powrót; do indeksunastwpna strona

nr 8 (CLX)
październik 2016

Uszy do góry!
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Paneliści tradycyjnie narzekali na zapchany rynek, małe czytelnictwo w porównaniu z krajami ościennymi.
Michał i Piotr Cholewowie w prelekcji „Podobno genialny” pokrótce omówili postaci filmowe oraz książkowe, które są przedstawiane jako wspaniali stratedzy.
1) Typy pozornej kompetencji: albo mają zwyczajne szczęście (Aragorn, Ender), albo są otoczeni głupkami (Honor Harrington). W bitwie pod Morannonem Aragorn postawił wszystko na kompletnie bezsensowną szalę: nie wiedział, czy hobbici żyją, a jeżeli tak, to gdzie się znajdują, zaś rzucił całe swoje mikre siły (jak skomentował Misiek: „No i Sauron ma lotnictwo, a on nie”) do odciągnięcia armii wroga. Bardzo ryzykowny plan, ale… Sauron istotnie poświęcił całą swoją uwagę bitwie!

PWC: Ujawniamy, że mamy dziedzica, bo na jakiegoś Zenka Sauron by nie wysłał armii. A na potomka Isildura – tak. Ma złe wspomnienia.

Misiek pokazuje kadr z filmu: krąg wojsk Aragorna otoczony morzem orków, z podpisem: armie Zachodu podczas manewrów opóźniających.

2) Geniusz koronkowy: snuje tak zawiłe i przekombinowane plany, że albo się w nich pogubi, albo jakiś szczegół nawali po drodze. Przykładami mogą być Keyser Soze, Lex Luthor albo dawniejsi przeciwnicy Bonda.
3) Fachman poprzez relacje osób trzecich.

MISIEK: Szturmowcy są ponoć bardzo kompetentni – i w sumie są, aż do momentu, kiedy zabijają ich misie.

Tarkin zakłada, że Leia poleci prosto do bazy, posyła za nią symboliczny pościg (po którym zresztą poznała, że pozwolono im uciec… i mimo to poleciała prosto do bazy), nie zniszczył Yavina – co by rozwaliło orbitę jego księżyca – zamiast czekać, aż baza będzie w polu rażenia? Zresztą Yavin był ponoć gazowym gigantem, mogli strzelać na durch…
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Prelekcję pod prowokacyjnym tytułem „Dlaczego Mroczne widmo jest najlepszą częścią sagi” Michał Wolski zaczął od rysu historycznego: Epizod I powstał 16 lat po „Powrocie Jedi”, 2 lata po wersji specjalnej i 7 lat po upadku ZSRR (tu policzył chyba początek produkcji). Na slajdzie pokazał rysunek „hero’s journey” i objaśniał poszczególne etapy. Schemat ten pasuje do „Nowej nadziei”, ale po części też do klasycznej trylogii jako całości.
Porównywał sytuację Lucasa z 1975 roku i z 1999 roku: zimna wojna || korporacjoniam, buddyzm || metodyzm; ograniczenia techniczne || wielkie zaplecze techniczne; kooperacja || dzieło autorskie. W klasycznej trylogii byli mędrcy i mistyka, w nowej – instytucja i (pseudo)biologia. Różnic było więcej, ale nie będę tu wypisywać wszystkich, żeby nie zanudzić czytelników; poza tym może Michał powtórzy tę prelekcję na innym konwencie?

MICHAŁ: Trochę trzeba myśleć o Lucasie jako o twórcy niezrozumianym. Nikt nie rozumie, o co mu chodziło w Nowej Trylogii.

Na panelu o kryzysie w polskiej fantasy padło stwierdzenie, że obecnie trudno jest u nas zadebiutować w tym nurcie. Po pierwszych sukcesach Sapkowskiego nastąpił wysyp tekstów, ale była to „stracona dekada” – wszyscy nowi starali się pisać jak on. In plus: zaczęły powstawać wydawnictwa mające nadzieję na nowego Sapka. Całkiem niedawno sukces Dukaja otworzył pisarzom drzwi do wydawnictw mainsteramowych: media opiniotwórcze doceniły „Lód”, a obecnie traktują fantastykę jako nurt, z którego mogą wyrosnąć dobrzy pisarze (Orbitowski, Szostak, Małecki, na pohybel zdrajcom!)
Z powodu wysokiej frekwencji nie udało mi się dostać na prelekcje o kobietach w fantastyce ani o tłumaczeniach komiksów, więc poszłam na główny plac. Ludzi było multum, nawet japońska wycieczka się trafiła. Z przebrań najbardziej pomysłowa była Buka z Doliny Muminków oraz dziewczyna przebrana za szkielet jaszczura: czaszka, czarny strój z kościanymi łapami naszytymi na ręce, do tego ogon z kręgów zrobionych chyba ze styropianu. Za to steampunkowców było niewielu w tym roku, ciekawe, dlaczego?
Nieco bez przekonania poszłam na prelekcję Staszka Mąderka o kręceniu lokacji do gier komputerowych. Rany, w porównaniu z jego spotkaniami sprzed paru lat to po prostu nie ten sam człowiek! Mówi normalnie, żadnego piania, skakania i wrzasków, o kobietach wyraża się uprzejmie, jakąś metamorfozę chyba przeszedł.

STASZEK: Czy są na sali osoby poniżej 18 lat?
KTOŚ: Mentalnie?
STASZEK: Mentalnie nie pytam, bo byłby las rąk. Sam bym pierwszy podniósł.

