powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CLIX)
wrzesień 2016

Non omnis moriar: Bootleg na miarę naszych czasów
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj – po raz drugi – międzynarodowy projekt Niemca Volkera Kriegela, tym razem w wersji koncertowej.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na początku lat 70. XX wieku gitarzysta Volker Kriegel rozpoczął swą chwalebną podróż ku Wieczności. Oczywiście w znaczenie symbolicznym i artystycznym. To właśnie wtedy zaczęły ukazywać się płyty, dzięki którym z czasem zapracował na miano „ojca niemieckiego fusion”. Zaczęło się od „Spectrum” (1971), później był album „Inside: Missing Link” (1972), a po kolejnym roku – „Lift!”, w powstaniu którego udział wzięli między innymi muzycy takiego formatu, jak niemiecki (kontra)basista Eberhard Weber, polski skrzypek Zbigniew Seifert oraz angielski perkusista John Marshall (znany głównie z Soft Machine). Sesja nagraniowa odbyła się w pierwszej połowie marca 1973 roku, ale grupa – zanim weszła do studia we Frankfurcie nad Menem – odbywała próby już co najmniej od kilku tygodni. Sporadycznie grywała także koncerty, podczas których ćwiczyła zwłaszcza nowy materiał. Jeden z takich występów odbył się 26 stycznia w studiu rozgłośni radiowej NDR (Norddeutscher Rundfunk) w ramach – nadawanego od 1958 roku – programu „NDR Jazzworkshop”. Został oczywiście wyemitowany, ale na płycie nigdy go nie wydano. Przynajmniej oficjalnie.
Czterdzieści lat później ktoś bowiem zdecydował się upublicznić tamte nagrania w formie bootlegu. Zebrany materiał został zmontowany z różnych źródeł, ale to wciąż jest ten sam występ. Zaskakująco dobra jest jakość wydawnictwa, porównywalna z tak popularnymi dzisiaj „oficjalnymi bootlegami”, które ukazują się za zgodą artystów. Koncert, który miał miejsce w radiowym studio w Hamburgu (gdzie znajdowała się główna siedziba Norddeutscher Rundfunk) – odbył się półtora miesiąca przed nagraniem „Lift!”, nie dziwi więc, że w jego programie znalazło się aż pięć (z ośmiu) kompozycji, które znalazły się później na przygotowywanej właśnie płycie. Podobny, ale nie identyczny, był też skład. W obu przypadkach Kriegel skorzystał z usług Webera, Seiferta oraz dwóch przybyszów zza kanału La Manche: saksofonisty i flecisty Stana Sulzmana i klawiszowca Johna Taylora. Obowiązki perkusisty pełnił jednak Joe Nay (zamiast Marshalla), na perkusjonaliach grał Peter Giger (a nie Holender Cees See), na wiolonczeli natomiast Peter Warren (zamiast, co oczywiste, zajętego wówczas basem Webera).
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Trudno dzisiaj orzec, czy na krążku zatytułowanym „NDR Jazz Workshop, Hamburg, January 26, 1973” znalazł się cały radiowy występ, ale nie zmienia to faktu, że i tak jest to ponad godzina porywającej muzyki. Dla nas tym bardziej istotna, że w jej powstaniu wydatny udział miał wyrastający już wówczas na wielką gwiazdę europejskiego (a niebawem i światowego) jazzu polski skrzypek. Płytę otwiera kompozycja tytułowa z wydanego kilka miesięcy wcześniej albumu Kriegela – „Missing Link”. Wejście jest bardzo mocne, rockowe – rozpędzonej perkusji Naya towarzyszą gitara lidera oraz skrzypce Seiferta; kilkadziesiąt sekund później dołączają pozostali soliści – Sulzman ze swoim saksofonem, grający na fortepianie elektrycznym Taylor, wreszcie wiolonczelista. Niespełna półtorej minuty wystarczy, aby zaprezentował nam się cały zespół. Po ten introdukcji muzycy wskakują już na właściwe tory, a sygnał do zmiany daje Kriegel, serwując porywającą solówkę na gitarze. Jeśli ktoś miałby wątpliwości, czy artysta z Darmstadt zasługiwał na honorowe miano, które mu nadano („ojca niemieckiego fusion”), ten fragment jest w stanie rozwiać wszystkie wątpliwości.
