Jeśli komuś wydawało się, że norweska supergrupa Spidergawd, złożona między innymi z członków formacji Motorpsycho, Ryanbanden i Cadillac, będzie jedynie efemerydą, która zakończy swoje funkcjonowanie po opublikowaniu zaledwie jednej płyty – właśnie został wyprowadzony z błędu. Zespół postanowił bowiem pójść za ciosem i nagrać kolejny materiał. Album „Spidergawd II” ujrzał światło dzienne w styczniu tego roku.  |  | ‹Spidergawd II›
|
Przypomnijmy z kim mamy do czynienia. Spidergawd to kwartet, któremu ton nadają dwaj muzycy zespołu Motorpsycho: basista Bent Sæther (również w Ryanbanden i Sugarfoot) oraz perkusista Kenneth Kapstad (znany także ze współpracy z Grand General i Møster!). Gitarzystę Pera Bortena mogliśmy z kolei usłyszeć na płytach grup Cadillac, The New Violators i The Moving Oos, a saksofonistę Rolfa Martina Snustada – na albumach wydanych przez Hopalong Knut. Fakt, że ta czwórka postanowiła przed dwoma laty założyć wspólny projekt, był zaskoczeniem. Jeszcze większym jednak to, że zarejestrowany przez nich materiał – opublikowany w lutym 2014 roku pod tytułem „ Spidergawd” – okazał się tak dobrą mieszanką psychodelii i stoner rocka, mocno zaprawioną klimatem lat 70. ubiegłego wieku. Mimo sukcesu płyty, niewielu wierzyło w to, że grupa przetrwa dłużej niż rok. A jednak! W końcu stycznia do sklepów trafiła druga nagrana przez Norwegów płyta, która jest równie smakowita co jej poprzedniczka. Album opublikowany został przez norweską wytwórnię Crispin Glover Records, która w swoim katalogu ma także krążki innych formacji znanych z łamów „Esensji”, jak chociażby wspominane wcześniej Motorpsycho czy Black Moon Circle. Stylistycznie Spidergawd lokuje się bardzo blisko nich, czemu zresztą trudno się dziwić, biorąc pod uwagę zaangażowanie Sæthera i Kapstada. Na drugiej płycie grupy – wydanej w wersji winylowej (z dołączonym doń kompaktem) – znalazło się dziewięć kompozycji, spośród których zawodzi co najwyżej jedna. Nie trzeba więc chyba dodawać, że mamy do czynienia z kolejnym znakomitym krążkiem, który ma szanse podbić serca wszystkich wielbicieli nieco ostrzejszych – choć oczywiście bez przesady – brzmień. Otwierający album utwór „…is All She Says” zaczyna się jak blues z delty Mississippi; „garażowej” partii gitary stalowej towarzyszy bowiem zawodzący „czarny” wokal Bortena. Ale to jedynie preludium – wstęp do części drugiej, w której Spidergawd uderzają już z całą mocą. Głośniki rozdzierają więc stonerowe gitary (a raczej zwielokrotnione i nałożone na siebie ścieżki instrumentu Pera) wraz z motoryczną sekcją rytmiczną, przez którą jednak – z sukcesem – przedziera się wpadająca w ucho melodia.  | |
W podobny sposób skonstruowane jest „Tourniquet” – tu również potęga brzmienia miesza się z lekką, zapadającą w pamięć linią melodyczną. Trochę zaskakiwać może co prawda fakt, że solówka gitary – podobnie jak i w „…is All She Says” – schowana jest na drugim planie, ale nie ma wątpliwości, że to zabieg jak najbardziej świadomy. Na czoło wybija się przede wszystkim rozpędzona, transowa perkusja, która sprawia, że jest to jeden z tych numerów, które mają szanse znakomicie sprawdzać się podczas koncertów, otwierając pozostałym muzykom drogę do wielominutowych improwizacji. „Crossroads” otwiera wyeksponowana linia basu Sæthera, za którą z czasem podąża Borten, dorzucając sfuzzowane partie gitar. I więcej o tym kawałku powiedzieć się nie da. Jeśli mielibyśmy wskazać jeden słaby punkt całego albumu, należałoby wytknąć palcem właśnie „Skrzyżowanie dróg”. Wbrew tytułowi, sugerującemu jakieś artystyczne poszukiwanie, nie ma w nim bowiem nic, co mogłoby przykuć uwagę i zmusić do refleksji. Na szczęście dalej jest już tylko lepiej. „Fixing to Die Blues” to – dla odmiany – jeden z najlepszych fragmentów „Spidergawd II”. Zatopiona w klimacie lat 70. kompozycja mogłaby równie dobrze znaleźć się w repertuarze Led Zeppelin. I chyba trudno wyobrazić sobie lepszą rekomendację.  | |
