Animal Collective nie odzywają się od trzech lat, ale jeden z najważniejszych członków tego acidfolkowego (jak to brzmi…) zespołu właśnie wydał swój kolejny krążek, „Panda Bear Meets The Grim Reaper”.  |  | ‹Panda Bear Meets The Grim Reaper›
|
Noah Lennox, znany w niektórych kręgach jako Panda Bear, wkroczył ostatecznie w wiek dojrzałości, odpowiedzialności i dorosłości. Nie jest już gówniarzem bezczelnie rozbijającym w drobny mak wraz z Animal Collective wszelkie wyobrażenie o muzyce. Ma rodzinę, o którą musi zadbać, jego priorytety wyglądają teraz kompletnie inaczej. Takim świadectwem dojrzałości jest jego nowy album, „Panda Bear Meets The Grim Reaper”. Jest to krążek bardziej przystępny niż jego poprzednicy, ale wciąż neurotyczny, kwaśny i co rusz zapadający się w odmęty psychodelii. Mógłbym porównać go do dokonań MGMT, gdyby nie fakt, że ten zespół prawdopodobnie nie istniałby bez macierzystej formacji Pandy. Są tu utwory, które przy pewnej dozie dobrej woli można nazwać wręcz popowymi. „Mr Noah” łapie na haczyk za pomocą świetnie rozpisanej partii wokalnej, podobnie jest z „Boys Latin”. Generalnie w warstwie wokalnej nie czuć już tak wielkiej inspiracji harmoniami Beach Boysów, jak miało to miejsce na wcześniejszych nagraniach. Są wciąż podskórnie wyczuwalne, a pod koniec płyty zaczynają dominować, ale Panda Bear chyba wreszcie osiągnął w sposobie budowania wokali względną samodzielność i własny styl. W kwestii kompozytorskiej ostatnie cztery utwory (z pominięciem klubowego „Principe Real”) to jedna wielka inspiracja kalifornijskim zespołem, ale nie razi to w najmniejszym stopniu – to świetne piosenki, o czym później. Lennox zrezygnował z połamanych struktur muzycznych na rzecz uporczywej repetycji drone’owych motywów, wprowadzających słuchacza w prawdziwy trans. Tak jest w otwierającym „Sequential Circuits”, skręcającym nieco w rejony ambientowe, czy w „Butcher Baker Candlestick Maker”. „Come To Your Senses” odlatuje w kosmos, by za chwilę sprowadzić nas na ziemię wraz z cudownym „Tropic Of Cancer”, a potem jeszcze cudowniejszym „Lonely Wanderer” – najbardziej Beach Boys’owym kawałkiem na całym albumie, ewokującym wzruszające momenty „Pet Sounds”. Kolejnym takim trackiem jest „Selfish Gene” – czyżby nowe „That’s Not Me”? Całość wieńczy „Acid Wash”, kwaśna szanta z piskami i trzaskami nawiązującymi do artystów wytwórni Warp. Płyta jest świetna na ciche, medytacyjne wieczory. Z drugiej strony, przy nieoczywiście przebojowych „Mr Noah” czy „Principe Real” można się świetnie bawić. Nad całym krążkiem unosi się nastrój łagodnego optymizmu, niczym nieśmiały uśmiech żegnający burzowe chmury. Nie jest to poziom najwybitniejszych płyt AC, ale „Panda Bear Meets The Grim Reaper” z pewnością będzie mocnym zawodnikiem przy podsumowaniach pod koniec roku. Noah Lennox pokazał, jak należy nagrywać inteligentny pop w tych czasach. Pozostaje mieć nadzieję, że w niedalekiej przyszłości zaprezentuje to jeszcze dobitniej, tym razem wraz z resztą Animali.
Tytuł: Panda Bear Meets The Grim Reaper Data wydania: 9 stycznia 2015 Nośnik: CD Czas trwania: 51:10 Gatunek: rock Utwory CD1 1) Sequential Circuits: 3:35 2) Mr Noah: 4:13 3) Davy Jones' Locker: 0:35 4) Crosswords: 3:36 5) Butcher Baker Candlestick Maker: 3:07 6) Boys Latin: 4:12 7) Come To Your Senses: 7:23 8) Tropic Of Cancer: 6:12 9) Shadow Of The Colossus: 0:17 10) Lonely Wanderer: 4:19 11) Principe Real: 4:54 12) Selfish Gene: 5:05 13) Acid Wash: 3:42 Ekstrakt: 80% |