powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CXLIII)
styczeń-luty 2015

O misiu o całkiem dużym rozumku
Paul King ‹Paddington›
Historie o misiu Paddingtonie, mimo lat, które upłynęły od ich powstania, wciąż cieszą się niesłabnącą popularnością. Choć opisywana w nich brytyjska rzeczywistość zdążyła się bardzo zmienić, nadal czyta się je z zaciekawieniem. Wielka szkoda, że twórcy filmowej wersji historii o niedźwiedziu z Peru postanowili jednocześnie sięgnąć do samych początków jego znajomości z rodziną Brownów oraz odświeżyć nieco wizerunek Londynu. Efekt jest cokolwiek nieprzekonujący.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Paddington›
‹Paddington›
Pierwsze spotkanie między Paddingtonem (wówczas jeszcze nieznanym pod tym imieniem) a rodziną Brownów miało miejsce na stacji kolejowej Paddington w Londynie. Jak przyznał sam autor opowiadań, Michael Bond, inspirację do takiego początku stanowiły dla niego wojenne historie sierot z Europy przybywających do Wielkiej Brytanii, gdzie otrzymywały dom i wsparcie od miejscowych. Tym, którzy mogą nie znać tego tła (lub nie czytali wcześniej opowiadań), przychodzi z pomocą ciocia Lucy, która, wysyłając Paddingtona w podróż, wspomina coś o wojnie oraz sposobach, w jaki Paddington może znaleźć swój nowy dom.
Jednym z głównych problemów ekranizacji było, jak sądzę, zebranie wszystkich dość luźno powiązanych ze sobą historyjek w jedną spójną opowieść. Rzecz jednak w tym, że każda z nich stanowiła dość zamkniętą całość z dość istotnym morałem podsumowującym perypetie głównego bohatera. Przyznaję, że poszczególne historie połączono ze sobą w miarę zgrabnie, jednak nie zdołano zachować ich przesłania.
Zamiast tego postawiono na przedstawienie stopniowego oswajania się Brownów z nieproszonym i niespodziewanym gościem, które przechodzi wszystkie typowe dla wielu innych bajek etapy: od początkowej niechęci, przez zafascynowanie nowością i rozczarowanie skutkami ubocznymi, aż po odrzucenie i nagłe odkrycie, jak wiele te kilka dni w towarzystwie bystrego, acz nieprzystosowanego niedźwiadka zmieniły w życiu całej rodziny.
Nie wydaje się co prawda, by unikano tego schematu fabularnego, jednak nie można powiedzieć, by w pełni wykorzystano jego (mimo wszystko ograniczone) możliwości. Nawet jeśli próbowano uczynić z tego pastisz (jak chociażby w końcowych scenach ruszania na ratunek Paddingtonowi), to udał się on tylko połowicznie: każdy członek rodziny ma swoją jasno narzuconą przez scenariusz rolę do odegrania i nikt nie wykracza poza ustalone ramy: jeden pan Brown (bardzo pasujący do tej roli Hugh Bonneville, zapewne przez podobieństwo tej kreacji do statecznego arystokraty z „Downton Abbey”) wyłamuje się ze schematów, dostając o wiele więcej czasu ekranowego i wykorzystując go w znakomity (scena w siedzibie Królewskiego Towarzystwa Geograficznego) sposób.
Skoro już przy aktorstwie jesteśmy, udał się również pan Curry, sąsiad Brownów, sknera i kutwa, postać na wskroś brytyjska (jeszcze chyba bardziej niż Brownowie, którzy w swojej zmodernizowanej wersji wydają się dość mało wyraziści: z jednej strony stać ich na taksówkę z dworca do domu, z drugiej strony do pracy podróżują metrem), z takim wdziękiem odegrana przez Petera Capaldiego. Ciekawie prezentuje się również Julie Walters jako Pani Bird, szczególnie w scenach końcowych, gdy i ona ma swój niebagatelny udział w uratowaniu Paddingtona. Reszta obsady przedstawia się nieszczególnie, choć została dobrze dobrana do swoich ról: Sally Hawkins sprawdza się jako nieco postrzelona matka, Madeleine Harris chyba nie musiała wkładać zbyt wiele wysiłku w granie zblazowanej nastolatki, zaś Samuel Joslin dobrze poradził sobie z rolą młodszego syna.
Osobne słowo należy się Nicole Kidman wcielającej się w postać zupełnie niepotrzebnej głównej złej całego filmu. Aczkolwiek jej fragment historii jest bardzo istotny i ładnie dopełnia obraz skonstruowany przez scenarzystów, to jednak zwierzątka w opresji i polujących na nie krwiożerczych, bezwzględnych ludzi widywaliśmy niejednokrotnie. Moje pierwsze skojarzenie wiązało się z niezapomnianą Cruellą de Mon ze „101 dalmatyńczyków”. Nawet jeśli ten wizerunek został nieco odświeżony i sama Millicent nie waha się przed zabrudzeniem swoich własnych rąk w pogoni za Paddingtonem, wizerunek arcyłotra jest w jej wykonaniu mało przekonujący. Sama jej obecność w filmie wydaje się być podyktowana (by nie powiedzieć wymuszona) koniecznością zaprezentowania widzom jakiejś spójnej fabuły. I tak chyba powstała idea konfliktu dobrych Brownów ze złą kuratorką londyńskiego Muzeum Historii Naturalnej.
Nie zrozumcie mnie źle, film wciąż potrafi rozbawić niektórymi scenami (aczkolwiek zdecydowanie z dużo z nich pojawiło się w trailerach), szczególnie kiedy przedstawione są one z punktu widzenia Paddingtona relacjonującego swój pobyt w Londynie w listach do cioci Lucy lub kiedy mamy do czynienia z przedstawianą dość mimochodem (i o to chodzi!) nieznajomością brytyjskiej rzeczywistości przez bohatera (wizyta w Muzeum Historii Naturalnej czy odrobinę zbyt „shrekowa” scena w łazience”). Znakomicie też wyglądała przemiana pana Browna, wspomniana znów jedynie mimochodem, ale mówiąca dzięki temu o wiele więcej o tej postaci niż jego srogie miny.
Choć pastiszem „Paddington” do końca nie jest, to jednak z pewnością wielu widzów będzie czerpało nieskrywaną przyjemność z doszukiwania się w niektórych scenach elementów znanych z innych klasyków kina (końcowa „Mission Impossible” czy „Indiana Jones”). Jest to zresztą bardzo miły dodatek dla dorosłych widzów, dla których sama historia przedstawiona w filmie może wydawać się nad wyraz sztampowa i przewidywalna.
A sam Paddington? Znakomicie animowany (ach ten nos!), opatrzony głosem Bena Whishawa, uzbrojony w kapelusz i (o wiele później, wbrew opisowi polskiego dystrybutora) także w nieco wysłużony płaszcz, został znakomicie przeniesiony na ekran. I choćby dla jego złotych oczu czy czarnego nosa warto wybrać się do kina. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że przez ilość uwagi, jaką w filmie poświęca się Paddingtonowi właśnie (co nie jest niczym dziwnym), jego „gra” aktorska prezentuje się o wiele lepiej niż niektórych żywych aktorów.



Tytuł: Paddington
Dystrybutor: Monolith
Data premiery: 2 stycznia 2015
Reżyseria: Paul King
Zdjęcia: Erik Wilson
Scenariusz: Paul King
Głos (wersja polska): Artur Żmijewski
Rok produkcji: 2014
Kraj produkcji: Francja, Kanada, Wielka Brytania
Gatunek: komedia
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

101
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.