Ale „Missing Link” to nie tylko popis Volkera – on jedynie wyznacza szlak, którym podążają za nim następni muzycy. Po solówce gitarowej szanse wykazania się otrzymują bowiem – kolejno – saksofonista, klawiszowiec i bębniarz; w końcu po ponad siedmiu minutach płomiennych improwizacji zespół zatacza wielkie koło, by wszystko mógł podsumować Kriegel (do spółki z Seifertem). Drugi w kolejności utwór „Three or Two in One” (znany z „Lift!”) zaczyna się bardzo spokojnie, klimatycznie i jazzrockowo, chociaż z czasem nabiera mocy. Muzycy postarali się tu jednak o zaskakujące kontrasty – po czadowej partii skrzypiec następuje nostalgiczna solówka Sulzmana, którego umiejętnie wspierają przede wszystkim Weber i Taylor. I tak jest już do samego końca. „Hoe Up and Down” to z kolei miniatura, charakterystyczny przerywnik, będący duetem Kriegela (tym razem sięgającego po gitarę akustyczną) i Seiferta, po którym zespół prezentuje kolejny numer z „Lift!” – „Between the Seasons”. Raz jeszcze mamy do czynienia z wyciszonym, subtelnym jazz-rockiem, znaczonym zapadającym w pamięć motywem na skrzypcach oraz wpisującą się w narrację narzuconą przez Polaka partią fletu Sulzmana.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Po ponad dziesięciu minutach – licząc razem „Hoe Up and Down” i „Between the Seasons” – stonowanych brzmień, w „Lastic Plemon” (z albumu „Inside: Missing Link”) grupa przypomina o swym rockowym obliczu. Ozdobą tego utworu jest zaś kolejna wirtuozerska solówka lidera formacji (choć daje on pograć także Zbigniewowi i Stanowi). Ciekawie ewoluuje natomiast „Blue Titmouse”, które w wersji studyjnej – na „Lift!” – trwa niespełna cztery minuty, tutaj zaś – prawie dziesięć. Świadczy to oczywiście o tym, że kompozycja ta została wzbogacona wieloma improwizacjami, po raz kolejny dającymi pojęcie o nieograniczonych wręcz możliwościach tego składu. „Fourty Colours” (autorstwa Eberharda Webera) to z kolei bardziej dopracowana wersja „Hoe Up and Down” – nostalgiczny duet gitary akustycznej i skrzypiec wsparty perkusjonaliami Petera Gigera. Płytę – ale czy jednocześnie cały występ? – zamyka rozciągnięta do ponad szesnastu minut wersja „A Piece with a Chord from a Yorkshire Terrier” (na „Lift!” trwa zaledwie sześć), z bardzo długimi solówkami gitary i saksofonu, które w końcówce zostają wyparte przez kontrabas, wiolonczelę i skrzypce. Ponownie mamy więc przegląd pełnego instrumentarium grupy.
Żałować można jedynie, że ten skład zespołu Volkera Kriegela nie utrzymał się dłużej. Że na następnej płycie – „Mild Maniac” (1974) – u boku genialnego gitarzysty pozostali z niego już tylko Weber, Giger i Nay. Pozostali, a więc największe gwiazdy – Seifert, Sulzman i Marshall – powędrowali swoimi ścieżkami. Szczęście jednak, że dane im było spotkać się choć na te kilka tygodni, po których pamiątką pozostała płyta „Lift!” oraz archiwalne nagrania zarejestrowane dla radia.
Skład:
Volker Kriegel – gitara elektryczna, gitara akustyczna
Zbigniew Seifert – skrzypce elektryczne
Eberhard Weber – kontrabas, gitara basowa
Stan Sulzman – saksofon sopranowy, flet
John Taylor – fortepian elektryczny
Peter Warren – wiolonczela
Peter Giger – instrumenty perkusyjne
Joe Nay – perkusja



Tytuł: NDR Jazz Workshop, Hamburg, January 26, 1973
Wykonawca / Kompozytor: Volker Kriegel
Data wydania: 2013
Nośnik: CD
Czas trwania: 66:38
Gatunek: jazz, koncert, rock
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
CD1
1) Missing Link: 10:29
2) Three or Two in One: 10:59
3) Hoe Up and Down: 02:02
4) Between the Seasons: 08:37
5) Lastic Plemon: 03:41
6) Blue Titmouse: 09:53
7) Fourty Colours: 04:24
8) A Piece with a Chord from a Yorkshire Terrier: 16:32
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

111
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.