Kosmici z planety Des nie byli jedynymi obcymi, którzy mieli plany wobec istot zamieszkujących Niebieską Planetę. Chrapkę na bogactwa Ziemi miały także dziwne stwory z odległej galaktyki, które własną planetę doprowadziły na skraj zagłady. W sytuacji konfliktu interesów musiało dojść do konfrontacji pomiędzy bogami z kosmosu i… insektami z kosmosu. Trzeci album serii zatytułowany „Walka o planetę” poświęcony jest właśnie temu starciu.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ais, Zan, Rama oraz ich towarzysze ofiarnie bronią Niebieskiej Planety przed planami obcych, którzy niechybnie doprowadziliby do jej zagłady. Podział na dobro i zło jest w tym przypadku wyjątkowo jednoznaczny. Z jednej strony szlachetni i piękni bogowie z kosmosu, z drugiej, złe i odrażające insektopodobne stwory. Od razu wiadomo komu należy kibicować. Główny motyw opowieści stanowią tym razem hipotezy Dänikena dotyczące wyjaśnienia epickich walk pomiędzy bogami, w których używano broni o ogromnej sile rażenia. Według Szwajcara te zawarte np. w staroindyjskich eposach „Ramayana” i „Mahabharata” relacje dotyczyły tak naprawdę starć, które rozegrały się pomiędzy przybyszami z kosmosu w zamierzchłej przeszłości. Ale zacznijmy od początku. Po uwolnieniu więzionych przez Sathama towarzyszy, Ais, Zan oraz wyzwolony z niewoli Rama wracają do kwatery głównej. Tu Ais otrzymuje od Ramy informację od Wielkiego Mózgu, z której wynika, że do Niebieskiej Planety zbliża się wielki pojazd kosmiczny. Kim są jego piloci? Czy stanowią zagrożenie dla misji? Czy w razie zagrożenia będzie można ich pokonać? Te pytania zaczynają nurtować Ais i jej współpracowników. Obawy nie są bezpodstawne. Okazuje się bowiem, że statek jest pilotowany przez trzy wielkie insekty, które dysponują zastępami biorobotów wykorzystywanych w charakterze żołnierzy. Są to przedstawiciele rasy, która doszczętnie wyeksploatowała swoją macierzystą planetę i teraz ma zamiar skorzystać z naturalnych bogactw Ziemi. Ais nie ma, rzecz jasna, zamiaru dopuścić do zagłady życia na Niebieskiej Planecie i podejmuje walkę. Starcie z insektami – a właściwie z kierowanymi przez nie biorobotami – było niezwykle zacięte. Gwałtowne walki toczyły się na ziemi i w powietrzu, dostarczając zapewne ówczesnym mieszkańcom Ziemi zarówno wielu powodów do strachu, jak i materiałów do spisywania w eposach. Kosmici z planety Des zostali zmuszeni do użycia broni, którą Zan zbudował wykorzystując znalezione w górach radioaktywne kamienie. Wybuch, który nastąpił po pierwszym w historii ziemi zastosowaniu broni nuklearnej, opisany został cytatem z wspomnianego już indyjskiego eposu „Ramayana” jako „silniejszy od blasku stu tysięcy słońc”. Odwołanie się do tego eposu jest wskazówką dotyczącą odpowiednich fragmentów teorii Dänikena, które stały się podstawą scenariusza „Walki o planetę”. Już w swojej pierwszej książce zatytułowanej „Wspomnienia z przyszłości. Nierozwiązane zagadki przeszłości” Erich von Däniken przywoływał obecne w dwóch staroindyjskich eposach opisy zmagań prowadzonych przez bogów, które jego zdaniem są w gruncie rzeczy opisami konfliktów rozgrywających się pomiędzy nawiedzającymi w zamierzchłych czasach ziemię kosmitami. Świadczyć o tym mają charakterystyki latających statków oraz konsekwencje zastosowania broni o niewyobrażalnej sile rażenia. Däniken przywołuje taki np. wyimek z „Ramajany”: „Na rozkaz Ramy wzniósł się wspaniały pojazd z ogromnym hukiem w górę do chmur…”. Z kolei w „Mahabharacie” znajduje się, zdaniem Szwajcara opis zrzucenia bomby atomowej: „biało gorejący dym, dziesięć tysięcy razy jaśniejszy od słońca, wzniósł się w nieopisanym blasku i miasto obrócił w popiół”. Co więcej, stosowanie tej broni „może ukarać jakiś kraj dwunastoletnią suszą”.