„Iron Man: Demon w butelce” jest komiksem, którego sława o całe lata wyprzedziła jego publikację w Polsce. Nareszcie, dzięki Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, w jej 29. odsłonie możemy go poznać i zweryfikować legendę.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Niestety, nie będzie to miła weryfikacja. Pierwotnie zeszyty z przygodami Iron Mana, które następnie zostały zebrane w tomie „Demon w butelce”, ukazały się w 1979 roku i były jednym z ważniejszych wydarzeń w świecie komiksu. Jest to bowiem jeden z czołowych przedstawicieli tak zwanej brązowej ery komiksu (czasem określanej bardziej adekwatnie jako mroczne lata), kiedy to superbohaterowie tracili swą dziecięcą niewinność i, poza walką z coraz potężniejszymi łotrami, zaczęli borykać się z poważniejszymi i bardziej przyziemnymi problemami. Takimi jak uzależnienie od alkoholu, w jakie popadł Tony Stark. Bezbarwny dotąd biznesman i playboy, który krył się w metalowej zbroi, za sprawą scenariusza Davida Micheliniego i Boba Laytona, poza efektownym strojem zyskał także osobowość w cywilu. Przestał być jedynie kopią Bruce’a Wayne’a i wreszcie zyskał własną historię, taką, która sprawia, że z równym zainteresowaniem śledzi się jego losy w uniformie i poza nim, tak jak ma to miejsce ze Spider-Manem, o którym miło poczytać, zarówno kiedy występuje jako Petera Parker, jak i Człowiek Pająk. Uzależnienie od alkoholu stało się znakiem rozpoznawczym Starka i do dziś kolejni scenarzyści często wracają do tego wątku. To tyle, jeśli chodzi o legendę, bo rzeczywistość jest o wiele mniej ekscytująca. Zacznijmy od tego, że najważniejszy wątek uzależnienia został pokazany w tak lakoniczny sposób, że gdybyśmy o tym nie zostali uprzedzeni, zapewne nawet nie zwrócilibyśmy na niego uwagi. Ot, Stark czasem sobie nalewa głębszego. Może w Stanach to już jest materiał na alkoholika, ale na pewno nie u nas. Do tego dochodzi przeraźliwa walka z nałogiem, która trwa… dwie strony. Sorry, być może w 1979 roku to robiło wrażenie, ale dziś wzbudza jedynie uśmiech politowania. Co zatem dzieje się na pozostałych stronach? To samo co zwykle: Iron Man walczy z Namorem, następnie z Melterem, Blizzardem i Whiplashem, by wreszcie stoczyć epokową batalię z armią zbirów wynajętą przez milionera Justina Hammera. Wszystko to zostało jednak podane w bardzo toporny sposób z tradycyjnym dla tamtego okresu dokładnym opisem przez narratora tego, co widzimy na rysunkach. Dla nas, polskich czytelników, którzy nie mieli okazji zapoznać się z historią Iron Mana, najbardziej wartościowym elementem jest fragment, kiedy ten wspomina swoją pierwszą zbroję i okoliczności jej powstania. Sporo do negatywnego odbioru całości dokłada John Romita Jr, którego rysunki stanowią imitację prac innych twórców. Wiem, że dla niektórych może to być zaleta, ale nie znajdziemy tu śladu jego kanciastej maniery. Choć jestem fanem starych komiksów, to jednak „Demona w butelce” czytało mi się wyjątkowo ciężko. Być może to wina legendy, jaką obrosła ta historia. Wciąż oczekiwałem tej słynnej walki Starka z uzależnieniem, a ponieważ mignęła w tle mimochodem, czuję się całkiem nieusatysfakcjonowany. Niestety, dziś to jedynie pozycja dla archeologów i kolekcjonerów.
Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #29: Iron Man: Demon w butelce Data wydania: grudzień 2013 Cena: 39,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 30% |