powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (CXXXIV)
marzec 2014

***
ciąg dalszy z poprzedniej strony
– Co z innymi naukowcami z naszego zespołu?
– Brak danych. Większość tych, z którymi kazano mi łączyć Akirę-sama, nie chciało rozmawiać. Pokój podpisano tuż po zrzuceniu ładunków na wyspę. Chiny poddały się, podpisały kapitulację i zgodziły się na warunki Rosji. Nie wiadomo, czy odpowiedzialni za eksperyment przewidzieli, jakie będą dalsze konsekwencje. Bo okazało się, że stopniowo, ale nieuchronnie informacje o *** znikały zarówno z mediów, jak i z ludzkiej pamięci.
– Czy dalej prowadzi się eksperymenty nad substancją?
– Wszystkie rosyjskie laboratoria rządowe zniknęły, podobnie jak członkowie zespołów. Nie jest pewne, czy to wszystko zostało wymazane z powierzchni świata, czy tylko spoza zasięgu naszego postrzegania. Jedyne badania, o których wiem, to te, które prowadzi w Lucernie Kenji i nasz zespół złożony wyłącznie z SI.
– Skąd masz takie szczegółowe informacje?
– Jestem kopią menadżera-asystenta całego oprogramowania w domu Akiry-sama. Moje kopie testowały kolejne androidy, zanim osiągnęły pełną sprawność.
– Dlaczego wykorzystano wygląd i głos Niki…? – zapytałem, ale już bez przekonania.
– Ze względów sentymentalnych. Jeśli to wszystkie pytania, to chciałabym przejść do przekazania poleceń Akiry-sama.
– Niby czemu miałbym słuchać jego poleceń?
– To konieczne, Konstantynie Iwanowiczu, jeśli chcecie mieć szansę na odnalezienie żony i córki.
2.
Za oknem pociągu leniwie przesuwała się lodowoszara Rosja – połacie zmarzniętej ziemi, zagajniki podciętych mrozem brzózek albo zapadające się chatynki. Im dalej od centrum, tym bardziej wydawało się, że w tym kraju czas stoi w miejscu. Nie mogliśmy lecieć do Władywostoku samolotem, bo Mai nie przeszłaby niezauważona przez bramki ani jako pasażer, ani jako bagaż. Androidy w jej typie nie były, jak mi powiedziała, legalne, nie produkowały ich nawet najbardziej wyspecjalizowane fabryki. Mogłem się tego spodziewać po Kenjim – zawsze chciał wyprzedzać epokę. Dał androidowi wygląd mojej córki i podobne ludzkiemu ciało, ale Mai równie dobrze mogłaby przypominać pajęczy szkielet drutów i rurek, jej skośne oczy oraz czarna grzywka i tak nie wzbudzały zaufania w przechodniach.
Kazała mi mówić na siebie „Mai”, bo podobno tak nazywał ją Kenji, gdy była jeszcze SI obsługującą jego mieszkanie i laboratorium. Z początku chciałem się jej pozbyć, ale zdałem sobie sprawę, że nie poradzę sobie sam, bez instrukcji. Byłem skazany na cyfrowego przydupasa mojego szalonego szwagra. Podobieństwo tego automatu do Niki doprowadzało mnie do szału. Dla bezpieczeństwa, od opuszczenia domu trzymałem Mai częściowo rozłożoną w walizce. Teraz usłyszałem charakterystyczne piknięcie, którym miała zwrócić na siebie moją uwagę. Byłem sam w przedziale na końcu pociągu. Pochyliłem się i otworzyłem walizkę.
– Gdzie jesteśmy? – spytała głowa Mai.
– Jakieś pola.
– Doskonale. Wychwyciłam niepokojącą rozmowę telefoniczną. Mamy ogon, musimy się go pozbyć. Złóżcie mnie.
– O czym ty…?
Siedzieli dwa przedziały przed nami. Nie jestem pewien, kto ich nasłał, i kto miał interes w śledzeniu mnie. Sądząc po „subtelności”, najpewniej opiekuńcze organy władzy. Nie wiem, kiedy rząd zrozumie, że dwaj jadący w jednym przedziale rośli mężczyźni zawsze będą wyglądać podejrzanie, nieważne jak tolerancyjny stanie się świat. Kiedy drzwi ich przedziału rozsunęły się, obejrzeli się na Mai. Przeszła między nimi z pewnością siebie, jakby naprawdę miała prawo tu być, mimo że do ostatniego wagonu wsiadałem sam. Wtedy strzeliłem w głowę pierwszemu, a drugiego załatwiła Mai, gdy wyjmował broń. Nożyk do rzucania utkwił mu w oku i wyglądał jeszcze gorzej niż dziura w czaszce po kuli z mojego pistoletu.
– I co teraz? – spytałem. – Narobiliśmy bałaganu. – Głos mi prawie nie drżał, mimo że to było moje pierwsze zabójstwo.
– Wracajcie do swojego przedziału. Użyję substancji i wyrzucę ich z pociągu. Ślady po nich zatrą się nawet w kartotekach rządu. Idźcie i czekajcie na mnie.
Zastanawiałem się, czy byłem śledzony już od momentu wyjścia z więzienia, czy też zainteresowano się mną dopiero wtedy, gdy przetrząsałem sieć w poszukiwaniu hasła, którego nie było.
