powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CXLVI)
maj-czerwiec 2015

O Ziemiomorzu raz jeszcze: „Inny wiatr”, czyli coś nie z tej bajki
Po dłuższej przerwie, spowodowanej niefortunnym wykruszeniem się części dyskutantów, uzupełnienie stanu osobowego umożliwiło nam kontynuację. Zapraszamy zatem do lektury kolejnej części dyskusji o „Ziemiomorzu”, a konkretnie o tomie piątym – „Innym wietrze”.
‹Ziemiomorze›
‹Ziemiomorze›
BN: To prawda, że „Inny wiatr” różni się charakterem zarówno od pierwszych trzech tomów, jak i od „Tehanu”. Tym razem Ged pojawia się jedynie epizodycznie, w zamian Le Guin opisuje losy całkiem sporej grupki postaci. Choć warto też zauważyć, że jest on bliższy w charakterze do pierwszej trylogii niż do „Tehanu” – świat znów wydaje się przyjemniejszym miejscem, a fabuła ma swój wymiar symboliczny.
MC: No, nie tak znowu przyjemnym, biorąc pod uwagę losy Olchy i to, jak biedny czarownik musi tułać się po Archipelagu w poszukiwaniu pomocy. Ale jednocześnie nie jest to niebezpieczeństwo podobne do tego, które towarzyszyło wyprawie Geda z „Najdalszego brzegu”.
ŁB: Wtrącę swoje trzy grosze do wypowiedzi Miłosza o nieprzystawaniu pierwszych części Ziemiomorza do reszty. Powiedziałbym, że podział przebiega tak: „Czarnoksiężnik z Archipelagu”, „Grobowce z Atuanu” i „Najdalszy brzeg”. „”Tehanu” jest czymś pośrednim, a cała reszta – opowiadania i „Inny wiatr” to już zupełnie nomen omen inny świat. I te światy, w moim przekonaniu, odbiera się zupełnie inaczej.
BN: Mnie sam Archipelag z „Innego wiatru” wydał się bardziej podobny do miejsca opisanego w pierwszych trzech tomach. Znów więcej jest magii, a mniej szarej codzienności. Olchy istotnie mi żal, tym niemniej, w porównaniu z „Tehanu” część piąta wydaje się pogodniejsza.
ŁB: Muszę wyznać, że miałem problem z przypomnieniem sobie, o co chodziło w „Innym wietrze”. Konieczne było pewne odświeżenie. Pytanie jednak czemu? Przecież „Inny wiatr” przeczytałem znacznie później niż pierwsze trzy tomy cyklu… OK były cztery, ale do dziś na „Tehanu” patrzę podejrzliwie. Ta książka powinna mieć na okładce ostrzeżenie: „Uwaga, to coś zupełnie innego niż poprzednie części. Czytasz na własną odpowiedzialność”. W każdym razie „Czarnoksiężnik z Archipelagu” to jedna z najlepszych powieści fantasy, jakie istnieją. Czego więc brakuje „Innemu wiatrowi”? Prawdopodobnie zmienił się czytelnik, ale sądzę, że i Ursula K. Le Guin, która napisała „Czarnoksiężnika” była kimś innym niż Ursula K. Le Guin, która napisała „Inny wiatr”. Powiedzmy, że fantastyczne światy mają swoją datę „przydatności do tworzenia”.
BN: Jeśli chodzi o mnie, nie odczułam aż tak tego rozziewu, ale może też dlatego, że pomiędzy lekturą kolejnych tomów (wyjąwszy dwa pierwsze) upływało po kilka lat, a nie odświeżałam sobie za każdym razem całości. Poza tym, po wielkim rozczarowaniu światem i bohaterami w „Tehanu”, odebrałam „Inny wiatr” jako krok w (dobrą) stronę pierwotnej wizji.
MC: Bardziej jako krok w dobrą stronę odebrałem ostatni tom serii jako próbę zwieńczenia historii nie tyle Geda i Tenar, co raczej całego Archipelagu. I, jeśli patrzeć na całe „Ziemiomorze” (jako cykl) w kategoriach opowieści głównie o świecie, a w mniejszym stopniu o bohaterach, to może nawet przejściowy spadek formy w „Tehanu” można jakoś uzasadnić. To jednak wymagałoby jeszcze jednej lektury całości, z czym jednak wolałbym się póki co nie spieszyć.
• • •
‹Inny wiatr›
‹Inny wiatr›
BN: Istotną myślą „Innego wiatru” jest, jak sądzę, pokonywanie barier, przezwyciężanie różnic. Bohaterowie powieści stanowią wachlarz zupełnie różnych postaci: Tenar, czyli była najwyższa kapłanka Kargów, obecnie leciwa już gospodyni, Tehanu, poparzona dziewczyna o duszy smoka, Orm-Irian, zmiennokształtna smoczyca o dość bezpośredniej i spontanicznej naturze, Onyks, mag z Roke, Seppel, czarnoksiężnik z Palnu, będącego konkurencyjnym ośrodkiem magii (o ile w „Najdalszym brzegu” hasło „palneńska magia” kojarzyło się przede wszystkim z mroczną magią, bliską nekromancji, w „Innym wietrze” okazuje się, że ma ona też swoje pozytywne oblicze), wioskowy czarownik Olcha, książę Lebannen z Havnoru, kargijska księżniczka Seserakh, początkowo nie znająca języka i chadzająca w czymś na kształt czarczafu, potem też Mistrz Wzoru Azver, były kargijski kapłan… Początkowo dziwiło mnie to, że Le Guin zdecydowała się zaludnić karty książki całą tą plejadą, podczas gdy w tomach poprzednich głównych bohaterów było mniej. Teraz jednak pomyślałam, że ta różnorodność miała posłużyć uwypukleniu idei szukania wspólnego języka. Żeby odgadnąć naturę problemu, przed jakim stają, wszystkie wyżej wymienione postaci muszą współpracować i słuchać siebie wzajemnie. Tylko razem mogą poskładać wszystkie elementy układanki i tylko razem mogą zburzyć mur.
