powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CXXXIII)
styczeń-luty 2014

Co nam w kinie gra: Babcia Gandzia
Jérôme Enrico ‹Babcia Gandzia›
Dziś polska premiera francuskiej komedii „Babcia Gandzia”. Z tej okazji przedstawiamy dziś jedną recenzję premierową i dwie opublikowane przy okazji relacji z festiwalu Transatlantyk.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
I sikaczem można się upić. Tylko po co? Podobny schemat myślowy – już na poseansowym kacu – wywołuje „Babcia Gandzia”, geriatryczny „Breaking Bad” dla leniuchów. Komedia Jérôme Enrico to jeden z tych filmów, których ocenę winduje w górę wspólne oglądanie, gdy dajemy się zarazić rechotem publiki i nie dumamy nad uproszczeniami ukazanych realiów oraz mielizną zawartych w scenariuszu żartów. Wszelkie krytyczne opinie wykluczyłby zapewne seans spędzony w towarzystwie ubzdryngolonych znajomych – bo „Babcia…” to zwyczajnie lekka komedia jest. I jako taka doskonale się sprawdza. Jak prędko zapominamy o smaku lichego wina, tak i wspomnienie seansu natychmiast wszakże przemija, a my, próbując okiełznać kinowy syndrom dnia następnego, tuż po napisach końcowych usiłujemy przypomnieć sobie, z czego tak się zaśmiewaliśmy. Starania spełzają na niczym, bo humor nie dość, że lichy, to jeszcze ulotny – jak ten alkohol, co mu procentów brakuje. Choć prosta fabułka niesie pozytywne przesłanie o marzeniach bez daty ważności, o wciąż żywotnej, nawet jeśli przyprószonej siwizną anarchii – to paradoksalnie kontrowersji tu brak, zasady od początku są nam znane. Francuskiemu rozprzężeniu jesienią życia daleko do tripu ostatecznego. To nadal bezpieczny obiadek u babci – być może przyjemny, lecz praktykowany zbyt często tuczy i rozleniwia.
Gabriel Krawczyk [50%]
• • •
Bezpretensjonalna francuska komedia obyczajowo-sensacyjna Jérôme Enrico (który swój drugi pełny metraż nakręcił po jedenastu latach od debiutu kinowego) to półtorej godziny naprawdę przedniej zabawy. Wszystko to jest zaś głównie zasługą grającej tytułową rolę aktorki Bernadette Lafont, która, niestety, zmarła przed zaledwie dwoma tygodniami w wieku 74 lat. Był to jej ostatni występ na dużym ekranie, można się więc przynajmniej cieszyć, że pożegnała się ze swoimi wielbicielami kreacją, która – to sprawdzone – wywołuje salwy śmiechu na widowni. Paulette jest wdową, której od dziesięciu lat, czyli od chwili śmierci ukochanego, chociaż na pewno nie idealnego, męża przestało się w życiu układać. Przede wszystkim straciła restaurację, która przez lata nadawała sens jej egzystencji; wylądowała w blokowisku, gdzie za sąsiadów ma, jeśli się zajmujących się pokątnymi interesami Arabów i Murzynów, to przynajmniej ludzi takich samych jak ona – na życiowym (zresztą ostatnim) zakręcie. Staruszka, zapewne z racji sąsiedztwa, ma masę uprzedzeń – nienawidzi wszystkich „kolorowych”. Toleruje jedynie proboszcza swojej parafii, ojca Baptiste’a, ale już do swojego zięcia, policjanta, również czarnoskórego, Ousmane’a, nie czuje żadnej sympatii. Pieniędzy brakuje jej na wszystko – jedzenie, telefon, prąd. Dochodzi nawet do tego, że pewnego dnia pojawia się u niej komornik. Całkiem prawdopodobne wydaje się, że niebawem babcinka wyląduje na bruku. I wtedy wpada na pewien pomysł. Widząc