Szczęśliwie twórcy drugiej części „Incursion” nie poszli w ślady „ Cursed Treasure 2”, oszczędzając nam zarówno cukierkowatej grafiki, jak i niskiego poziomu trudności. Garściami czerpiąc z dodatkowych misji do „Kingdom Rush” zaprezentowali nam za to całkiem grywalną i miejscami bardzo wymagającą kontynuację.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Autorzy, otwarcie przyznający się do inspiracji „Kingdom Rush”, postanowili w drugiej odsłonie swojej gry dać nam o wiele więcej możliwości. Choć pierwsza część „ Incursion” zmuszała nas właściwie do dość biernej obserwacji wydarzeń na polu bitwy, tym razem dostajemy do rąk zarówno czary, jak i bohaterów. A raczej: bohaterów rzucających czary, którzy na dodatek poruszają się po planszy, umożliwiając nam o wiele większą „interakcję”. Graficznie nie zdecydowano się na większe ulepszenia, co (patrząc na wspomniany już „Cursed Treasure 2”) wychodzi grze na dobre. Zachowano także podstawowy podział na trzy rodzaje jednostek, które możemy produkować (łucznicy, wojownicy i magowie). Głównym dodatkiem są bohaterowie, a właściwie tylko jeden, który towarzyszy nam przez prawie całą rozgrywkę i na rozwój którego mamy pewien wpływ. Pozostali (łucznik oraz niebieskoskóry szaman) to postaci epizodyczne, dołączające do naszej armii w zaledwie kilku misjach. Jeśli o czary chodzi, możemy wybrać spośród czterech szkół magii, pozwalających nauczyć naszego herosa rozmaitych sztuczek: ciskania błyskawicami czy kulami ognia, przemiany w wilkołaka, przyzywania potworów czy stawiania min.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zadbano także o misję, oferując nam nie tylko urozmaicone krajobrazy, ale też odmienne cele i sposoby prowadzące do wygranej. W jednym przypadku musimy poradzić sobie walcząc tylko i wyłącznie naszymi bohaterami, kiedy indziej zamiast bronić określonej ścieżki konieczna staje się obrona czterech mędrców. Nawet kiedy mamy do czynienia z typową rozgrywką, wprowadzone tu i tam urozmaicenia (jak choćby wielki demon, który zjada zarówno nasze, jak i wrogie wojska czy też pełzający pod ziemią robal, którego nie sposób zabić) zmuszają do nie lada kombinowania. Jeśli zatem pierwszą odsłonę uznałem za mało wciągającą, to „Incursion 2” uznaję za w pełni udany produkt, który wciągnął mnie na długie godziny. Oczywiście biorąc pod uwagę brak większych zmian wizualnych można zadać sobie pytanie, ile w tej odsłonie z faktycznej części drugiej, a ile ze zwykłego mission packa. Ale czy to ważne?
Tytuł: Incursion 2 The Artifact |