrów górskich źródeł. Równie dużo miejsca poświęca na kartach swojej powieści nielicznym zabytkom starożytnej Kartaginy. Zniszczona przez swoich europejskich wrogów z Italii, niegdysiejsza kolonia Fenicjan dotrwała do naszych czasów głównie dzięki opowieściom zwycięzców. Mając na uwadze ich bliskowschodnie pochodzenie, Ossendowski bawi się niekiedy w etnografa, próbując dopatrzeć się w zwyczajach Berberów i innych plemion pamiątek po starożytnych kultach Tannit-Astarte czy Baala. Liczne odniesienia do ówczesnych źródeł francuskich sugerują, że pogląd ów był w tamtym okresie całkiem popularny. Obok historii kluczową rolę na kartach „Pod smaganiem samumu” odgrywają ludzie. Autor z szacunkiem pisze o Berberach, Arabach i Kabylach zamieszkujących Algierię i Tunezję; zwraca uwagę na ich starożytne pochodzenie i podziwia ich dziką, spontaniczną naturę. Wędrując wąskimi uliczkami północnoafrykańskich miast ma on niekiedy okazję dostrzec ich prywatne życie i wiekowe rytuały pamiętające czasy poprzedzające dominację islamu. W tańcach młodych dziewcząt dostrzega pamiątki kultu Tannit, a rytuały i fetysze miejscowych wiedźm wiąże z jeszcze wcześniejszymi pogańskimi wierzeniami. Ossendowski zwraca uwagę na różnorodność kulturową tego regionu, która nie prowadzi jednak do otwartych konfliktów – chrześcijańscy osadnicy żyją w zgodzie z muzułmanami i nielicznymi skupiskami Żydów. Przenikliwość Ossendowskiego wyraża się w kilku bardzo celnych komentarzach dotyczących nie tyle ówczesnej sytuacji w Afryce Północnej, ale uniwersalnych podstaw islamu. Zauważa bowiem, że „echa zjawisk, nurtujących i pobudzających nienawiść i fanatyzm współwyznawców, osiadłych gdzieś nad brzegami Nilu południowego, nad Gangesem lub w dolinie Huang He, mogą znaleźć żywy oddźwięk w Tunezji, Sudanie i w Maroku.” I znów, podobnie jak w przypadku Maillart, możemy zadać sobie pytanie, czy pisane w 1925 roku spostrzeżenia nie niosą ze sobą pewnych uniwersalnych prawd?
Tytuł: Pod smaganiem samumu Data wydania: 1 października 2012 ISBN: 978-83-7506-967-9 Format: 392s. 145×215mm; oprawa twarda Cena: 45,– Gatunek: podróżnicza / reportaż Ekstrakt: 90% |