„Crown of Shadows”, trzeci zeszyt serii „Locke and Key”, fabularnie podąża tą samą drogą co „ Head Games”: pojawia się nowy klucz, który sprawia mnóstwo kłopotu rodzeństwu Locke, ale przy odrobinie szczęścia udaje się im po raz kolejny wybrnąć z nieprzyjemnej sytuacji. Dodajmy do tego coraz bardziej bezwzględny czarny charakter, kilka wartych zapamiętania scen i zręczny rozwój kilku wątków, a otrzymamy porządny ciąg dalszy wciągającej historii.  |  | ‹Locke & Key: Crown of Shadows›
|
Choć to już trzeci tom cyklu, nadal do końca nie wiemy, czego tak naprawdę szuka Zak. To znaczy oczywiste jest to, że szuka jakiegoś konkretnego klucza, ale w jakim celu i dlaczego aż tak bezwzględnie – to stanowi tajemnicę. Jak odkrywamy, z czasem staje się on coraz bardziej bezwzględny w swoich dążeniach – do tego stopnia, by bardzo poważnie zagrozić swoim „przyjaciołom”. Tym razem zamiast spokojnego rozwijania kolejnych wątków fabularnych (może z wyjątkiem Kinsey i jej wyprawy) postawiono na akcję. Nie po raz pierwszy tytuł okazuje się bardzo znaczący – odnalezienie Korony Cieni przez Zaka prowadzi do podjęcia przez niego wyjątkowo ryzykownej, a przy tym bezwzględnej akcji, mającej na celu wydobycie z dzieciaków Locke niezbędnych informacji. Dom nawiedzony przez widma i potwory zrodzone z cienia, które mogą wpływać na rzeczywistość, są iście upiorne. Równie niekonwencjonalny staje się końcowy pojedynek między Tylorem a gigantycznym potworem zrodzonym z cienia – jest nie tylko dynamiczny, ale też przedstawiony w zupełnie innej skali niż reszta historii. Ma się wrażenie, że walka nie toczy się o zaledwie jeden klucz, ale o coś o wiele poważniejszego. Na tym tle odrobinę gubi się sięganie w przeszłość (przedstawione tu w postaci wyprawy Kinsey i jej przyjaciół do przybrzeżnych jaskiń) i odkrywanie kolejnych elementów układanki. Ale czy to wada? Trudno powiedzieć. Z pewnością mamy tu mniej odniesień do tego, co wydarzyło się za szkolnych czasów ojca głównych bohaterów (w porównaniu z „Head Games”). Autorzy zdają się preferować bardziej subtelne odniesienia i sugestie bez zbędnych słów, znakomicie zresztą operując komiksowym medium oraz połączeniem słów i obrazów (chociażby ostatnia scena wyprawy do wspomnianych wyżej jaskiń). Końcowe strony, funkcjonujące w pewnym oderwaniu od całej reszty, stanowią niejako osobną historię. Pokazują przy tym, że nawet bez udziału głównego złego klimat i atmosfera posiadłości w Lovecraft silnie wpływają na jej mieszkańców. Nawet jeśli wydarzenia w „Crown of Shadows” umocniły więzi między rodzeństwem Locke, to demony przeszłości wcale nie śpią.
Tytuł: Crown of Shadows Ekstrakt: 80% |