powrót; do indeksunastwpna strona

nr 8 (CL)
październik 2015

Tu miejsce na labirynt…: Szaleństwo Augusta Strindberga
John Zorn ‹Inferno›
Simulacrum to kolejny projekt muzyczny Johna Zorna, który zrodził się w tym roku podczas pracy nad tak właśnie zatytułowanym krążkiem. Eksperyment okazał się na tyle udany i interesujący, że niejako z rozpędu grupa nagrała płytę „The True Discoveries of Witches and Demons”, a potem jeszcze concept-album „Inferno”. Zorn występuje na nim – po raz kolejny – „jedynie” w roli kompozytora, aranżera i producenta.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
John Zorn – amerykański multiinstrumentalista, kompozytor, producent, aranżer i wydawca (właściciel nowojorskiej firmy Tzadik Records) – tworząc, często inspiruje się bądź to wydarzeniami z przeszłości, bądź dziełami literackimi lub postaciami artystycznej bohemy. W przypadku najnowszego sygnowanego jego nazwiskiem krążka mamy do czynienia z drugą i trzecią opcją jednocześnie. „Inferno” poświęcone jest bowiem twórczości i życiu osobistemu Augusta Strindberga, klasyka literatury skandynawskiej z przełomu XIX i XX wieków. Człowieka mocno doświadczonego przez los, wielce nieszczęśliwego z powodu kolejnych nieudanych związków z kobietami. Nie powiodło mu się z pierwszą żoną, baronową Siri von Essen, czemu dał wyraz w skandalizującej, autobiograficznej powieści „Spowiedź szaleńca” (1895); mocno przeżył odrzucenie przez norweską pisarkę i pianistkę Dagny Juel, która wolała Stanisława Przybyszewskiego (o czym można przeczytać między innymi w komiksie o Edvardzie Munchu); rozpad drugiego (stosunkowo krótkiego) małżeństwa, z austriacką dziennikarką Fridą Uhl, przypłacił z kolei głęboką depresją, długotrwałym załamaniem psychicznym, schizofrenicznym rozpadem osobowości, który po fakcie określony został mianem kryzysu Inferno.
Gdy, przynajmniej częściowo, udało mu się zwalczyć przygnębienie, wrócił do pisania, malowania, również rzeźbienia – w tym momencie zaczął się najbardziej twórczy okres jego aktywności. Ze swoją chorobą psychiczną zmierzył się także między innymi w dwóch kolejnych, opartych na własnej biografii, powieściach: „Inferno” (1897) oraz „Legendy” (1898). Do tej pierwszej postanowił nawiązać John Zorn, komponując poświęcone genialnemu Szwedowi utwory. Kiedy były już gotowe, należało tylko znaleźć odpowiednich wykonawców. Poszukiwania nie trwały długo. Po świetnie przyjętych – obu tegorocznych – płytach „Simulacrum” oraz „The True Discoveries of Witches and Demons” wybór wydawał się oczywisty: trio Matt Hollenberg (gitara), John Medeski (organy) oraz Kenny Grohowski (perkusja). Dwaj ostatni mieli już spore doświadczenie we współpracy z Zornem; usłyszeć można ich też na takich wydawnictwach Tzadik Records, jak „Dreamachines” (które poświęcone zostało amerykańskiemu klasykowi beat generation Williamowi S. Burroughsowi), „The Last Judgment” (opowiadającemu o tragicznych losach zakonu templariuszy i jego ostatniego mistrza Jakuba de Molaya), „Psychomagia” (której bohaterami są wielce cenieni przez nowojorczyka myśliciele: Giordano Bruno i Alejandro Jodorowsky) czy też „Abraxas: The Book of Angels – Volume 19” (za głównego „bohatera” mające Najwyższe Bóstwo w mitologii perskiej i gnostycyzmie).
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Skoro „wynajmowani” już wcześniej przez Zorna artyści radzili sobie z tak różnorodnymi tematami, nie było opcji, aby nie udźwignęli na swoich barkach choćby i najmroczniejszych zakamarków umysłu Augusta Strindberga. Sesja, podczas której zarejestrowano „Inferno”, odbyła się w nowojorskim studiu EastSide Sound w maju i czerwcu tego roku; album trafił zaś do sprzedaży w drugiej połowie września. Pod wieloma względami przypomina on to, co można było usłyszeć na „Simulacrum” i „The True Discoveries of Witches and Demons”; muzycznie jest to – nieodmiennie ekscytujące – połączenie jazzu z heavy metalem czy też raczej, z uwagi na wyeksponowaną obecność organów Hammonda Medeskiego, hard rockiem. Podobnie jak w dramatach, powieściach i opowiadaniach Strindberga, do których postanowił odnieść się John Zorn, także w inspirowanej nimi muzyce nie ma miejsca na letnie emocje – tu wszystko drga, skowycze, wije się z bólu, wywołuje ekstazę bądź przygnębienie. Tak przez całe czterdzieści pięć minut – począwszy od otwierającej album kompozycji „Dance of Death”, a skończywszy na zamykającym go „Dreamplay”.
