W drugiej edycji czerwcowej „Esensja ogląda” m.in. dwugłos na temat najnowszego „Star Treka”.  | ‹W ciemność. Star Trek›
|
Kamil Witek [50%] „Star Trekiem” J.J.Abrams złożył niejako obietnicę, że jest wstanie podjąć wysłużoną Sagę i – zgodnie z dewizą USS Enterprise – skierować ją w całkowicie dziewiczą stronę. Po skutecznym restarcie serii nie wiedzieć czemu „W ciemność” nie podążyło według stworzonych na nowo zasad. Abrams na spółkę ze scenarzystami zamiast rozprawić się w całości i zostawić wszystko co wspólne ze starą serią w części pierwszej, popełnili błędy, które już kiedyś położyły kres ekranowym przygodom dwóch pokoleń kapitanów legendarnego statku. Największym bowiem mankamentem większości filmów z poprzednich cyklów było ich podobieństwo do siebie. Fabuła „W ciemność” również uwypukla tę wadę. Prócz rewelacyjnego otwarcia, historia w swym biegu niewiele różni się od „Star Treka”. Na dodatek fabularnie „W ciemność” jawi się trochę jak „Giew Khana” odbity w krzywym zwierciadle. Odnoszę wrażenie, że scenarzyści chyba sami nie wiedzieli czy pisać bardziej z myślą o trekkies czy nowych widzach. Mrugnięcia w stronę fanów nie stanowią tu klasycznej wisienki na torcie, a niepotrzebna scena ze „starym” Spockiem rodzi pytanie, czy za każdym razem kiedy Kirk i spółka natkną się w swoich przygodach na przeciwnika zaczerpniętego z dawnego uniwersum, to ich ratunek będzie zależał od konsultacji z wiekowym Wolkaninem? Nawet jeśli nienajgorzej bawiłem się na „odwróconej” scenie z reaktorem, to równie dobrze podobna scena świetnie sprawdziła by się w startrekowej parodii. Dlatego gdy historię konkludowano słodkawym happy-endem odetchnąłem z ulgą – „W poszukiwaniu Kirka” nie będzie. Agnieszka Szady [70%] Nowy film J.J. Abramsa ma dla mnie wszystkie zalety pierwszej produkcji z 2009 r., plus odrobinę więcej logiki w fabule (oczywiście takiej logiki, jakiej można oczekiwać po świecie Star Treka). Idąc do kina – najlepiej na wersję DWUwymiarową – należy się przygotować na ostrą jazdę bez trzymanki, bo kulminacja goni tu kulminację, od bitew i pościgów kosmicznych po walkę na pięści w dość ekstremalnych warunkach. Scenografia robi odpowiednie wrażenie. Benedict Cumberbatch przekonująco wypada w roli wroga, choć lepiej mu wychodzi lodowata wyniosłość niż robienie wściekłych min. Kirk momentami na granicy przeszarżowania, zachowuje się nieco zbyt szczeniacko, ale kilka scen z jego udziałem naprawdę robi wrażenie, a ta z dotykiem dłoni przez szybę zostanie mi w oczach na długo…  | ‹Uciekinier›
|
Uciekinier Agnieszka Szady [50%] Pojawiające się w recenzjach i materiałach dystrybutora porównania tego filmu do prozy Marka Twaina uważam za spore nadużycie. Co z tego, że mamy tu Missisipi, wyspę, tajemnicę i dwóch nastolatków, skoro nie ma niczego choćby w przybliżeniu podobnego do twainowskiego poczucia humoru i umiejętności przedstawienia specyfiki amerykańskiego Południa. Mimo wątku kryminalnego fabuła wlecze się nieznośnie, a bohaterowie są nijacy – owszem, odzwierciedla to zwyczajność i nijakość ich życia, ale przecież istnieje mnóstwo filmów obyczajowych, przy których widz nie ziewa co chwila.  | ‹Tajemnica Zielonego Królestwa›
|
