Do tej pory Wielka Kolekcja Komiksów Marvela prezentowała wysoki poziom i choć zdecydowaną większość historii o superbohaterach znaliśmy już z wcześniejszych polskich wydań, to jednak warto było je sobie przypomnieć. Niestety, tom ósmy, „Thor: Odrodzenie”, w najmniejszym stopniu nie dorównuje poprzednikom.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Thor to kolejna postać marvelowskiego uniwersum, która pomimo dość długiego stażu nie zyskała w Polsce szerszej popularności. Po części winę za to ponosi niewielka liczba komiksów bezpośrednio mu poświęconych, jakie można znaleźć na naszym rynku, ale także fakt, że chyba bliżej nam do okrutnego, ale i baśniowego świata wikingów znanego z „Thorgali” niż do pięknego, napakowanego sterydami uniwersum amerykańskich herosów. Niemniej „Thor: Odrodzenie” ma w sobie sporo z klimatu skandynawskich mitów. Główny bohater bardziej niż członka Avangers przypomina swój mityczny odpowiednik nordyckiego boga, którego zadaniem jest odbudowanie Asgardu i odnalezienie porozrzucanych po świecie towarzyszy. Takie, inne od dotychczasowego, podejście do Boga Gromów zaserwował nam scenarzysta J. Michael Straczynski. Jego zadaniem było taka transformacja postaci, by ta stała się atrakcyjna dla współczesnego czytelnika. Uczciwie trzeba przyznać, że mu się to udało, a pomysł ze sprowadzeniem Asgardu na ziemię, a w zasadzie umiejscowienie go kilka metrów nad pustynią w Oklahomie (czemu nie w Skandynawii?), jest całkiem interesujący. Bezbłędny jest moment, kiedy przy drodze prowadzącej do lewitującej krainy zostaje umieszczona skrzynka na listy z adnotacją „Asgard, 1 Asgard Rd”, a także zaproszenie Thora przez pobliskich mieszkańców na kawę, ciasteczka i lody w celu lepszego poznania. Niestety to, co jest atutem dla amerykańskiego czytelnika, czyli śledzenie od nowa przygód bogów, którzy przystosowują się do nowej rzeczywistości, dla polskiego odbiorcy stanowi zdecydowany minus. „Thor: Odrodzenie” to bowiem wstęp, pojawiają się tu rozliczne wątki, które będą kontynuowane w kolejnych zeszytach, a których zakończenia zapewne nigdy nie poznamy. Z punktu widzenia szarego odbiorcy kolekcji Hachette komiks po prostu urywa się w środku. Szkoda, bo po jego przeczytaniu ma się wrażenie zmarnowanego odcinka kolekcji, który jest dopiero trzecim zawierającym nieznany w Polsce materiał. Dodatkowym mankamentem całości są rysunki Oliviera Coipela. Owszem, sprawdzają się w monumentalnych epizodach, kiedy chodzi o przedstawienie Asgardu czy Thora miotającego piorunami, ale już skupienie się na konkretnych postaciach nie zawsze artyście wychodzi. Najlepszych przykładem jest główny bohater, który w zbliżeniach ma nienaturalnie rozszerzoną twarz, jakby przed chwilą oberwał patelnią. Krótko mówiąc, „Thor: Odrodzenie” jest typowym komiksem długodystansowym, którego akcja powoli się zagęszcza i potrzeba czasu, by coś się zaczęło wyjaśniać. My, którzy dostajemy tylko ten jeden tom (nawet jeśli składający się z sześciu zeszytów wydania amerykańskiego), nie mamy komfortu dalszego śledzenia losów głównego bohatera. Dlatego też decyzja o jego publikacji wydaje mi się mocno chybiona.
Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #8: Thor - Odrodzenie. Data wydania: marzec 2013 ISBN: 9788377397572 Gatunek: superhero Ekstrakt: 50% |