jak młodzi dilerzy pod jej blokiem handlują narkotykami, usłyszawszy na dodatek, że to bardzo intratny interes, postanawia spróbować. Zgłasza się do lokalnego bossa Vita i składa mu propozycję. Vito, choć prosty, dostrzega w tym szaleństwie metodę – policja może przecież podejrzewać każdego z jego sprzedawców, ale nigdy nie wpadnie na to, że handlem haszyszem i marihuaną może zajmować się siedemdziesięciolatka. Nie należy też zapominać, że Paulette ma pewne doświadczenie w biznesie, wszak przez trzydzieści pięć lat prowadziła restaurację. Dalej jest już tylko zabawniej. Enrico świetnie prowadzi akcję, umiejętnie miesza sceny zabawne z nostalgicznymi i wzruszającymi, odpowiednio wygrywa też konflikty i komiczne sytuacje, jakie rodzą się na styku kultur i różnic pokoleniowych. Wszystko to sprawia, że „Paulette”, choć opowiada historię więcej niż nieprawdopodobną, ogląda się bez poczucia, że reżyser robi nam wodę z mózgu. To się nigdy nie zdarzyło. Zdarzyć nie mogło! Ale… po obejrzeniu tego filmu pewnie niejeden raz zastanowicie się, z czym są ciasteczka, jakie upiekła dla Was ukochana babcia.
Sebastian Chosiński [70%]
• • •
Paulette ucieka myślami do dalekiej przeszłości – tego czasu, kiedy żył jeszcze jej mąż, a ona sama prowadziła dobrze prosperującą restaurację. Ale teraz, na emeryturze, wszystko wygląda inaczej. Przy tak skromnym budżecie, kobieta na bazarze musi stoczyć bój o porzuconego pora, żeby mieć co włożyć do przysłowiowego garnka. Uwaga! Staruszka nie waha się prysnąć dezodorantem w oczy swojej konkurentce w wyścigu o zielone warzywo. Bo, pomimo wieku, Paulette potrafi walczyć o to, co uważa za swoje i wykazać się na tym polu daleko idącą wyobraźnią. Kiedy dochodzi do nieuniknionego (komornik wchodzi do mieszkania i zabiera co cenniejsze sprzęty), Paulette podejmuje decyzje. Zostanie dealerem narkotyków. Łatwiej pomyśleć, a trudniej zrobić, bo starszej pani nikt nie traktuje poważnie. Jednak sytuacja zmienia się, kiedy paczka z haszyszem (dosłownie) wpada w jej ręce. Kulinarne doświadczenia z przeszłości pozwolą jej podbić regionalny rynek i z małego „handlu obwoźnego” po pobliskich dworcach biznes Paulette przemieni się w małą manufakturę, z kilkoma dodatkowymi pracownikami w postaci sąsiadek bohaterki. O sile francuskiej produkcji decyduje bezpretensjonalna postać głównej bohaterki, tyleż zabawnej, co momentami irytującej w swoim zacietrzewieniu i niepoprawnym rasizmie. Niestety dla całości, początkowy animusz głównej postaci musi ustąpić, by Paulette po wielu życiowych błędach zmieniła się wreszcie, w ostatnich latach swojego życia, w przykładną babcię, za to nie tak bardzo interesującą bohaterkę filmową. Jednak ta lekka nuda, jaka przyszła wraz z ostatnimi scenami filmu, nie zmienia faktu, że w końcowym rozrachunku „Paulette” zapewnia kilkadziesiąt minut okraszonej świetnym humorem rozrywki.
Zuzanna Witulska [70%]



Tytuł: Babcia Gandzia
Tytuł oryginalny: Paulette
Dystrybutor: Aurora Films
Data premiery: 27 grudnia 2013
Reżyseria: Jérôme Enrico
Zdjęcia: Bruno Privat
Rok produkcji: 2012
Kraj produkcji: Francja
Czas trwania: 87 min
Gatunek: dramat, komedia
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

99
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.