Piąty tom komiksowego cyklu „Blacksad” autorstwa Juanjo Guarnido i Juana Canalesa utrzymuje wysoki poziom poprzednich. Tym razem kot-detektyw nie ma do rozwiązania żadnej zagadki – ale to nie oznacza braku problemów…  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Guarnido i Canales poruszali już rozmaite problemy trapiące powojenną Amerykę: we „W śnieżnej bieli” mieliśmy rasizm, potem zimną wojnę („Czerwona dusza”) i aferę związaną ze szkodliwymi medykamentami („Piekło. Spokój.”). „Amarillo” nie dotyka żadnych ważnych spraw społeczno-politycznych, co sprawia wrażenie, jakby opowiadana historia była lżejsza niż poprzednie. Może w sensie ogólnym jest mniej ponuro niż w tomach o wyścigu zbrojeń czy uszkodzeniach genetycznych, jednak na poziomie poszczególnych ludzkich losów nadal całkiem niewesoło. Tak naprawdę John Blacksad nie gra tu głównej roli. Na plan pierwszy zdecydowanie wysuwa się Chad Lowell – młody pisarz u progu kariery, sportretowany jako szczupły lew o nieporządnej fryzurze. Jest w jego rysach coś, co wzbudziło moją odruchową sympatię (może to odległy skutek faktu, że Guarnido przez pewien czas rysował dla studia Disneya – pracował m.in. przy „Tarzanie”), pomimo tego, że raczej trudno go nazwać pozytywnym bohaterem. Z drugiej strony, „Blacksad” jest utrzymany w konwencji kryminału noir, więc pozytywnych bohaterów ze świecą tam szukać: praktycznie każda z pierwszoplanowych postaci ma jakąś skazę w życiorysie lub niezbyt czyste zagrywki na koncie. Jak pamiętamy, szlachetny profesor z „Czerwonej duszy” zhańbił się współpracą z nazistami, zaś idealistycznie nastawiony komisarz policji dla dobra sprawy nie wahał się kłamać i zastraszać świadków. Wątek targanego sprzecznymi emocjami pisarza, dla którego najcenniejszym skarbem jest świeżo ukończona powieść, został zarysowany interesująco, ale pozostawił we mnie pewien niedosyt. Skoro Chad może sobie pozwolić na domek z basenem, to czemu podróżuje rozpadającym się gratem i czeka na agenta literackiego (którego z kolei w ogóle nie stać na auto) w jakiejś podejrzanej spelunie? Co prawda to drugie może po prostu wynikać z upodobania do specyficznego towarzystwa, ponieważ Lowell i jego przyjaciel, poeta Abraham Greenberg (przedstawiony jako bizon; marginalnie pojawił się w tomie „Czerwona dusza”) są przedstawicielami ruchu bitników. Greenberg jest ponoć nawiązaniem do poety Allena Ginsberga, zaś scena ze strzelaniem do szklanki alkoholu to czytelna aluzja do epizodu z życia innego znanego bitnika – Williama Burroughsa. Natomiast relacja Lowella i Greenberga, będąca wybuchową mieszanką przyjaźni i rywalizacji, aż się prosi o pogłębienie – szczególnie że to na niej opiera się zaczątek fabuły. Fanów cyklu nie trzeba zapewniać, że od strony graficznej album stanowi prawdziwe mistrzostwo. Guarnido jednym pozbawionym dymków kadrem potrafi przekazać mnóstwo emocji: dzięki postawie ciała i wyrazom twarzy postaci często wręcz słyszymy niewypowiedziane słowa. Rysunki są bardzo realistyczne, stworzone z dbałością o szczegóły: damskie pończochy mają wyraźnie widoczny szew, „tajska” tancerka w charakterystyczny sposób odgina palce dłoni. W jednej ze scen Chad ogląda plakaty cyrkowe z podobiznami rozmaitych artystów, a kilka stron dalej, podczas samosądu, widzimy te same osoby „po cywilnemu”, siedzące w pierwszym rzędzie. Motywem przewodnim albumu jest kolor żółty (po hiszpańsku „amarillo”): w kadrach przewijają się żółte kwiaty, samochód, namiot cyrkowy, nawet karnacja Chada jest wyraźnie słonecznikowa. Bardzo ciekawie autor komiksu bawi się konwencją uczłowieczonych zwierząt: policjanci w „Blacksadzie” zwykle są psami, ale tutaj akcja toczy się w bliskim sąsiedztwie Meksyku, więc jeden z lokalnych gliniarzy należy do rasy chihuahua. Teksański bogacz jest nie po raz pierwszy pokazany jako byk, gibony białorękie sprawdzają się świetnie w roli cyrkowych akrobatów, a prawnik-hiena nikogo nie zdziwi… za to owce obsadzone zostały w całkiem niespodziewanej roli. Piękne kobiety oczywiście muszą być kotkami (odstępstwo od tego pojawiło się tylko we „W śnieżnej bieli”), przy czym jedna okazuje się związana z Johnem w zupełnie nieoczekiwany sposób. Każdy tom cyklu o kocie-detektywie opowiada odrębną historię, co umożliwia czytanie ich praktycznie w dowolnej kolejności – co prawda pewne postacie, jak Weekly czy Smirnov, pojawiają się w więcej niż jednej opowieści, jednak ich rola jest tak zdefiniowana, że nawet nowy czytelnik nie będzie miał wątpliwości co do ich relacji z głównym bohaterem. W „Amarillo” pojawiają się dwaj agenci FBI z „Czerwonej duszy” (puma i kojot), ale znajomość szczegółów tego, jak Blacksad zalazł im za skórę, nie jest niezbędna. Mimo to przeczytanie trzeciego tomu przed piątym jest korzystne dla pełniejszego zrozumienia sceny, w której nasz bohater nerwowo reaguje na nieprzychylne komentarze dotyczące piosenki „Black Magic”.
Tytuł: Blacksad #5: Amarillo Data wydania: 2 grudnia 2013 ISBN: 978-83-237-6187-7 Format: 56s. 220x295 mm Cena: 39,99 Gatunek: kryminał Ekstrakt: 90% |