To był dobry rok dla autora i jego „Morfiny”, wyróżnionej „Paszportem Polityki”. Powieść zwyciężyła także w plebiscycie czytelników w finale Nagrody Nike. Imponuje jej rozmach, bezwstydna wręcz brawura oraz sposób mierzenia się z narodowymi mitami bohaterstwa i poświęcenia dla ojczyzny.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W pierwszych tygodniach niemieckiej okupacji w Warszawie oficer wojska polskiego Konstanty Willemann żyje jeszcze wspomnieniami z przeszłości. Godziny spędzane w „Ziemiańskiej” ze znajomymi należącymi do artystycznej i intelektualnej elity – wtedy wydawało się, że ten świat nigdy się nie skończy. Spokojne małżeństwo z Helą „z dobrego domu”, najukochańszy syn Jureczek. Wybuch wojny i mobilizacja do wojska, a po klęsce wrześniowej – przeniesienie do rezerwy. Trzydziestoletni Willemann nie boi się chaosu okupowanej Warszawy: ma pieniądze i kontakty, doskonale umie się poruszać w labiryncie niepewności jutra. Nie jest w żadnej mierze bohaterem. Najlepiej się czuje na prywatnej emigracji, z dala od wielkiej historii i czynów. Dobro ojczyzny, ba, nawet dobro jego własnej rodziny są na samym dole jego systemu wartości. Nie jest idealnym mężem i ojcem. Od czasu do czasu pozwala sobie na morfinowe orgie z Salome. Tak, dla Willemanna prawdziwe życie z pewnością znaczy coś zupełnie innego niż umieranie za ojczyznę i gotowość do poświęceń. O „Morfinie” mówi się często, że jest powieścią o poszukiwaniu tożsamości. Nie do końca mogę się z tym zgodzić. Willemann doskonale wie kim jest – oficerem polskiego wojska, czuje się Polakiem, choć jednocześnie wie, że jego ojcem jest Niemiec. Wolałabym raczej powiedzieć, że „Morfina” to powieść o próbie sił, które przechodzi tożsamość człowieka, gdy mierzy się on z wkraczającą w jego życie historią, relacjami łączącymi go z innymi – i gdy otaczający go świat jest chaotyczny i nieprzewidywalny. Akcja powieści dzieje się podczas drugiej wojny światowej, ale wbrew pozorom problem tożsamości – jak widzi go Twardoch – jest jak najbardziej współczesny. „Morfina” trafia tu w najczulsze miejsca i ujawnia najbardziej sekretne lęki nas, ludzi XXI wieku. Do tego – książka jest świetnie napisana. Język jest jędrny, dosadny, wdziera się do naszej świadomości bez pardonu, oblepia i atakuje mocnymi słowami, szczegółami z fizjologii i emocjami napiętymi do granic możliwości. Narracja jest płynna, bo choć w pierwszej osobie, niezauważenie przechodzi w narratora wszystkowiedzącego, co dodaje powieści dodatkowego waloru. Dialogi są najwyższej próby – cięte i ekspresyjne. Nie ma dłużyzn, akcja toczy się brawurowo, zataczając coraz szersze kręgi (Willemann przystępuje do konspiracji) i trudno odłożyć książkę, bo bardzo chcemy się dowiedzieć, jaki będzie dalszy ciąg losów bohatera. Gdy czytamy „Morfinę”, doznajemy wrażenia nierzeczywistości, trochę tak jakbyśmy się przyglądali życiu bohatera przez grubą soczewkę. Wiele rzeczy jest tu przerysowanych i nieproporcjonalnie wyolbrzymionych, co może przywodzić na myśl prozę Grassa albo „Auto da fé” Canettiego. Można też odnaleźć echa prozy Gombrowicza, a nawet „Kartoteki” Różewicza. Powieść Twardocha jest też niezwykle pojemna w znaczenia, co z pewnością ucieszy grono literaturoznawców. Bohater szuka swojego miejsca pomiędzy dwoma archetypami kobiet: czystą, świętą i idealną Helą a upadłymi i niemającymi nic wspólnego ze świętością: Salome i Dzidzią. Próbuje też znaleźć stały punkt pomiędzy swoją polskością a niemieckością, odnaleźć się między koniecznością służby dla ojczyzny a prywatną emigracją. „Morfina” kieruje się bardziej w stronę przypowieści otwartej na interpretację, którą można odczytać na wielu płaszczyznach. Dla mnie jest to książka o różnych kategoriach tożsamości, o byciu antybohaterem w sytuacji, gdy ojczyzna potrzebuje poświęceń i o byciu stuprocentowym mężczyzną wobec wyzwań, jakie stawia płeć. Wreszcie – o człowieku, ze wszystkimi jego słabościami. Także do morfiny, zamkniętej w małej buteleczce. Niezależnie od tego, jak odczytamy „Morfinę” Szczepana Twardocha – ta powieść jest bez wątpienia jednym z najciekawszych wydarzeń w polskiej prozie w ciągu ostatnich lat.
Tytuł: Morfina Data wydania: 8 listopada 2012 ISBN: 978-83-08-05011-8 Format: 624s. 145×205mm Cena: 44,90 Gatunek: obyczajowa Ekstrakt: 90% |