Tajemnica Zielonego Królestwa Konrad Wągrowski [60%] Tytuł oryginalny mówi, że ma być epicko i w zasadzie... jest. Familijna animacja opowiada o odwiecznym leśnym konflikcie między siłami rozkwitu i siłami rozpadu ma w sobie i bitwę między armiami, i quest, i są w tym wszystkim nawet ofiary i poświęcenia, i elementy dramatyzmu. Cieszą oko pomysły na leśnych bohaterów filmu, którzy z jednej strony mają być przecież wojownikami, a z drugiej przypominać zwykłe elementy przyrody. Animacja, choć nie z pierwszej Pixarowo-Dreamworksowej ligi klasy jest całkiem solidna. Historia spójna, choć niespecjalnie oryginalna i raczej bardzo przewidywalna, ale nie miejmy jakichś bardzo wysublimowanych wymagań do familijnej animacji - ważne przede wszystkim, by nie obrażała inteligencji widza i była zrozumiała dla kilkuletnich dzieci. Minusy? Niespójne tempo filmu - środkowa część (z Nim Galuu i wątkiem poszukiwania odpowiedzi, co zrobić z pąkiem) jest wysilona i przeciągnięta. Dylemat ze świata dużych ludzi raczej mało zajmujący (a był tu potencjał). Humoru też mogłoby być tu więcej. Ale w sumie mojej córce się podobało, a przecież przede wszystkim o to chodzi. Jarosław Loretz [60%]  | |
Z tym filmem jest spory kłopot. Wizualnie jest to po prostu perła. Mroczny klimat, posępne lokacje, odrealnione dekoracje potrafiące budzić dreszcze niepokoju samym swoim wyglądem, a do tego świetne sylwetki mieszkańców domu – pogrążonej w śpiączce, wysuszonej matki oraz jej córki, stojącej od dziesięcioleci jako figurka na olbrzymiej pozytywce. I to mieszkańców, którzy niezupełnie są ludźmi. Niestety, tempa scenografii i klimatowi nie potrafi dotrzymać poszarpana, źle rozplanowana fabuła, której konstrukcji pozornie niewiele da się zarzucić. W końcu zawiązanie intrygi następuje gładko i szybko, proponując widzowi kapkę tajemnicy, a rozwinięcie całej historii, czyli włamanie do ponurego domu, ładnie podkręca paranoję. Sęk w tym, że gdy już trójka bohaterów (dziewczyna, która była parę godzin wcześniej w tym domu, asystując społecznej pielęgniarce, oraz dwójka jej znajomych) zaczyna snuć się po obwieszonych zakurzonymi bibelotami korytarzach i odkrywać kolejne niepokojące przedmioty (np. ruchome lalki o zwierzęcych głowach czy wspomnianą makabryczną pozytywkę), niewysłowione zło zagrażające grupce osacza ich, osacza i osacza, aż widz zaczyna odczuwać znużenie, bo ile można potęgować tę atmosferę? Ale gdy wreszcie po dwóch kwadransach tej mordęgi ginie pierwszy ze znajomych… Oj, wtedy naprawdę zaczyna być i strasznie, i dziwnie. Gdyby nie to fabularne roztrzepanie, przeciągnięcie kilku sekwencji i irytująca w paru momentach psychologia postaci (choćby w kwestii potraktowania pozytywki), „Livide” byłby mistrzowskim horrorem, który tym mocniej zapada w pamięć, iż nie poddaje się jednoznacznej interpretacji. A tak – dostaliśmy film wizualnie piękny, rzeczywiście niepokojący, tyle że w pewien sposób rozsypujący się podczas seansu i w finale nieoczekiwanie wrzucający widza na głęboką wodę, kiedy to w sposób wręcz wybuchowy zostaje przedstawione rozwikłanie nieco zakręconej intrygi. Jednak nawet mimo wspomnianych wad film jest wart poświęcenia mu czasu.
Tytuł: W ciemność. Star Trek Tytuł oryginalny: Star Trek Into Darkness Data premiery: 31 maja 2013 Obsada: Chris Pine, Zachary Quinto, Benedict Cumberbatch, Alice Eve, Zoe Saldana, Karl Urban, Bruce Greenwood, John Cho, Peter Weller, Simon Pegg, Anton YelchinRok produkcji: 2013 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 129 min. Gatunek: akcja, przygodowy, SF
Tytuł: Uciekinier Tytuł oryginalny: Mud Data premiery: 31 maja 2013 Rok produkcji: 2012 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 135 min Gatunek: dramat
Tytuł: Tajemnica Zielonego Królestwa Tytuł oryginalny: Epic Data premiery: 24 maja 2013 Rok produkcji: 2013 Kraj produkcji: USA Gatunek: animacja |