O tym, że kino, zwłaszcza głównego nurtu, stanowi przede wszystkim pretekst do zabawy, festiwal Cropp Kultowe nigdy nie zapomina. Filmowego szaleństwa zawsze dostarczały w czasie katowickiej imprezy Najgorsze Filmy Świata, ale w tym roku nastąpiły zmiany i sekcję zastąpiła radosna twórczość Eda Wooda, jak i pokazy specjalne kina klasy B, w tym seans z improwizacją lektora.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ósmego dnia festiwalu postawiono na nieskrępowaną rozrywkę nie na serio i w absurdalnym stylu. W sekcji poświęconej Edowi Woodowi, tym razem występującemu jedynie w roli scenarzysty, a nie reżysera, pokazano „Czas przemocy”, pokręconą opowieść o paczce dziewczyn, które okradają podróżnych na autostradzie, aż dochodzi do zabójstwa policjanta. Quentin Tarantino ze swoim „Death Proof” z pewnością znalazłby w dziele ze stajni Wooda mnóstwo inspiracji! Jednak największym hitem wśród pokazów złych filmów był seans „Coffy” Jacka Hilla, a to dlatego, że został wzbogacony nie tylko o entuzjastyczne tłumaczenie Darka Kuźmy, lecz także specjalną lektorską oprawę w wykonaniu Piotra Czeszewskiego. „Coffy” to nic innego jak przedstawiciel kina blaxploitation, oparty na symbolicznej fabule, stercie absurdów, cudownie drewnianych i bezsensownych dialogach, jak i na – przede wszystkim! – maksymalnie sztucznej przemocy i kobiecych piersiach pokazywanych przy każdej możliwej okazji, a nawet i bez. Niewątpliwie dużym atutem filmu, oprócz wyżej wymienionych oczywistych zalet, jest możliwość obejrzenia młodej Pam Grier, na zawsze zapisanej w pamięci widzów jako tarantinowska Jackie Brown. Wiadomo: fabuła filmu jest prymitywna do bólu zębów, co jednak sprzyja swobodnej twórczości przy czytaniu dialogów. Bohaterka decyduje się bowiem walczyć z dilerami narkotykowymi, wywierając w ten sposób zemstę za śmierć siostry, która przedawkowała. Do celu idzie ze spluwą w ręku i przez rozporki kolejnych gangsterów, raz po raz świecąc przed kamerą ciałem lub eliminując brzydkich facetów i wychodząc z opresji w zupełnie absurdalny sposób. Piotrowi Czeszewskiemu udało się uniknąć skrajności: nie przesadzić w żartach i dopowiedzeniach, ale również nie unikać dosadniejszych komentarzy. Publiczność bawiła się świetnie, co udowadniały głośne śmiechy i okrzyki zachęty, a kilka tekstów lektorskich na pewno zapadło jej w pamięć na dłużej(choćby „Grzegorz, król łódzkich tekstyliów”). Gdy na ekranie w Centrum Kultury Katowice szalała Coffy, inni widzowie festiwalu żegnali sekcję Najlepszych Filmów Świata. Cykl zamknął „Podglądacz” Michaela Powella, film, nad którym w chwili premiery w latach 60. ciążyło fatum – krytycy go zniszczyli, atakując jego drastyczność, pomimo nowatorskiego podejścia został zlekceważony przez środowisko filmowe, a reżysera przygniótł ciężar porażki. Najwyraźniej, często nawet najlepsze filmy, aby zdobyć status kultowego dzieła, potrzebują czasu. Zbyt wiele czasu nie potrzebowały za to „Szczęki” Stevena Spielberga, przypomniane w sekcji Hit. Czerpiący z tradycji monster movies film o wielkim rekinie ludojadzie miał być klapą. Bo przecież kto o zdrowych zmysłach kręci tego typu historię na serio? Spielberg zrobił tymczasem rewelacyjny thriller, w którego centrum znajduje się gumowy rekin ożywiony niezapomnianą muzyką Johna Williamsa. Choćby dla motywu przewodniego, Roba Schneidera i mistrzowsko stopniowanego napięcia warto „Szczęki” oglądać wielokrotnie.
Cykl: Cropp Kultowe Miejsce: Katowice Od: 16 maja 2014 Do: 25 maja 2014 |