Wczoraj się zachwycaliśmy, dziś pokazujemy, że nie jesteśmy bezkrytyczni. Oto 10 naszym zdaniem najgorszych scen „Władcy pierścieni” i „Hobbita”. Jeśli uznacie, że się czepiamy – oczywiście będziecie mieli rację. Galadriela jako Zła Królowa (Drużyna Pierścienia) Moment, który niektórzy redaktorzy widzieli wśród najlepszych, inni wśród najgorszych, a pozostali nie potrafili się zdecydować. Jakże tak: Galadriela, subtelna królowa elfów przenosi się z filmu Jacksona do blackmetalowego teledysku? Czy kogoś takiego zło mogłoby kusić, nie bez chwilowego sukcesu? Oczywiście. Czy skutkiem tego kuszenia byłby barbarzyński ryk? Wolno wątpić. Tu jednak musimy złożyć hołd zarówno elfickim tkaninom, jak i tkankom, bo scena pokazuje, że ani suknia, ani skóra Galadrieli nie pozwalają się prześwietlić promieniom rentgenowskim. Egzorcyzmy Theodena (Dwie wieże) Władca Rohanu ucharakteryzowany tak, że wygląda, jakby go pleśń porosła, ledwo siedzi na tronie. Z naprzeciwka przez długą salę dumnie nadchodzą Gandalf, Aragorn i Legolas. Tylko czemu w pamięci bardziej pozostaje to ujęcie po przeróbce (na potrzeby jednego z humorystycznych filmików), gdzie na chwilę w miejsce trzech wymienionych postaci pojawiają się odpowiednio Św. Mikołaj, Rambo i Czarodziejka z Księżyca… A na koniec trochę charczenia i nagłe odmłodnienie króla. SPA Gandalf zaprasza. Upadek Aragorna z klifu (Dwie wieże) Nie chodzi nam nawet o to, że upadek Aragorna w przepaść po bitwie z wargami jest jakoś źle zrobiony, żenujący, czy niezamierzenie śmieszny. Rzecz w tym, że jest po prostu bezsensowny – to taka kopia poświęcenia Gandalfa, scena, która w zamyśle miała zmylić widza i przekonać go, że Aragorn może zginąć. Nie wiemy, jacy widzowie mogli się na to nabrać, nawet jeśli nie czytali książki. Ale może chodziło po prostu, by pokazać, jak efektownie Aragorn otwiera wrota w Edoras po swoim powrocie. Akrobacje Legolasa (Dwie wieże) Można się tylko domyślać o co chodziło w tej scenie. Najprawdopodobniej o to, aby pokazać zwinność i sprawność ostrouchego blond Orlanda. Niestety, komputery nie dały rady i lekki break dance wyszedł. A to dowód na to, że surfing był znany już w Śródziemiu. Uruk-hai olimpijczyk (Dwie wieże) Czyli wysadzanie muru w Helmowym Jarze. Miało robić wrażenie, wyszło bardziej komicznie i cokolwiek poza konwencją. Naszym zdaniem pomysł można wykorzystać na olimpiadzie w Soczi. Szarża Rohańczyków na mumakile (Powrót Króla) Szczytowe osiągnięcie rohańskiej myśli taktycznej – konna szarża na wielkie słonie. Ale może oni „Imperium kontratakuje” oglądali. Skok Denethora z lotniskowca Minas Tirith (Powrót Króla) Miało być dramatycznie, a wyszło komicznie. Płonący Denethor, ganiający po tarasie, by w końcu rzucić się zeń nie wydawał się ani postacią tragiczną, ani nawet szaleńcem. I jeszcze sam taras, bardziej przypominający pas startowy. Domestos zalewający armię Mordoru pod Minas Tirith (Powrót króla) Już pal sześć, że cała scena jest niezgodna z prawdą historyczną, jako że żadnej armii Nieumarłych na Polach Pelennoru nie było. Gorzej, że twórcy filmu po pięciogodzinnej rozróbie pod murami Minas Tirith nagle uznali, że czas się kończy, a tutaj jeszcze trzeba wrzucić Pierścień i w ogóle. Wystarczy obejrzeć reklamę popularnego środka do czyszczenia muszli i zabawić się w „znajdź różnice”. Nie będzie tego dużo. Mina Frodo po ukąszeniu przez Szelobę (Powrót Króla) Jak powszechnie wiadomo, Gollum „wystawia” Frodo i Sama swojej przyjaciółce z pogranicza Mordoru – wielkiej pajęczycy Szelobie. Prowadzi ekipę tajnym przejściem, które przy okazji jest miejscem łowów pajęczycy. Ofiarą padnie Frodo, użądlony przez potwora. Jego mina w momencie zdarzenia miała być zapewne połączeniem zaskoczenia i bólu. Wyszło jednak coś, co wygląda bardziej na problemy z wypróżnieniem… Ucieczka przed wargami (Niezwykła podróż) Radagast ofiarnie tudzież bohatersko zobowiązuje się odciągnąć pościg od krasnoludów, po czym wyrusza swoimi zaprzężonymi w króliki sankami (?). Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że dzielna drużyna, zamiast udać się w stronę przeciwną zaczyna uciekać mniej więcej równolegle do zaprzęgu czarodzieja. Do tego, jest to filmowane tak, że z ujęcia na ujęcie pościg jest raz blisko, a raz daleko. Aż się człowiekowi przypomina Chuck Norris, wspinający się w jednym z odcinków „Strażnika Teksasu” na trzy różne góry jednocześnie. |