„Wielka szóstka” zawiera chyba wszystkie elementy, które dziesiątki razy widzieliśmy w przygodowych animacjach… no, może z wyjątkiem nadmuchiwanego robota o osobowości niańki. A zatem: czy warto oglądać ten film i ile zwrotów akcji da się przewidzieć?  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Hiro Hamada to czternastoletni mieszkaniec futurystycznej metropolii San Fransokyo, wybitnie utalentowany cybernetyk. Jego głównym zainteresowaniem jest udział w nielegalnych walkach robotów, na szczęście mądry starszy brat prostym podstępem sprawia, że marzeniem chłopca stają się studia na politechnice. W ramach egzaminacyjnego konkursu nasz bohater dokonuje wynalazku, który rozpęta serię dramatycznych zdarzeń. Na szczęście Hiro, oprócz swego talentu, ma do pomocy czwórkę przyjaciół z uczelni brata. Drużyna w strojach marvelowskich (film jest inspirowany komiksem z tego wydawnictwa) zostaje więc zebrana i może stanąć do walki z tajemniczym czarnym charakterem. Film sprawnie rozgrywa schematy znane z kina przygodowego. Drużyna składa się z osób o barwnych i kontrastowych cechach charakteru (luzak, nerwus, żyleta i słodka blondyneczka). Treningi przebiegają sprawnie, ale pierwsze prawdziwe starcie to porażka. Ucieczka samochodem ma ospałe tempo, dopóki kierowcy siłą nie zastąpi inna osoba. W krytycznym momencie wygrywa się nie tylko dzięki technicznym cudeńkom, ale też własnej pomysłowości lub pozornie nieistotnej umiejętności – na przykład żonglerki tablicą reklamową. Oczywiście większość zwrotów akcji łatwo przewidzieć, ale taki już urok konwencji. Za to chyba dla każdego zaskoczeniem będzie scena zabawnie nawiązująca do podwójnej tożsamości niektórych superbohaterów. Ja w każdym razie uśmiałam się nieźle. Humoru zresztą w tym filmie nie brak: „niewinna” aparycja Hiro w trakcie walk robotów, robot Baymax z wyczerpaną baterią zachowujący się jak pijany, wyczyny i wynalazki malowniczej ekipy przyszłych inżynierów… Nawet obowiązkowy w większości amerykańskich komedii żart z puszczaniem wiatrów jest tu umieszczony w dość oryginalnym kontekście. Scenografia zapiera dech w piersiach, a przy pierwszej scenie, gdzie kamera przelatuje między drapaczami chmur San Fransokyo, niemal zakręciło mi się w głowie. Samo miasto jest udatnym połączeniem pierwowzorów z jego nazwy, mamy więc zarówno spadziste uliczki z tramwajami, jak i neony pisane wschodnimi ideogramami, a wiktoriańskie domki sąsiadują z dachami pagód. Piękny jest też lot robotem o zachodzie słońca oraz niesamowite struktury „wewnątrz” urządzenia do teleportacji. „Wielka szóstka” raczej nie nadaje się dla małych dzieci, i to nie tylko ze względu na skomplikowane medyczne słownictwo Baymaxa, ale z powodu bardzo dramatycznego wątku, który napędza działania głównego bohatera. Dla przedszkolaków byłoby to zbyt smutne albo mało zrozumiałe – podobnie jak motywacje przeciwnika (który, nawiasem mówiąc, wcale nie pragnie władzy nad światem). Całej reszcie widzów film gorąco polecam. I warto zostać do sceny po napisach!
Tytuł: Wielka Szóstka Tytuł oryginalny: Big Hero 6 Data premiery: 28 listopada 2014 Rok produkcji: 2014 Kraj produkcji: USA Gatunek: akcja, animacja, komedia Ekstrakt: 90% |