Choć nie jesteśmy specjalnie zwolennikami przenikania anglosaskich zwyczajów w miejsce naszych, to jednak czasem warto wyluzować. Dlatego nim wybierzecie się na groby we Wszystkich Świętych, proponujemy rozerwanie się na małej halloweenowej imprezie w takt 30 specjalnie wyselekcjonowanych utworów. Alice Cooper – Welcome to My Nightmare Jacek Walewski: Choć kolejność utworów na tej liście jest alfabetyczna, trudno wyobrazić sobie na jej początku kogoś innego niż Alice Cooper, którego image wyraźnie wskazuje, że ten szanowny pan urwał się z jakiejś halloweenowej zabawy dla ekscentryków. Zresztą zobaczcie prezentowany poniżej teledysk zrealizowany do „Welcome to My Nightmare”. Bauhaus – Bela Lugosi Is Dead Jacek Walewski: Kim był Bela Lugosi, wie każdy fan horrorów. Aż dziwne, że chyba tylko Bauhaus nagrał ku jego pamięci utwór muzyczny. Pi: Za to kawałek ten był wielokrotnie coverowany (m.in. przez Sepulturę). Warto również dodać, że debiutancki singel Bauhausu jest również uznawany za pierwszy utwór rocka gotyckiego. Jacek Walewski: „Inner Sanctum” to jeden z najdziwniejszych utworów Behemotha. W duecie z Nergalem śpiewa tutaj wokalista amerykańskiego Nevermore – Warrel Dane. Grane na fortepianie intro zarejestrował zaś Leszek Możdżer. Rezultat? Mamy jeden z najmroczniejszych i najbardziej tajemniczych numerów w pokaźnej dyskografii zespołu. Black Sabbath – Black Sabbath Jacek Walewski: Ten numer inspiruje już trzecie czy czwarte pokolenie muzyków metalowych. I chyba nie musimy tłumaczyć, dlaczego znalazł się na tej liście. Wystarczy posłuchać rozpoczynającego go riffu. Pi: Nie tylko riffu. Swoje zrobiły także rozpoczynające całość odgłosy burzy i bijącego dzwonu. A wejście Ozzy’ego potrafi zmrozić krew w żyłach. Children of Bodom – Silent Night, Bodom Night Jacek Walewski: Nazwa zespołu Children of Bodom zainspirowana jest tragicznymi wydarzeniami, jakie wydarzyły się nad jeziorem Bodom. W 1960 roku brutalnie zamordowano tam trójkę młodych ludzi i sprawcy nigdy nie znaleziono. W kwestii numeru „Silent Night, Bodom Night” muzycy nie mogli chyba zdecydować się, czy chcą napisać kolędę czy metalowy hymn ku pamięci owych wydarzeń. Czy jednak sam tekst nie wystarczy, by rekomendować ten utwór na Halloween? Cradle Of Filth – Her Ghost In The Fog Jacek Walewski: Na teledysku mamy wampiry (w tych rolach muzycy z Cradle Of Filth), zagubioną w mrocznym lesie dziewicę (lub jak ktoś woli jej ducha) i przerażającego starca, z którym zapewne wolelibyście się nie spotkać. Podsumowując: plejada halloweenowych przebierańców, a całość okraszona gotycko-wampirzym metalem w najlepszym wydaniu. Deep Purple – Vincent Price Pi: „Vincent Price” to wyjątkowo mroczny, jak na Deep Purple, utwór kończący ich ostatnią (dodajmy, że wyjątkowo udaną) płytę „Now What?!”. Jak tłumaczą muzycy, jest to hołd złożony całemu nurtowi horrorów klasy B i ich ikonie – Vincentowi Price’owi. Diamanda Galas – Litanies of Satan Jacek Walewski: Tu mogę napisać tylko tyle – SŁUCHACIE NA WŁASNE RYZYKO!!! Pi: Prawie 18 minut szaleństwa w czystej postaci. Jeśli puścicie debiut Diamandy na cały regulator, gwarantuję, że żadne dziecko nie odważy się do was zapukać z radosną propozycją: „cukierek albo psikus”. Fantomas – Rosemary’s Baby Jacek Walewski: Zapewne wielu zarzuci nam teraz, że do zestawienia bardziej pasowałaby klasyczna wersja tej upiornej kołysanki autorstwa Krzysztofa Komedy. Fantomas (przypomnijmy: super-grupa złożona z Mike’a Pattona, Dave’a Lombardo, Buzza Osbourne’a i Travora Dunna) ten spokojny, ale jednocześnie niepokojący utwór przemielił przez metalowe sito, dodał całą garść szaleństwa (bo szczypta to za mało) i… No właśnie, słuchacie na własną odpowiedzialność! Jacek Walewski: Spójrzcie na nazwę zespołu i tytuł utworu. Przyznajemy się bez tortur – tylko z tych powodów ten numer trafił na nasze zestawienie. Mnie osobiście zastanawia, czy wizerunek muzyków na teledysku to halloweenowe stroje, czy oni tak na poważnie… Pi: Być może pod względem tematyki lepszym wyborem byłby ten utwór o szalonym naukowcu – „Dr. Stein”, ale dla mnie finał płyty „Keeper of the Seven Keys Part I” jest najlepszym, co przyniósł nam power metal. |