Drobnymi kroczkami kino gruzińskie wchodzi na ekrany polskich kin. Co prawda na razie jedynie studyjnych, ale od czegoś przecież trzeba zacząć. W maju można wybrać się na przykład na obyczajowo-psychologiczną tragikomedię Lewana Koguaszwilego „Randki w ciemno”. Chciałoby się rzec: nareszcie! Bo przecież w ubiegłych dwóch latach film ten zgarnął sporo festiwalowych nagród i nominacji.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kinu gruzińskiemu na pewno dobrze przysłużyła się tegoroczna nominacja do Oscara (w kategorii najlepszego filmu zagranicznego) dla – zrealizowanych w koprodukcji z Estończykami – „ Mandarynek” (2013) Zazy Uruszadzego. Choć to oczywiście nie jedyne dzieło nakręcone w ostatnich latach w tym położonym na północnym Kaukazie państwie, które zasługuje na szczególną uwagę. Czas warto poświęcić także dla „ Rozkwitających” Nany Ekwtimiszwili i Simona Grossa oraz wchodzących właśnie na ekrany polskich kin studyjnych „Randek w ciemno” (oba z 2013 roku) Lewana Koguaszwilego. Koguaszwili urodził się w Tbilisi w 1973 roku. Po ukończeniu szkoły rozpoczął studia w stołecznym Państwowym Instytucie Teatru i Kina imienia Szoty Rustawelego; przerwał je jednak, gdy na początku lat 90. ubiegłego wieku wybuchła wojna w Osetii Południowej. By mieć z czego żyć, został reporterem i montażystą w jednej z prywatnych stacji telewizyjnych. Z czasem doszedł jednak do wniosku, że chcąc coś osiągnąć w zawodzie, musi zdobyć odpowiednie wykształcenie. Przeniósł się więc do Moskwy i podjął naukę na wydziale reżyserskim Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), gdzie jego opiekunem był legendarny radziecki reżyser Marlen Chucyjew. Po zdobyciu dyplomu Koguaszwili wrócił do Gruzji, gdzie kręcił filmy dokumentalne i reklamy, realizował też programy telewizyjne. Wreszcie w 2002 roku ponownie czasowo wyemigrował, tym razem za Ocean. Studiując na wydziale filmowym Uniwersytetu Nowojorskiego, poznał – urodzonego w Rydze w 1947 roku – rosyjskiego Żyda, Borisa Frumina, który już od ponad dwóch dekad wykładał tam scenariopisarstwo. Frumin został najpierw mentorem, a później przyjacielem i najbliższym współpracownikiem Gruzina, gdy rozpoczął on już na dobre swą karierę reżyserską. Po raz pierwszy w światku filmowym Koguaszwili zaistniał w 2009 roku, kręcąc – częściowo za pieniądze amerykańskie – dokumentalne „Kobiety z Gruzji”. Rok później powstała jego pierwsza pełnometrażowa fabuła – dramat sensacyjny „Dni ulicy”, a po trzech kolejnych – miłosna tragikomedia „Randki w ciemno”. Współscenarzystą obu obrazów był Frumin. „Randki…” szybko trafiły na festiwalowe ekrany, zdobywając przy tym sporo nagród i wyróżnień – od Abu Zabi, poprzez Lecce, Mińsk, Odessę, Sachalin, Sofię, aż po Wiesbaden. I nawet jeśli przeglądy, na których doceniono dzieło reżysera z Tbilisi, nie należą do najbardziej renomowanych, to na pewno w komisjach zasiadali artyści znający się na rzeczy. Słowem: żaden z laurów nie był na wyrost. Bohaterem „Randek…” jest czterdziestoletni Sandro (w tej roli debiutujący na ekranie Andro Sachwarelidze), nauczyciel historii w jednej z tbiliskich szkół. Mimo słusznego już wieku, wciąż mieszka z rodzicami, którym tłumaczy się z każdego późniejszego powrotu do domu i wypitego kieliszka wódki. Apodyktyczny, ale i sarkastyczny ojciec mężczyzny, Otar (gra go Kachi Kawsadze, legenda kina gruzińskiego, aktor znany z kultowego easternu „ Białe słońce pustyni” oraz „Drzewa życzeń” i „Pokuty” Tengiza Abuładzego), co rusz czyni mu wymówki, wypominając, że ociąga się