powrót; do indeksunastwpna strona

nr 07 (CXXIX)
wrzesień 2013

Wenecja 2013: Sypiając z wrogiem
ciąg dalszy z poprzedniej strony
MB: Czy twój następny projekt będzie dokumentem czy filmem fabularnym?
PG: Będzie filmem fabularnym. Szczerze mówiąc jestem właśnie w trakcie zdjęć, w poniedziałek wracam na plan. Będzie opowiadał o czasie, bliźniętach i filozofii. Jego tytuł to „Mój brat nazywa się Robert i jest idiotą.”
MB: Biorąc pod uwagę Twoją miłość do nauki temat filmu wydaje się idealny.
PG: Tak, to prawda (śmiech). Idzie nam bardzo dobrze.
MB: Film trwa prawie trzy godziny. Nie obawiasz się, ze może zniechęcić to widza?
PG: Wraz z montażystą usiłowaliśmy skrócić czas trwania filmu, ale po prostu nie byliśmy w stanie. Ten film porusza emocjonalnie, potrzebuje trochę czasu, żeby się rozwinąć. Jeśli opowiesz tą historię zbyt szybko, staje się historią, jakich opowiedziano już wiele. Gdyby krótko podsumować tą opowieść, wyglądałaby tak: kobieta próbuje obdarzyć dziecko miłością, mężczyzna nie jest w stanie kontrolować swojej agresji, niszczy matkę, dziecko umiera. To film w 20-sekundowej pigułce.
MB: Biorąc pod uwagę to, co powiedziałeś wcześniej, że często nie wiedziałeś, w jakim kierunku podąży scena, jak pracowało Ci się z aktorami, z dziećmi?
PG: Jeśli chodzi o dorosłych aktorów to wszystko jest zwykle dokładnie opisane w scenariuszu, choć często poprawiam coś wieczorem przed rozpoczęciem zdjęć lub nawet rano. Jeśli wiesz, że następnego dnia musisz nakręcić konkretną scenę, czujesz presję. Nie wszyscy tak pracują, wystarczy wspomnieć Wong Kar-Waia, Chaplina. Chaplin, gdy kręcił „Światła wielkiego miasta” zamknął produkcję na dziesięć dni, bo nie wiedział, w jakim kierunku powinna rozwinąć się scena. Pojechał do domu, żeby się nad tym zastanowić (śmiech). Ostatecznie udało mu się nakręcić bardzo dobrą scenę. Kiedy czujesz presję piszesz w inny sposób.
Jeśli chodzi o dzieci, ważne jest przede wszystkim zbudowanie relacji. Starasz się zbudować relację, zbudować sytuację a potem czekasz na to, co się wydarzy. Dziecku możesz powiedzieć: zobacz, tam w murze żyje małe zwierzątko, może powinieneś go poszukać, zostaw mu jabłko i przekonasz się, czy jutro jeszcze będzie. Potem zabierasz jabłko i obserwujesz, jak dziecko powoli rozwija wyobraźnię, zaczyna wierzyć, że tam naprawdę jest jakieś zwierzątko, jakiś Hub. Potem mu mówisz, żeby nikomu o tym nie wspominać, potem, – że podczas obiadu już może. I wtedy zaczynamy kręcić.
MB: To film o ciele, o ludzkiej cielesności. O fizycznej przemocy.
PG: To film o fizycznej przemocy, ale też o czułości. Zwłaszcza relacja pomiędzy matką i dzieckiem oparta jest w dużej mierze na dotyku. Tak, film koncentruje się na ciele, bo stanowi ono w końcu podstawę naszego bytu, składamy się głównie ze skóry. Także oczu, mózgu, ale przede wszystkim skóry.
MB: Film jest bardzo realistyczny, ale kreujesz też poczucie, że mamy do czynienia z elementem fantastycznym. Skąd ta dwoistość?
PG: Chciałem, żeby był bardzo realistyczny, ale chciałem też żeby był bardzo wystylizowany. Kiedy rodzina idzie razem do lasu, dla mnie ta scena jest bardzo wystylizowana. Wydaje się, że nie jest to prawdziwe poszukiwanie jaj wielkanocnych, ale próba odtworzenia wspomnienia z dzieciństwa, tego wrażenia idealnego szczęścia. Ten świat rzeczywiście często przypomina video-art, bawi się różnymi poziomami rzeczywistości. Ta rzeczywistość często wydaje się wręcz zbyt rzeczywista, to zabawa percepcją. Od samego początku wiedziałem, że film ma być bardzo realistyczny, jeśli chodzi o sceny pomiędzy bohaterami, zwłaszcza matką i dzieckiem.
MB: Bawisz się dźwiękiem, zdecydowałeś się zupełnie zrezygnować z muzyki ilustracyjnej, zamiast tego nakręciłeś te wspaniałe sceny, w których bohaterowie śpiewają do kamery.
PG: Nienawidzę muzyki ilustracyjnej, ścieżek dźwiękowych. Myślę, że są oszustwem, widać to wyraźnie we współczesnym kinie, głośna muzyka wydaje się nagle wybuchać zupełnie bez powodu.
MB: Nie polecę Ci więc „Gravity” (śmiech).
PG: W ten sposób manipuluje się widzami, ich emocjami. Tak, jakby się im mówiło: teraz masz się bać, teraz masz się wzruszyć. To naprawdę okropne.
Poza tym, gdy przekazujemy sobie uczucia, zwłaszcza, jeśli chodzi o dziecko i rodzica, pojawia się ten szczególny moment, kiedy przekazuje się dziecku pewne umiejętności. Każdy z nas pamięta, gdy któryś z rodziców uczył go śpiewać, powtarzać słowa piosenek. Chciałem uchwycić właśnie ten moment. Poza tym śpiew jest bardziej osobisty od rozmowy, jest trudny, dlatego nigdy nie śpiewamy publicznie. Chciałem stworzyć chwile, kiedy wierzysz, że jesteś świadkiem czegoś intymnego, że należysz do rzeczywistości tych konkretnych postaci. Poza tym, gdy śpiewają patrzą na ciebie, jak gdyby pytając, jakie jest twoje miejsce w ich rzeczywistości, co tu teraz robisz.



Tytuł: Die Frau des Polizisten
Reżyseria: Philip Gröning
Zdjęcia: Philip Gröning
Scenariusz: Philip Gröning
Rok produkcji: 2013
Kraj produkcji: Niemcy
Czas trwania: 175 min
Gatunek: dramat
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

32
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.