powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CXLII)
grudzień 2014

Historia w obrazkach: Zdradzający i zdradzani
Hermann Huppen ‹Wieże Bois-Maury #8: Seldżuk›
Akcja tomu ósmego „Wież Bois-Maury” Hermanna Huppena rozgrywa się na terenie Anatolii, dokąd rycerz Aymar i jego towarzysze – znani już z wcześniejszych albumów, William i Hendrik – dotarli w drodze do Ziemi Świętej. Tu po raz pierwszy stykają się z niewiernymi, czyli Turkami. Dlatego też ta część serii nosi tytuł „Seldżuk”.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Tę teorię przedstawiliśmy w recenzji poprzedniej odsłony cyklu: że – począwszy od tomu trzeciego – podczas pracy nad kolejnymi albumami belgijski autor „Wież Bois-Maury” Hermann Huppen przeżywa regularne wahania formy. Skutkują one tym, że części parzyste wypadają zdecydowanie słabiej niż nieparzyste. Jak funkcjonowało to do tej pory? Po świetnych, bliskich arcydziełom, tomach trzecim („Germain”, 1986), piątym („Alda”, 1988) oraz siódmym („William”, 1990) następowały zdecydowanie słabsze pod względem fabularnym, bo nie graficznym, tomy czwarty („Reinhardt”, 1987) oraz szósty („Sigurd”, 1989). Zgodnie z tą zasadą album opatrzony numerkiem osiem powinien raczej dołować. I tak też się dzieje. Wydany w kwietniu 1992 roku, po dłuższej niż zazwyczaj, dwuletniej przerwie, „Seldżuk” okazał się najsłabszą, jak dotąd, odsłoną serii. Jest to tym dziwniejsze, że przecież, dotarłszy w końcu na tereny opanowane przez wyznawców Allacha, rycerz Aymar powinien dwoić się i troić w walce z niewiernymi. Zamiast tego angażuje się w jakąś nie do końca jasną rozgrywkę, co sprawia, że czytelnik odnosi się do kolejnych jego przygód ze sporym dystansem.
Poprzedni album zakończył się w bardzo dramatycznym momencie. Na szczęście starający się dogonić maszerujących przez Węgry w kierunku kontynentu azjatyckiego pielgrzymów, de Bois-Maury zdołał w ostatniej chwili uratować z poważnych tarapatów młodego Williama, syna swego angielskiego przyjaciela. Wszak gdyby stało mu się coś złego, nigdy by sobie tego nie wybaczył – chłopak znajdował się przecież pod jego opieką. Teraz wspólnie z wiernym giermkiem Oliwierem oraz towarzyszącym im w podróży Hendrikiem przemierzają oni pustkowia Anatolii, za przewodnika mając, pochodzącego z Konstantynopola, Greka Miltiadesa. Gdy spotykają na stepie oddział chrześcijańskich rycerzy, ci dziwią się, że zamiast podróżować wzdłuż wybrzeża, Aymar i jego kompani zapędzili się tak daleko w głąb lądu – to wielce niebezpieczne z uwagi na grasujące dokoła wojska tureckie. Rodzi się podejrzenie, że może to być świadome działanie Bizantyńczyka, któremu – z racji różnic religijnych – nie należy zbytnio ufać. Ale de Bois-Maury nie lubi rzucać oskarżeń na wiatr. Jak do tej pory, Miltiades nie dał mu żadnych powodów do nieufności.
Drugi wątek opowieści dotyczy postaci tytułowej – Turka seldżuckiego Sandżara, który w czasie podróży przez step traci konia; zwierzę pada z wycieńczenia. Chcąc zdobyć nowy środek lokomocji, pod osłoną nocy napada na obozowisko Aymara i jego towarzyszy, zostaje jednak złapany i uwięziony. Krzyżowcy i pielgrzymi, widząc w nim śmiertelnego wroga, najchętniej pozbawiliby go głowy, ale nie pozwala na to szlachetny de Bois-Maury, dopingowany jeszcze przez Miltiadesa. Ta sympatia Greka do Turka innym wydaje się mocno podejrzana – w efekcie napięcie rośnie, a atmosfera gęstnieje. Aymar musi się bardzo starać, aby tonować nastroje i nie dopuścić do samosądu. Podświadomie czuje bowiem, że Sandżar skrywa jakąś niezwykle istotną tajemnicę, o czym zresztą przekonany jest również Bizantyńczyk. Główny kłopot z „Seldżukiem” polega jednak na tym, że fabuła wydaje się tym razem zaskakująco mało zwarta, zdarzają się nagłe przeskoki i skróty myślowe, które prawdopodobnie wynikają z tego, że scenarzysta musiał zamknąć całą – dość skomplikowaną i rozdmuchaną – intrygę w zwyczajowej objętości tomów (a nawet odrobinę krótszej, ponieważ ósmy album ma tylko czterdzieści pięć plansz).
Prawdopodobnie wyszłoby „Seldżukowi” na lepsze, gdyby Huppen zrezygnował z pewnych wątków czy postaci, za to bardziej skupił się na tych, które mają rzeczywisty wpływ na przebieg akcji. Potencjał bowiem ta historia ma ogromny; tyle że to, co najistotniejsze, czyli knowania różnych sił w celu niedopuszczenia do zawarcia pokoju pomiędzy sułtanem Kilidżem Arslanem I a cesarzem bizantyjskim Aleksym Komnenem, rozgrywa się jakby na marginesie. Nie do końca też została wykorzystana przez autora postać Miltiadesa, którego tragedia rzutuje na całą opowieść. Trudno za to – tradycyjnie – przyczepić się do czegokolwiek w warstwie graficznej komiksu. Hermann jest mistrzem nad mistrze i udowadnia to każdym kolejnym tomem „Wież Bois-Maury”, jak i innymi swoimi pracami (vide seria „Jeremiah” czy najnowszy fantastycznonaukowy one-shot „Stacja 16”). Tym razem przychodzi mu zmierzyć się z zupełnie innymi, niż dotychczas, „okolicznościami przyrody” (pustkowia i skaliste, księżycowe krajobrazy Kapadocji) – i oczywiście wychodzi z tego obronną ręką.



Tytuł: Wieże Bois-Maury #8: Seldżuk
Scenariusz: Hermann Huppen
Data wydania: listopad 2014
ISBN: 978-83-64638-08-4
Cena: 38,00
Gatunek: historyczny
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

122
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.