powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CXLVI)
maj-czerwiec 2015

East Side Story: Daleka droga przed nami
Siergiej Popow ‹Droga na Berlin›
To było oczywiste, że siedemdziesiąta rocznica zakończenia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej zostanie w Rosji uczczona nie tylko paradami zwycięstwa, ale również szeregiem filmów fabularnych i dokumentalnych i seriali telewizyjnych. Jednym z nich jest „Droga na Berlin” Siergieja Popowa – klasyczny obraz z przeznaczeniem na „mały ekran”, który – nie wiedzieć czemu – trafił do kin. Czym zresztą wyrządzono mu dużą krzywdę.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Kwiecień i maj każdego roku charakteryzują się w kinematografii rosyjskiej prawdziwym wysypem filmów o tematyce wojennej. Tej wiosny do kin trafiły dwa wielkie blockbustery: chwalona przez nas „Bitwa o Sewastopol” Siergieja Mokrickiego oraz remake opartego na krótkiej powieści Borisa Wasiljewa klasycznego dzieła Stanisława Rostockiego „Tak tu cicho o zmierzchu…” w reżyserii Renata Dawletjarowa. Poza tym ekrany telewizorów wypełniły liczne filmy dokumentalne oraz seriale, jak chociażby „Młoda Gwardia” Leonida Pliaskina, „Oficerskie żony” Dmitrija Pietruna, „Snajper. Bohater ruchu oporu” Armana Geworgiana, „Biała noc” Aleksandra Jakimczuka czy „Myślice. Ostatni bój” Zinowija Rojzmana. A to jedynie wierzchołek góry lodowej. Swoje „trzy grosze” dorzucił również mało znany poza Rosją Siergiej Popow (rocznik 1974). Jako siedemnastolatek ukończył on szkołę o profilu matematyczno-fizycznym i podjął pracę w firmie handlowej (był między innymi dyrektorem magazynu). Po sześciu latach doszedł do wniosku, że nie jest to zajęcie, o którym marzył i podjął studia we… Wszechrosyjskim Państwowym Instytucie Kinematografii (WGIK), gdzie jego opiekunami byli Karen Szachnazarow i Andriej Eszpaj. Ukończył je w 2002 roku i z miejsca trafił do telewizji, gdzie reżyserował programy rozrywkowe.
Z czasem i to przestało mu wystarczać, więc zajął się reżyserią filmową. Na swoim koncie ma pełnometrażowe obrazy telewizyjne – jak kryminalno-przygodowe „Polowanie na ikony” (2004), melodramaty „Chłodne słońce” (2008), „Pragnienie” (2009) i „Czwartek, dwunastego” (2012) oraz komedię romantyczną „Prawdziwa miłość” (2012) – oraz seriale: obyczajowe „Bogini prime-time’u” (2005), kryminalne „Swój – obcy” (2006), „Idę cię szukać” (2009), „Siódma runa” (2015), sensacyjno-historyczne „Oderwanie” (2011) i biograficzną „Furcewę” (2011). „Droga na Berlin” jest więc o tyle nietypowym dziełem w filmografii Popowa, że trafiła do kin. Chociaż nie powinna, ponieważ zarówno od strony realizatorskiej, jak i technicznej to typowy obraz nakręcony z myślą o „małym ekranie”. O skierowaniu go do dystrybucji kinowej zadecydował prawdopodobnie głos Karena Szachnazarowa („Jeździec o imieniu Śmierć”, „Sala numer 6”, „Biały Tygrys”), dyrektora generalnego wytwórni „Mosfilm”, który był jednocześnie pomysłodawcą „Drogi…”. To on podrzucił pomysł na scenariusz Jewgienijowi Nikiszowowi (który współpracował z nim już przy „Utraconym imperium”) oraz powierzył realizację całości swemu dawnemu studentowi.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Za podstawę scenariusza posłużyły dwa teksty: wydana oryginalnie w 1948 roku (w Polsce natomiast szesnaście lat później) powieść żydowskiego prozaika Emanuiła Kazakiewicza „Dwaj w stepie” oraz dzienniki wojenne Konstantina Simonowa (twórcy legendarnej trylogii: „Żywi i martwi”, 1959; „Nikt nie rodzi się żołnierzem”, 1963-1964; „Ostatnie lato”, 1971), które w całości światło dzienne ujrzały dopiero w 1982 roku, a więc trzy lata po śmierci autora. Z powieści Kazakiewicza Nikiszow „wyciął” główny wątek opowieści, a więc losy oskarżonego o zdradę