powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CXLVI)
maj-czerwiec 2015

Picie to życie, a trzeźwienie to cierpienie
Petr Šabach ‹Pijane banany›
Znany już polskim czytelnikom z „Masłem do dołu”, „Przygód konika morskiego” czy „Gówno się pali” Petr Šabach tym razem przenosi nas do krainy młodości, w przaśne lata 80. zeszłego stulecia. Jego jak zwykle krótką książkę wypełniają pełne typowo czeskiego humoru opowieści i anegdoty z życia kilkorga chłopaków ze zwyczajnego praskiego podwórka.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Znamy podobnych historii niemało z powieści polskich sztandarowych pisarzy młodzieżowych, przede wszystkim Edmunda Niziurskiego. Z tą różnicą, że zwłaszcza język u Polaka był znacząco odmienny od tego, co serwuje nam Petr Šabach. Czeski autor jest znacznie bardziej frywolny w tej materii, używa wulgaryzmów, jego bohaterowie spędzają dnie na piciu piwa i choć podobnie jak u Niziurskiego łobuzują, to jednak ich przygody bywają zdecydowanie pieprzniejsze. A to się z kimś pobiją, a to doprowadzą do szewskiej pasji uczestników wiejskiej potańcówki, a to przewiozą na masce samochodu policjanta, a to zabawią się w taksówkę dla pijaków, by w końcu wylądować w sądzie.
„Pijane banany” są w równym stopniu historią o rodzicach i ich próbach mierzenia się z rzeczywistością. Jest tu Bedzio, ojczym głównego bohatera, artysta rzeźbiarz, walczący z opłakanym skutkiem ze swym alkoholowym nałogiem oraz jego wierny kompan od kieliszka, również artysta – boksują się z życiem w duecie. Uzależnionych jest tu zresztą bogata galeria, można nawet stwierdzić, że zgodnie z tytułem alkohol odgrywa jedną z głównych ról. Towarzyszy niemal wszystkim scenom, a postacie główne i poboczne nieustannie wspomagają się nim i przez niego wpadają w kłopoty. Jest zjawiskiem wszechobecnym, naturalnym, wiernym towarzyszem przygód, a wręcz ich motorem napędowym. Nie należy jednak Šabacha posądzać o moralizatorstwo, bo traktuje on swych bohaterów z pełną zrozumienia wyrozumiałością, nie tyle jako degeneratów, co raczej ludzi nieco w życiu błądzących, niekonsekwentnych, ale przy tym wciąż wartościowych. A ten, kto najgłośniej na uzależnionych pomstuje, ten sam ma niejedno na sumieniu (jak sędzia Stoklasa, któremu na rozprawie spod biurka wypada butelka śliwowicy).
Jak zawsze u Šabacha pod warstwą bezczelnego humoru kryją się zupełnie poważne rozważania nie tylko o uzależnieniu, ale również o życiu w czasach komuny (Bedzio to typowy krzykliwy antysystemowiec), a przede wszystkim o dorastaniu i poszukiwaniu w życiu własnej drogi. Główny bohater i zarazem narrator, młody chłopak będący pasierbem Bedzia, przechodzi przez trudny okres poszukiwania sensu, wzorców, celu. „Stale miałem wrażenie, że nie czuję się wystarczająco spełniony, że wystarczająco nie cieszę się niczym, co robię. Trochę tak, jakbym ciągle pił i udałoby mi się ugasić pragnienie, choć gdybyście zapytali mnie o smak napoju, musiałbym odpowiedzieć: Taki nijaki”. Oddaje się zabawie, przeżywa miłosną przygodę z piękną dziewczyną, ale życie nie daje mu spokoju: „Położyłem się do łóżka z głową pełną pytań. Co to ma być? To ma być życie? Jak to się wszystko skończy? Czemu ludzie tacy są?”. Zwątpienie opuszcza go tylko na krótkie chwile: „I wtedy mnie dopadło. Poczucie ogromnej radości, że jestem absolutnie wolny, że udało mi się zatopić bestię, która siedziała z tyłu mojej głowy”, by zaraz wrócić do szarej codzienności. Nie wystarczają mu szaleństwa wspólnie z przyjaciółmi, bo wciąż odczuwa jakiś brak lub potrzebę zmiany. I choć ostatecznie te potrzeby nie zostają zaspokojone, to udaje mu się przynajmniej, niczym Kopernik, w iście Šabachowskim stylu, przesunąć południk.
Trzeba przyznać uczciwie, że „Pijane banany” nie każdemu mogą przypaść do gustu. Jeśli jednak czytelnik ceni czeskie podejście do życia i humor naszych południowych sąsiadów – sprośny, knajpiany, rubaszny, nie robiący sobie nic z autorytetów, ale też nie wyśmiewający się z nikogo ani z niczego bezdusznie (wszak naturą człowieka jest błądzić), w połączeniu z nutką życiowych rozważań, to będzie to książka dla niego. A jeśli znacie już poprzednie książki Petra Šabacha, jak „Masłem do dołu” czy „Przygody konika morskiego”, nie wahajcie się ani chwili.



Tytuł: Pijane banany
Tytuł oryginalny: Opilé banány
Data wydania: 8 kwietnia 2015
Przekład: Julia Różewicz
Wydawca: Afera
ISBN: 978-83-937711-5-8
Format: 228s. 118×164mm; oprawa twarda
Cena: 30,–
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

66
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.