Najnowszy album Luxtorpedy "MYWASWYNAS" najlepiej słuchać… na koncercie, kiedy tłum, wraz z Litzą i Hansem, wykrzykuje nośne hasła zawarte w utworach. Taką scenę mam w każdym razie przed oczami, słuchając tego wydawnictwa.  |  | ‹MYWASWYNAS›
|
Luxtorpeda to absolutny fenomen na rodzimej scenie muzycznej. Pomimo kilku ewidentnych przebojów, jak „Autystyczny” czy „Mambałaga”, tak naprawdę zespół nie gra łatwej muzyki. Do tego dochodzą nie zawsze oczywiste teksty, w których autorzy jasno dają do zrozumienia, że reprezentują wrażliwość chrześcijańską. Choć pozbawione są kaznodziejskiej maniery, co jest główną wadą tak zwanego chrześcijańskiego rocka, to jednak daleko im do tradycyjnego, popowego schematu. A kiedy wspomni się jeszcze, że członkowie formacji nie należą do osób specjalnie medialnych, nie lansują się na ściankach, ani nie pojawiają się w przeróżnych programach, wypowiadając się na każdy temat, wydaje się, że są skazani na komercyjną porażkę. Ewentualnie mogą być znani w wąskich kręgach undergroundowych. A jednak tak nie jest. Albumy Luxtorpedy sprzedają się rewelacyjnie, na koncerty ściągają tłumy fanów, a kolejne single doceniane są na antenach rockowych rozgłośni. Na pewno nie inaczej będzie z „MYWASWYNAS”, który to album z bardzo dobrym skutkiem kontynuuje muzyczną drogę wyznaczoną na debiucie. Mamy więc ostre riffy, melodyjne refreny, gęstą pracę sekcji rytmicznej, wydzierającego się Litzę i rapującego z pasją Hansa. Czyli wszystkie elementy, które składają się na styl Luxtorpedy. Można się było tylko się obawiać o kondycję samych muzyków. W końcu to już czwarty album zespołu wydany w przeciągu sześciu lat od jego powstania. W dzisiejszych czasach rzecz niemal unikalna. Z drugiej strony w latach 70. niejednokrotnie wydawano po dwa krążki w jednym roku i nikomu to nie przeszkadzało. Taki Led Zeppelin w tym czasie miał na koncie o jeden longplay więcej i każdy dziś jest uważany za genialny. Z Luxtorpedą oczywiście nie jest tak dobrze, ponieważ poprzednie jej wydawnictwo, o karkołomnym tytule „A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki”, choć zawierało kilka mocnych pozycji, to jednak jako całość zdradzało syndrom zmęczenia materiału. Przynajmniej w porównaniu ze świetnymi poprzednikami. „MYWASWYNAS” na szczęście dowodzi, że Litza z kolegami nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. A właśnie, skoro już przy ty jesteśmy, to mam wrażenie, że wyraz „słowo” jest kluczem do zrozumienia tego krążka. Choć muzycznie zdarzają się delikatne wyskoki, jak ładna, nieprzesterowana zagrywka gitarowa w „Silnalina”, lekko funkowy rytm w „Siódme”, podorientalizowany „Mazanic” czy wreszcie chóralne wykonanie a capella „MYWASWYNAS” (w nagraniu wzięli udział członkowie oficjalnego fanklubu zespołu), to jednak zdecydowana większość nastawiona jest na ostrą jazdę do przodu. Dlatego też wydaje mi się, że panowie wolą skupić się na tekstach niż na muzycznych fajerwerkach. A że mają do przekazania sporo, czasem natłok słów zdaje się przytłaczać słuchacza i szczerze mówiąc, mniej więcej od połowy płyty zaczyna to być męczące, zwłaszcza że kończą się przeboje. Najlepszym tego przykładem jest najdłuższy utwór na płycie, „Dziury po ospie”. Jedyne, co zostaje w głównie po jego wysłuchaniu, to melodyjne gitarowe solo na końcu. Na szczęście jest też całkiem sporo momentów nadrabiających te słabsze kawałki. Już otwierający krążek „Pozdrawiamy!” to konkretny, riffowy cios ze świetnym tekstem i refrenem w sam raz do skandowania wraz z zespołem w czasie koncertu. Takich rzeczy jest więcej, że wymienię tylko „Silnalina”, Księgowy”, utwór tytułowy i oczywiście „Jak husaria”, która na pewno stanie się takim samym pewniakiem w czasie występów, jak „Hymn” z drugiej płyty (aż ciarki przechodzą na myśl, jak to zabrzmi na takim Przystanku Woodstock – czekam na ewentualne DVD). „MYWASWYNAS” niewiele zmienia w twórczości Luxtorpedy (może tylko produkcja jest bardziej czytelna niż ostatnio), ale przecież nie o żadną rewolucję tu chodzi, tylko o porcję dobrej muzyki, okraszonej mądrymi, niebanalnymi tekstami. I choć trafiają się na niej momenty mniej przekonujące, to jednak całościowo nie burzą dobrego wrażenia. I jeszcze raz powtórzę – o jakości tego materiału przekonamy się, gdy zagrają ten materiał na żywo. A że zbliża się lato i czas festiwali, będzie można osobiście się o tym przekonać.
Tytuł: MYWASWYNAS Data wydania: 1 kwietnia 2016 Nośnik: CD Gatunek: metal, rock Utwory CD1 1) Pozdrawiamy 2) Zerwali sieć 3) Jak husaria 4) Księgowy 5) Silnalina 6) MYWASWYNAS 7) Siódme 8) Mazanic 9) Iglo 10) Dziury po ospie 11) Imago Ekstrakt: 70% |