oficera i konwojującego go do sztabu armii szeregowca, ze wspomnień Simonowa natomiast – całe tło historyczne, czyli opis sytuacji na froncie południowym w lecie 1942 roku. I tu od razu należy się wyjaśnienie: wbrew tytułowi, akcja „Drogi na Berlin” nie rozgrywa się w końcowej, ale wręcz przeciwnie – początkowej fazie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Film nie opowiada zatem o zwycięskim marszu Armii Czerwonej na stolicę III Rzeszy, ale o bezładnym odwrocie znaczonym kolejnym klęskami i niezliczonymi ofiarami. Pod tym względem obraz Siergieja Popowa w największym stopniu przypomina klasyczne „Oni walczyli za Ojczyznę” (1975) Siergieja Bondarczuka, choć oczywiście poziomem mu nie dorównuje. Co łączy oba dzieła? Nade wszystko: czas i miejsce akcji; poza tym ogólna wymowa i – zaprezentowana w finale – wielka nadzieja na odwrócenie losów wojny.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Pierwsze miesiące Wielkiej Wojny Ojczyźnianej były katastrofą; na całej linii frontu – od Karelii (na północy) po Ukrainę (na południu) – Armia Czerwona cofała się przed napierającymi z zachodu wojskami niemieckimi (i sojusznikami III Rzeszy). Sytuacji nie odmienił diametralnie nawet sukces w bitwie o Moskwę, która rozegrała się na przełomie lat 1941/1942 i okrzyknięta została pierwszą wojenną porażką Adolfa Hitlera od czasu, gdy zaatakował Polskę. Na południu w kolejnych miesiącach hitlerowcy wciąż parli na wschód – ku Krymowi i Kaukazowi. I właśnie w takim momencie historycznym umieszczona została akcja „Drogi na Berlin”. Krasnoarmiejcy ewakuują się w kierunku Stalingradu, a wraz z nimi uciekają również zwykli obywatele. Dla Niemców to świetna okazja, by raz za razem wysyłać tuż za linię frontu samoloty myśliwskie, które nie tylko dziesiątkują wojsko, ale także korkujących drogi cywilów. Trup ściele się gęsto, a paniki nie są w stanie okiełznać nawet bezlitośni oficerowie polityczni i enkawudziści. Chcąc zabezpieczyć się przed zaskakującym atakiem ze strony Niemców, dowódcy oddziałów wysyłają w step zwiadowców. Jednym z nich jest zaledwie dwudziestoletni (a już lejtnant) Siergiej Ogarkow. Los sprawia, że w nocy, we mgle gubi drogę i oddala się do jednostki; gdy wreszcie zgłasza się z opóźnieniem, zostaje uznany za dezertera, postawiony przed wojskowym sądem doraźnym i skazany na śmierć przez rozstrzelanie.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Szczęściem w nieszczęściu jest dla Ogarkowa fakt, że wyrok ma zostać jeszcze zatwierdzony przez radę wojenną przy sztabie armii. Na razie więc niesforny żołnierz zostanie zamknięty w służącej za celę ziemiance, a rozkaz pilnowania go otrzymuje, pochodzący z Kazachstanu, szeregowiec Dżurabajew. Niebawem wioskę, w której stacjonuje oddział, zajmują Niemcy; korzystając z zamieszania, Kazach wypuszcza Siergieja i razem oddalają się od zabudowań. Od tego momentu zaczyna się ich odyseja w poszukiwaniu sztabu armii. Snują się po okolicy, unikając wroga; z drugiej strony co rusz trafiają na maruderów Armii Czerwonej, przyłączają się do rozbitych jednostek, nawet biorą udział w walkach. Między jeńcem a strażnikiem rodzi się z czasem bliska więź; Dżurabajew ma coraz więcej wątpliwości co do tego, czy Ogarkowa rzeczywiście można za dezertera. Ale rozkaz jest rozkaz. Szeregowiec nie ma najmniejszego prawa go podważać. To zaś w paru momentach stawia (nie)przyjaciół (niepotrzebne skreślić!) przed trudnymi z moralnego punktu widzenia wyborami. Sytuacja, w jakiej znaleźli się Rosjanin i Kazach, przypomina trochę tę przedstawioną w powieści (i „opartym na niej filmie) „Czterdziesty pierwszy” Borisa Ławrieniowa. Z tą różnicą, że tam mieliśmy wątek damsko-męski, tu zaś na ciężką próbę zostaje wystawiona męska przyjaźń.
