powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CXLIII)
styczeń-luty 2015

Kobieta z poderżniętym gardłem
Konrad Wągrowski
Dan Gilroy ‹Wolny strzelec›
„Wolny strzelec” to thriller z elementami krytyki współczesnych mediów. A właściwie owa krytyka połączona z satyrą na korporacjonizm, ujęta w gatunkowe ramy trzymającego w napięciu dreszczowca. Świetne kino.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Lou Bloom (Jake Gyllenhaal) ma problem. Jest zwykłym złodziejaszkiem, sprzedającym pokątnie skradzione z różnych miejsc materiały budowlane – choć, gdy nadarzy się okazja nie zawaha się użyć przemocy wobec ochroniarza i zdobyć jego zegarek w celach paserskich. Chce jednak z jednej strony ustabilizować swe przychody, a z drugiej podnieść nieco swój poziom społeczny. W tym celu ambitnie bierze udział w internetowych kursach i szuka pracy. Niestety, posady nie otrzymuje, uzyskując odpowiedź „złodziei nie zatrudniamy” od osoby, która właśnie kupiła skradziony towar.
Pewnej nocy – bo Lou Bloom z oczywistych względów zwykle działa po zmroku – szczęście się do niego uśmiecha. Staje się świadkiem samochodowego wypadku i widzi pracę niezależnych operatorów, którzy filmują dramatyczne wydarzenie, by potem odsprzedać swe nagrania żądnym sensacji programom telewizyjnym. Bloom widzi w tym swe powołanie. Kupuje kamerę i urządzenie pozwalające na śledzenie policyjnych komunikatów i już wkrótce dzięki własnej determinacji, bezczelności i bezwzględności osiąga pierwsze sukcesy. Zaczyna udawać, że jest prezesem większej firmy produkcyjnej, zatrudnia pracownika, który ma pilotować go po ulicach miasta i zdobywa zaufanie pani prezes jednej z filmowych stacji, wyraźnie zafascynowanej osobą Blooma i materiałami, które dostarcza. A ponieważ ważą się jej losy na stanowisku i podniesienie oglądalności staje się kluczowe, pojawia się większe zapotrzebowanie na coraz bardziej dramatyczne, zdobywane na granicy legalności, materiały. Największa akcja jest jednak jeszcze przed Bloomem…
Film jest reżyserskim debiutem Dana Gilroya, który wcześniej dał się poznać głównie jako współscenarzysta „Magii uczuć” („The Fall”) Tarsema Singha i „Dziedzictwa Bourne’a” w reżyserii jego brata Tony’ego Gilroya. Nie jest to zbyt imponujący dorobek, tym bardziej zaskakuje napisany i wyreżyserowany „Wolny strzelec” – film, który świetnie się sprawdza zarówno jako klimatyczny thriller, jak i ponury obraz współczesnych mediów.
Niby wiemy o tym, że media gonią za sensacją, niby nic specjalnie nowego z „Wolnego strzelca” się nie dowiemy, ale jednak sposób ukazania problemu szokuje. Grana przez Rene Russo bohaterka filmu określa to, czym powinien być dobry telewizyjny news – powinien wyglądać jak „biała kobieta idąca ulicą z poderżniętym gardłem”. Najlepsze są takie newsy, które przyciągną do ekranów widza, a przyciągną takie, które spowodują, że będzie się on bał o swoje bezpieczeństwo. Dlatego też należy jak najobszerniej relacjonować wypadki i zbrodnie dotyczące białych obywateli klasy średniej. Polowanie na takie newsy nie jest tylko obrzydliwe ze względu na żerowanie na czyimś nieszczęściu – to także absolutnie bezwzględna, pozbawiona zasad walka o pierwszeństwo. Liczy się ten, kto jako pierwszy dostarczy materiał do stacji telewizyjnej, za miejsca kolejne nie ma żadnych nagród. Gilroy potęguje tę mroczną wizję w roli głównej osadzając bohatera o jawnie psychopatycznych skłonnościach i umieszczając większość fabuły filmu w nocnych ciemnościach (nastrojowo „Wolny strzelec” pokrewny jest „Siedem” Finchera i „Drive” Nicolasa Windinga Refna). Ale tak czy inaczej najsilniejszy efekt daje fakt, że treść filmu bardzo nie odbiega od rzeczywistości. Bohaterowie, przygotowując się do roli, towarzyszyli autentycznym „nightstalkerom”, a do ról prezenterów telewizyjnych zatrudniono rzeczywistych spikerów. Owszem, sama fabuła kryminalna jest fikcją, ale cała sceneria, która jest przecież głównym atutem film, jawi się jako przerażająco autentyczna.
Do tej ponurej wizji współczesnych mediów twórcy dorzucając też garść ironicznych spostrzeżeń na temat współczesnej kultury korporacyjnej. Lou Bloom jest dzieckiem internetowych kursów, z których nie uczy się praktycznych umiejętności, ale komunikacyjnego języka właściwego dla wielkich firm – krótko mówiąc korporacyjnego bullshitu. Udaje przed wszystkimi prezesa szanowanej firmy produkcyjnej, swego jedynego pracownika motywuje wyzwaniami, pochwałami i awansami, starając się unikać rozdawania finansowych profitów. Jego język daleki jest od naturalnego – przez cały film ma się wrażenie, że Bloom mówi jedynie cytatami z książek motywacyjnych i firmowych pogadanek. To dopełnia groteskowego wizerunku współczesnej rzeczywistości.
Nie da się ukryć, że ciężar filmu leży przede wszystkim na barkach Jake’a Gyllenhaala. Nie pierwszy to raz, reżyserzy często powierzali mu role, w których przez prawie cały film nie opuszcza go kamera – wspomnijmy „Donnie Darko”, „Zodiaka”, „Kod nieśmiertelności” czy „Wroga”. Tym razem jednak mamy do czynienia z najlepszą w karierze kreacją tego utalentowanego aktora. Gyllenhaal odchudził się, dał swemu bohaterowi pewną sztywność, przyklejony uśmiech, pozorną uległość i uprzejmość i stworzył jedną z najlepszych psychopatycznych kreacji w historii kina. Lou Bloom egzystuje jakby obok świata, zarówno w kwestii relacji z innymi ludźmi, jak i reguł dobra i zła. Kipi wewnątrz, ale na zewnątrz prawie nigdy – poza jedną sceną w samotności – nie traci nad sobą kontroli. Im więcej o nim wiemy, tym bardziej jest przerażający.
Jak zresztą i cały film – udane odświeżenie formuły wielkomiejskiego dreszczowca z jednym z najbardziej sugestywnych antybohaterów ostatnich lat.



Tytuł: Wolny strzelec
Tytuł oryginalny: Nightcrawler
Dystrybutor: Monolith
Data premiery: 21 listopada 2014
Reżyseria: Dan Gilroy
Zdjęcia: Robert Elswit
Scenariusz: Dan Gilroy
Rok produkcji: 2014
Kraj produkcji: USA
Czas trwania: 117 min
Gatunek: dramat, thriller
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

102
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.