powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CXXXVI)
maj 2014

Europejski kalejdoskop
Pavol Rankov ‹Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)›
„Zdarzyło się pierwszego września” to powieść o pokręconych losach mieszkańców środkowej Europy połowy XX wieku. W ich wypchanych po brzegi zdarzeniami przełomowymi biografiach odbijają się jak w zwierciadle losy tysięcy, jeśli nie milionów ówczesnych.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)›
‹Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)›
Jak to jest z tą historią, pyta autor w nieco zawoalowany sposób. Ile w niej fałszu, a ile prawdy? Ile niepodważalnych faktów? Czy w ogóle możemy mówić o faktach, czy wyłącznie o interpretacjach? A jeżeli ostatnie stwierdzenie jest prawdziwe, to czyż nie każdy ma swoją własną, całkowicie indywidualną historię?
Rankov świetnie pokazuje procesy, czasem zupełnie niepozorne, zachodzące w budowaniu określonego przekazu historycznego. W z początku wesołą fabułę wplata elementy tła, które zawsze jest jakoś reinterpretowane w zależności od okoliczności. Udowadnia, że w skomplikowanych procesach historycznych jednoznaczne definicje tracą rację bytu, stając się pustymi skorupami, łatwymi do pokruszenia.
W kalejdoskopowo opisanych losach Jana, Gabriela, Petera i Marii, czworga przyjaciół z czasów szkolnych, przez całe dorosłe życie pozostających ze sobą w bliskich stosunkach, skupiają się jak w soczewce udręki pokolenia, które w młodości przeżyło wojnę i musiało bez ustanku dostosowywać się do nowych okoliczności. Bohaterowie Rankova żyją życiem nie swoim, lecz cudzym, przez kogoś zaplanowanym i wdrożonym, co świetnie wyrażają słowa dorosłej już Marii: „Tak skończyliśmy. Nie z powodu własnych błędów, ale przez politykę. Nie mogliśmy żyć własnym życiem, ale musieliśmy tak, jak nam podyktowano”. Można się z tą opinią nie zgadzać, podając za przykład Jana, który w dogodnej chwili uciekł na Zachód i osiągnął tam po wielu nieudanych próbach materialny sukces. Tyle że po drodze zgubił gdzieś na zawsze szczęście osobiste. Jan to zresztą ciekawy przypadek. Jako jedyny z czworga przyjaciół stara się brać los we własne ręce, korzystać z okazji, podejmować decyzje spontanicznie, ale za sukces płaci ogromną cenę. Pytanie więc, czy warto, pozostaje otwarte.
Interesująco przedstawione zostało zagadnienie całkowitego oderwania procesów historycznych od życia przeciętnych obywateli. Wczoraj byłeś wprawdzie Żydem, ale możesz być Węgrem, ponieważ jesteś Czechem pod niemiecką okupacją. Nie martw się jednak, ponieważ jutro wyzwoli cię dobry Rosjanin i znów będziesz mógł być Słowakiem. Oczywiście brzmi to absurdalnie, ale podobnie widzi to bohater: „To jest ojczyzna? To jest zadupie świata! Raz jest tu Czechosłowacja, potem Węgry, Słowacja, znów Czechosłowacja. Najpierw zajmują ją Niemcy, potem z kolei Rosjanie… To nie może być ojczyzna!”. Radykalny w swych postawach Jan po pobycie na Zachodzie zyskuje perspektywę na tyle szeroką, by móc rzucać tak radykalnymi stwierdzeniami, ale one nie od razu trafiają do przekonania jego przyjaciół. Przez całe wszak życie ich strategią przetrwania jest ciągła przemiana zewnątrza na podobieństwo kameleonów.
Rankov zwraca uwagę w wymiarze symbolicznym na okrutną dziejową powtarzalność schematów, czemu najlepiej służy postać pospolitego łotra Gyuli, na którego bohaterowie napotykają co parę lat w różnych okolicznościach. Raz jest faszystą, innym razem strażnikiem w więzieniu, potem znów kimś innym, ale zawsze w mundurze, jako stróż prawa i porządku – za każdym razem innego porządku. Podobnie jest z innymi: ludzie zrzucają niepotrzebne skóry, przeobrażając się i przystosowując do nowych okoliczności, by czerpać z nich jak najwięcej korzyści. Ale najzręczniej czynią to ludzie władzy, ci psychopaci na społecznym szczycie, nie liczący się z nikim i niczym. Oni zawsze wychodzą na swoje, niezależnie od zmian zachodzących wokół. I to chyba najprzykrzejsza konstatacja płynąca z tej mającej niemało mocnych humorystycznych akcentów powieści.
Życie bohaterów Rankova również przypomina zaklęte kręgi. Jak na wstędze Moebiusa – idąc wciąż przed siebie co i rusz wracają do tego samego punktu, nie mogąc skręcić. Poddają się strumieniowi historii, ale płyną z prądem w kółko, wciąż powielając te same błędy, natykając się na podobne okoliczności i zdarzenia, jakby ciążyło nad nimi fatum powtarzalności. A może tylko oni, psychicznie zniszczeni przez zawieruchę wojenną i lata późniejsze, tak to odbierają? Na pewno przykłada do tego rękę sam Rankov, który w nieskończoność każe Janowi, Gabrielowi i Peterowi odtwarzać nieukończony wyścig pływacki, którego stawką miało być serce pięknej Marii. Przez kolejne lata nie udaje się młodzieńcom, a potem mężczyznom przepłynąć kilkudziesięciu metrów, by ostatecznie zdecydować – który z nich. I tak jak oni miotają się, nie wiedząc do końca, czego chcą, tak i historia bezmyślnie miota nimi.



Tytuł: Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)
Tytuł oryginalny: Stalo sa prvého septembra (alebo inokedy)
Data wydania: 25 marca 2013
ISBN: 978-83-928051-9-9
Format: 468s. 123×200mm
Cena: 39,90
Gatunek: obyczajowa
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

25
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.