Niewiele jest dzieł, które tak idealnie trafiły w swój czas. Gdy – najpierw w Niemczech zachodnich, a następnie w Polsce – ukazywała się seria komiksowa „Bogowie z kosmosu” (później wydawana jako „Ekspedycja”), poglądy Ericha von Dänikena, na których oparto scenariusz, cieszyły się wielkim zainteresowaniem wielbicieli paleoastronautyki. I nie stały temu na przeszkodzie nawet jednoznacznie negatywne reakcje uczonych.  | ‹Lądowanie w Andach›
|
Obchodzący w tym roku osiemdziesiąte urodziny Szwajcar Erich von Däniken zaczynał karierę w branży hotelarskiej; sławę na całym świecie zdobył jednak jako głosiciel fantastycznych – w przenośni i dosłownie – teorii na temat pochodzenia ziemskiej cywilizacji. Stojąc na stanowisku typowym dla paleoastronautów, przekonany był (a przynajmniej starał się do tego poglądu przekonać innych), że w odległej przeszłości Niebieską Planetę odwiedzili przybysze z Kosmosu, którzy jak najbardziej świadomie wpłynęli na jej dalsze losy. To – w pewnym uproszczeniu – dzięki nim człekokształtne małpy weszły znacznie szybciej, niż byłoby to możliwe bez ingerencji z zewnątrz, na drogę ewolucji. To oni w dużym stopniu doprowadzili do powstania tajemniczych rysunków na płaskowyżu Nazca w Peru, kamiennych posągów na Wyspie Wielkanocnej czy wielkich piramid w Gizie. I chociaż świat nauki odrzucił przekonania Szwajcara, padły one na podatny grunt; kolejne książki von Dänikena – publikowane sukcesywnie od drugiej połowy lat 60. XX wieku – cieszyły się dużym zainteresowaniem czytelników na całym świecie i wpływały na zwiększone zainteresowanie astronomią. Ta popularność przekroczyła w końcu także „żelazną kurtynę”. W 1977 roku dyrektor wydawnictwa Sport i Turystyka, Alfred Górny, postanowił jedno z dzieł szwajcarskiego paleoastronauty wydać w Polsce; w tym celu nawiązał kontakt z, mającą siedzibę w Düsseldorfie, oficyną Econ Verlag, która niemal dekadę wcześniej opublikowała „Wspomnienia z przyszłości” (z podtytułem: „Nierozwiązane zagadki przeszłości”) von Dänikena. Od tej właśnie pozycji zaczęła się pisarska kariera… hotelarza. W trakcie negocjowania kontraktu Górny dowiedział się od swego niemieckiego odpowiednika, że zamierza on także wydać komiks oparty na teoriach Szwajcara, a że sam miał spore doświadczenie na tym polu, publikując przez lata „Kapitana Żbika” i „Pilota śmigłowca”, zaproponował, że stworzeniem historii obrazkowej mogliby zająć się polscy autorzy. Czy już wtedy miał na myśli siebie jako współautora scenariusza? W każdym razie strona niemiecka przystała na tę propozycję i na efekty nie trzeba było długo czekać. Dyrektor Sportu i Turystyki zakładał, że za stronę graficzną serii odpowiadać będzie Grzegorz Rosiński, lecz ten nie dość, że był bardzo zajęty przy tworzeniu Magazynu Opowieści Rysunkowych „ Relax”, to na dodatek otrzymał właśnie propozycję pracy nad „ Thorgalem”. Rosiński nie miał wątpliwości, co wybrać. Narysowane przez niego przykładowe plansze komiksu powędrowały więc do archiwum (albo do kosza), a jego miejsce zajął – zaproponowany zresztą przez niego – Bogusław Polch, kolega ze szkolnej ławki w warszawskim Liceum Sztuk Plastycznych. Mimo że obaj panowie byli rówieśnikami, Rosiński miał już wtedy wyrobioną markę, a Polch był wciąż artystą na dorobku (w latach 1970-1975 narysował siedem zeszytów z serii „Kapitan Żbik”, zilustrował także – dla „Relaksu” – przewrotną nowelkę science fiction autorstwa Ryszarda Siwanowicza „ Spotkanie”). Autorem scenariusza, oprócz Górnego, został natomiast Arnold Mostowicz, z wykształcenia lekarz, więzień Auschwitz, do którego to obozu trafił wprost z getta łódzkiego. Po zakończeniu wojny przez długie lata był dziennikarzem; przez kilkanaście lat kierował nawet jako redaktor naczelny „Szpilkami”, z którego to stanowiska odwołano go w 1969 roku w związku z nagonką antysemicką po wydarzeniach marcowych. Przeszedł wtedy na emeryturę i zajął się pisaniem książek propagujących naukę (głównie biologię); został też specjalistą od… UFO. Na twórcę fabuły komiksu opartego na teoriach von Dänikena nadawał się więc idealnie.  | ‹Ekspedycja - Bogowie z kosmosu. Wydanie kolekcjonerskie›
|
