powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CLVI)
maj 2016

Marvel: Kim u licha jest Kapitan Marvel?
Wayne Boring, Mike Friedrich, Jim Starlin ‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #77: Życie i śmierć Kapitana Marvela. Część 1›
Siedemdziesiąty siódmy tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela odsłania przed polskimi czytelnikami ten fragment uniwersum Domu Pomysłów, o którym wielu nie miało pojęcia. Nie tylko sięga w odległą przeszłość, ale także zajmuje się bohaterem całkiem u nas nieznanym. A wszystko to w opowieści „Życie i śmierć Kapitana Marvela cz. 1”.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Kapitan Marvel był blisko wejścia do panteonu największych sław amerykańskiego komiksu, ale ostatecznie tylko się o niego otarł i nigdy tam nie trafił. Choć jego różne wcielenia czasem przemykają na drugim planie, to jednak nigdy nie dorównał popularnością najbardziej znanym Avengerom. W sumie nie ma się co dziwić, ponieważ przez lata był dość enigmatyczną postacią bez wyraźnie zarysowanych cech charakteru.
Sytuacja zmieniła się, kiedy za serię mu poświęconą zabrał się scenarzysta Jim Starlin, specjalizujący się w space operach. Co prawda już wcześniej powiązano tę postać z kumplem Hulka Rickiem Jonesem, ale to dopiero w 1973 roku nadano jej charakterystyczne cechy dostojnego obrońcy Ziemi, obdarzonego kosmiczną mocą, a nie narwanego wojownika, jakim był na początku. To właśnie o tej przemianie między innymi opowiada niniejszy komiks, który dziś zaliczany jest do ścisłej klasyki.
Przypomnijmy zatem, że zanim Kapitan Marvel został pozytywnym bohaterem, najpierw jego zadaniem było sabotowanie Ziemi. Naprawdę bowiem nazywa się on Mar-Vell i pochodzi z rasy Kree, która upodobała sobie nasz glob i postanowiła go skolonizować. Działalność wywrotowa naszego bohatera miała jej to ułatwić. Szczęśliwie Najwyższa Inteligencja (żyjący komputer kierujący poczynaniami kosmitów) w swej nieomylności nie przewidziała, że z czasem Mar-Vellowi spodoba się u ludzi i zostanie ich obrońcą. W międzyczasie jego postać nierozerwalnie związała się z Rickiem Jonesem. Kiedy jeden z nich istnieje w naszym świecie, drugi musi w tym czasie przebywać w Strefie Negatywnej. Zamieniają się miejscami po zetknięciu noszonych na nadgarstkach Nega-Bransolet.
To jednak tylko część fabuły „Życia i śmierci…”, albowiem jej osią jest zmyślny plan przejęcia Ziemi przez potężnego Tytana, Thanosa. Ta postać to kolejny wielki wkład w uniwersum Marvela Jima Starlina, który okazał się nawet bardziej znaczący od rozwinięcia osobowości Kapitana. Thanos stał się bowiem jednym z najbardziej znanych i trudnych do pokonania złoczyńców w świecie superbohaterów. Jego debiut widzimy w opowieści rozpoczynającej album, a pochodzącej z regularnej serii poświęconej „Iron Manowi”.
We właściwej części komiksu Thanos postanawia zawładnąć Ziemią (a następnie całym wszechświatem) przy pomocy Kosmicznej Kostki (widzieliśmy już ją w „Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz” w WKKM-11 i 14). Aby ją zdobyć, musi najpierw przesłuchać Ricka Jonesa, który wie, gdzie została ukryta. Z tego też powodu konstruuje misterny plan, mający na celu takie zmanipulowanie Kapitana Marvela, by nie był w stanie obronić swojego drugiego wcielenia.
Trzeba przyznać, że scenariusz jest jedną z mocniejszych stron tej pozycji. Przede wszystkim dlatego, że nie skupia się na schemacie, o jakim niedawno mówiliśmy przy okazji recenzji „Iron Man: Upadek i wzlot” (WKKM-75), czyli najpierw bohater dostaje łomot, potem w cudowny sposób się regeneruje i z kolei on pałuje bad guya. Pułapka zastawiona przez Thanosa nosi znamiona intrygującego kryminału, w którym przez długi czas nie bardzo wiadomo, o co chodzi. Dzięki temu to nie bijatyka wysuwa się na pierwszy plan (świadczy o tym sposób, w jaki pokonano Avengers), a rozgrywka między Marvelem a opętanym manią śmierci agresorem nabiera niemal metafizycznego posmaku.
Oczywiście komiks ten nie jest pozbawiony grzechów swojej epoki. Ponownie mamy do czynienia z łopatologicznym wyjaśnianiem działań bohaterów, a co za tym idzie – braniem czytelników za idiotów. Poza tym, pomimo całkiem sprawnej konstrukcji fabularnej, Starlin czasem za bardzo skraca sobie drogę takimi zagrywkami jak wspomniany atak na Avengers. Otóż okazuje się, że najlepszym sposobem na pokonanie Najpotężniejszych Bohaterów Na Ziemi jest zaczajenie się w cieniu i wywabianie ich pojedynczo, by następnie ciosem w tył głowy każdego kolejno ogłuszać.
Należy jednak pochwalić stronę graficzną komiksu, za którą także odpowiada Starlin. Cechuje go bardzo duża szczegółowość, zwłaszcza w kreowaniu kosmicznego tła, co w połączeniu z intensywnymi kolorami stanowi iście wybuchową mieszankę. Zdarza mu się jednak przesadzić i miejscami postacie wyginają się w tak nienaturalny sposób, że zaczynałem się zastanawiać, jak to się dzieje, że nie popękały im kręgosłupy. Również muszę poskarżyć się na wygląd starożytnego Neona, który zupełnie do mnie nie przemawia. Niemniej wszystkie te zarzuty to tylko szczegóły, które nie psują pozytywnego odbioru całości.
Ponieważ mamy do czynienia z pierwszą częścią większej historii, na razie skupiamy się na życiu Kapitana Marvela, a to wydaje się całkiem atrakcyjne i naznaczone cechami indywidualnymi, o które w rozrastającym się świecie Domu Pomysłów zaczęło być coraz trudniej. Jeśli więc szukacie nowego (z punktu widzenia polskiego czytelnika) ciekawego superbohatera, którego przygodami chcielibyście się pasjonować, sięgnijcie koniecznie po niniejszą pozycję, a się nie zawiedziecie.



Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #77: Życie i śmierć Kapitana Marvela. Część 1
Tytuł oryginalny: The Life and Death of Captain Marvel: Part One
Data wydania: 4 listopada 2015
Przekład: Robert P. Lipski
Wydawca: Hachette
ISBN: 978-83-2820-318-1
Format: 176s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena: 39,90
Gatunek: superhero
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

98
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.