powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CXXXVI)
maj 2014

Papier toaletowy
‹13 ran›
Tekst z okładki „13 ran” zapowiada, że autorzy opowiadań zawartych w antologii poważnie nas, czytelników, zranią. I rzeczywiście, ranią, ale niemal wyłącznie nasze poczucie estetyki.
ZawartoB;k ekstraktu: 20%
‹13 ran›
‹13 ran›
Powszechnie wiadomym jest, że antologie są nierówne: perły sąsiadują w nich często z gniotami. Do rzadkości należą zbiory pozbawione słabych punktów. Co jednak zrobić z książką, która lepiej by się przysłużyła światu oddana na makulaturę i przerobiona choćby na papier toaletowy? Nie będę owijał w bawełnę: jedynym autorem w „13 ranach”, którego wysiłki przypadły mi do gustu, jest Carlton Mellick III. Serwuje on opowiastkę nawiązującą klimatem do klasycznej fantastyki naukowej sprzed półwiecza, tej wieszczącej rychły koniec ludzkości, apokalipsę, straszącej zagładą nuklearną i temu podobnymi niebezpieczeństwami. U Mellicka zagrożenie tkwi w podmianie świata rzeczywistego na sztuczny – w jego świecie ludzie są totalnie wyizolowani, a wszystkie ich aktywności dokonują się poprzez Sieć. Gdy w ramach tradycyjnych zamówień bohaterka otrzymuje kurierem coraz dziwaczniejsze przesyłki, decyduje się po pierwszy raz w życiu wyłamać ze schematu działań nakreślonego jeszcze przez jej rodziców. Na pewno można by tu co nieco poprawić, ale na tle grupy Mellick wybija się zdecydowanie.
Dobrze napisany jest sentymentalny „Silniejszy” Jacka Ketchuma, ale podobnych fabuł o przemocy w rodzinie było już niemało. Do bólu poprawne, a przez to sztampowe i banalne są opowiadania Stefana Dardy („Opowiem ci mroczną historię”) i Anny Klejzerowicz („Kulka”); ich autorzy opanowali warsztat, ale zwyczajnie nudzą. Mało udanie ze spuścizną Arthura Conana Doyle`a spróbował zmierzyć się Jonathan Maberry, a obecność najsłynniejszego detektywa wszech czasów wydaje się być tu mocno naciągana. Co chcieli przekazać Magdalena Maria Kałużyńska „Niosącym światło” i Łukasz Radecki „Imperium Robali” po prostu nie wiem, ale wyszło niedobrze. Aleksandra Zielińska podjęła interesujący i rzadko wykorzystywany temat traumy poporodowej, ale wykonanie mnie nie przekonało.
Z zupełnie innej ligi przybył Edward Lee, facet, który obrał sobie za cel wywołać u czytelnika odruchy wymiotne. Poza oczekiwanym, a więc w sumie mało zaskakującym szokiem, trudno w jego prozie odnaleźć jakiś przekaz. Miały być krew, wymiociny, sperma i wulgarność – i tylko to jest. Natomiast teksty Roba Kaymana oraz Roberta Cichowlasa i Kazimierza Kyrcza znalazły się w antologii chyba po znajomości, innego wytłumaczenia nie potrafię znaleźć. „Wszyscy nieświęci” tego pierwszego, Polaka ukrywającego się pod pseudonimem, to wyjątkowo chamski, pornograficzny bzdet i nic dziwnego, że odpowiedzialny za niego autor wstydził się ujawnić swoje nazwisko. „Pragnienie” Cichowlasa i Kyrcza pod względem językowym, stylistycznym i fabularnym przypomina nieudolne literackie próby gimnazjalisty kiepsko radzącego sobie z polszczyzną. Jakim cudem coś tak słabego trafiło do druku – oto następna zagadka „13 ran”. Nie lepiej rzecz się ma z Grahamem Mastertonem, którego opowiadanie to kolejny w zbiorze pornos z dużą domieszką krwi.
Jeden dobry tekst i ze dwa, może trzy przyzwoite to niestety zbyt mało, by wystawić tej książce choćby przeciętną ocenę, tym bardziej, że niektóre opowiadania nie spełniają nawet minimalnych wymogów literackich. Część z nich poza bardzo wąsko rozumianym epatowaniem wulgarnością, tandetą, obrzydliwością nie niesie ze sobą dosłownie nic. O kilku następnych można powiedzieć, że są poprawne, ale nie wzbudzają emocji. A gdyby nie „Uszatek” Mellicka dałbym najniższą ocenę z wykrzyknikiem.



Tytuł: 13 ran
Data wydania: 30 października 2012
Wydawca: Replika
ISBN: 978-83-7674-209-0
Format: 376s. 145×205mm
Cena: 34,90
Gatunek: groza / horror
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 20%
powrót; do indeksunastwpna strona

28
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.