powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CXLVI)
maj-czerwiec 2015

Cannes 2015: Gwiezdny przybysz
Mark Osborne ‹Mały książę›
Pewnych książek raczej nie powinno się przenosić na ekran; każdy, kto widział oparty na „Małym księciu” dziwaczny musical Stanleya Donena z 1974 roku musiał się chyba z tym zgodzić. W nowej wersji Marka Osborne’a nie ma wprawdzie Gene’a Wildera z fryzurą przypominającą watę cukrową, ale z wyjątkiem urokliwych sekwencji opartych bezpośrednio na literackim pierwowzorze film stanowi raczej popłuczyny po „Odlocie” Pixara.
With every smile
You clear the air
So I can see
Oh little prince
Don′t take your smile away from me

Richard Kiley
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Przed Małą Dziewczynką (Mackenzie Foy) stoi wielkie zadanie – jej zapracowana matka (Rachel McAdams) pragnie, by dostała się do prestiżowej szkoły. Gdy rozmowa kwalifikacyjna z surowymi nauczycielami zamiast sukcesem kończy się omdleniem dziecka, postanawia zorganizować córce pracowite, co do sekundy zapełnione obowiązkami lato. Mała Dziewczynka nie ma jednak ochoty rozwiązywać całymi dniami matematycznych zadań i zaprzyjaźnia się z mieszkającym tuż obok wiekowym Pilotem (Jeff Bridges). W przerwach pomiędzy nieudanymi próbami uruchomienia swojego starego samolotu, Pilot opowiada jej o pewnym walczącym z baobabami księciu, którego wiele lat temu spotkał na pustyni.
„W 2009 roku mój agent zapytał mnie, czy znam tę książkę, bo dwóch francuskich producentów chce zrobić z niej film” – powiedział w Cannes Mark Osborne, któremu lektura „Małego księcia” podobno uratowała sypiący się związek. „Była mi na tyle dobrze znana, że moją pierwszą reakcją było powiedzenie „nie”. Wydawało mi się, że nie ma sposobu na to, żeby zrobić z niej udaną adaptację.” Choć materiały promocyjne towarzyszące filmowi Osborna nawiązują do ilustracji Antoine’a de Saint-Exupéry, „Mały książę” nie stanowi wiernego odtworzenia słynnej książeczki. Stanowi ona zaledwie trzon, na którym zbudowano zupełnie inną opowieść. Opowieść o samotnych dzieciach zapracowanych rodziców i ogłupiającej pracy zabijającej w ludziach to, co najlepsze.
Co ciekawe, Osborn zdecydował się zrealizować te dwa przenikające się wątki za pomocą zupełnie różnych technik – korzysta zarówno z animacji poklatkowej przypominającej trochę perełki realizowane kiedyś w studiu Se-Ma-For, jak i znajomo wyglądającej animacji komputerowej. Niestety, tylko ta pierwsza robi wrażenie.
„Małemu księciu” nie brak uroku – z Pilotem o głosie Jeffa Bridgesa każdy chciałby pójść na naleśniki, a zamiast klasycznych Disneyowskich ballad rozbrzmiewają rozkoszne piosenki Camille i Charlesa Treneta. Jak opisywane przez francuskiego pisarza malutkie planety ledwo mieszczące swoich mieszkańców, film jest jednak zdecydowanie zbyt przeładowany. „Dobrze widzi się tylko sercem – najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” – pisał w 1942 roku Antoine de Saint-Exupéry. Twórcy najnowszej adaptacji jego powieści najwyraźniej o tym zapomnieli.



Tytuł: Mały książę
Tytuł oryginalny: Le Petit Prince
Reżyseria: Mark Osborne
Rok produkcji: 2015
Kraj produkcji: Francja
Czas trwania: 108 min
Gatunek: animacja, fantasy
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

29
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.