powrót; do indeksunastwpna strona

nr 07 (CXXIX)
wrzesień 2013

Diabelskie wahania
Spiros Stathoulopoulos ‹Meteora›
W „Meteorze” ekranowe spółkowanie wewnątrz murów klasztoru nie przemienia oblubienicy Boga w niewolnicę Szatana. Także ubrany w sutannę rycerz chrystusowy, niepotrafiący odróżnić ognia miłości nadprzyrodzonej od rozkoszy zmysłów, nie w szwarccharakter nunsploitation się zamienia, a staje się podobnym nam, mającym ludzkie potrzeby, usiłującym walczyć z pokusami człowiekiem.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Takimi postaciami są wyjęci ze znanej nam rzeczywistości czasowej i geograficznej młody mnich Theodoros i zakonnica Urania. Zamieszkują dwa odcięte od świata naprzeciwległe monastyry umieszczone na wysokich piaskowcach; unoszą się – dosłownie i w przenośni – między niebem a ziemią (nazwa tytułowej tesalskiej góry, przy której rzecz się dzieje, znaczy właśnie „uniesiony w powietrzu”). Niczym przeznaczona Bogu Heloiza zaznajomiona z Abelardem, Urania i Theodoros z wiarą obserwują chóry anielskie, a mimo to miłość ciągnie ich do gardzieli piekła. Tak im się przynajmniej wydaje. Prości, wrażliwi zakochani mogliby parafrazować słowa niewinnego Adso z „Imienia róży”; choć podejrzliwi wobec namiętności, szybko przekonują się, że „diabelskie są właśnie ich wahania, nie może być bowiem nic sprawiedliwszego, lepszego, bardziej świętego niźli to, czego doświadczają i czego słodycz z każdą chwilą wzmaga się”.
Ów dylemat przedstawia żyjący w Kolumbii Grek Spiros Stathoulopoulos, reżyser tego kameralnego obrazu. Subtelnie pyta o sens i moralny status ślubów: nawet jeśli złożonych Bogu, nie uwzględniających przecież człowieka. Drugiego człowieka. „Meteory” nie przenika jednak libertyńska buntowniczość; na tym polega jej wartość, że w najdalszym od hieratyzmu rytmie, w asyście bizantyjskich psalmów, wygrywa ludzkie dylematy i nie serwuje osądzającej kody. Twórcy ujawniają wrażliwość pokrewną mistycznej tradycji kina naszych wschodnich sąsiadów. Wrażliwość ta tyczy się nie tylko rysunku postaci, ale i warstwy wizualnej i symbolicznej obrazu. Naturalny plener olśniewa; właśnie ziemski świat podkreśla obecność sacrum, którego próżno szukać w dziełach ręki ludzkiej. Korespondujący z tempem życia bohaterów brak dramaturgii uwydatnia tę kontemplacyjną jakość, wypróbowując przy tym cierpliwość „rozrywkowych” widzów (a samą „Meteorę” plasuje, obok emitowanej obecnie „Maryi, matki Jezusa”, wśród religijnych filmów opowiadających o sacrum bez magicznej cudowności).
Genialnym posunięciem autorów jest przedstawianie wydarzeń za pomocą epizodycznych animowanych ikon. Genialność ta nie w oryginalności się zasadza, a w wyborze ikon właśnie – idealnie nadających się do opowiedzenia dramatu o duszy ludzkiej. W analizie „Stalkera” dokonanej przez dr. Seweryna Kuśmierczyka, badacza i znawcę twórczości Tarkowskiego, autor odwołując się do pism średniowiecznych teologów podkreśla głęboką symbolikę ikon, „świętych obrazów człowieka”, „krajobrazów jego duszy”. Jako „synteza doznań i doświadczeń psychiki ludzkiej” ikona ma łączyć dwa światy, lecz ukazywać równocześnie ich naturalne rozdarcie. Tak jak w „Andrieju Rublowie” rosyjski filmowiec pilnie przygląda się pęknięciom dzieł prawosławnego pisarza, tak i tutaj, celem ukazania niedoskonałości ludzkiej, ilustratorzy „Meteory” tworzą opowieści rysunkowe na modłę popękanych bizantyjskich dzieł powstałych w średniowieczu. Gdzie bardziej słuszne jest zestawienie dzikości natury, materialności człowieka z boskim i diabelskim absolutem? Z góry Bóg wciąż obserwuje wahających się grzeszników, z dołu otwiera się paszcza Szatana. Animacje w greckim filmie niektórym przypominać mogą bajki zwierzęce Ezopa, innym niemą przypowieść dla dzieci, a jeszcze innym typową baśń, w której królewna zamieszkuje najwyższą komnatę, zło walczy z dobrem, cudowność przenika do świata realnego, a mędrzec radzi bohaterowi, jak przebyć długą wędrówkę (tutaj, rzecz jasna, wędrówkę natury duchowej). Także postacie nadprzyrodzone w świecie animacji mają się dobrze. Niedźwiedź, owca, straszliwa paszcza wystająca z wnętrza ziemi, nawet figowiec – wszystkie elementy świata przedstawionego w rysunku nabierają sensów biblijnych lub wyjętych z poematu Dantego. Dla każdego widza symbolika powinna być jednak jasna; to nie podświadome znaczenia jak u Tarkowskiego dyktują warunki interpretacji. Sedno ikony tkwi w jej prostocie. Animacja uwypukla tę prostotę, znakomicie pasującą do niedoświadczonych, niemal dziecinnych w swoich emocjach bohaterów.
Uczucia w „Meteorze” są prawdziwe. Ich siłę ujawnia klasztorny kontekst: miłość erotyczna nie była tu wcześniej widziana, nie może być więc nazwana – byłoby to bluźnierstwem. Jak dzieci bez słów muskające się po dłoniach, bohaterowie udowadniają tym samym, tak inaczej niż dzieje się to w multum innych filmów o miłości, że w uczuciu bodaj najczęściej ukazywanym na ekranie wciąż może tlić się sacrum. A jednak – dylemat wciąż pozostaje.



Tytuł: Meteora
Tytuł oryginalny: Metéora
Dystrybutor: Aurora Films
Data premiery: 23 sierpnia 2013
Rok produkcji: 2012
Kraj produkcji: Grecja
Czas trwania: 82 min
Gatunek: dramat
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

123
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.