powrót; do indeksunastwpna strona

nr 8 (CLX)
październik 2016

Marvel: Zacznijmy wszystko od nowa
Paolo M Rivera, Mark Waid ‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #99: Daredevil: Wściekłość i Wrzask›
Dziewięćdziesiąty dziewiąty tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela ponownie należy do Śmiałka. Tym razem jednak klimat jego przygód różni się od tego, co widzieliśmy do tej pory. Przede wszystkim „Daredevil: Wściekłość i wrzask” nie ogranicza się jedynie do wszelakich odcieni szarości, pokazując, że w tych opowieściach jest również miejsce na jaśniejsze tonacje.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Przyznam, że kiedy zobaczyłem osobę scenarzysty odpowiadającego za niniejszą pozycję, ogarnęła mnie lekka trwoga. Mark Waid, bo o nim mowa, odpowiada bowiem za skrypty do najsłabszych pozycji, jakie ukazały się na łamach WKKM, czyli Fantastyczna Czwórka: Niepojęte” (tom 37) i „Fantastyczna Czwórka: Uzasadniona interwencja” (tom 41). O tyle, o ile Pierwszej Rodziny Marvela nie darzę głębszym sentymentem (ma to zapewne związek z tym, że TM-Semic prawie całkiem ją zignorowało w swojej ofercie), o tyle Daredevila byłoby mi szkoda. Uwielbiam interpretację jego przygód w wykonaniu Franka Millera (zarówno jako rysownika, jak i scenarzysty), więc zapowiedź, że „Wściekłość i wrzask” ma być pozycją pogodniejszą, pozbawioną charakterystycznego klimatu noir, mocno mnie zniechęciła.
Dlatego też jestem w ciężkim szoku, że mimo wszystko się udało. Waid wprowadził Śmiałka na nowe obszary, zrywając z postmillerowskimi tradycjami, ale nie popadł w podobny infantylizm, co przy okazji Fantastic Four. Może miejscami nieco zaszalał, bo jednak Daredevil całujący uratowaną właśnie pannę młodą to nie jest coś, do czego przywykliśmy (to bardziej w klimatach Punishera, kiedy wcielał się w postać cynicznego Johnny′ego Towera w „War Zone”). Niemniej całościowo wypadło to bardzo dobrze. Po tym, jak nasz bohater osiągnął dno mroku w „Krainie cieni” (WKKM-69), dalsze jego pogrążanie nie miało sensu. Należało zdecydowanie przewietrzyć jego przygody.
Waid postawił więc na wyparcie. Matt Murdock wrócił do swojego dawnego życia, łącząc pracę adwokata i hobby w postaci samotnego mściciela walczącego ze złem. Wydaje się, że niedawne tragedie, jakie wstrząsały jego życiem, się nie wydarzyły. W każdym razie to on tak myśli, bo echa jego czynów wciąż odbijają mu się czkawką. Po pierwsze, nie może przekonać opinii publicznej, że Murdock i Człowiek Nieznający Strachu to dwie różne osoby, co znacznie utrudnia mu pracę w sądzie. Po drugie, wciąż musi przekonywać innych bohaterów, z którymi kiedyś się przyjaźnił, że jego intencje są słuszne i stoją po tej samej stronie barykady, czego dowodem jest starcie z Kapitanem Ameryką.
Bardzo cieszę się też z tego, że nareszcie ktoś zauważył, że Daredevil to nie tylko gość w masce, ale także jego cywilne alter ego. Cały czas mówi się, że jest wybitnym prawnikiem, ale w sumie w komiksach tego za bardzo widać nie było. Jeśli już pokazywano jego problemy bez maski, najczęściej dotyczyły jego młodości i tragedii związanej z morderstwem ojca i odnajdywaniem się z nowymi mocami po wypadku, w efekcie którego stracił wzrok. Mark Waid nieco naprawił to niedopatrzenie, wprowadzając nie tylko wątki stricte prawnicze, ale także wkładając Daredevilowi w usta przemowy, jakimi urzekłby niejedną ławę przysięgłych.
Pochwalić należy także rysunki. Choć nie przepadam za minimalistycznym stylem preferowanym przez Paola M. Riverę ani Marcosa Martina, to jednak obaj mają swoje momenty. Ten pierwszy na pewno powinien otrzymać brawa za nowe podejście do wizualizacji zmysłu radaru Śmiałka (świetnym kadrem jest ten, kiedy zostaje on zagłuszony przy pomocy rozsypanych tysiąca konfetti). Martin natomiast zabłysnął dwustronicowym kolażem przedstawiającym przejście Matta i Foggy′ego przez skrzyżowanie, gdzie w ramki zaznaczono elementy, które szczególnie zwróciły uwagę radarowego zmysłu, jak przelot ptaka, rozmowa telefoniczna, kebab czy poruszające się na wietrze włosy pewnej blond rowerzystki, używającej szamponu z wyciągiem herbaty. Świetnie również wypadła okładka czwartego zeszytu, gdzie widzimy Daredevila latającego między wieżowcami… Przynajmniej takie można odnieść wrażenie na pierwszy rzut oka, bo gdy się przyjrzeć, okazuje się, że to nie budynki, a wymierzone w górę lufy karabinów.
„Wściekłość i wrzask” (swoją drogą trochę to idiotyczny tytuł, bo absolutnie nie oddaje atmosfery komiksu) nie jest w żadnym razie pozycją genialną. A jednak ma w sobie sporo uroku i po zakończeniu jej lektury ma się ochotę ponownie przekartkować album. Z tego też powodu zasługuje na podwyższenie oceny, jaka na chłodno by mu przysługiwała.



Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #99: Daredevil: Wściekłość i Wrzask
Tytuł oryginalny: Daredevil: Sound and Fury
Scenariusz: Mark Waid
Data wydania: 7 września 2016
Przekład: Robert P. Lipski
Wydawca: Hachette
ISBN: 978-83-2820-340-2
Format: 152s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena: 39,99
Gatunek: superhero
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

82
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.