Co nowego słychać u Andrei Sachs, byłej asystentki legendarnej Mirandy Priestly? Radzi sobie całkiem nieźle jako redaktorka luksusowego czasopisma i nadal walczy z objawami stresu pourazowego po pracy w redakcji zarządzanej żelazną ręką Mirandy. Staje się to, co najgorsze: jej była szefowa niespodziewanie wraca do życia Andrei, co powoduje mnóstwo komplikacji.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Poprzednia powieść „Diabeł ubiera się u Prady”, przypomnijmy, zakończyła się na tym, że Andrea wykrzyczała na ulicy w Paryżu swoją rezygnację z pracy dla toksycznej przełożonej. Odeszła, na otarcie łez zatrzymując sobie bezcenny notatnik Mirandy Priestly z kontaktami do wszystkich wielkich w branży mody i celebrytów. Pomysł autorki na dalszy ciąg powieści trzeba uznać za udany: mija dziesięć lat, Andrea przyjaźni się z Emily, która też pracowała dla Mirandy, choć wtedy szczerze się nie znosiły. Korzystając z notatnikowych kontaktów, obie zakładają „Plunge”, luksusowe czasopismo o ślubach z najwyższej półki. Pełen sukces! W życiu prywatnym Andrei także sporo się zmieniło. Wszystkie czytelniczki, próbujące godzić ambitną karierę zawodową z życiem rodzinnym i macierzyństwem z pewnością będą mocno trzymać kciuki za bohaterkę powieści. Być może nie będzie aż tak bardzo przeszkadzał im taki drobiazg jak to, że Andrea żyje jak w bajce, bez najmniejszych trosk materialnych. Niestety, sam pomysł to zbyt mało, aby powieść można było zaliczyć do udanych w stu procentach. Początek jest dosyć obiecujący, nawet rozpoczyna się bardzo podobnie jak „Diabeł ubiera się u Prady”, gdy Andrea przedziera się, niczym przez dżunglę, przez tłoczne ulice Nowego Jorku. Ale później jest już dużo gorzej. Trudno właściwie „wejść” w tę książkę, bo w jej pierwszej połowie sporo jest retrospekcji, które zakłócają płynność narracji i rozpraszają uwagę czytelnika. Trzeba mieć anielską cierpliwość, bo podczas lektury stale musimy się zastanawiać, którego etapu życia Andrei dotyczy ta lub inna scena. Jeśli dobrze się przyjrzeć, to w porównaniu z poprzednią książką, w „Zemście…” niezbyt wiele się dzieje. Początkowe sceny ze ślubu (celowo nie piszę czyjego) są chaotyczne i dosyć rozwlekłe. Pojawiają się pewne uczuciowe, ba, nawet klasowe komplikacje. Szkoda, że ten wątek nie jest przez autorkę w pełni rozwinięty. Sporą część powieści zajmują za to opisy odzieżowych kreacji (obowiązkowo z zaznaczeniem, o jakie marki chodzi), przyjęć, luksusowych hoteli i wnętrz, w których bywa Andrea. Ostatecznie jest redaktorką doskonale prosperującego magazynu, więc – czemu nie? Ale to nie zmienia faktu, że z „Zemsty…” wieje nudą! Powieść nabiera barw mniej więcej w połowie, gdy okazuje się, że ktoś chce kupić pismo „Plunge”. Chyba nietrudno się domyślić, kto wpada na taki diabelski pomysł. Dla Andrei i Emily jest to z jednej strony wyraz najwyższego uznania za ich pracę nad czasopismem, bo przecież jest pewne, że Miranda nie zainteresowałaby się byle czym. Z drugiej strony, główna bohaterka absolutnie nie wyobraża sobie, by jej pismo, jej „dziecko” podkupiła osoba, która nawet po dziesięciu latach pojawia się – nie, nie w snach, ale sennych koszmarach! Andrea nadal ma ataki paniki, gdy słyszy piskliwe wołanie: „Ahn-dre-ah”! Następuje więc próba sił, Miranda po królewsku grozi i obłaskawia, zmiękcza i wzbudza grozę, a w redakcji „Plunge’a” także nie ma jednomyślności. Na szczęście, im bliżej do końca powieści, tym ciekawiej, ale i tak nie można z czystym sumieniem powiedzieć, że „Zemsta ubiera się u Prady” ma jakieś zawrotne tempo i zaskakujące zwroty akcji. Lauren Weisberger zdecydowanie nie rzuca na kolana. Ponadto, gdy docieramy do końca książki, nie przestajemy zadawać sobie pytania: gdzie właściwie jest ta tytułowa zemsta?
Tytuł: Zemsta ubiera się u Prady. Powrót diabła Tytuł oryginalny: Revenge Wears Prada: The Devil Returns Data wydania: 9 października 2013 ISBN: 978-83-7885-701-3 Format: 464s. Cena: 36,– Gatunek: obyczajowa Ekstrakt: 50% |