Kolejne zaskoczenie przynosi „Caerulean Caribou”, w którym zespół robi skok w krainę space rocka (w stylu Hawkwind), co zostaje zresztą świetne podkreślone „kosmicznym” dialogiem gitary i… saksofonu Rolfa Martina Snustada. Co najważniejsze – wyłania się z niego kolejna przebojowa melodia, do tworzenia których, jak widać, panowie z Trondheim mają wyjątkowo lekką rękę. To samo bowiem można powiedzieć o kolejnym na liście „Get Physical”, choć tu znacznie więcej jest nawiązań do muzyki stonerowej z początku lat 90. Wprawne ucho wychwyci zapewne inspiracje dokonaniami Kyuss czy Queens of the Stone Age. Jak również świetnie wykorzystane instrumenty dęte: saksofon oraz trąbkę, na której zagrał zaproszony do studia Kim Alexander Eriksen. W „Made from Sin” atmosfera zaczyna się – dosłownie – zagęszczać. Nałożone na siebie ścieżki gitary oraz psychodeliczny, poddany modulacjom, wokal sprawiają, że utwór ten ma bardzo gęstą fakturę. Wydaje się, że trudno byłoby tu cokolwiek dorzucić, a mimo to muzycy znajdują jeszcze miejsce na smaczek w postaci gitary akustycznej.  | |
Nie mniej emocji dostarcza też „Our Time (Slight Return)” – klasyczny wręcz przykład czadowego stoner rocka, zagranego z wielkim rozmachem, ale zarówno luzem i radością płynącą z tworzenia muzyki, którą się kocha. W efekcie powstał jeden z tych utworów, które mogą przyprawić o ciarki na plecach i do których wraca się zawsze z dużą przyjemnością. Zamykająca całość kompozycja „Sanctuary” to powrót do lat 70. Psychodelia występuje tu w tych samych proporcjach co hard rock spod znaku AC/DC czy Grand Funk Railroad. Z tym samym luzackim podejściem, które cechowało formację Angusa Younga. Stąd z jednej strony wykorzystanie – po raz kolejny – saksofonu jako instrumentu solowego, z drugiej natomiast – zwiewna partia gitary i z każdą kolejną minutą coraz bardziej popowe i melodyjne wokale. Jak widać, Spidergawd nie boi się eksperymentów. Dlatego też Skandynawowie zdecydowali się podczas drugiej wizyty w studiu nagraniowym zrealizować album utrzymany wprawdzie w tej samej konwencji co debiut, ale jednak bardziej zróżnicowany, w mniejszym stopniu odwołujący się do dziedzictwa Motorpsycho. Stąd też zapewne rezygnacja z umieszczenia na płycie kompozycji takiej, jak „ Empty Rooms”, która – także z racji długości trwania – mogła wywoływać jednoznaczne skojarzenia. A co nam zostaje po dotarciu do finału? Radowanie się zawartą na niej muzyką ponownie oraz… cierpliwe czekanie na płytę „Spidergawd III”! Skład: Per Borten – śpiew, gitara elektryczna, gitara akustyczna Bent Sæther – gitara basowa Kenneth Kapstad – perkusja Rolf Martin Snustad – saksofon gościnnie: Roar Øien – elektryczna gitara stalowa (1) Kim Alexander Eriksen – trąbka (6)
Tytuł: Spidergawd II Data wydania: 23 stycznia 2015 Nośnik: CD Czas trwania: 42:09 Gatunek: rock Utwory CD1 1) ...is All She Says?: 05:23 2) Tourniquet: 03:22 3) Crossroads: 05:29 4) Fixing to Die Blues: 04:15 5) Caerulean Caribou: 04:37 6) Get Physical: 03:35 7) Made from Sin: 05:25 8) Our Time (Slight Return): 05:22 9) Sanctuary: 04:41 Ekstrakt: 80% |