powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CXXXIII)
styczeń-luty 2014

Porażki i sukcesy 2013, czyli filmowe podsumowanie roku
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Grzegorz Fortuna „Chce się żyć” było dobre, ale nic więcej, „Wałęsa” miał tyle wad, co zalet, a „W imię…” to publicystyczny chłam. Honor polskiego kina ratuje natomiast „Papusza” – film, który został pominięty chyba przez wszystkie krajowe festiwale i o którym pisano niby ciepło, ale jednocześnie za mało i często bez specjalnego zaangażowania. Tymczasem to wielkie, dojrzałe i zupełnie nietuzinkowe kino; jeden z tych filmów, które powinny przejść do historii w trybie natychmiastowym, bo jest w nim więcej dobrego niż we wszystkim, co polscy twórcy zrobili przez ostatnie lata. Pamiętam, że wyszedłem z zaciemnionej sali dosłownie olśniony, bo nie wiedziałem wcześniej, że tak się w kinie w ogóle da opowiadać. To koronkowa robota, pod względem reżyserskim przemyślana co do kadru, ale najważniejsze jest to, że w filmie, który porusza masę trudnych i – przede wszystkim – śliskich tematów, nie ma ani grama fałszu, niepotrzebnych ocen moralnych czy wymuszonych, efektownych rozwiązań scenariuszowych. Dawno nie widziałem filmu tak skromnego pod względem reżyserskim, wycofanego, cichego, w żaden sposób nienarzucającego się widzowi. „Papusza” to filmowa kopalnia znakomitych rozwiązań fabularnych i formalnych, dostosowanych do tego, by opowiedzieć o pewnej wrażliwości i jednocześnie do konkretnej wrażliwości widza dotrzeć. Mogę się założyć, że za pół wieku ten film będzie w kanonie arcydzieł, potrzeba tylko na to czasu.
Krzysztof Spór „Ida” to arcydzieło! Nawet jeżeli boli Piotra sposób, w jaki nam to sprzedano, to spójrzmy na samą historię, te bohaterki, ten świat. Tak ciekawie i tak umiejętnie o Polsce, dawno nie opowiadano. Dla mnie to od początku był bardzo skromny i intymny film, a dziś po zachwytach i nagrodach patrzy się na niego, oczekując znacznie więcej i chyba czegoś nieosiągalnego. Cieszy przede wszystkim sukces „Idy” poza granicami naszego kraju. W końcu pokazaliśmy coś na światowym poziomie. Szkoda, że po Oscara wysłano Wajdę. W polskim kinie dla szerokiego odbiorcy, najlepiej wypadł „Chce się żyć”. Szkoda, że po premierze zrobił się kwas wokół pierwowzoru głównego bohatera filmu, którego jakoby twórcy wykorzystali. Film na tym nie skorzystał, a warto było go pokazywać wszystkim, jako dowód, że polskie kino potrafi łączyć różne funkcje.
Karolina Ćwiek-Rogalska Również broniłabym „Idy” – może nie kosztem „Papuszy”, ale mówiąc o przeestetyzowaniu, czyli o zarzucie najczęściej bodaj stawianym filmowi Pawlikowskiego, nie sposób tu nie przywołać i Krauzów do tablicy. W „Papuszy” mamy niekiedy ujęcia, przepiękne, nie przeczę, ale sprawiające wrażenie, jakby twórcom szkoda było nakręcanego materiału, więc powstawiali je, by go nie zmarnować. A czasem odbywa się to nawet kosztem fabuły, która nie do końca przecież wiernie trzyma się życiorysu Papuszy, a wybiera z niego to, co smutne, melancholijne, w jakiś sposób apokaliptyczne. Natomiast jeśli idzie o to przeestetyzowanie w „Idzie” to muszę powiedzieć, że dziwi mnie takie postawienie sprawy – kadry są miejscami mocno nieoczywiste, ale bez szkody dla historii, a nawet może i z pomocą dla niej (chociażby spowiedź mordercy, rozgrywana w sposób nieco teatralny, ale bez martyrologicznego rozdzierania szat), a wiele z nich przypomina stare zdjęcia z tamtego czasu, jakie spotkać można w rodzinnych albumach. Ale może się mylę, może to „przeestetyzowanie” leży tu w czymś innym?
Piotr Dobry Leży właśnie w tym, że praktycznie każdy kadr z tego filmu można by powiesić na ścianie. A że część tych kadrów to pusta ornamentyka, na przykład te przedstawiające kapelę grającą Coltrane’a, zwyczajnie tego nie kupuję. Już wolałbym, żeby film miał niejedno „pęknięcie”, niżby był tak transgresywnie wycyzelowany.
Karolina Ćwiek-Rogalska Ale czy wieszanie kadrów na ścianie jest złe? Nie nazwałabym też tego pustą ornamentyką – akurat kapela jazzowa jest dość nieoczekiwanym rozwiązaniem, w końcu do takich tematów rzadko kiedy dobiera się taką dość nieoczywistą, zwłaszcza jeśli chodzi o problematykę polsko-żydowską, muzykę. Poza tym – czy nie jest trochę tak, że „Ida” bardziej niż kinem realistycznym, jest kinem magicznym? I w takim wypadku wydaje mi się, że zarzut o przeestetyzowanie byłby jednak trochę chybiony. I jeszcze jedno: może potraktować ten film nie tylko jako opowieść o ludziach, ale też historię o rzeczach, o krajobrazie, o wszystkim, co pojawia się w tle (a czasem bardziej nawet na pierwszym planie niż postaci)? I dlatego w taki, a nie inny sposób buduje się tu obrazy?
Piotr Dobry Dla mnie to nie jest kino magiczne, lecz po prostu wielce artystyczne. Tak wielce, że mam wrażenie przedobrzenia. Nie odmawiam przecież „Idzie” wartości fabularnych czy warsztatowych. Różnice między nami w odbiorze tego filmu występują więc jedynie na niwie estetycznej i tego już nie zmienimy, bo to jak spór o wyższość brunetek nad blondynkami lub vice versa.
Małgorzata Steciak W tym roku przynajmniej jest o co się kłócić w polskim kinie. Powstało przecież tyle interesujących, tak różnych od siebie filmów. Zestawcie sobie kadry z wysmakowanej wizualnie „Idy” z rozedrganą „Drogówką” albo stonowaną „Dziewczyną z szafy” Bodo Koxa (to zresztą moim zdaniem jeden z najlepszych debiutów ostatnich lat). Mam wrażenie, że powoli tworzy nam się grupa twórców na tyle zróżnicowanych, że możemy mówić o jakichś nurtach, estetykach. Kilka lat temu nie było mowy o takiej różnorodności. Poza tym zaczęło być o nas głośno na zagranicznych festiwalach. Mnóstwo wyróżnień dla „Idy”, nagrody na festiwalu w Montrealu dla „Chce się żyć”, nagroda ’East of West’ na festiwalu w Karlowych Warach dla „Płynących wieżowców”, triumf „Nieulotnych” w Sundance czy nawet „Bejbi blues” – zmiażdżone przez polską krytykę, ale docenione w Berlinie i na Off Camerze przez zagraniczne jury.