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Przy okazji omawiania zastosowania broni jądrowej na Ziemi, wskazane zostały także możliwe konsekwencje jej użycia na Księżycu. Otóż trójka naszych bohaterów – Ais, Zan i Rama – chcąc przypieczętować zwycięstwo i ostatecznie uniemożliwić realizację zgubnego dla Ziemi planu – postanawia zniszczyć księżycową bazę wroga (której położenie zdradził wcześniej jeden z insektów podczas pierwszego spotkania z Ais). Misja kończy się okupionym życiem jednego z kosmitów sukcesem – baza eksploduje ujawniając jednocześnie swoje prawdziwe rozmiary. Otóż z miejsca wybuchu zaczynają rozchodzić się promieniście linie ognia, które wyznaczane są przez wydrążone pod powierzchnią księżyca korytarze. W ten sposób dowiadujemy się, jaka jest prawdziwa natura i źródło księżycowego krateru Tycho. Odnotujmy prekursorki w świecie komiksu charakter ingerencji komiksowych bohaterów w kształt ciał niebieskich. Warto bowiem zaznaczyć na marginesie, że doktor Manhattan przyczynił się do powstaniu krateru Galle na Marsie dopiero dziewięć lat później („Walka o planetę” ukazała się po raz pierwszy na rynku niemieckim w roku 1978, natomiast dziewiąty numer „Strażników” miał premierę w roku 1987). „Walka o planetę” jest komiksem, w którym widać ewolucję serii. Bogusław Polch coraz swobodniej czuje się w kosmicznej stylistyce – rysunki, które zawsze stanowiły najmocniejszą stronę tego komiksu, stają się jeszcze bardziej interesujące i szczegółowe. Świat wykreowany przez rysownika jest niezwykle sugestywny. Okręty kosmiczne, wnętrza baz, sprzęt używany przez kosmitów, wizerunki insektów, biorobotów – wszystko to na pewno wytrzymało próbę czasu, nawet jeżeli ogólna atmosfera tego krajobrazu nieodparcie kojarzy się ze stylistyką przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Fakt, że piękną Ais dzielnie wspomaga Zan wyglądający jak David Carradine za swoich najlepszych lat, stanowi prawdziwą wisienkę na tym graficznym torcie! Można oczywiście zżymać się na dość topornie czasami prowadzoną narrację, niezbyt przekonujące rozwiązania fabularne, ale te mankamenty mają podczas lektury znaczenie drugorzędne. Na przykład pytanie o to, dlaczego insekty nie osiedliły się na ziemi wcześniej, skoro najwyraźniej miały czas wybudować zaawansowaną technologicznie bazę na księżycu, może i trochę chodzi po głowie podczas lektury, ale nie wpływa na ogólne wrażenia. Frajda jaką daje lektura tego komiksu unieważnia wszelkie scenariuszowe niedoskonałości. Wydaje się jednak, że pod taką oceną podpiszą się przede wszystkim przedstawiciele specyficznej grupy czytelników. „Walka o planetę”, jak zresztą cała Dänikenowska seria, jest mianowicie czymś szczególnym przede wszystkim dla osób, które zaczynały swoją przygodę z komiksem w latach osiemdziesiątych. Nie było wtedy, co oczywiste, takiego rynku komiksowego, jaki mamy dziś i pojawienie się w sprzedaży tych albumów było wydarzeniem absolutnie wyjątkowym. Pozwalając sobie na pewną przesadę, można byłoby powiedzieć, że publikacja tej serii była porównywalna z eksplozją silniejszą od wybuchu stu tysięcy słońc, której konsekwencje trwają do dziś. Otwarte jednak pozostaje pytanie, czy ten komiks może dziś zainteresować młodego czytelnika. Czytelnika wychowanego w zupełnie innym kontekście, funkcjonującego w warunkach natłoku różnych produktów kultury popularnej i przyzwyczajonego do zupełnie innego sposobu prowadzenia narracji. Być może choć częściową odpowiedź na tak postawione pytanie uzyskamy obserwując losy nowego zbiorczego wydania „Ekspedycji” - pojawią się nowe przypadki napromieniowania, czy tylko dadzą o sobie znać konsekwencje eksplozji sprzed lat? Cytaty pochodzą z: Erich von Daniken, Wspomnienia z przyszłości. Nierozwiązane zagadki przeszłości, PIW, Warszawa, 1975.
Tytuł: Walka o planetę Data wydania: 1985 ISBN-10: 83-03-01217-7 Format: 48s. 205×287mm Gatunek: SF
Tytuł: Ekspedycja - Bogowie z kosmosu. Wydanie kolekcjonerskie Data wydania: 4 maja 2015 ISBN: 978-83-7961-218-5 Cena: 99,00 Gatunek: SF |