Zmagań Spider-Mana w celu odnalezienia porwanej ciotki ciąg dalszy. Sześćdziesiąty siódmy tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela prezentuje historię „Jadowity”, która jest środkową częścią opowieści ze scenariuszem Marka Millara. Szkoda tylko, że możemy nie doczekać trzeciej i ostatniej.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Marvel Knights Spider-Man: Jadowity” kontynuuje wątki rozpoczęte w 62 odcinku Kolekcji i w gruncie rzeczy niewiele wyjaśnia. Zacznijmy jednak od początku. Jak pamiętamy, ciocia May została porwana przez tajemniczego sprawcę, który zna tajną tożsamość Petera Parkera. Prawdopodobnie przekazał mu ją Green Goblin, ale ten nie chce przyznać, że ma cokolwiek z tym wspólnego. Choć Spider miota się po całym Nowym Jorku, na zamianę napotykając wrogów i przyjaciół, nie może trafić nawet na najmniejszy ślad, który doprowadziłby go do rozwikłania zagadki. Na domiar złego problemy zaczynają się piętrzyć. J. Jonah Jameson, wydawca „Daily Bugle” wyznacza okrągłą sumkę za podanie, kto też skrywa się pod maską Pajęczaka. Pół biedy, kiedy jacyś desperaci podszywają się pod niego, by zgarnąć nagrodę (co niektórym na zdrowie nie wychodzi), gorzej, że zwykli ludzie też zaczynają na niego polować. Tak, jak robi to oddział policji, celowo uwalniając Dr. Octopusa, by ściągnąć Spider-Mana w pułapkę. Wątek ten jest dość ciekawy, aczkolwiek jego zakończenie mocno naciągane. Niemniej wytrąca czytelnika z napięcia, jakie towarzyszyć ma zaginięciu May. Zwłaszcza, że to nie jedyna niespodzianka przygotowana przez Millara. Tą największą jest pojawienie się Venoma. Tym razem w nieco innej funkcji niż zwykle. Ponieważ Eddie Brock dowiedział się, że jest śmiertelnie chory, chce odpokutować za swoje czyny i wystawia symbionta na licytację, by uzyskane w ten sposób środki wrzucić do puszki wolontariuszy WOŚP lub innej fundacji charytatywnej. Jeśli więc z jakiegoś powodu warto sięgnąć po niniejszą pozycję to głównie dla tego epizodu. Szkoda tylko, że doprowadził on do zepsucia mojego ulubionego wroga Pajęczaka. Jak już wiemy z poprzednich odcinków WKKM, symbiont od tej pory zacznie krążyć z rąk do rąk, trafiając np. do Scorpiona i Flasha Thompsona. Niestety okazuje się, że tylko z Brockiem i jego skrzywioną moralnością, robi największe wrażenie. Pod względem graficznym komiks nie zachwyca, choć prezentuje przyzwoitą średnią. Jak już wielokrotnie wspomniałem, nie przepadam za takim nieco karykaturalnym stylem, jaki oferuje Terry Dodson, ale to kwestia gustu. Ostatecznie można się przyzwyczaić. I wszystko byłoby może w porządku, gdyby nie to, że „Jadowity” stanowi środek opowieści, która najprawdopodobniej nie doczeka się zamknięcia, albowiem wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Hachette nie zadba o to, byśmy dowiedzieli się kto porwał ciocię May. Dlatego też, choć sama historia nie jest taka zła, zmuszony jestem zaniżyć jej ocenę, ponieważ w takiej formie na pewno nie zasługuje na wyróżnienie w Kolekcji.
Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #67: Marvel Knights Spider-Man: Jadowity Tytuł oryginalny: Marvel Knights Spider-Man: Venomous Data wydania: 17 czerwca 2015 ISBN: 978-83-2820-308-2 Format: 112s. 170×260mm; oprawa twarda Cena: 39,99 Gatunek: przygodowy, superhero Ekstrakt: 60% |