powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CLII)
grudzień 2015

Znów w Ballinacroagh
Marsha Mehran ‹Woda różana i chleb na sodzie›
W drugiej powieści Marshy Mehran powracamy na irlandzką prowincję, śledząc losy trzech sióstr z Iranu, które znalazły swoją życiową przystań w Ballinacroagh. Jednak „Woda różana i chleb na sodzie” nie ma już takiego czaru i lekkości jak poprzedni tom – „Zupa z granatów”.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
‹Woda różana i chleb na sodzie›
‹Woda różana i chleb na sodzie›
Po prawie dwóch latach wracamy do Ballinacroagh, gdzie życie toczy się przewidywalnie i leniwie. Miejscowi wymieniają ploteczki, tutaj wszyscy wiedzą o sobie wszystko. Z pewnym zaskoczeniem dostrzegamy, że trzy siostry: Mardżan, Bahar i Lejla bardzo zżyły się z mieszkańcami wioski, właściwie nie ma już między nimi a miejscowymi żadnych poważniejszych konfliktów. Café Babilon – restauracja i kawiarnia, którą wspólnie prowadzą – przyjęła się, jest bardzo lubiana, a nawet sławna, zagląda tutaj wiele osób.
I to jest właśnie największy kłopot z tą powieścią. W odróżnieniu od pierwszej części – tutaj niewiele się dzieje. Nie ma jakiegoś szczególnego napięcia czy dramatu, co pozwoliłby nabrać książce kolorytu i wyrazistości. Owszem, przewijają się tutaj postacie znane z „Zupy z granatów”, ale wątki z ich udziałem są – delikatnie mówiąc – takie sobie. I co z tego, ze panie z Kółka Biblijnego są zgorszone niebezpieczeństwami, jakie kryje pachnąca Orientem kawiarnia i że nie podoba im się ojciec Mahoney w roli radiowego prezentera. Albo że czyjś kozioł zniszczył słomianego chochoła. Autorka na tym poprzestaje: wątki nie mają kontynuacji, nie są specjalnie powiązane ze sobą, przez co powieść bardzo wiele traci. Całość ratuje jednak to, że sceny są pełne ciepła i humoru. Szkoda, że znalazła się tu (również osobna i nie bardzo łącząca się z resztą) rozmowa między Padraigiem Careym a Thomasem McGuirem. Niczego nie wnosi do książki, psuje natomiast ogólny pozytywny nastrój niespotykaną w innych scenach wulgarnością.
Zaletą poprzedniej części były bardzo udane reminiscencje z dawniejszego życia sióstr w Iranie, podczas rewolucji w 1979 roku, która zmusiła je do ucieczki z kraju. W tym tomie spojrzenie wstecz jest bardzo szczątkowe. Również kulinarny czar irańskiej kuchni, bardzo gustownie i przekonująco wykreowany przez autorkę w „Zupie z granatów” w „Wodzie różanej i chlebie na sodzie” zanikł zupełnie. Nie ratują tego nawet zamieszczone na końcu książki przepisy. Chciałabym też zwrócić uwagę na chochlika, który wkradł się do blurba na okładce: „Mehran bez wysiłku łączy kulturę perską z irańską” – nie ma wątpliwości, że chodziło wydawcy o łączenie kultury perskiej z irlandzką.
W tej części autorka najwięcej miejsca poświęca najstarszej siostrze Mardżan. To o niej dowiadujemy się najwięcej – jej serce zostaje wystawione na ważną próbę. Losy pozostałych sióstr zostały potraktowane raczej marginalnie. Lejla nadal spotyka się ze swoim chłopakiem, którego poznaliśmy w poprzedniej części. Dorośleje i spędza starszym siostrom sen z powiek. Najbardziej oszczędnie została tu przedstawiona Bahar. Dopiero pod koniec jesteśmy świadkami jej dosyć (zaskakującej czytelnika) konwersji na katolicyzm. Szkoda, że autorka nie zdecydowała się wysunąć Bahar od czasu do czasu na pierwszy plan – rozwinięcie jej postaci w kontekście dojrzewania do wiary mogłoby być naprawdę ciekawe.
Stosunkowo dużo miejsca zajmuje Estelle, Włoszka, od dawna mieszkająca w Ballinacroagh, sąsiadka sióstr i ich „dobra dusza”. Niespodziewanie na jej drodze staje tajemnicza dziewczyna, która wymaga pomocy. Powieść jest dzięki temu pretekstem, aby poruszyć kwestię zakazu przerywania ciąży w Irlandii i karania lekarzy za niedozwolone zabiegi. Są tu obecne również pokrewne tematy, jak np. dostęp do antykoncepcji. Bohaterki książki zaczytują się w „Kobiecym eunuchu” Germanie Greer – ale w kontekście całej powieści właściwie niewiele z tego wynika. Pod koniec książki pojawia się też wątek ezoteryczny.
Być może Marsha Mehran zamierzała pisać jeszcze kolejne części cyklu o losach sióstr z Ballinacroagh. Niezbyt definitywne zakończenie tej powieści mogłoby na to wskazywać. Tego się jednak nie dowiemy, autorka bowiem rok temu niespodziewanie zmarła w wieku 37 lat. Lektura książki „Woda różana i chleb na sodzie” nie będzie całkiem bezsensowna, bo przecież zapoznanie się z losami sympatycznych bohaterów, których znamy z poprzedniej książki zaspokoi naszą ciekawość. Do Ballinacroagh mimo wszystko warto powrócić.



Tytuł: Woda różana i chleb na sodzie
Tytuł oryginalny: Rosewater and Soda Bread
Data wydania: 3 czerwca 2015
Wydawca: W.A.B.
Seria: Z miotłą
ISBN: 978-83-280-2038-2
Format: 288s. 123×194mm
Cena: 34,99
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

27
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.