Zwrócił uwagę na fakt, że piętnastolatka (w Polsce) może legalnie uprawiać seks, ale nie może oglądać zdjęć samej siebie uprawiającej seks.
KTOŚ: A wiesz, gdzie seks jest dozwolony od 12 roku życia?
STASZEK: Tajlandia?
KTOŚ INNY: Watykan. 1)
STASZEK (udaje, że wychodzi): Nara!

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Opowiedział długą i smaczną anegdotę o dziewczynie, która chciała zostać modelką porno i poprosiła o zrobienie filmiku do portfolio, a potem próbowała Staszka szantażować. W ogóle modelki z agencji, które zatrudniał w kręconych przez siebie teledyskach do hip-hopu i tym podobnych rzeczach, miały w większości narzeczonych z gangów, i niejedna przyszła pobita za jakąś bardziej „macaną” scenę.
Po dwudziestu minutach przeszedł do tematu właściwego, czyli robienia w mieście Prypeć zdjęć do gry komputerowej. W czarnobylskiej elektrowni ponoć nadal pracuje około tysiąca osób (nie wierzę, że aż tyle), ponieważ konstruują nowy sarkofag, który będzie nasunięty na niszczejący obecny. Pokazywał zdjęcie sarkofagu, ale robione z daleka. Część ludzi już jakiś czas temu wróciła do okolicznych wsi i żyją sobie z gospodarstw, tacy mocno już starsi. Mąderek ich spotkał, pokazał zdjęcia, które skomentowano: „Ooo, Wędrowycz jak żywy!”

KTOŚ: A są tam mutanty?
STASZEK: Są. Słyszałem o jaskółkach, które się rodzą z białymi kołnierzykami zamiast z żółtymi.

Funkcjonują oficjalne biura turystyczne do wycieczek po zonie, grupy jeżdżą autobusami typu ogórek, a przewodnicy nabierają turystów, że „nie zbliżajcie się do tej dziury, tam już wpadło parę osób i nie udało się ich wyciągnąć”. Fakt, że teren jest niebezpieczny: niszczejące budynki stopniowo się walą, żelazne elementy rdzewieją i trzeba bardzo uważać. Sprzedawane są koszulki i inne pamiątki, ale podobno jakiemuś turyście było mało, wyciągnął z piwnicy szpitala silnie napromieniowany kombinezon i dopiero na granicy go z nim złapali (nie wierzę).
Staszek ciekawie mówił o programie do robienia trójwymiarowych siatek do projektowania lokalizacji: służy do tego specjalny okrąg skonstruowany z małych kamerek, który robi zdjęcia sferyczne – pokazane na płaskim ekranie wyglądały dość… specyficznie.

KTOŚ: Kiedy robiłeś te zdjęcia?
YOLA: Niewłaściwa rozdzielczość pytania.
(chodziło o porę roku – na zdjęciach wyglądało to na listopad, ale to był marzec czy początek kwietnia).

STASZEK (o jakimś materiale, co do którego nie był pewien, czy firma pozwoliłaby mu go pokazać): Nie wiem, czy mogę wam to pokazać…
KTOŚ: Puść, a my zamkniemy oczy.

STASZEK: Gdybyś w mojej obecności uderzył kobietę… która tego nie chce, bo wiem, że niektóre lubią…
DZIEWCZYNA Z WIDOWNI: Ale to raczej nie w twojej obecności.
STASZEK: a) zaintrygowałaś mnie, b) pogadamy po prelekcji…
[śmiech]
STASZEK: …to następnym widokiem, jaki zobaczysz, będą twoje ręce w gipsie na tle szpitalnego sufitu.
ORKU: Nawet grożąc komuś operujesz ujęciami!

Pokazał reklamę Cinema Magazyn, którą zrobił, bardzo mi się podobała. Opowiedział, jak do jakiegoś klipu wypożyczył – oficjalnie i za pokwitowaniem – wózek z supermarketu, a że studio było niedaleko, po zdjęciach odprowadzał ten wózek ulicą i zaczepiła go policja. STASZEK: „A co pan robi z tym wózkiem?” „Film kręcę.” [sala wybucha śmiechem] I taka właśnie była reakcja.

Koniec spotkania:
STASZEK (zgarnia ze stołu butelkę mineralnej): Wodę zabieram, bo Sapkowski swoją zostawił i ktoś wziął, na allegro chce sprzedać.

Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Prelekcję o filmie „Labirynt fauna” prowadziła niezwykle ekstatyczna kobieta, chyba nie do końca związana z fantastyką, skoro emocjonowała się tym, że „to nie są światy równoległe” i „kamera pokazuje rzeczy, których nie widzi dziewczynka”, na przykład lecącego patyczaka, który wyszedł z ust rzeźby (narracja o charakterze obiektywnym). Opozycja góra – dół zaburzona, bo zło jest na powierzchni ziemi, a idealne królestwo pod nią. Też się tym ekscytowała, chyba nigdy nie słyszała o wierzeniach islandzkich. Przedstawiła swoją interpretację głównych postaci: Ofelia (dziewczynka) – Kopciuszek, kapitan Vidal – zła macocha, Mercedes (kucharka) – dobra wróżka. Labirynt, jej zdaniem, istnieje na różnych poziomach: konstrukcja z kamienia, metafora życia, drogi rodne kobiety (no, z tym to pojechała…) Akcja dzieje się w 1944 roku, gdyż wtedy nastąpiła próba wywołania powstania przeciwko generałowi Franco.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

116
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.