powrót; do indeksunastwpna strona

nr 04 (CXXVI)
maj 2013

Kosmiczne koale
H. Beam Piper ‹Kudłacz›
Gdyby w waszym domu pojawił się nagle dziki, włochaty zwierz grzebiący w lodówce, co byście zrobili? Uciekli gdzie pieprz rośnie, zastrzelili potwora na miejscu czy wzięli go na kolana i pogłaskali? H. Beam Piper wybrał trzecie rozwiązanie w jednym ze swych najsłynniejszych cykli, otwierając ludziom możliwość do zbratania się z obcym.
‹Kudłacz›
‹Kudłacz›
Sednem powstałej przed półwieczem powieści Pipera są poszukiwania odpowiedzi na dwa pytania: jaka jest definicja istot rozumnych oraz czy odkryte na planecie Zaratustra kudłacze do nich należą. Wyjaśnienia tych zagadnień poszukują przede wszystkim naukowcy i opiekunowie kudłaczy, a ludzkość szybko dzieli się na dwa obozy. Do jednego należą zwolennicy tezy, że odkryty gatunek należy uznać za sapienta, czyli posiadającego inteligencję, pozostali natomiast, pozostający w zdecydowanej mniejszości, głoszą przeciwne zdanie. Ci drudzy, to głównie przedstawiciele Kompanii, gigantycznej korporacji przyszłości, sprawującej władzę na planecie. Nie chcą oni dopuścić do uznania kudłaczy za rozumnych z powodów czysto pragmatycznych – Zaratustra zmieni bowiem w takim wypadku status, a Kompania utraci kontrolę nad nią i jej złożami. Gdy dochodzi do zbrodni zabójstwa, sprawa trafia na wokandę miejscowego sądu i toczy się dalej przed trybunałem.
Wizja spotkania człowieka z obcym została odmalowana w konwencji słodko-naiwnej, co przywodzi na myśl późniejszy hit filmowy Stevena Spielberga „E.T.”. Przedstawiciel obcego gatunku, nazwany kudłaczem z uwagi na gęste owłosienie, trafia pewnego dnia zupełnie przypadkowo do domu Jacka Hollowaya, zajmującego się wydobyciem cennego kruszcu, natychmiast zdobywając jego serce. Kudłacz to stworek kojarzący się nieco z filmowymi gremlinami, choć daleko od nich łagodniejszy (ale tylko, nie wiedzieć czemu, w stosunku do ludzi), albo z misiami koala lub pandami. Ciało ma pokryte przyjemnym w dotyku, gęstym futerkiem, szybko nabywa nowe umiejętności, bardzo łatwo przywiązuje się do ludzi. Ta łagodność i ufność rodzą zresztą u czytającego poważne wątpliwości. No bo jak to, gatunek rozumny bratający się w kilka chwil z kosmitami z innego świata? Gdyby tak było w rzeczywistości, kudłacze zostałyby wytępione błyskawicznie i słuch o nich by zaginął. Homo sapiens i jego poprzednicy okazał się w toku rozwoju sprytniejszy, bo więcej pracował mózgiem niż jego naturalni wrogowie, ale z całą pewnością nie mógł być tak łatwowierny jak kudłacz, bo natychmiast przepadłby w mrokach dziejów.
W latach 60. ubiegłego wieku, to znaczy w czasie, gdy „Kudłacz” został po raz pierwszy wydany, tematyka rasizmu i kolonializmu w fantastyce naukowej pojawiała się, ale ówcześni autorzy stawali raczej po stronie najeźdźców, kolonizatorów nowych światów. Z tego powodu powieść Pipera była swego rodzaju odmianą, ale nie nazwałbym jej odmianą radykalną, jak czyni to autor hasła o pisarzu w internetowej Encyklopedii Fantastyki. Kudłaczy(ów?) uznaje się wprawdzie ostatecznie za gatunek rozumny, ale do końca pozostają tylko elementem w rozgrywkach ludzi, bez prawa do samostanowienia. Gorzej nawet, ich obrońcy uznają za zupełnie normalną rzecz, że obcy stają się domowymi zabawkami, pieszczochami, czymś w rodzaju gadającej przytulanki. Jeśli tak ma wyglądać życie inteligentnego gatunku, to właściwie po co uznawać go za rozumny? W tym sensie Piper nie posuwa się znacząco naprzód w kwestiach społecznych w porównaniu ze swymi kolegami po piórze. Obcy gatunek może zyskać jakąkolwiek autonomię tylko pod warunkiem, że dadzą mu na to przyzwolenie ludzie. A gdy już zyska papier na posiadanie rozumu, jedyną dla niego drogą jest rola odpowiednika ziemskiego psa.
Do polskiego wydania mam jedną uwagę techniczną: często w tekście gubi się podmiot zdania. Trudno orzec, czy jest to sprawka tłumacza lub redakcji, czy Piper miał aż tak niechlujny styl, a wydawnictwo Solaris postanowiło nie ingerować zbytnio w obrabianą materię. Tak czy owak nie wpływa to korzystnie na odbiór powieści.
Dziś powiedzielibyśmy, że „Kudłacz” został pomyślany jako dzieło należące do raczej efemerycznego podgatunku zwanego young adult, czyli przeznaczone dla nastoletniego lub młodszego czytelnika i prezentujące treści w sposób uproszczony. Z całą pewnością nie jest to książka pretendująca do miana poważnej literatury; to raczej średnio ambitna rozrywka, prezentująca świat i bohaterów go zasiedlających w sposób całkowicie dychotomiczny. Przyznam, że liczyłem na więcej, bo nawet jeśli potraktować „Kudłacza” jak powieść tylko i wyłącznie rozrywkową, wypada dość blado, nie oferując prawdziwego napięcia, tylko najwyżej jego erzac. I choć starej fantastyce jestem w stanie wybaczyć wiele, trudno ukryć, że w przypadku tej powieści upływ czasu łaskawy nie był. Trochę szkoda, ale liczę, że kolejne części trylogii H. Beam Pipera mile mnie zaskoczą.



Tytuł: Kudłacz
Tytuł oryginalny: Little Fuzzy
Data wydania: 23 stycznia 2013
Wydawca: Solaris
Cykl: Kudłacze
ISBN: 978-83-7590-095-8
Cena: 29,99
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w: Esensjomania.pl
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

39
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.