powrót; do indeksunastwpna strona

nr 06 (CXXVIII)
lipiec-sierpień 2013

East Side Story: Piekielna otchłań umysłu
Paweł Żarkow ‹Inferno Fatum›
Jeśli szukalibyśmy nakręconego w 2013 roku dzieła filmowego, które idealnie nadawałoby się do zdefiniowania pojęcia „kino autorskie”, należałoby sięgnąć po „Inferno Fatum”. Dlaczego? Ponieważ Paweł Żarkow nie tylko napisał doń scenariusz i je wyreżyserował, ale był także współproducentem (ze swoją żoną), autorem zdjęć, montażystą, dźwiękowcem, i odpowiadał za efekty specjalne.
ZawartoB;k ekstraktu: 30%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Niżny Nowogród to jedno ze starszych miast Rosji. Powstało w idealnym miejscu – przy ujściu Oki do Wołgi. W 1868 roku narodził się w nim przyszły pisarz i chluba Związku Radzieckiego – Maksim Gorki. Jeszcze za jego życia Józef Stalin, czysto instrumentalnie wykorzystując znanego prozaika i dramaturga, uhonorował go poprzez nadanie miastu jego urodzenia nowej nazwy – właśnie Gorki. Funkcjonowała ona przez sześć dekad (bez dwóch lat), po czym władze i mieszkańcy zdecydowali, aby powrócić do poprzedniej. Tym sposobem historia zatoczyła koło. W latach sowieckich Gorki znane było przede wszystkim jako ośrodek przemysłowy; tam produkowano chociażby słynne ciężarówki GAZ oraz myśliwce MiG. Dzisiaj Niżny Nowogród wciąż jest ważnym centrum gospodarczym i kulturalnym, choć nie da się ukryć, że został nieco zepchnięty w cień, co było chyba nieuniknioną konsekwencją odsunięcia w Rosji na dalszy plan produkcji o charakterze zbrojeniowym. W mieście istnieje szkoła teatralna oraz kilka scen. Bywa że grającym na nich aktorom udaje się przebić i trafiają ostatecznie do teatrów Moskwy i Petersburga. Może kiedyś znajdzie się wśród nich artysta, który zagrał w „Inferno Fatum”…
Autorem dzieła jest filmowiec-amator Paweł Żarkow (rocznik 1989), który swą pasją zaraził także żonę Nadieżdę. Jako reżyser – a mówiąc ściślej: współreżyser i współscenarzysta – zadebiutował on przed trzema laty, kręcąc do spółki z Władisławem Jermiłowem niespełna półgodzinną krótkometrażówkę science fiction „Panaceum”. Po tym doświadczeniu Żarkow zdecydował się na dalszą pracę w branży, ale już na własne konto. Zamarzył mu się film pełnometrażowy i to taki, który będzie można pokazać na dużym ekranie. Zebrał „astronomiczny” budżet – całe 2,5 tysiąca dolarów (sic!) – i z niewielką pomocą przyjaciół i żony nakręcił „Inferno Fatum”, które spokojnie można zakwalifikować jako thriller fantastycznonaukowy. Scenariusz wyszedł spod jego pióra; on także wziął do ręki kamerę, a następnie całość zmontował i udźwiękowił (to ostatnie notabene nie wyszło mu najlepiej); dodał także kilka efektów specjalnych – atrakcyjnych na tyle, na ile pozwalał domowy komputer Żarkowa. Słowem – powstało „kino autorskie” w najklasyczniejszej, choć amatorskiej, postaci. Premiera obrazu odbyła się w rodzinnym mieście twórcy 23 maja 2013 roku.
Przejdźmy do fabuły. „Inferno Fatum” przedstawia świat przyszłości. Na tyle – jak twierdzą rządzący nim – cywilizowany, że zamknięto wszystkie więzienia i obozy pracy; zmienił się bowiem diametralnie system penitencjarny. Zamiast wysyłać skazańców w odległe rejony kraju, wystarczy teraz podłączyć ich do specjalistycznego sprzętu, który sprawia, że ich umysły zostają całkowicie odcięte od realnego świata. A to otwiera możliwość odbywania kary nawet we własnym domu. Czy to jest bardziej humanitarne – sprawa dyskusyjna. Po zalogowaniu do systemu sprawca przestępstwa zostaje „przeniesiony” do pojedynczej celi o powierzchni zaledwie