powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CLVIII)
lipiec-sierpień 2016

Tu miejsce na labirynt…: Potrafię jeszcze ostrzej!
Hedvig Mollestad Trio ‹Black Stabat Mater›
Kolejne płyty tria Hedvig Mollestad nie szokują długością. Ba! można odnieść wrażenie, że są coraz krótsze. Ta najnowsza, zatytułowana prowokacyjnie „Black Stabat Mater”, trwa jedynie trzydzieści trzy minuty (z lekką nawiązką). Ale przecież, o czym parokrotnie już wspominaliśmy, liczy się jakość, a w tym przypadku można być pewnym, że norweska formacja słuchaczy nie zawiedzie.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Mimo wszystko jednak trochę zaskakującym może wydawać się fakt, że po ponad dwóch latach oczekiwania – tyle bowiem czasu minęło od wydania poprzedniego albumu tria, czyli „Enfant Terrible” – zespół stać było na ofiarowanie swoim wielbicielom jedynie trzydziestu paru minut premierowej muzyki. Pewnym usprawiedliwieniem może być chyba tylko to, że równocześnie ze studyjnym „Black Stabat Mater” światło dzienne ujrzał koncertowy „Evil in Oslo”. W ogólnym rozrachunku fani nie mają więc co narzekać i obrażać się. Grupa – przypomnijmy – działa od 2010 roku w tym samym składzie: oprócz liderki, grającej na gitarze elektrycznej Hedvig Mollestad Thomassen (wcześniej udzielającej się w takich formacjach, jak The Cumshots, Friensemblet, Vom czy El Doom & The Born Electric oraz wciąż współpracującej z Trondheim Jazz Orchestra), tworzą ją jeszcze (kontra)basistka Ellen Brekken (związana również z jazzowo-folkowym triem Maar) oraz bębniarz Ivar Loe Bjørnstad (którego można usłyszeć na albumach zespołu Cakewalk).
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Black Stabat Mater” to ich czwarta wspólna produkcja; wcześniej nagrali i opublikowali (za każdym razem korzystając z pośrednictwa liczącej się na rynku skandynawskim wytwórni Rune Grammofon z Oslo): „Shoot!” (2011), „All of Them Witches” (2013) oraz wspomniany już „Enfant Terrible” (2014). Najnowszy materiał został zarejestrowany w studiu, ale na tak zwaną „setkę”, czyli – jeśli wierzyć muzykom – bez żadnych dogrywek (choć raczej nie ma wątpliwości, że pewne efekty dźwiękowe dodano później). W tym celu Hedvig, Ellen i Ivar wybrali się do małej, ale urokliwie położonej wśród fiordów na wybrzeżu Morza Północnego, miejscowości Sjøvegen w gminie Giske. Praca, jak można się domyślać, nie zajęła im wiele czasu; dłużej pewnie trwała postprodukcja. Album (w wersjach kompaktowej i winylowej) ukazał się na początku czerwca, ale tylko w rodzimej Norwegii; wielbiciele tria z innych krajów mogli się zaopatrzyć w to wydawnictwo dopiero od końca miesiąca.
Najnowszy album Norwegów wypełnia pięć kompozycji, przy czym dwie pierwsze – „Approaching” oraz „On Arrival” – zostały połączone w jedno. Co jeszcze je wyróżnia? Że są najmocniejszymi, jeśli chodzi o potęgę brzmienia, punktami repertuaru „Black Stabat Mater”. Pierwszy z utworów to prawdziwa rockowo-metalowa feeria, podkreślona rozpędzoną sekcją rytmiczną oraz gitarowymi improwizacjami liderki tria, która równie chętnie sięga po inspiracje jazzem, jak psychodelią (kłania się Jimi Hendrix) i bluesem. Mniej więcej w połowie następuje w miarę płynne przejście do utworu numer dwa. Po chwili zmiana jest już dużo bardziej słyszalna. Norwegowie – a w zasadzie dwie Norweżki i Norweg – nadal improwizują na całego, ale tym razem więcej jest w ich muzyce wpływów doom metalu, dochodzą też pogłosy i noise’owe zgrzyty, których nie powstydziłaby się amerykańska koleżanka Hedvig po fachu, Mary Halvorson.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Po „On Arrival” trio nieco zwalnia tempo. „In the Court of the Trolls”, mimo tego co sugeruje tytuł, niewiele ma wspólnego z dokonaniami King Crimson, chociaż w warstwie rytmicznej wciąż mamy do czynienia z formacją o proweniencji jazzrockowej. Istotniejsze jednak jest to, czym zajmuje się w tym czasie pani Mollestad. A Hedvig zwyczajnie gra swoje, rozciągając, ile tylko się da, swoją solówkę. Szkoda jedynie, że jest ona tak mało zróżnicowana, w efekcie bowiem mniej więcej w połowie ten ponad ośmiominutowy numer zaczyna nużyć. Bez fajerwerków obywa się także „-40”, które przybrało postać… ballady. Gdyby gitarzystka zagrała tutaj „bez prądu”, mielibyśmy do czynienia niemal z harcerską przygrywką. Jakkolwiek trudno się tą kompozycją zachwycić, to jednak po ponad dwudziestu minutach nieustannego „łojenia”, przynosi ona odrobinę odpoczynku. A ten ważny jest o tyle, że na finał trio postanowiło ponownie podkręcić tempo i udać się w wycieczkę do świata doom metalu. „Somebody Else Should Be on That Bus” otwiera pochód basu (to jedyny taki moment, kiedy Ellen Brekken zostaje wypuszczona na plan pierwszy), po minucie dołączają do niego kolejne instrumenty i wtedy zaczyna się naprawdę mocna jazda.
Na tle wcześniejszych produkcji Hedvig Mollestad Trio „Black Stabat Mater”, co w pewnym sensie zapowiada już tytuł (jednoznacznie nawiązujący do spuścizny Black Sabbath), to krok w stronę ostrzejszego grania. Nie musi to wcale oznaczać, że norweska formacja ma zamiar wpisać się już na stałe w historię tego gatunku; to raczej mała odskocznia i jednocześnie chęć wzbogacenia wizerunku zespołu. Zapewne także spełnienie marzeń liderki, która przed laty miała – i, jak słychać, wcale nie przeszło jej to – ciągotki do sprawdzania się także w tej dziedzinie.
Skład:
Hedvig Mollestad Thomassen – gitara elektryczna
Ellen Brekken – gitara basowa
Ivar Loe Bjørnstad – perkusja



Tytuł: Black Stabat Mater
Wykonawca / Kompozytor: Hedvig Mollestad Trio
Data wydania: 3 czerwca 2016
Nośnik: CD
Czas trwania: 33:26
Gatunek: jazz, metal, rock
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) Approaching / On Arrival: 14:16
2) In the Court of the Trolls: 08:27
3) -40: 06:17
4) Somebody Else Should Be on That Bus: 04:26
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

111
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.