MC: Taki wybór wydaje mi się współgrać z dość uniwersalistycznym przesłaniem „Innego wiatru”. Nie jestem do końca pewien, czy taka decyzja i taki sposób zakończenia serii mi odpowiada, bo, przyznajmy, to nagłe połączenie światów (zarówno w kontekście Archipelagu oraz Kargów, jak również poprzez zniszczenie muru w Suchej Krainie) następuje tak trochę bez ostrzeżenia. W poprzednich tomach było czymś oczywistym, że Sucha Kraina istnieje, a Kargowie to barbarzyńcy składający ofiary z ludzi. Teraz nagle okazuje się, że idea funkcjonująca od samego początku historii Ziemiomorza okazuje się błędna. Dlaczego akurat teraz? Dlaczego nie kiedy sam Ged zwiedzał Suchą Krainę?
BN: Dodajmy do tego jeszcze zaakcentowanie wspólnego pochodzenia ludzi i smoków. To prawda, że z Kargami Le Guin załatwiła sprawę dość powierzchownie – w „Innym wietrze” pokrótce wyjaśnia, że miał tam miejsce przewrót polityczny. Inna sprawa, że ślub Lebannena i Seserakh to dopiero pierwsze kroki, które być może w przyszłości zaowocują porozumieniem pomiędzy ich ludami (swoją drogą motyw ten pojawiał się wcześniej w twórczości Le Guin np. w „Planecie wygnania”). Na razie obie strony są dosyć nieufne i patrzą na siebie przez pryzmat stereotypów. Co zaś do Suchej Krainy – było wiadomo, że istnieje, ale chyba pisarka nie wyjaśniała, jak powstała i dlaczego jest taka, jaka jest. I tak jak w przypadku celibatu magów – sądzę, że pomysł na genezę zaświatów pojawił się później. Choć z drugiej strony to, że Kargowie wierzą w reinkarnację zostało powiedziane w „Grobowcach Atuanu”. A może to pomysł, by połączyć ciemnoskórych mieszkańców Archipelagu i Kargów zrodził kolejny – by połączyć też ich wierzenia w życie pozagrobowe. Choć mogło być dokładnie odwrotnie…
MC: No tak, mamy więc nie tylko przesłanie ideologiczne (związane z Suchą Krainą), ale i polityczne (jednoczmy się!). Kapkę mało subtelne w porównaniu z poprzednimi częściami.
‹Inny wiatr›
‹Inny wiatr›
ŁB: Kiedy pisarz powraca po kilku dekadach do stworzonego przez siebie świata jest już inną osobą. Skutek: jego Nibylandia, choć nosi tą samą nazwę, jest już zupełnie inną krainą. Patrzy na nią zupełnie inaczej i czasem zapomina jak funkcjonowała i robi z nią różne rzeczy nie pasujące do pierwotnych założeń. Zamiast opowieści o stosunkowo prostych fabułach (które faktycznie łatwo zapamiętać nawet po latach) mamy coś bardziej skomplikowanego i rozmytego. Okazuje się, że mężczyźni wygonili kiedyś kobiety z magii a smoki zmieniły się, zamiast wrednych bestii mamy niemal orientalne smoki reprezentujące mądrość i siły natury. Miejscem, gdzie jednak „Inny wiatr” naprawdę zbacza z dotychczasowego kursu jest według mnie kwestia Krainy Śmierci. Dotychczasowy sposób bycia żywym i martwym w Ziemiomorzu okazuje się być oparty na fałszu.
BN: Mnie akurat pomysł na zniszczenie Suchej Krainy się spodobał, gdyż od samego początku nie lubiłam tego miejsca. Na samą myśl, że kiedyś Ged tam trafi, robiło się smutno. Wątek pochodzenia krainy umarłych jest ciekawy, a sama scena, w której bohaterowie przybywają nad granicę i rozbierają mur jest kolejnym punktem kulminacyjnym o symbolicznym wydźwięku, jaki do mnie trafia. Czy interpretować to jako ostateczne godzenie się z losem i światem? W pierwszej trylogii śmierć była traktowana jako nieodłączny element ludzkiego losu, ale też straszna konieczność, którą trzeba było zaakceptować niejako z braku innego wyjścia. W „Innym wietrze” upada granica pomiędzy życiem i śmiercią. „Światło jest lewą ręką ciemności/ a ciemność prawą ręką światła/ dwoje są jednym/ życie i śmierć złączone (…) jak droga i cel”. Dualistyczne pojmowanie życia i śmierci jako antynomii ustępuje na rzecz patrzenia na nie jako na jeden wielki cykl. „Umieramy, by zjednoczyć się z wiecznie żywym światem” – stwierdza w pewnym momencie jedna z Kargijek. W „Najdalszym brzegu” pragnienie powstrzymania śmierci za pomocą magii doprowadziło do kryzysu, w „Innym wietrze” okazuje się, że również pragnienie zachowania siebie „po drugiej stronie” doprowadziło do złego. Le Guin zdaje się afirmować zmianę.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

79
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.