dziesięciu metrów kwadratowych; jego myśli są zaś przez cały czas kontrolowane. Taka właśnie kara spotyka młodego Andrieja, co jest szokiem dla jego siostry Julii. Chłopak zostaje umieszczony we własnym pokoju, gdzie siedzi na krześle, przypominając człowieka pogrążonego w katatonii (niestety, nie ma ani słowa na temat tego, jak rozwiązano tak prozaiczne sprawy jak jedzenie czy załatwianie potrzeb fizjologicznych). Julia postanawia więc pomóc bratu i udaje się do jednej z nielegalnie działających firm, które zajmują się uwalnianiem takich właśnie więźniów. Polega to na wprowadzeniu do „celi” skazańca osoby, która ma go we właściwym momencie wyciągnąć do sąsiedniego „pomieszczenia”. Niby nic prostszego, ale okazuje się, że po sąsiedzku siedzi mężczyzna, który, zrozumiawszy, co się dzieje, postanawia skorzystać z okazji i także nawiać. By mu się to udało, wcześniej musi pozbyć się Andrieja.
Pomysł ciekawy, ale bardzo niedopracowany. Swoją drogą ten wirtualny świat więzienny przypomina co nieco stworzoną przez Siergieja Łukjanienkę Głębię (vide „Labirynt odbić” i „Fałszywe lustra”). O ile jednak rosyjski pisarz zadbał o to, by stworzyć spójne uniwersum, o tyle Żarkow zadowolił się zaledwie jego namiastką. I poszedł torem wyznaczonym przez innych filmowców-amatorów, którzy odważyli się popróbować sił w stylistyce science fiction, jak chociażby Konstantin Szeliepow w swym postapokaliptycznym „Niebo widziało wszystko” (2011). W warstwie wizualnej mamy więc w „Inferno Fatum” i stare, zakazane ulice z odrapanymi budynkami z czerwonej cegły, i rozległe pola, po których przechadzają się wolni już bohaterowie. Gdyby te widoki zajmowały większość miejsca na ekranie, nie byłoby to jeszcze takie złe, ale reżyser uparł się, aby główne fragmenty fabuły rozegrać w pomieszczeniach, na dodatek pokazując aktorów na zbliżeniach. Jeśli miało to wywołać wrażenie klaustrofobii, co byłoby jeszcze umotywowane scenariuszowo, warto podkreślić, że nie wywołało. W tym celu trzeba by jeszcze odpowiednio te pomieszczenia udekorować. I niekoniecznie kazać bohaterom mówić, mówić, mówić. Czasami w ogóle nie na temat.
Zarówno główne, jak i drugoplanowe role zagrali aktorzy-amatorzy; tylko jeden jedyny Oleg Jułow, czyli filmowy Andriej, miał wcześniej kontakt z zawodem. Urodził się on w 1982 roku i ukończył szkołę teatralną w Niżnym Nowogrodzie, obecnie pracuje w miejscowym teatrze „Wiera”. Na dużym ekranie pojawił się do tej pory tylko raz, grając epizod w mało udanej kontynuacji nagrodzonych przed laty Oscarem „Spalonych słońcem” Nikity Michałkowa („Cytadela”, 2011). Autorem ścieżki dźwiękowej jest natomiast Michaił Robkanow, który całość stworzył na instrumentach klawiszowych. I chociaż udało mu się przemycić na ekran odpowiadający dziełu Żarkowa klimat niepokoju, to jednak całość wyszła zbyt monotonna. Inna sprawa, że tej muzyki jest zbyt dużo; pojawia się ona nawet we fragmentach, w których nie jest koniczna, na przykład po to, aby skutecznie zagłuszyć dialogi bohaterów. Biorąc jednak pod uwagę budżet obrazu, trudno coś jego twórcom wytykać – po prostu zrobili tyle, ile się dało. Równie dobrze mogliby siedzieć z założonymi rękoma i nie robić nic.



Tytuł: Inferno Fatum
Tytuł oryginalny: Инферно Фатум
Reżyseria: Paweł Żarkow
Zdjęcia: Paweł Żarkow
Scenariusz: Paweł Żarkow
Rok produkcji: 2013
Kraj produkcji: Rosja
Czas trwania: 60 min.
Gatunek: sensacja, SF
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 30%
powrót; do indeksunastwpna strona

109
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.