Pranie mózgu, czyszczenie kieszeni, wietrzenie kont…  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ciekawostka: W roku 1939 prezydent USA, Franklin D. Roosevelt, przesunął obchody Dnia Dziękczynienia o tydzień wstecz, aby wydłużyć przedświąteczny okres zakupowy – w owym okresie kluczowy dla przetrwania wielu handlowców. Również w latach 30. narodził się współczesny obraz Mikołaja – jowialnego, pełnej tuszy brodacza w czerwonym wdzianku – spreparowany na potrzeby (a jakże!) marketingu przez firmę Coca-Cola. Ten dobitnie komercyjny, bardziej świecki aniżeli religijny charakter świąt w Ameryce był owocem głębokich przemian zapoczątkowanych jeszcze w czasach Reformacji. Reformatorzy kwestionowali bowiem zasadność obchodzenia Bożego Narodzenia – które nie dość, że nie było świętem usankcjonowanym przez Biblię, to nadal bardziej przypominało rzymskie Saturnalia sprzed ponad tysiąca lat (z których wywodził się zwyczaj dawania prezentów) niż misterium religijne. W XVII w. purytański parlament w Anglii na kilka lat zlikwidował to święto. Podobną uchwałę wprowadzono w tym samym czasie w stanie Massachusetts w USA. Ludzie jednakże nie chcieli rezygnować z obchodów Gwiazdki – i stąd odłączenie jej od tradycji religijnej, objawiające się choćby tym, że Świętego Mikołaja zastępowano innymi postaciami, jak np. Father Christmas czy Christmas Man (który to miał sanie z reniferami i fabrykę na Biegunie Północnym). Emigranci holenderscy pozostali wierni Mikołajowi. Kiedy utracili władzę nad Nowym Amsterdamem, przemianowano go na Nowy Jork – a ichni Sinterklass, przechrzczony na bardziej angielsko brzmiące Santa Claus, ostatecznie zlał się w jedno z innymi gwiazdkowymi ludkami. |