powrót; do indeksunastwpna strona

nr 9 (CXLI)
listopad 2014

Co nam w kinie gra: Gottland
Viera Cákanyová, Petr Hátle, Rozálie Kohoutová, Lukás Kokes, Radovan Síbrt, Klára Tasovská ‹Gottland›
W ten weekend do wybranych kin trafił "Gottland", czeska ekranizacja reportaży Mariusza Szczygła. Film recenzowaliśmy przy okazji Warszawskiego Festiwalu Filmowego i dziś ten tekst przypominamy.
ZawartoB;k ekstraktu: 30%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Zacząć należy od tego, że „Gottland” nie jest dokumentem. To raczej zbiór etiud filmowych, niewiele mających wspólnego z reportażem jako gatunkiem i z reportażem jako pierwowzorem. Chociaż tuż przed seansem padło ze strony twórców ostrzeżenie, że nie idzie tu o zilustrowanie cieszącej się dużym powodzeniem książki Mariusza Szczygła, ale raczej o dopowiedzenie opowiedzianych w niej historii i ich wpisanie we współczesność, to nie można nie odnieść wrażenia, że literacki pierwowzór robi filmowi dość niezasłużoną reklamę. Filmowy „Gottland” bowiem ma ze sobą duży problem: nie widać żadnej myśli przewodniej ani w całości, ani w poszczególnych etiudach (z jednym wyjątkiem). Jest ich pięć. Historia firmy Baťa, w którą wpleciona jest narracja o współczesnej pogoni za wytwarzaniem towarów, opowieść o Lidii Baarovej i jej romansie z Josephem Goebbelsem, animacja dotycząca losów pisarza Eduarda Kirchbergera, opowieść o wysadzeniu pomnika Stalina na Letnej oraz narracja o samospaleniu Zdeńka Adamca w 2003 roku. Co je łączy? Tego właśnie trudno dociec. Złośliwie można by powiedzieć, że właśnie to, iż twórcy najwidoczniej nie postawili sobie żadnego pytania. Jaką historię chcieli opowiedzieć? Czyja ma być ta opowieść? Po co ją opowiadać? Czemu mamy jej słuchać?
Wszystkie etiudy cierpią też na podobne schorzenie: świadkowie, którzy mają nam coś opowiedzieć, dostają bardzo niewiele czasu na to, by to zrobić. Najczęściej ich wypowiedzi zostają wycięte z kontekstu (w czym celuje zwłaszcza narracja o pomniku Stalina), doprawione ironią, która pojawia się tam, gdzie wydaje się być najmniej potrzebna i uzasadniona (kuriozalne, powtarzane kilka razy slow-motion w etiudzie o Baarovej) albo zupełnie nieobecne. Tam, gdzie ich nie ma, panuje wszechwładny narrator, który przypomina złowróżbny głos zza kadru z reportaży nadawanych tuż po wiadomościach (czym może doprowadzać widza do ostateczności zwłaszcza etiuda o Adamcu). Czasami wypowiedzi kogoś innego niż autor etiudy są obecne, chociaż zdają się być pozorne (wszystkie kwestie z pierwszej części poświęconej Baťi, skądinąd ciekawej koncepcyjnie, brzmią jak napisane i wyrecytowane później przez pracowników pojawiających się na ekranie firm).
Na tym tle wyróżnia się pozytywnie tylko nowelka o Kirchbergerze. Viera Čákanyová użyła tu jako kontrapunktu fragmentów jednej z powieści swojego bohatera, skonfrontowała też dwie jego córki i dokumenty kolejnych tajnych służb, z którymi w ten czy inny sposób współpracował i nie współpracował Kirchberger. Widać tutaj, że reżyserka chciała faktycznie coś opowiedzieć, i że wiedziała, co takiego ma to być. W pozostałych historiach ten element umyka, nie bardzo wiadomo ani po co są, ani dlaczego zostają opowiedziane. Wydaje się, że mamy tu klasyczną sytuację przerostu formy nad treścią. Nie zawsze trafione eksperymenty artystyczne dopełniają całości, robiąc z „Gottlandu” niezbyt interesującą pozycję do obejrzenia.



Tytuł: Gottland
Data premiery: 7 listopada 2014
Rok produkcji: 2014
Kraj produkcji: Czechy, Polska, Słowacja
Czas trwania: 100 min
Gatunek: animacja, dokument
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 30%
powrót; do indeksunastwpna strona

84
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.