Film Popowa oglądałoby się z przyjemnością na ekranie telewizora. Tam nie raziłyby tak bardzo niedostatki techniczne, mało udane sceny walki, które bardziej przypominają zabawę grup rekonstrukcyjnych, aniżeli pracę specjalistów od kinematografii. Mniejsze zastrzeżenia mielibyśmy wtedy również do pozbawionej wielkich nazwisk obsady, skutkiem czego „Droga na Berlin” pozbawiona jest scen (czy choćby scenek) zapadających na dłużej w pamięć. Tymczasem ekran kinowy wyolbrzymił wszelkie niedoskonałości – zarówno scenariuszowe, jak i realizatorskie. Przede wszystkim małoekranowy (co wcale nie jest w tym przypadku określeniem pejoratywnym) jest główny wątek historii, bardziej pasujący do kameralnej opowieści. Z założenia bowiem nie ma w nim rozmachu; jest skupienie się na relacji dwóch osób, która zmienia się pod wpływem nieprzyjaznych okoliczności. Oczywiście, w kinie taki temat też by się sprawdził – czego dowodem wspomniany już „Czterdziesty pierwszy” – ale wtedy twórcy (począwszy od Szachnazarowa, skończywszy zaś na Popowie) musieliby od zarania pomysłu przyjąć zupełnie inną filozofię, wyolbrzymić grozę wojny, wyeksponować walki na froncie (jak Bondarczuk senior w „Oni walczyli za Ojczyznę”), rozwinąć biografię obu bohaterów (z ich przeszłości dowiadujemy się zaledwie tyle, że ojciec Ogarkowa jest inżynierem w Gorki). Tego wszystkiego w „Drodze na Berlin” i jest to brak szczególnie kłujący w oczy.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W rolach głównych pojawili się aktorzy mało znani. Lejtnanta Siergieja Ogarkowa zagrał Jurij Borisow („Elena”, „Przebaczenie”), a szeregowca Dżurabajewa – Kazach Amir Abdykałykow, który do filmu trafił jeszcze jako dziecko (dzięki matce zatrudnionej w wytwórni „Kazachfilm” na stanowisku administratora), choć później aktorem zawodowym nie został (występ w „Drodze na Berlin” był jego „dorosłym” debiutem). Na drugim planie pojawiają się natomiast: debiutant Maksim Diemczenko (absolwent stołecznej Wyższej Szkoły Teatralnej imienia Borisa Szczukina) w roli Iwana Siniajewa, Maria Karpowa („Biały Tygrys”) jako wdowa Maria oraz – najbardziej znany z całej ekipy aktorskiej – Robert Waab („Dzień w Juriewie”, „1210”, „Żyć”, „Trudno być bogiem”, „Dubrowski”), który wcielił się w pułkownika Woskriesienskiego. Zasługą Szachnazarowa było również oddelegowanie do realizacji „Drogi…” doświadczonego operatora – Węgra, chociaż od lat pracującego w Rosji – Sandora Berkesiego („Zwariowana pomoc”, „Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków”) oraz nie mniej znanego kompozytora Romana Dormidoszyna („Żyj i pamiętaj”, „Dobrzy ludzie”, „Stalowy motyl”, „Uciekinierzy”). Niestety, z racji niewielkiego (jak na dzieło kinowe) budżetu przeznaczonego na produkcję – zaledwie 3,8 miliona dolarów – nie mieli oni szansy rozwinąć skrzydeł. Widoczne jest to zwłaszcza w scenach batalistycznych, które wypadają zdecydowanie najsłabiej. Ścieżka dźwiękowa sprawia zaś wrażenie muzycznej waty, która w odpowiednich momentach ma jedynie wypełnić zalegającą na ekranie ciszę.



Tytuł: Droga na Berlin
Tytuł oryginalny: Дорога на Берлин
Reżyseria: Siergiej Popow
Zdjęcia: Sandor Berkesi
Rok produkcji: 2015
Kraj produkcji: Rosja
Czas trwania: 82 miny
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

108
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.