Wydany niedawno zbiór opowiadań Kinga to, niczym tradycyjny bazar, prawdziwa kopalnia różności. Odnaleźć tu można utwory nowe i te nieco starsze, zupełnie przeciętne, jak również warte zauważenia „perełki”.  |  | ‹Bazar złych snów›
|
Choć nie wypada zapominać, że prócz typowych powieści grozy Stephen King napisał kilka całkiem niezłych tekstów innego gatunku, trudno jednocześnie zaprzeczyć, iż to właśnie opowieści z dreszczykiem pomogły mu zyskać sławę i przysporzyły sporą rzeszę wiernych fanów. Co ciekawe, sam autor, na wstępie do swej najnowszej książki, wielokrotnie powtarza, że jest ona prezentem dla tych właśnie stałych czytelników. Jeśli dodać do tego bardzo sugestywną okładkę i tytuł oraz dość odważną deklarację twórcy, że najlepsze z zaprezentowanych przez niego utworów „mają kły”, można by liczyć na garść naprawdę smakowitych – a zarazem przerażających – historii. Konfrontacja temu podobnych oczekiwań z rzeczywistością nadchodzi jednak niestety dość szybko i nie jest raczej zbyt przyjemna. O ile z początku można mieć jeszcze nadzieję, że prawdziwe „skarby” Kingowskiego Bazaru pozostają wciąż ukryte, to szybko staje się jasne, że w kolejnej już książce pisarza określanego przez wielu mianem – o ironio – Króla Horroru, nie odnajdziemy zbyt wiele elementów grozy. Przynajmniej nie w klasycznym rozumieniu tego słowa. Większość wątków pojawiających się w zbiorze znajduje się bowiem raczej na granicy realizmu lub nawet ma charakter czysto obyczajowy. Oczywiście nie jest to wada sama w sobie, rozpatrywałabym to raczej w kategorii niespełnionych oczekiwań. Tytułując książkę w ten, a nie inny, sposób oraz dołączając do niej bardzo obiecujący wstęp, należało liczyć się z tym, że rozbudzi się w czytelniku apetyt, który później trudno będzie zaspokoić. Nawiązując do „darowanego” czytelnikom przedgwiazdkowego prezentu – to trochę tak, jakby zapakować do wielkiego, zdobnego pudła z kokardą, paczuszkę cukierków (choćby nie wiadomo jak smacznych). Obok motywu starości, śmierci, moralności, większych i mniejszych życiowych katastrof czy problemów natury psychicznej, pojawia się co prawda opowiadanie o krwiożerczym samochodzie (brzmi znajomo?) i o obdarzonym niezwykłymi właściwościami czytniku e-booków, (o którym za chwilę), a także historia pewnego wyjątkowo „Wrednego dzieciaka” powracającego w najmniej oczekiwanych momentach. Są też zabójcze – dosłownie i w przenośni – „Nekrologi”, a nawet wyobrażenia na temat „Życia po życiu”, ciężko byłoby nazwać je jednak mianem prawdziwych horrorów. Należy mieć świadomość, iż większość utworów zawartych w „Bazarze” , nie jest zupełnie nowa. Fakt ten, w połączeniu z zamieszczonym w zbiorze opowiadaniem zatytułowanym „UR”, które choć samo w sobie całkiem ciekawe, to jednak będące swoistym materiałem promocyjnym firmy Kindle, (przez co lektura przypomina trochę oglądanie audycji z dość nachalnym „lokowaniem produktu”), każe zastanowić się, czy aby niestety nie jest to w pewnym sensie twór typu „z czegoś żyć trzeba, a ludzie i tak to kupią”. Jest mimo to kilka powodów, dla których zdecydowanie warto sięgnąć po tę książkę. Po pierwsze, zostało w niej zawartych kilka naprawdę ciekawych, poruszających tekstów – nawet jeśli nie do końca takich, jakich można by się było spodziewać. Po drugie, swobodny, czasem nieco gawędziarski, styl Kinga niezmiennie sprawia, że kolejne strony czyta się szybko, łatwo i przyjemnie – niemal jednym tchem. Poza tym, niewątpliwą gratką dla wielu czytelników mogą okazać się krótkie, około jedno-dwustronicowe, wprowadzenia do każdego tekstu, naświetlające okoliczności jego powstania lub też źródło inspiracji autora. Zresztą, kiedy już ma się świadomość, że nie należy spodziewać się mroku, nadnaturalnych stworzeń i przerażenia rodem z „Miasteczka Salem”, pozostaje cieszyć się lekturą, już bez odbierających radość czytania, złudnych oczekiwań.
Tytuł: Bazar złych snów Tytuł oryginalny: The Bazaar of Bad Dreams Data wydania: 5 listopada 2015 ISBN: 978-83-8069-174-2 Format: 672s. 142×202mm Cena: 44,– Gatunek: groza / horror Ekstrakt: 70% |