Jakość świątecznych wersji gier online zależy od jakości wersji oryginalnych. Jeśli więc spędzaliście długie godziny w drodze na Marsa w „ Into Space 2”, to z pewnością zmarnujecie trochę poświątecznego czasu zbierając prezenty w „Into Space 3: Xmas Story”.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tym razem nie chodzi wcale o dolecenie gdziekolwiek, przenosimy się bowiem do krainy świętego Mikołaja, w której fabryka prezentów została obrabowana przez UFO. Naszym zadaniem będzie więc latanie i zdobywanie unoszących się w powietrzu prezentów, atakowanie latających spodków i, jakże by inaczej, ulepszanie naszej rakiety, by lecieć szybciej, wyżej i sprawniej. Trzecia odsłona „Into Space” jest typowym przykładem powtórki z rozrywki, ale, jak przyznają twórcy, ich głównym zamiarem było stworzenie gry, w którą będzie można grać długo i bez jakiegoś jasno sprecyzowanego celu. Trzeba przyznać, że im się to udało. Chociaż mamy ustalony limit prezentów, które musimy zdobyć, by uznać rozgrywkę za zakończoną, próg postawiono tak wysoko, że do jego osiągnięcia będziemy musieli spędzić długie godziny na lataniu wśród prezentów, cukierków i wypełnionych elfami samolotów i sterowców.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jednak poza okołoświąteczną otoczką zmieniło się w grze bardzo niewiele: funkcję waluty pełnią cukierki, wciąż mamy do zdobycia wiele osiągnięć, a do wykonania podczas lotu cały szereg łatwiejszych i trudniejszych misji. Zgodnie z myślą przewodnią, także możliwości nabywania kolejnych udoskonaleń zostały dość ograniczone i rozwój naszej rakiety przebiega znacząco wolniej niż w przypadku części poprzedniej. Czy to wada, czy raczej zaleta? Ciężko powiedzieć, choć przy tak daleko i niejasno sprecyzowanym celu lawirowanie wśród cukierków, prezentów i latających spodków sprawia zdecydowanie mniej frajdy niż lot na Marsa.
Tytuł: Into Space 3: Xmas Story |