powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CXXXIII)
styczeń-luty 2014

Esensja ogląda: Styczeń 2014 (3)
John Wells ‹Sierpień w hrabstwie Osage›, Lars von Trier ‹Nimfomanka. Część I›, Aleksey Fedorchenko ‹Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków›, Peter Jackson ‹Hobbit: Pustkowie Smauga›
Dziś, w trzeciej styczniowej edycji „Esensja ogląda” recenzje filmów: „Sierpień w hrabstwie Osage”, „Nimfomanka – część 1”, „Niebieskie żony łąkowych Maryjczyków” i dwugłos o „Hobbicie: Pustkowiu Smauga”.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Sierpień w hrabstwie Osage
Daniel Markiewicz [100%]
Kopalnia odkryć – że Julia Roberts potrafi być świetną aktorką, że Meryl Streep w „Żelaznej damie” dała ledwie próbkę swojego talentu, wreszcie że wystawiana na deskach teatru sztuka potrafi „zagrać” również przełożona na obraz filmu (co wcale nie było tak oczywiste po udanej, ale mimo wszystko zaledwie poprawnej „Rzezi” Polańskiego). John Wells zgromadził mnóstwo dobrych i bardzo dobrych aktorów, a swoimi decyzjami obsadowymi sprawił, że każdy z nich świetnie odnajduje się w swojej roli i nie ma tu wyboru nietrafionego. Poza wymienioną już dwójką znakomici są wszyscy – od charyzmatycznego Chrisa Coopera, przez zwariowaną Juliette Lewis, aż po maminsynkowatego Benedicta Cumberbatcha. Ale kreacje gwiazdorów na niewiele by się tu zdały, gdyby nie śmieszno-gorzki scenariusz, idealnie zbalansowany między dramatem a komedią. Sama fabuła nie jest tu może przesadnie skomplikowana, a jej główny twist wygląda na nieco wymuszony – głównie dlatego, że pojawia się dopiero w momencie, gdy widz przyzwyczaił się już do sycącej, ale jednak stonowanej (mimo częstych wybuchów złości i starć między członkami rodziny) narracji. Ta przypomina prozę znakomitego pisarza, Jonathana Franzena, ale „Sierpień w hrabstwie Osage” daje odbiorcy o wiele większą przyjemność, niż powolny sposób opowiadania Amerykanina. Doskonałe potwierdzenie znajduje tu podany na początku cytat z innego literata, T.S. Eliota o tym, że „życie jest bardzo długie”. Rzeczywiście – jest długie, tak jak długie bywają próby znalezienia sobie w nim miejsca, pogodzenia z życiem innych, często będących najbliższą rodziną. I o tym ten film mówi chyba najdosadniej: zdobywanie sobie pozycji w choćby najmniejszej i, pozornie, najbardziej przyjaznej społeczności jest nieustanną szarpaniną, w której na wierzch wydobywają się najmniej pożądane fakty, emocje oraz uczucia. Ale owo długie życie jest takie również po to, by starać się jednak ten niekorzystny stan rzeczy zmienić.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Nimfomanka – Część 1
Krystian Fred [80%]
Orgazm intelektualny. „Nimfomanka” to zły film. Zły film porno. Gadają i gadają, a momentów wcale nie tak dużo, jakby można byłoby się spodziewać. Lars von Trier zakpił tym samym z gawiedzi, żądnej cycków i prącia, umiejętnie zwabionej do kin przy pomocy nie budzących wątpliwości trailerów. No cóż, po tak sprytnie przeprowadzonej promocji (włącznie z florydzkim kinem, które uraczyło zwiastunem dzieciarnię czekającą na disnejowską produkcję) sukces frekwencyjny był murowany. A i podzielenie czterogodzinnego obrazu na dwie części miało cel daleki od artystycznego. Zresztą cały film można traktować jako żart duńskiego prowokatora. Oparta na dialogu fabuła to kolejne rozdziały z życia hiperseksualnej bohaterki, uzupełnione przez imaginacje jej słuchacza. Antychryst współczesnego kina miesza ze sobą nastroje od groteski po skatologiczny naturalizm, przeplatając ją autobiograficznymi prztyczkami i już na stale zadomowionymi w jego filmografii nawiązaniami do Andrieja Tarkowskiego. Pierwszej części daleko do moralitetu, który zapowiadała tytułowa bohaterka. Mamy bardziej do czynienia z prześmiewczą analizą relacji damsko-męskich, które brutalnie obnażone wydają się ponurym żartem Natury. „Nimfomanka” to prawdziwa orgia aktorska, zaczynając od głównych ról (szczególnie warta uwagi debiutantka Stacy Martin) a na epizodach kończąc (Uma Thurman!). Szkoda jednak, że reżyser zaoferował widzom stosunek przerywany.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków
Krystian Fred [70%]