Seria „Bogowie z kosmosu” (a właściwie „Die Götter aus dem All”) ukazała się pierwotnie w Niemczech w latach 1978-1982; składała się z ośmiu albumów, które zyskały tak dużą popularność, że przetłumaczono je na dwanaście języków. Trudno się zresztą temu dziwić, skoro komiks pojawił się na Zachodzie w chwili, gdy fantastyka naukowa przeżywała ogromny wzrost zainteresowania, co związane było przede wszystkim z głośnymi premierami filmowymi „Gwiezdnych wojen” (1977) George’a Lucasa i „Bliskich spotkań trzeciego stopnia” (1977) Stevena Spielberga. Polska edycja wystartowała dopiero w 1982 roku (co ciekawe, nie pod szyldem Sportu i Turystyki, lecz Krajowej Agencji Wydawniczej) i ciągnęła się – z powodu kłopotów wydawniczych (spowodowanych głównie brakiem papieru) – przez osiem lat. Aż upadł komunizm, a wraz z nim sama KAW. Skutek był taki, że do rąk polskich fanów komiksu nie trafił tym samym ostatni album serii, zatytułowany – nomen omen – „Ostatni rozkaz”. W całości wydrukowano go w naszym kraju dopiero przed dwunastu laty w drugim tomie zbiorczego wydania „Ekspedycji”, bo tak ostatecznie ochrzczono cykl. Który de facto w latach 80. w PRL-u tytułu nie miał. Bo na pewno – przynajmniej oficjalnie – nie była nim pojawiająca się na okładkach, tuż obok malutkiego zdjęcia szwajcarskiego paleoastronauty, notka: „Według Ericha von Dänikena”. Serię otwiera album „Lądowanie w Andach”. Na pierwszych planszach poznajemy głównych bohaterów wydarzeń – to uczestnicy ekspedycji, którzy pięć lat wcześniej w ramach operacji „Siew” (sic!), wysłani zostali przez rządzący planetą Des Wielki Mózg w przestrzeń kosmiczną. W związku ze zbliżającą się katastrofą własnej planety – w drodze swoiście pojętej panspermii ukierunkowanej – mają oni powołać do życia na ciałach niebieskich, na których panują odpowiednie do tego warunki, nowe cywilizacje. Wybór pada między innymi na Niebieską Planetę. Szefem wyprawy jest Ais, a jej zastępcami absolwenci Akademii Władców Chat i Rub; od strony naukowej pieczę nad wszystkim dzierży natomiast ich były nauczyciel Zan. Po dotarciu w okolice Ziemi statek kosmitów cumuje na jej orbicie; stamtąd wysłane zostają trzy sondy z ekipami zwiadowczymi. Wcześniej – dzięki posiadanym nie wiadomo skąd stereoobrazom (to jakaś dziwaczna nazwa zwykłych zdjęć) – wszyscy uczestnicy ekspedycji przechodzą przyspieszony kurs wiedzy o planecie. Dowiadują się tyle, że na lądzie panują temperatura, wilgotność i ciśnienie niemal takie same jak na Des (szkoda, że nie dowiadujemy się, gdzie leży ojczyzna przybyszów), i że można na niej spotkać dziwne i groźne zwierzęta (mamuty, niedźwiedzie i małpy człekokształtne). Więcej im nie potrzeba. W czasie badania powierzchni planety przybysze przekonują się, że istnieją na niej istoty zdolne do samodzielnego myślenia. A to ułatwia im wypełnienie misji. Wystarczy tylko je wyselekcjonować i odpowiednio nimi pokierować. Mieszkańcy Ziemi, choć ich cały problem dotyczy, są jednak postaciami drugoplanowymi; autorzy komiksu skupiają się głównie na kosmitach i dających z biegiem czasu coraz bardziej znać o sobie ambicjach poszczególnych naukowców. Prostą drogą prowadzą one bowiem do konfliktów wewnętrznych i zagrażają wykonaniu zadania powierzonego przez Wielki Mózg. By zwiększyć atrakcyjność fabuły, Mostowicz i Górny wprowadzają wątek sensacyjny. Ktoś chce unicestwić plan. Ktoś dokonuje aktów dywersji na statku-matce. Ktoś manipuluje Zanem, nakłaniając go do sterowania losem Ziemi za pomocą inżynierii genetycznej. Oczywiście dowiadujemy się, kto za tym wszystkim stoi, ponieważ autorzy scenariusza od samego początku tego nie ukrywają. A szkoda. Przydałoby się trochę więcej tajemnicy. Jak i – dla odmiany – znacznie mniej koturnowości i przyprawiającej o zgrzytanie zębów powagi. Bohaterowie są tak jednowymiarowi i sztywni, przejęci swoim posłannictwem, że nie ma w nich nic ludzkiego. Pod względem fabularnym „Lądowanie w Andach” przegrywa na każdym polu z powstałą nieco wcześniej i publikowaną pierwotnie w odcinkach na łamach „Relaksu” „ Najdłuższą podróżą” (1977) autorstwa Grzegorza Rosińskiego (rysunki) oraz Andrzeja Sawickiego i wspomnianego już wcześniej Ryszarda Siwanowicza (scenariusz). Broni się natomiast strona graficzna albumu; Bogusław Polch wykonał swoje zadanie najlepiej, jak potrafił. Co jednak nie znaczy, że należy się pod tym względem „Ekspedycji” miano arcydzieła. Wesołość wzbudzać mogą wszak fryzury kosmitów rodem wzięte z filmów amerykańskich z lat 70. XX wieku. W tej materii komiks jest raczej dziełem obyczajowym niż fantastycznonaukowym. Co więc jest jego największym walorem? Sentyment, jaki może wywołać u obecnych czterdziestoparolatków, którzy z wypiekami na twarzy sięgali po kolejne odsłony serii trzy dekady temu. Dla nich to będzie prawdziwie sentymentalna podróż w czasie. I, niestety, nic więcej.
Tytuł: Lądowanie w Andach Data wydania: 1982 Format: 48s. 205×287mm Gatunek: SF
Tytuł: Ekspedycja - Bogowie z kosmosu. Wydanie kolekcjonerskie Data wydania: 4 maja 2015 ISBN: 978-83-7961-218-5 Cena: 99,00 Gatunek: SF |