Top 10 Krzysztofa Spóra:

  1. Uciekinier (Mud)
  2. Ida
  3. Sugar Man (Searching for Sugar Man)
  4. Życie Adeli. Rozdział 1 i 2 (La vie d’Adele chapitres 1 et 2)
  5. Labirynt (Prisoners)
  6. Obecność (The Conjuring)
  7. Django (Django Unchained)
  8. W kręgu miłości (The Broken Circle Breakdown)
  9. Drogówka
  10. Grawitacja (Gravity)

Poza kinem
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Konrad Wągrowski Chcecie wyróżnić jakieś tytuły poza oficjalną dystrybucją kinową? Filmy, które widzieliście na festiwalach, bądź były tylko wydane na DVD/BR?
Grzegorz Fortuna Chętnie wyróżniłbym „The World’s End”, zwieńczenie nieformalnej Trylogii Cornetto Edgara Wrighta, na którą składają się „Wysyp żywych trupów” i „Hot Fuzz”. Wright ma swoją niepodrabialną koncepcję kina gatunkowego, a jego nowy film jest zabawny, świetnie zmontowany (to akurat żadne zaskoczenie, jeśli pamięta się choćby „Scotta Pilgrima kontra świat”) i całkiem niegłupi. Szkoda, że do polskich kin nie trafił, bo na pewno sprawia jeszcze większą frajdę na dużym ekranie.
Piotr Dobry To ja polecę wydane u nas na DVD „42” Briana Helgelanda, historię Jackiego Robinsona, pierwszego Afroamerykanina w najważniejszej lidze baseballowej. Kolejny obok „Służących” i „Kamerdynera” film o cichej, pasywnej walce jako najefektywniejszej metodzie zmieniania świata na lepsze. Plus kapitalny Harrison Ford w roli właściciela drużyny Brooklyn Dodgers.
Krzysztof Spór Chciałbym w tym miejscu pochwalić niektóre wydania Blu-ray starszych i klasycznych filmów. Ostatnio zrobił na mnie wrażenie „J.F.K.”, bo wydanie dopieszczono od strony obrazu i dźwięku. Świetnie też wypadł box Jamesa Deana z mnóstwem dodatków nie tylko filmowych. Mamy też pierwsze w Polsce wydanie BD „Czasu apokalipsy”, które daje możliwość obejrzenia jednego z najlepszych dokumentów nakręconych na planie filmu – to legendarne „Hearts of Darkness”.
Konrad Wągrowski Ja wymienię festiwalowe perełki, bez szans na kinową dystrybucję – przezabawny, oryginalny, choć niszowy „Computer Chess” Andrew Bujalskiego, poruszający japoński „Jak ojciec, jak syn”, oryginalne odniesienie do horroru giallo w „Berberian Sound Studio”. Miejmy nadzieję, że choć na DVD je otrzymamy. A wydarzeniem roku na płytach jest chyba „The Story of Film” Marka Cousinsa.

Top 10 Małgorzaty Steciak:

  1. Django
  2. Przed północą
  3. Polowanie
  4. Życie Adeli
  5. Wyścig
  6. Labirynt
  7. Blue Jasmine
  8. Ida
  9. Przeszłość
  10. Grawitacja

ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

140
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.