Odnoszę wrażenie, że ostatnio każdą recenzję książki Marcina Wolskiego zaczynam od stwierdzenia, że autor ten produkuje nowe powieści z prędkością karabinu maszynowego. Od roku 2010 wydał ich… aż dziesięć! Trudno w takiej sytuacji trzymać poziom i „Mocarstwo” najlepszym tego przykładem.  |  | ‹Mocarstwo›
|
Po niedawnym „Doktorze Styksie”, który, mimo nieudanej końcówki, był dość sympatycznym zwrotem w kierunku starych, świetnych słuchowisk radiowych Marcina Wolskiego (z których większość doczekała się też wydań książkowych), autor powraca do jednego ze swoich ulubionych tematów – historii alternatywnych z politycznym manifestem w tle. Zawiązanie akcji jest nieskomplikowane – trwa stan wojenny, Marek Kopiński młody technik radiowy i raczej życiowy nieudacznik po nieudanym małżeństwie romansuje sobie z atrakcyjną znajomą, ale w trakcie zabawy okazuje się, że jest ona dziewczyną potężnego zomowca. Zazdrosny chłopak wpada do mieszkania, Marek ucieka, a w trakcie rejterady wpada w dziwny, galaretowaty mur. Przedostaje się na drugą i stronę i... natychmiast wpada pod samochód. W szpitalu czeka go zaskoczenie – dawna teściowa, która właśnie go potrąciła, nie ma pojęcia z kim ma do czynienia. Potem jest coraz dziwaczniej. Marek niby nadal jest w Polsce, ale nie tylko nie ma w niej Stanu Wojennego, a właściwie wszystko jest inne, począwszy od architektury, skończywszy na… historii. Marek, otoczony opieką sprawczyni swego wypadku, uczy się dziejów świata, do którego trafił. Jest to Polska, która w 1939 poszła na wojnę razem z Niemcami, potem mądrze zmieniała sojusze, by wyjść z wojennej zawieruchy jako niekwestionowane mocarstwo. Brzmi znajomo? Dla osób, które czytały wcześniejszego „Wallenroda” nawet bardzo. „Mocarstwo” jest bowiem osadzone w tym samym uniwersum, w którym toczyła się akcja tamtej opowieści alternatywnej – choć 35 lat później. Wolski jednak nie zakłada, że czytelnik zna „Wallenroda” i dosyć szczegółowo omawia dzieje, które doprowadziły do obecnej sytuacji. Zmianą decydującą jest pewna kuracja zdrowotna Józefa Piłsudskiego, dzięki której marszałek nie umiera w 1935, ale w następnych latach dalej kieruje polityką państwa. Dzięki niemy Polska nie wpada w rosyjsko-niemieckie kleszcze, a zmienne koleje losów potrafi dobrze wykorzystać. Tak dobrze, że w drugiej połowie XX wieku osiąga status jednej z największych światowych potęg. Nie da się ukryć, że owa historia alternatywna to najciekawsza część powieści Wolskiego, szkoda więc, że dla znających „Wallenroda” będzie to niewielka atrakcja, choć oczywiście książka dopowiada to, co działo się na świecie przez kolejne trzy i pół dekady. Wolski oczywiście stara się nadać swej wizji pozory wiarygodności – analizuje dzieje, podaje uzasadnienia takich a nie innych zwrotów historii, próbuje określić wpływ losów świata na współczesność (na przykład, skoro nie było Holokaustu, to w Polsce pojawia się wciąż antysemityzm w przedwojennym wydaniu), choć nie unika efekciarstwa, jak w historii zniszczenia władz III Rzeszy bombą atomową… Wygląda, że największą frajdę autorowi sprawia nadawanie nowych ról znanym bohaterom (np. Zośka i Rudy nie zginęli w czasie wojny i teraz pierwszy z nich jest prezydentem RP, a drugi szefem bezpieczeństwa). Wszystko jednak opiera się na decyzjach jednostek (np. właśnie Piłsudskiego), nie uwzględniając bardziej złożonych mechanizmów historii (społecznych, ekonomicznych) i raczej jawi się bajką, marzeniem, niż rzeczywistą alternatywą. Gorzej niestety z samą fabułą książki, która nie jest specjalnie dopracowana, wyraźnie jest tylko tłem dla miłej autorowi wizji historii. Główny bohater, Marek Kopiński, nie jest specjalnie ciekawą postacią, jego przygody też toczą się raczej w tle ważniejszych wydarzeń. Owe przygody tyczą zresztą bardziej kwestii erotyki, bo – to jedna z irytujących cech twórczości Marcina Wolskiego – wszystkie postacie kobiece aż podskakują, by się wpakować bohaterowi do łóżka… Największy problem mam jednak z główną intrygą, która przenosi powieść w zupełnie inne obszary. Otóż, ni mniej, ni więcej, Wolski wprowadza w drugiej części powieści wątek katastrofy samolotu prezydenckiego, niedwuznacznie nawiązując do Smoleńska. Jego wizja jest próbą przekazania swych poglądów na całą sprawę (z dokładnością do oczekiwanych przez autora zachowań różnych postaci), ale w warstwie fabularnej wygląda na dość groteskową, słabo umotywowaną (poza celami publicystycznymi) wariację na temat znanych teorii spiskowych, od „dwóch wybuchów”, aż po „maskirowkę”. Być może to jakaś wprawka autora przed pisanym scenariuszem do filmu Antoniego Krauzego, ale powieści to nie służy. „Mocarstwo” kończy się w sposób niedwuznacznie sugerujący kontynuację, znów w naszym wszechświecie. Obawiam się, że może być to dzieło jeszcze bardziej publicystyczne.
Tytuł: Mocarstwo Data wydania: 15 października 2012 ISBN: 978-83-7785-117-3 Format: 304s. 145×205mm Cena: 32,90 Gatunek: fantastyka Ekstrakt: 50% |