Ciekawostka etno-kinematograficzna. Aleksiej Fiedorczenko zabiera widzów do krainy łąkowych Maryjczyków, by skonfrontować ich kulturę i wierzenia ze współczesnością. Nie popisał się może fabularną wirtuozerią, ale zagwarantował widzom poszerzenie horyzontów poznawczych (zresztą film nagrodzono Grand Prix na 13. MFF-T-Mobile Nowe Horyzonty), jakiego dawno w kinie nie było. Obraz poświęcony jest Maryjczykom – ludowi zamieszkującemu Republikę Mari El wchodzącą w skład Federacji Rosyjskiej. 23 nowele przedstawiają losy miejscowych kobiet w zderzeniu z boską Przyrodą i własną seksualnością. Przenosimy się do magicznego świata (pełnego cudownych drzew i bestii czyhających na niewieście waginy), który rządzi się banalnie prostymi zasadami, odwołującymi się do wierzeń i przesądów. Właśnie zderzenie rytuałów i guseł ze współczesnością brudnych blokowisk powoduje niebywale zabawny (wyśmienity wątek zombie na zlecenie), a niekiedy i szokujący (konsekwencje zadarcia z boginią Owdą) efekt. To co istniało zaledwie w warstwie metafizycznej, tu zostaje sprowadzone na ziemię i zmaterializowane Nie ma w tym jednak kpiny czy podglądactwa rodem z National Geographic. Jest za to szacunek i ciekawość do niezwykle barwnej kultury. Na długo w pamięci pozostają starannie zaprojektowane kadry, które same w sobie stanowią dzieła sztuki, gotowe do powieszenia na ścianie. Ciekawe spojrzenie na seksualność człowieka, powoli wchłanianą przez normy kulturowe. Do skonfrontowania z „Nimfomanką” von Triera.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Hobbit: Pustkowie Smauga
Agnieszka Szady [80%]
Znając jacksonowską adaptację „Władcy pierścieni” oraz pierwszy epizod „Hobbita”, wiedziałam, że mogę się spodziewać pięknej scenografii oraz kilku wartych zapamiętania scen utopionych w rozwlekłej narracji (po skróceniu o 1/3 byłby to naprawdę świetny film fantasy) i przyduszonych paroma absurdami. Tutaj w roli Absurdu Numer Jeden wystąpił Legolas, odstawiający popisy w stylu wuxia na głowach spławianych beczkami krasnoludów, w roli Absurdu Numer Dwa – beczka-niszczyciel (sekwencja trzy razy za długa) i wreszcie, last but not least, Absurd Numer Trzy: Thorin, płynący na kawałku blachy po strudze płynnego złota, z twarzą tuż nad metalem o temperaturze 1064 stopni. Jestem w stanie w filmach przygodowych zaakceptować pewną kreatywność w podejściu do praw fizyki, ale tutaj jej nagromadzenie było po prostu za duże.
Scenografia i bohaterowie to dla mnie główne plusy filmu. Co prawda Jacksonowi trudno było się zdecydować, czy głównym bohaterem ma być – zgodnie z tytułem – hobbit, czy może wódz krasnoludów i jego młodszy kuzyn, ale nie da się zaprzeczyć, że wszyscy trzej wypadli w swoich rolach bardzo dobrze. Wizje Śródziemia po prostu rzucają na kolana – od dusznej, klaustrofobicznej Mrocznej Puszczy poczynając, poprzez baśniową architekturę elfiego pałacu aż po realistycznie odrapane i rozchwierutane miasto na jeziorze. Ale jednak sprowadzenie epickiej opowieści do paru ładnych obrazków (za które podniosłam ogólną ocenę z 70 do 80 punktów na 100) to nie jest coś, czego bym po kinie oczekiwała. Nawet po tym przygodowym.
Michał Kubalski [70%]
Cóż można dodać. W moim odczuciu „przeskoczeniem rekina” był dopiero Absurd Numer Trzy – natomiast serfującego na orku Legolasa i jego późniejsze harce na rzece uznałem za nieco irytujące, ale przewidywane nawiązanie do „Władcy Pierścieni” i zjazdu na tarczy podczas obrony Helmowego Jaru. Nie podobała mi się także zmiana, polegająca na podziale drużyny w Mieście na Jeziorze – zapewne ma to być oznaka przechodzenia Thorina na Mroczną stronę Mocy. Ale poza tym… Było lepiej niż na „Niezwykłej podróży” – mniej przeciągania (chociaż faktycznie scena z beczkami oraz potyczki z orkami były zbyt długie), więcej elfów, Dol Guldur, fantastyczny Stephen Fry w roli burmistrza Miasta na Jeziorze.
Wiele kontrowersji budziło dodanie przez reżysera wątku romansowego oraz samej Tauriel – elfki ze słabością do wysokich krasnoludów. Nie wypadło to źle, a sama Tauriel w porównaniu z Arweną wypada co najmniej dobrze: jej „elfowatość” nie opiera się na przeciąganiu samogłosek i rozjaśnianiu twarzy. Kto umrze, a kto przeżyje do samego końca? Skoro Jackson wprowadza takie zmiany w stosunku do materii oryginału, nagle ta kwestia nie jest już tak oczywista. Tym bardziej dłużyć się będzie oczekiwanie na ostatnią, trzecią część filmowego „Hobbita”.



