W dokumencie „Vulva 3.0” Claudia Richarz i Urlike Zimmerman uważnie przyglądają się najintymniejszym częściom kobiecego ciała. I to dosłownie – ilość wyeksponowanych tu wagin zawstydziłaby samego Larsa von Triera. Mając na względzie dobro tych, którzy z różnych przyczyn nie są w stanie oglądać ich bez skrępowania, kluczowe zagadnienia zostały zilustrowane także za pomocą pluszowego modelu wyściełanego aksamitem i gry w łączenie punktów - w końcu nauka poprzez zabawę to według pedagogów najlepszy sposób przyswajania wiedzy.  |  | ‹Vulva 3.0›
|
„Na pewno się martwisz. Ja też się martwiłam. Dlatego zaczęłam pisać ten tekst, że się martwiłam o pochwy. Przejmowałam się tym, co o nich myślimy, a jeszcze bardziej tym, że nie myślimy. Martwiłam się o swoją pochwę. Chciałam, by znalazła się w szerszym kontekście, w jakiejś społeczności, kulturze pochwowej. Bo spowijają je, zupełnie jak trójkąt bermudzki, tajemniczość i gęsty mrok. Nie dochodzą stamtąd żadne komunikaty.” „Vulva 3.0” poświęcona jest kobiecym organom przyjemności. To ważne rozróżnienie, bo reżyserek zupełnie nie interesuje ich funkcja reprodukcyjna czy kwestie zdrowotne - kładą nacisk na narządy odpowiedzialne wyłącznie za rozkosz i tym samym zwykle pomijane na lekcjach biologii. Wiele z poruszanych w filmie tematów jest dość drastycznych, ale Richarz i Zimmerman udało się znaleźć bohaterów, którzy o ciele kobiety rozmawiają w sposób nieskrępowany i radosny, jak na przykład badaczka Mithu Melanie Sanyal, poruszająca w swoich pracach wątek kobiecej seksualności w folklorze i sztuce, czy nauczycielka Angelika Beck, która nade wszystko pragnie, by zaprojektowany przez nią szczegółowy model zewnętrznych narządów płciowych znalazł się nie na wystawie, ale w zwykłej szkole „pomiędzy wypchanym lisem, szkieletem i tulipanem w doniczce.” Mimo dowcipnych wstawek i rysunków z przypominającej ilustrowane książeczki dla dzieci „The Big Coloring Book of Vaginas” autorstwa artystki Morgan Hastings, główna teza dokumentu jest dość przygnębiająca - pomimo przemian obyczajowych i zdobyczy feminizmu drugiej fali wiele kobiet wciąż nie ma pojęcia, jak wygląda ich ciało. Tytuł filmu jest zatem dość ironiczny – o żadnym postępie nie ma tu mowy. Dokonał się on tylko w labioplastyce; pierwsze ujęcie filmu przedstawia doktor Utę Schlossberger wstrzykującą przypominającą kolagen substancję w wargi sromowe dbającej o wygląd pacjentki. „Wygląda teraz bardzo amerykańsko” - podsumowuje zadowolona z efektu. Tej prężnie rozwijającej się gałęzi ginekologii plastycznej polegającej na zmianie rozmiaru i kształtu warg sromowych kobiety poddają się zwykle bez wyraźnych wskazań medycznych, ponieważ uważają swoje strefy intymne za brzydkie i odstające od normy. Normy, która tak naprawdę nie istnieje i nigdy nie istniała. Według Richarz i Zimmerman, błędne wyobrażenie na temat tego, jak powinno się „tam” wyglądać kreowane jest przez filmy pornograficzne i retuszowane zdjęcia w magazynach dla mężczyzn - jak zauważa jedna z bohaterek, przedstawiane tam kobiety „nie pasują do swoich cipek”. Tym właśnie zajmuje się fotograf Urlich Grolla, który za pomocą myszki i Photoshopa robi to, co chirurdzy za pomocą skalpela i otwarcie przyznaje, że wszystkie wprowadzane poprawki w pełni odpowiadają jego poczuciu estetyki. „Gdyby moja partnerka była inaczej zbudowana pewnie bym od niej nie uciekł, ale mam to szczęście, że jej ciało wygląda dokładnie tak, jak te zdjęcia” - zauważa z dumą nadając kolejnej modelce wygląd Barbie. Reżyserki nie boją się odważnych zestawień – segmentowi poświęconemu labioplastyce towarzyszy przyjrzenie się praktykowanemu wciąż w wielu kulturach procederowi kobiecego obrzezania. Nie chodzi tu jednak o szukanie podobieństw pomiędzy brutalnym okaleczaniem a zabiegiem przeprowadzanym z własnej nieprzymuszonej woli, ale raczej o podkreślenie, że brak akceptacji w stosunku do kobiecego ciała może się przejawiać na wiele różnych sposobów. Biorąc pod uwagę poruszaną w nim tematykę „Vulva 3.0” stanowi zaskakująco przystępny dokument, choć wiele kwestii zostało przedstawionych nieco zbyt pobieżnie. Zastanawia też powód, dla którego postanowiono ocenzurować scenę przeprowadzanej na żywo operacji korekcji sromu – w filmie, który w założeniu ma przecież odkrywać to, co zwykle pozostaje ukryte, taka decyzja wydaje się niekonsekwentna. Przed projekcją pytano czekające na rozpoczęcie filmu panie, co powiedziałyby swojej waginie, gdyby mogły z nią porozmawiać, zaprezentowano też instruktażowy film krótkometrażowy zatytułowany po prostu „Cipka dla początkujących”. Widownia reagowała entuzjastycznie, trudno jednak było się nie zgodzić ze słowami, które padły tuż po projekcji: „To świetny film, ale wkurza mnie, że choć w latach 70. wszystkie oglądałyśmy się w lusterkach i rozmawiałyśmy na te tematy, dziś znowu musimy sobie te dyskusje przypomnieć.” Niektóre bitwy najwyraźniej trzeba stoczyć kilka razy.
Tytuł: Vulva 3.0 Rok produkcji: 2014 Kraj produkcji: Kanada, Niemcy Czas trwania: 79 min Gatunek: dokument Ekstrakt: 70% |