powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CXLVIII)
sierpień 2015

Tu miejsce na labirynt…: Na trzy! Choć we czterech
Frode Gjerstad Trio, Steve Swell ‹At Constellation›
Prawdopodobnie artystami, którzy mogą poszczycić się największą liczbą wydawnictw, są ci związani ze środowiskiem freejazzowym. Nie bez powodu. Improwizując w studiu bądź na scenie, nie potrzebują wielomiesięcznych przygotowań; ci najbardziej doświadczeni, a do takich zalicza się Frode Gjerstad, mogą zarejestrować materiał na album praktycznie z marszu. O czym przekonuje najnowsza płyta Norwega – „At Constellation” – którą nagrał on ze swoim triem oraz z gościnnym udziałem Steve’a Swella.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Saksofonista Frode Gjerstad pochodzi z norweskiego Stavanger i tam też do dzisiaj mieszka. Urodził się w 1948 roku; zawodową karierę rozpoczął stosunkowo późno, bo dopiero pod koniec lat 70. ubiegłego wieku. Ale gdy już się na nią zdecydował, ruszył z kopyta. Współpracował z największymi artystami skandynawskiego (nie tylko norweskiego), a później także światowego jazzu, wreszcie, okrzepłszy, zaczął tworzyć własne formacje – kwartet, trio, ale też większe składy (vide Circulasione Totale Orchestra). Frode Gjerstad Trio powstało w drugiej połowie lat 90., a w jego pierwszym składzie – oprócz lidera – znaleźli się jeszcze dwaj legendarni w środowisku jazzu improwizowanego muzycy zza Oceanu: kontrabasista William Parker oraz perkusista Hamid Drake. W następnych latach roszady personalne w zespole były częste, obecne jego zestawienie ukształtowało się w 2010 roku, przy okazji nagrywania albumu „Mir” (2010). To wtedy do tria dołączył kontrabasista Jon Rune Strøm; bębniarz Paal Nilssen-Love grał już wtedy z Gjerstadem dość długo, bo od 2000 roku (czyli od płyty „The Blessing Light: For John Stevens”).
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Drogi muzyków przecinały się zresztą później niejednokrotnie: Nilssen-Love zaprosił Jona Runego do udziału w swoim bigbandowym projekcie Large Unit, z kolei ceniony szwedzki saksofonista Mats Gustafsson skorzystał z pomocy obu panów, gdy stworzył NU Ensemble. Paal dodatkowo niezwykle często współpracował z Amerykaninem Kenem Vandermarkiem (czego dowodem chociażby albumy „Lightning Over Water” czy „Schl8hof”), dzięki pośrednictwu którego poznał puzonistę The Resonance Ensemble – Steve’a Swella (rocznik 1954). Być może to właśnie perkusista podrzucił Gjerstadowi pomysł, aby – jak przed laty z Niemcem Peterem Brötzmannem („Sharp Knives Cut Deeper”, 2003) – nagrać teraz wspólny materiał z artystą zza Atlantyku. Tym bardziej że trio szykowało się właśnie do eskapady do Stanów Zjednoczonych. Swell dołączył więc do trójki Norwegów, a jeden z ich koncertów – który miał miejsce 19 listopada ubiegłego roku w chicagowskim klubie Constellation – trafił na płytę zatytułowaną po prostu… „At Constellation”. Światło dzienne ujrzała ona dwa miesiące później nakładem, będącej własnością Frodego i mającej siedzibę w Stavanger, firmy Circulasione Totale.