„Złoto Duncana” – dziewiąty tom serii „Durango” autorstwa Yves’a Swolfsa – to dokończenie wątku rozpoczętego w poprzednim albumie. U boku leworękiego rewolwerowca ponownie więc pojawia się piękna Lucy Steelgrave, której głównym celem jest dotarcie do ukrytego przez jej ojca skarbu. Ma jej w tym pomóc tytułowy bohater, choć – jak można się domyślać – chętnych do położenia swoich brudnych łap na ukrytej w ziemi skrzyni jest więcej.  |  | ‹Durango #9: Złoto Duncana›
|
Przypomnijmy pokrótce, co wydarzyło się w poprzedniej części komiksu Yves’a Swolfsa, albumie „ Powód do śmierci”. Durango został wynajęty przez burmistrza Dale City, George’a Steelgrave’a, aby jako ochroniarz wziął udział wraz z nimi i jego piękną, młodą żoną Lucy w wyprawie w Góry Skaliste. Teoretycznie ma ona na celu polowanie na grubego zwierza, choć od samego początku eskapady można mieć co do tego poważne wątpliwości. Leworękiemu rewolwerowcowi podpada zwłaszcza nietypowe zachowanie pani Steelgrave, która najpierw chce zrobić wszystko, aby zniechęcić go do podróży, a kiedy okazuje się to niemożliwe, diametralnie zmienia front i zaczyna go kokietować. Durango, który z niejednego już pieca jadł chleb i nie jednokrotnie znajdował się w śmiertelnych opałach, zdał sobie sprawę, że Lucy bardzo zależy na tym, aby coś ukryć – nie tylko przed nim, ale także przed swoim mężem. Dopiero w końcówce, po wielu dramatycznych wydarzeniach, okazuje się, o co naprawdę chodzi. A zagadka zostaje wyjaśniona już w tytule kolejnego rozdziału opowieści. Lucy, zanim została żoną Steelgrave’a, nosiła nazwisko Duncan. I chociaż jej relacje z ojcem były – mówiąc delikatnie i enigmatycznie – skomplikowane, to ostatecznie jej właśnie tatuś przekazał informacje pozwalające dotrzeć do ukrytego przez niego przed laty skarbu. Kobieta, zdając sobie sprawę, że sama nie podoła zadaniu, prosi o pomoc Durango – ten zaś jej nie odmawia. „Złoto Duncana”, nie licząc dwuplanszowej introdukcji, zaczyna się od dotarcia tej dwójki do Sheridan w stanie Wyoming. Stary Duncan był tu kiedyś szeryfem i to prawdopodobnie właśnie w okolicach tego miasteczka zakopał drogocenności. Problemem pozostaje fakt, że Lucy zna jednak tylko część planu; by stał się on użyteczny, trzeba zdobyć dodatkowe wiadomości, a posiada je tylko jeden człowiek – mieszkający na ranczu w górach niejaki Robertson. Kiedy w końcu pani Steelgrave, oczywiście w towarzystwie swego przystojnego bodyguarda, dociera do niego, okazuje się, że Robertson… spoczywa w grobie. Pytanie czy w to miejsce zabrał także tajemnicę, jaką niegdyś powierzył mu szeryf Sheridan. Ale to nie jedyny kłopot, jaki spada na barki Lucy i Durango. Okazuje się, że tropem skarbu podąża również bezwzględny Ryan, któremu dopiero co podstępem udało się zbiec z aresztu. Skąd o nim w ogóle wie? I co wiązało go z Duncanem? Tego dowiadujemy się z dalszej części komiksu. Pojawienie się Ryana w każdym razie zagęszcza fabułę, ale też spiętrza problemy. Żyjąc przed laty w Sheridan, naraził się on przywódczyni lokalnej bandy, odrażającej i bezlitosnej dla swoich wrogów Lilly Dragon, która z jednej strony pragnie teraz, gdy nadarza się okazja, zemścić się na nim, z drugiej – dowiedziawszy się przypadkiem o celu wizyty pani Steelgrave, przejąć złoto jej ojca. I to już wszystkie najważniejsze dramatis personae, dzięki którym Yves Swolfs po raz kolejny zbudował obfitującą w – czasami bardziej, częściej mniej zaskakujące – zwroty akcji. Wszak gdzie trzech się bije, zawsze jest szansa, że dwóch zawrze, choćby tymczasową, koalicję, aby pozbyć się wspólnego konkurenta. Otwartym pozostaje jedynie kwestia, kto, z kim i dlaczego? Pewne natomiast jest to, że nie zabraknie zdrad, tortur i strzeleckich pojedynków. A jednak, choć belgijski scenarzysta skorzystał w zasadzie z tych samych części składowych westernowej opowieści, co we wszystkich poprzednich tomach (vide „ Psy zdychają zimą”, „ Dni gniewu” czy „ Loneville”), tym razem coś delikatnie zaszwankowało. Zabrakło tego elementu zaskoczenia, który do tej pory sprawiał, że fabuła „Durango” wykraczała poza prosty schemat historii z Dzikiego Zachodu. Zabrakło też odpowiedniego rozmachu, cechującego chociażby cykl albumów z Amosem Rodriguezem w jednej z głównych ról. W „Złocie Duncana”, nawiązując do najklasyczniejszych motywów, Swolfs nie poddał ich najmniejszej korekcie. Choć uczciwie trzeba przyznać, że w porównaniu z poprzednimi częściami wprowadził mimo wszystko dwa nowe elementy: paskudną Lilly Dragon jako główny szwarccharakter oraz leciutko zarysowany wątek miłosny. Po tym ostatnim nie należy jednak, znając tytułowego bohatera, oczekiwać zbyt wiele. Graficznie Belg także niczym nie zaskakuje, ale to akurat wiadomość, która powinna ucieszyć każdego wielbiciela serii. Wszak rysunki to od samego początku niezwykle mocna jej strona. Nie inaczej jest w „Złocie Duncana”, gdzie Swolfs po raz kolejny udowadnia, że jest prawdziwym mistrzem w stosowaniu kreski realistycznej.
Tytuł: Durango #9: Złoto Duncana Data wydania: luty 2016 Cena: 38,00 Gatunek: western Ekstrakt: 70% |