ze znalezieniem sobie żony i spłodzeniem dzieci; matka, Lia (Marina Karciwadze, kojarzona głównie dzięki nakręconym w latach 60. i 70. filmom Otara Iosselianiego „Cierpkie wino”, „Był sobie drozd” i „Pastorałka”), jest zaś zwyczajnie zatroskana – chciałaby już obowiązek dbania o syna przekazać w ręce innej kobiety. Sytuacja Sandra może dziwić o tyle, że jest on subtelny i sympatyczny, oddany pracy i odpowiedzialny. I nawet jeśli z wyglądu nie przypomina Toma Cruise’a czy Leonarda di Caprio, to jednak niczego mu nie brakuje. Z tego samego wniosku wychodzi najbliższy – od czasów dzieciństwa – przyjaciel mężczyzny, Iwa (także debiutujący Arczil Kikodze), trener żeńskiej drużyny piłki nożnej w tej samej szkole, w której uczy Sandro. Iwa to były piłkarz, który nigdy nie miał problemów w kontaktach z płcią przeciwną. Dlatego teraz postanawia pomóc przyjacielowi. Organizuje dla niego tytułową „randkę w ciemno”, zapraszając do Tbilisi dwie kobiety z Gori. Kiedy okazuje się, że przyjeżdża tylko jedna – rozwiedziona pielęgniarka Lali (Marika Antadze) – Iwa pokornie usuwa się w cień. Para przypada sobie do gustu i umawia się na kolejne spotkanie za tydzień. W ciągu tych siedmiu dni wydarzy się jednak tak dużo, że gdy Lali ponownie stanie przed Sandrem, ten będzie już innym człowiekiem. Los bowiem postawi na jego drodze kolejne kobiety: piękną, choć doświadczoną przez los, fryzjerkę Mananę (Iamze Suchatiszwili, znana z rosyjskiego dramatu historycznego „Garpastum” Aleksieja Germana młodszego oraz wojennej „Strefy konfliktu” Bana Burdulego), matkę jednej z piłkarek w drużynie Iwy; nieszczęśliwą młodziutką Natię (Sofo Gwritiszwili), której życie rozsypuje się dosłownie na oczach Sandra; wreszcie znajome jego kuzynki, mieszkającej w nadmorskim adżarskim Kobuleti. Jak więc widać, szans na poznanie atrakcyjnej kobiety nie brakuje. Tyle że nieśmiały czterdziestolatek szuka tej jedynej, którą mógłby kochać bezgranicznie i bezwarunkowo. Czy taka istnieje? Nawet jeżeli tak, pewne cechy charakteru bohatera sprawiają, że ich związek musiałby z miejsca stanąć pod znakiem zapytania. Lewan Koguaszwili nadał swemu filmowi rytm melancholijnej ballady; akcja biegnie nieśpiesznie – tak, aby zarówno reżyser, operator, jak i kompilator ścieżki dźwiękowej mieli czas wyeksponować najważniejsze rysy głównego bohatera. Dzięki temu widz, choć towarzyszy Sandrowi zaledwie przez siedem dni, poznaje go dogłębnie, na swój sposób zaprzyjaźnia się z nim. Nie ma bowiem możliwości, aby go nie polubić, nie współczuć mu czy też nie trzymać kciuków za to, aby mu się powiodło. Z drugiej jednak strony, jakikolwiek happy end zabrzmiałby w tej opowieści fałszywie, z czego panowie Koguaszwili i Frumin doskonale zdawali sobie sprawę. Dlatego zakończenie pozostaje otwarte, niedopowiedziane, z lekkim posmakiem goryczy – jak w prawdziwym życiu. Nastrojowy ton nadają narracji także pełne tęsknoty zdjęcia Tata Kotetiszwilego (nie tylko operatora, ale i reżysera dramatów „Anemia” i „Nostalgia”), podkreślające przede wszystkim smutek bohatera (najwyraziściej jest to widoczne podczas sekwencji rozgrywających się w Kobuleti), oraz – dwukrotnie wykorzystana w soundtracku (w połowie filmu i na finał) – przepiękna pieśń ludowa. Gdy rozbrzmiewa ona w ostatniej scenie „Randek w ciemno”, naprawdę trudno powstrzymać się przed uronieniem łzy.
Tytuł: Randki w ciemno Tytuł oryginalny: Brma paemnebi Data premiery: 8 maja 2015 Rok produkcji: 2013 Kraj produkcji: Gruzja, Ukraina Czas trwania: 99 min Gatunek: komedia Ekstrakt: 80% |