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na kompaktowym krążku znalazła się nieco ponad godzina całkowicie improwizowanej muzyki, która podzielona została przez twórców na trzy części. Choć nadane im tytuły świadczyłyby raczej o tym, że należy traktować je jako integralną całość. Trwający prawie trzydzieści minut pierwszy fragment, czyli „Con-”, zaczyna się od partii instrumentów dętych: Gjerstad sięga po saksofon altowy, Swell oczywiście gra na puzonie – najpierw spokojnie, z czasem z coraz większą energią i zaciętością. Panowie jednak wcale ze sobą nie rywalizują, starając się jeden drugiego zepchnąć na margines; raczej wzajemnie się uzupełniają, kiedy zaś pojawia się taka potrzeba – ustępują sobie, robiąc miejsce na solówkę. Nie zapominają też przy tym o znajdujących się za ich plecami kontrabasiście i perkusiście, którzy też dostają swoje „pięć minut”. Jak to często we free jazzie bywa, mamy w „Con-” do czynienia ze skrajnie odmiennymi emocjami – od totalnej, szaleńczej kakofonii do niemal całkowitego wyciszenia. Delikatne dźwięki klarnetu sąsiadują z ostrymi brzmieniami saksofonu, a rytm całości nadaje synkopowana perkusja Paala. W ostatnich kilku minutach muzycy nie oszczędzają już nikogo – ani siebie, ani słuchaczy; ze sceny płynie zaś potężna energia, która udziela się także siedzącym przed głośnikami.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Drugi fragment, „Stell-”, ponownie otwiera partia instrumentów dętych, które jednak po kilku minutach milkną, aby dać szansę wykazania się Jonowi Runemu Strømowi. Norweg wyczynia z kontrabasem cuda; wykorzystując do gry smyczek, sprawia, że przez dłuższy czas można odnieść wrażenie, że słuchamy nie koncertu artystów freejazzowych, ale klasycznej awangardy (z okolic „modern creative”). Na finał powracają, co prawda, saksofon i puzon, ale echa tego, co zagrał Strøm, długo jeszcze dźwięczą w głowie. Tym bardziej że właśnie jemu przypada w udziale zaszczyt wprowadzenia do ostatniej części występu – „Ation” (tym sposobem wyjaśnia się zagadka tytułów: „Con-Stell-Ation”). Gjerstad i Swell podłączają się po kilkudziesięciu sekundach, aby ostatecznie wybić się na plan pierwszy. Od tego momentu kompozycja zyskuje na mocy i rozmachu. Norweg i Amerykanin prowadzą coraz zadziorniej brzmiący dialog, a gdy osiągają punkt kulminacyjny – milkną całkowicie. Godzi ich natomiast rozbudowaną partią perkusji Nilssen-Love, który dodatkowo w ostatniej fazie utworu, do spółki ze Strømem, uspokajają słuchaczy hipnotyczno-motorycznym rytmem. To kolejny niejazzowy moment wieczoru, dużo bardziej kojarzący się z rockową psychodelią.
Jak widać, jazz improwizowany jest tak pojemnym zjawiskiem, że z powodzeniem znajdują w nim miejsce także elementy charakterystyczne dla innych gatunków muzyki popularnej. W porównaniu z recenzowaną w „Esensji” przed rokiem jedną z wcześniejszych płyt tria Frodego Gjerstada „Russian Standard” (2014) ta najnowsza – „At Constellation” – prezentuje się nieco bardziej przewidywalnie. Chociaż i tutaj nie brakuje fragmentów wypełnionych improwizacjami, to jednak więcej jest chwil, w których muzycy pozwalają sobie na wzięcie oddechu, w których starają się zbudować bardziej przyjazny nastrój. Jeśli więc ktoś gustuje w nieco bardziej stonowanym free jazzie, ta płyta jest dla niego!
Skład:
Frode Gjerstad – saksofon altowy, klarnet
Steve Swell – puzon
Jon Rune Strøm – kontrabas
Paal Nilssen-Love – perkusja



Tytuł: At Constellation
Wykonawca / Kompozytor: Frode Gjerstad Trio, Steve Swell
Data wydania: styczeń 2015
Nośnik: CD
Czas trwania: 61:16
Gatunek: jazz
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) Con-: 28:56
2) Stell-: 09:10
3) Ation: 23:09
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

103
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.