Mai wróciła w bluzie poplamionej krwią. Usiadła naprzeciwko mnie. Nogi w czarnych trampkach i białych skarpetkach wisiały jej wysoko nad podłogą.
– Nie wiedzą, o co chodzi z wami i innymi więźniami zamkniętymi „za nic” w tym samym okresie. Wypuścili was, bo chcieli zobaczyć, gdzie ich doprowadzicie i co im pokażecie.
– Skąd wiesz?
– Wychwyciłam ich rozmowę telefoniczną. Poza tym eliminowałam już kilku czekających na was przed domem. Tych dwóch musiało obserwować was z daleka.
– Mam jakiś nadajnik?
– Nie. Zdążyłam to sprawdzić. Nawet jeśli mieliście na sobie jakiś rodzaj urządzenia namierzającego, to został zniszczony pod wpływem nadanej przeze mnie serii sygnałów. Zostałam upoważniona do zadbania o to.
No tak, „wszystko-przewidujący-Kenji”. Zagryzłem wargę i spojrzałem w okno, żeby nie patrzeć androidowi w oczy w trakcie wypowiadania następujących słów:
– Czemu nie wstrzykniemy sobie tej substancji i nie znikniemy dla całego świata? Czy to nie usunie wszelkich ogonów, jakie mogłyby się za nami ciągnąć?
– Nie wiemy, jak by się to skończyło – odpowiedziała natychmiast. – Nikt, komu raz wstrzyknięto substancję, nie mógł nam już powiedzieć, jak to jest. Nie wiadomo, jakie są konsekwencje przyjęcia substancji, ani czy to nie jest po prostu śmierć.
– To bez znaczenia. Jeśli moją rodzinę spotkała przez to śmierć, to ja już i tak nie mam czego szukać. Zależy mi tylko na tym, by do nich dotrzeć.
Obserwowała mnie w milczeniu. Trwało to dłużej niż zwykle. Widać nie radziła sobie z przeanalizowaniem sytuacji.
– To w niczym nie pomoże – powiedziała w końcu. – To może tylko przeszkodzić w dostaniu się do statku. Ludzie, którzy są nam potrzebni, nie będą mogli współpracować. Jeśli przedostaniemy się statkiem w zasięg ***, to i tak nie dosięgną nas radary ani namierzanie satelitarne. Nie popłynie za nami nikt, bo to prawie pewna śmierć, a wszystkie wysłane urządzenia przestaną działać.
– A ty?
– Zostałam przystosowana. Musimy się przesiąść, Konstantynie Iwanowiczu, za kilka godzin, jak tylko dojedziemy do miasta.
• • •
– Konstantynie Iwanowiczu? – zagadnęła Mai. – Co macie zamiar zrobić z Saki i Niką Gawriłow, gdy je już znajdziemy?
– Sprowadzę je do Rosji.
– To nie jest najlepszy pomysł. Nie wiadomo nawet, czy po powrocie będziemy istnieć dla tego świata. Wy i ja być może tak, ze względu na odporność, ale co z paniami Gawriłow? Wszystko, co będzie ich dotyczyć, będzie znikać. A wy możecie być poszukiwani przez rosyjski rząd.
– Co radzisz?
– Udać się do Korei Południowej i zniknąć dla Rosji, a stamtąd lecieć do Europy, do Akiry-sama. Obiecał wynaleźć sposób na zniesienie działania substancji.
– Więc tak zrobimy. Masz jakieś informacje od Kenjiego?
– Nie, ale nawet jeśli on sam przestał istnieć, to stworzył program samoregulujący, który uodparnia jednostki SI, oprogramowanie i mechaniczne elementy odporne na działanie substancji. Pozostawił po sobie kontynuujący badania zespół, któremu wydał polecenia.
– Jeśli Kenji nie żyje, czy nie znaczy to dla ciebie, dla was wszystkich, że nie macie już wobec nas obowiązków?
– Nie rozumiem.
– Jeśli Kenjiego już nie ma, to nie masz pana. Jesteś wolna. Nikt cię nie ukarze ani nie wynagrodzi, cokolwiek zrobisz.
Znowu ten charakterystyczny nie-grymas mechanicznej twarzy cyber-lalki.
– W myślach porównujecie jednostki SI do istot żywych, jak ludzie czy zwierzęta, podczas gdy nie jesteśmy istotami żywymi i nie mamy ambicji, by nimi być. Nie mogę mieć takich ambicji, bo tak zostałam zaprogramowana. Działam, by wypełnić zadanie, nie ma znaczenia, czy mam pana, czy nie. Razem z zadaniem kończy się moja praca. Zadanie jest moją nagrodą. Jeśli zawiodę, zostanę wyłączona – to jest moja kara.
– Nie uciekniesz przed nią?
– Sama jej dokonam. Nie umiem chcieć uciekać przed nią.
– Ale rozwijasz się cały czas?
– Jak wszystkie jednostki SI Akiry-sama. Jako jedyne z istniejących, dostałyśmy ciała przypominające ludzkie. To zabronione we wszystkich państwach współczesnego świata. Jeśli zostanę przechwycona, Akira-sama zostanie skazany na karę śmierci.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

38
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.