Niektórym ludziom wydaje się, że wystarczy spojrzeć komuś głęboko w oczy, by poznać jego intencje. By przekonać się, jak mylne to stwierdzenie, wystarczy spróbować swoich sił w grze „Karaluszek Kłamczuszek: edycja królewska”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dziękujemy wydawnictwu G3 za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji. „Karaluszek Kłamczuszek” to nic innego jak nowa edycja popularnej od lat karcianki „Blefuj”. Przez długi czas niedostępna na rynku wraca właśnie w dwóch odsłonach: podstawowej i rozszerzonej. Właśnie o tej drugiej traktować będzie niniejszy tekst. Dla niewtajemniczonych: ta prosta gra imprezowa w całości opiera się na umiejętnym blefowaniu i wciskaniu przeciwnikom jak największej ilości kart. W swojej rundzie gracz wybiera jeden z kartoników na ręce i przesuwa go zakrytego w stronę jednego z oponentów oznajmiając, jakiego typu zwierzę się na nim skrywa. Deklaracja nie musi jednak być zgodna z prawdą! Rolą przeciwnika jest odgadnięcie, czy osoba ta mówi prawdę czy blefuje. Jeśli ktoś zostaje wybrany do odpowiedzi, a lepiej idzie mu blefowanie niż odgadywanie, może podejrzeć kartonik i przekazać go komuś, kto jeszcze go nie widział, na nowo oznajmiając, jaki typ zwierzęcia na nim widnieje. W zależności od tego, kto kogo przechytrzy, przegrany kładzie rzeczoną kartę odkrytą przed sobą. Gra trwa do momentu, aż któraś z osób uzbiera cztery identyczne stworzenia lub w swojej kolejce nie będzie mieć w dłoni żadnych kart. Oba przypadki są równoznaczne z jej porażką. I to już wszystkie podstawowe zasady. A co oferuje wersja rozszerzona? Przede wszystkim ubyło jedno zwierzę. Nadal mamy pluskwę, karalucha, nietoperza, muchę, ropuchę, szczura i skorpiona, zrezygnowano jednak z pająka. Zabieg ten zastosowano, gdyż oprócz standardowych ośmiu kart w każdym typie, dodano do każdego jedno stworzenie w koronie. Jaki wpływ ma to na grę? Przed rozgrywką tworzony jest odkryty stos, złożony z siedmiu kart. Za każdym razem, gdy gracz kładzie przed sobą kartę królewską, zmuszony jest także dobrać wierzchnią ze stosu. W tej wersji gry przy deklaracjach zamiast typu zwierzęcia można zgłosić „Króla”, którym może być każda istota z koroną na głowie. Drugą istotną innowacją są dwie karty specjalne, o które wzbogacona jest talia. Jedna z nich, bez względu na typ oznajmionego zwierzęcia uznawana jest zawsze za zgodną z prawdą, a druga za zawsze fałszywą. Gracz, który otrzyma taką kartę nie kładzie jej na stole lecz bierze do ręki, po czym musi wybrać, czy wyłożyć z dłoni kartonik zwierzęcia, o które toczył się spór, czy dwa dowolne inne. Trzeba przyznać, że obie zmiany nadają grze pewnej głębi i zwiększają repertuar możliwych zagrań. „Karaluszek Klamczuszek” należy do klasyki gier imprezowych. Osobiście wciąż nie mogę się przekonać do nowej nazwy, która może sugerować tytuł dla dzieci, a przecież nie tylko one potrafią się przy nim dobrze bawić. Szkoda, że zamiast pająka nie zrezygnowano z karalucha bądź pluskwy, gdyż tradycyjnie już wszystkim się mylą, na szczęście na końcu instrukcji zadbano o małą ściągę. Podczas pierwszych partii w nowym gronie warto zrezygnować z dwóch kartoników specjalnych, gdyż z początku mogą wydawać się mało intuicyjne. Dla starych wyjadaczy są one jednak bardzo miłym urozmaiceniem. Jeśli ktoś zapytałby mnie, czy warto mieć edycję zwykłą i królewską, moja odpowiedź byłaby przecząca, gdyż są do siebie zbyt podobne. No chyba, że ktoś chce uzbierać komplet sześciu gier z tej serii, by ładnie prezentowały się razem na półce. Tak naprawdę na pudełku liczba graczy powinna wskazywać od trzech do sześciu, grania w dwie osoby stanowczo odradzam, przypomina wtedy odbijanie piłeczki pingpongowej ze ścianą. Inne niż w przypadku większości gier jest to, że w „Karaluszku Kłamczuszku” nie ma jednego zwycięzcy, lecz jeden główny przegrany. Nikomu nie jest oczywiście przyjemnie, gdy trafi na niego, z drugiej strony wymusza to większe zaangażowanie wśród grających. Gra świetnie pomaga w „przełamywaniu lodów” na wszelkiego rodzaju spotkaniach zapoznawczych. Sprzyja rozmowom i przyglądaniu się zachowaniom współbiesiadników. Warto o niej pomyśleć ze względu na jej uniwersalność.
Tytuł: Karaluszek kłamczuszek (edycja królewska) Data produkcji: EAN: 5902020445241 Ekstrakt: 70% |