Utwór „Dance of Death” (mający pierwowzór w opublikowanym w 1901 roku, a więc już po kryzysie Inferno, dramacie „Taniec śmierci”) idealnie definiuje to, co znajduje się na płycie. Na początek rozbrzmiewają rozpędzone bębny Grohowskiego, do których niebawem dołącza, grająca zapętlony motyw, gitara Hollenberga; na koniec odzywa się Medeski ze swoimi absolutnie smakowitymi, utrzymanymi w hardrockowo-psychodelicznym klimacie lat 70. ubiegłego wieku, Hammondami. Całość w garści trzyma perkusista; zmieniają się natomiast instrumenty na pierwszym planie – po partii solowej gitary wybijają się klawisze, potem znów gitara i jeszcze raz organy. Wszystko to podane jest zaś w zaskakująco wartkim tempie. W drugim w kolejności „Pariah” (nawiązującym do jednoaktówki „Parias” z 1889 roku) dają o sobie znać jazzrockowe, a nawet lekko orientalizujące, inklinacje Zorna, których emanacją staje się motyw podrzucany słuchaczom przez Hollenberga. To on „ciągnie” ten numer, nadaje mu osobny charakter, sprawia, że nie da się go szybko zapomnieć. Majestatyczna „Ghost Sonata” (patrz: dramat „Sonata widm” z 1907 roku) rozwija się powoli, ale gdy muzycy wskakują już na właściwy tor, grają z takim psychodelicznym wykopem, że z łatwością można dać się wciągnąć w trans.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Tytułowe „Inferno” (nawiązujące do wspomnianej już wcześniej autobiograficznej powieści) to prawie dwudziestojednominutowa suita, składająca się, jak można mniemać, z czterech części. Po spokojnym, nastrojowym, ale jednocześnie bardzo przejmującym otwarciu, trio nabiera mocy, by zwieńczyć wstęp doommetalowym uderzeniem, po którym rozlec może się jedynie… cisza. To z niej z czasem wyłania się delikatna gitara oraz oplatające ją skomplikowane, połamane rytmy perkusji, do których idealnie dopasowuje się Medeski z szaleńczo „kwasowym” brzmieniem organów. Po takiej porcji niemal maniakalnych dźwięków należy się chwila oddechu. Muzycy rezygnują więc na moment z epatowania skrajnymi emocjami, zachodząc w rejony typowe dla artystów spod znaku awangardy. Wszystko po to, aby stworzyć odpowiedni kontrast wobec tego, co czeka nas w dalszym ciągu, czyli kolejnych wycieczek stricte rockowych. Jak na suitę przystało, „Inferno” kończy się tym samym muzycznym wątkiem, od którego Zorn zaczyna utwór. Dodajmy jednak, że… kończy się niespodziewanie, niemal w pół słowa.
Kolejne dwa utwory nawiązują do dwutomowych „Historii małżeńskich” (1884-1886) Strindberga, będących – przynajmniej w części – pokłosiem małżeństwa z Siri von Essen. Najkrótsze w całym zestawie „Blasphemy” to czysty jazz-rock, a niewiele od niego dłuższe „The Powers” tym różni się od „Bluźnierstwa”, że do rytmów kojarzących się z fusion dochodzi jeszcze heavymetalowa gitara. Hollenberg wciąga tym samym do wspólnej zabawy Medeskiego, dzięki czemu finał jest prawdziwie imponujący, dosłownie wywołujący ciarki na plecach. Album zamyka, opierający się na partii gitary, niekiedy z elementami slide, „Dreamplay”, który za pierwowzór ma „Grę snów”, dramat napisany przez Szweda w 1901 roku. Mimo lekkiego odchyłu w stronę bluesa czy country, dominują tu mimo wszystko brzmienia hardrockowe – jest wolno i ciężko, a na koniec robi się nawet wzruszająco, gdy gitara Hollenberga zaczyna żałośnie łkać. Jak pewnie łkał sam Strindberg, rozpaczający po utracie kolejnych kobiet. „Inferno” to trzeci wydany w 2015 roku krążek tria Simulacrum. Nie ma więc wątpliwości, że ta formuła musiała szczególnie przypaść do gustu Johnowi Zornowi. Czy to wróży, że w najbliższych miesiącach pojawiać się będą kolejne płyty nagrane przez Medeskiego, Hollenberga i Grohowskiego? Odpowiedź może być tylko jedna. I krótka: Oby!
Skład:
John Medeski – organy
Matt Hollenberg – gitara elektryczna
Kenny Grohowski – perkusja
oraz
John Zorn – muzyka, aranżacja, produkcja



Tytuł: Inferno
Wykonawca / Kompozytor: John Zorn
Data wydania: 25 września 2015
Wydawca: Tzadik
Nośnik: CD
Czas trwania: 45:14
Gatunek: jazz, metal, rock
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) Dance of Death: 05:53
2) Pariah: 03:15
3) Ghost Sonata: 06:25
4) Inferno: 20:57
5) Blasphemy: 02:02
6) The Powers: 02:51
7) Dreamplay: 03:51
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

124
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.