Tytuł: Sierpień w hrabstwie Osage
Tytuł oryginalny: August: Osage County
Dystrybutor: Forum Film
Data premiery: 24 stycznia 2014
Reżyseria: John Wells
Zdjęcia: Adriano Goldman
Scenariusz: Tracy Letts
Rok produkcji: 2013
Kraj produkcji: USA
Czas trwania: 121 min
Gatunek: dramat, komedia
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:

Tytuł: Nimfomanka. Część I
Tytuł oryginalny: Nymphomaniac
Dystrybutor: Gutek Film
Data premiery: 10 stycznia 2014
Reżyseria: Lars von Trier
Scenariusz: Lars von Trier
Rok produkcji: 2013
Kraj produkcji: Belgia, Dania, Francja, Niemcy, Wielka Brytania
Czas trwania: 122 min
Gatunek: dramat
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:

Tytuł: Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków
Tytuł oryginalny: Небесные жёны луговых мари
Dystrybutor: Nowe Horyzonty
Data premiery: 17 stycznia 2014
Scenariusz: Denis Osokin
Rok produkcji: 2012
Kraj produkcji: Rosja
Czas trwania: 106 min
Gatunek: dramat
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:

Tytuł: Hobbit: Pustkowie Smauga
Tytuł oryginalny: The Hobbit: The Desolation of Smaug
Dystrybutor: Forum Film
Data premiery: 27 grudnia 2013
Reżyseria: Peter Jackson
Zdjęcia: Andrew Lesnie
Muzyka: Howard Shore
Rok produkcji: 2013
Kraj produkcji: USA
Cykl: Hobbit
Gatunek: fantasy
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

111
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.