powrót; do indeksunastwpna strona

nr 8 (CL)
październik 2015

31. Warszawski Festiwal Filmowy: Dzień trzeci
Marcin Wrona ‹Demon›
Startujący w konkursie międzynarodowym „Demon” Marcina Wrony to film świetnie zrealizowany, obsadzony niemal idealnie i opowiadający od początku do końca bardzo świadomie złożoną historię, wyważoną między tragedią a komedią. Opisywany jako horror nie do końca daje się wtłoczyć w ramy kina gatunkowego. Nie oznacza to jednak, że „Demon” nie straszy – tym, co w nim najstraszniejsze, jest w gruncie rzeczy to, co na pozór wydaje się zupełnie przezroczystymi elementami tła.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Do niewielkiego miasteczka gdzieś w Polsce przyjeżdża Peter (świetny Itay Tiran). Niedługo ma wziąć ślub z Żanetą (bardzo dobra Agnieszka Żulewska), córką lokalnego potentata i właściciela kamieniołomu. Młodzi poznali się w Anglii i – chociaż rodzice panny młodej niespecjalnie zachwyceni są tak szybkim ślubem córki z prawie nieznajomym chłopakiem – zdecydowali się pobrać. Ostatnią noc przed ślubem Peter ma spędzić w starym domu dziadka Żanety – teraz opuszczonym, w pobliżu nieużywanej od lat stodoły, wśród sadu starych drzew. Kiedy przez przypadek w trakcie porządkowania podwórza wpada na jedno z takich drzew koparką odkrywa ze zdziwieniem, że zakopany tkwi tam czyjś szkielet. Chce powiedzieć dziewczynie, co znalazł, ale nie chce jej równocześnie psuć wieczoru panieńskiego. Noc przynosi jednak nowe odkrycia – a kiedy nadchodzi dzień ślubu, wszystko okazuje się iść zupełnie wbrew harmonogramowi, jaki na ten dzień ułożył przedsiębiorczy ojciec dziewczyny.
Twórcy filmu bardzo czytelnie odnoszą się tu do niektórych tropów kina grozy – mamy przecież opuszczony stary dom, coś, co czai się pod łóżkiem, czy tajemniczy szkielet. Budują jednak na tym historię inną, niż można by przypuszczać – trochę kino rozliczeniowe, nie stawiające jednak łatwych pytań i właściwie nie udzielające widzowi odpowiedzi, trochę zaś satyrę na polskość spod znaku hucznych imprez, nieokiełznanego morza alkoholu i tęsknoty za wyimaginowaną raczej niż rzeczywistą wielkością. W korowodzie postaci przewija się zatem i ksiądz, który najbardziej na świecie chciałby mieć spokój zarówno od swoich parafian, jak i rozterek duchowych (Cezary Kosiński), powiatowy lekarz uważający się za ostatnią ostoję inteligencji na prowincji (znakomity Adam Woronowicz), zahukany pracownik ojca panny młodej, który uważa, że jest niedoceniany jak na swoje możliwości (Tomasz Ziętek), pozostający w cieniu przedsiębiorczego ojca Jasny (Tomasz Schuchardt), czy wreszcie ów ojciec (grający jedną ze swoich najlepszych ról Andrzej Grabowski), dla którego dobro rodziny jest w teorii najważniejsze – tak długo jak zgadza się z jego przekonaniami.
W „Demonie” egzorcyzmuje się zatem Polskę małych miasteczek, z daleka od centrum, z nieprzepracowaną traumą po tym, co się tam działo w czasie wojny i tuż po wojnie – traumę, o której się nie mówi, a która wyparta domaga się tego, by powrócić. Kiedy zatem w miasteczku zjawia się Peter, obcy, którego właściwie nikt nie zna, mówiący po polsku, ale z silnym akcentem i nie do końca – nic dziwnego, że dawne demony przychodzą upomnieć się o swoje. A kiedy wydaje się, że logiczne rozwiązanie znajduje się już na wyciągnięcie ręki – sprawę radzi się zamieść pod dywan, gdzie przecież leżała przez lata. Twórcy uciekają się tu zresztą jeszcze do tradycji rodem z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego, gdzie duchy nie muszą czekać, aż o ich obecność upomni się Rachela – Rachela bowiem sama jest duchem. Do Wyspiańskiego czytelnie odwołuje się zresztą także końcówka filmu, kiedy jeden z bohaterów błądzi wśród mgieł po polu, szukając tego, co dawno zgubione. Zresztą nie tylko echa „Wesela” pobrzmiewają w „Demonie” – obecny przez cały czas motyw stodoły, w której odbywa się impreza po ślubie, odsyła do innej, niepokojącej w kontekście filmowej historii sfery skojarzeń.
„Demon” dzieje się bowiem naraz na kilku płaszczyznach. Ta nadnaturalna unosi się ponad tą codzienną, w której losy wszystkich tych postaci splatają się, rozsupływane pomału w tle. Twórcy pokazują to subtelnie, dając postaci jedną lub dwie krótkie sceny, w trakcie których pada jedno słowo albo spojrzenie we właściwym kierunku – które ma nam wskazać podskórny problem czy popchnąć w objęcia kolejnego domysłu. Równocześnie wina za to, co się stało, nie jest na nikogo bezpośrednio złożona – możemy się oczywiście domyślać winnych, „winny” jest jednak w „Demonie” konceptem bardziej niż osobą. Przy tym wszystkim film w udany sposób przełamuje momenty budzące grozę komizmem, płynącym głównie z ciekawie napisanych i naturalnie wygłaszanych dialogów, częściowo także z rozbijania podniosłej atmosfery czegoś niezrozumiałego przez aż nazbyt zdroworozsądkowe rozważania niektórych postaci.
Jeśli można coś „Demonowi” zarzucić, to zbyt proste wprowadzenie figury nauczyciela (Włodzimierz Press), co wydaje się zresztą spadkiem po wyjściowym pomyśle filmu, zaczerpniętym z dramatu Piotra Rowickiego „Przylgnięcie”. Postać ta ma potencjał, niemniej zostaje sprowadzona do kilku monologów, odstających od reszty filmu w aż nazbyt widocznym kontraście. Jest jednak „Demon” filmem tego typu, że przy otwartym zakończeniu może być interpretowany na kilkanaście sposobów – w niektórych z nich nawet postać nauczyciela znajduje swoje miejsce. Ostatni film reżysera Marcina Wrony jest naprawdę warty zobaczenia. Nie tylko dlatego, by przekonać się, czy polskie kino umie straszyć w miejscach innych, niż kosze z tanim filmem w supermarkecie, ale także dlatego, żeby poddać się sugestywnemu klimatowi sennego miasteczka gdzieś w Polsce i podążyć za rozproszonymi po fabule licznymi liniami interpretacyjnymi.



Tytuł: Demon
Dystrybutor: Kino Świat
Data premiery: 16 października 2015
Reżyseria: Marcin Wrona
Zdjęcia: Paweł Flis
Rok produkcji: 2015
Kraj produkcji: Izrael, Polska
Czas trwania: 93 min
Gatunek: dramat, thriller
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

6
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.