powrót; do indeksunastwpna strona

nr 9 (CLXI)
listopad 2016

Non omnis moriar: Czy Marcel Duchamp polubiłby free jazz?
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj austriacko-niemiecko-polski kwartet Free Sound Hansa Kollera.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹For Marcel Duchamp›
‹For Marcel Duchamp›
Kto w latach 70. ubiegłego wieku chciał robić karierę muzyczną w Europie, miał do wyboru dwa państwa działające na artystów rockowych i jazzowych jak magnes – Anglię i Republikę Federalną Niemiec. Powstały tam nadzwyczaj silne sceny, płyt wychodziło mnóstwo, a popyt był tak wielki, że nawet średniej jakości towar brany był z pocałowaniem ręki. W rubryce „Non Omnis Moriar” przypominamy jednak tylko tych wykonawców, którzy zapracowali na miano wybitnych. A jednym z nich był austriacki saksofonista Hans Koller (rocznik 1921), który w latach 50. opuścił swoją ojczyznę, aby spróbować szczęścia w sąsiednim kraju. Początkowo poświęcił się graniu jazzu tradycyjnego, z czasem jego zainteresowania ewoluowały w kierunku free jazzu i fusion. Dowodem na to było powołanie do życia formacji Free Sound, w której – oprócz lidera – znaleźli się jeszcze: pianista Albert Mair, kontrabasista Adelhard Roidinger oraz perkusista Alex Bally. W tym składzie we wrześniu 1972 roku zespół zarejestrował materiał na debiutancki album „Phoenix”, który trafił do sprzedaży rok później.
Płyta spodobała się nie tylko fanom jazz-rocka, ale również innym artystom z tego kręgu. Dość powiedzieć, że gdy parę miesięcy później Koller zaproponował współpracę cenionemu niemieckiemu pianiście Wolfgangowi Daunerowi, ten nie odtrącił podanej mu przez starszego kolegę po fachu dłoni. W efekcie panowie nawiązali współpracę i powołali do życia grupę sygnowaną ich nazwiskami. Koller wniósł w „posagu” do składu Roidingera, natomiast Dauner dwóch polskich muzyków: skrzypka Zbigniewa Seiferta oraz – zmarłego nie tak dawno, bo 5 listopada 2016 roku – perkusistę Janusza Stefańskiego (mającego już wtedy na koncie współpracę z Markiem Grechutą, Tomaszem Stańko, Czesławem Niemenem, Klanem oraz Krzysztofem Sadowskim). Kwintet ten pozostawił po sobie wydany w 1974 roku doskonały jazzrockowy longplay „Kunstkopfindianer”, po czym drogi Kollera i Daunera rozeszły się.
Ale Free Sound działało dalej. I, co dla nas najważniejsze, pozostał w jego składzie Stefański. Nowymi członkami zespołu zostali natomiast: stawiający dopiero pierwsze kroki na wyboistej drodze do kariery kontrabasista Jürgen Wuchner oraz – dużo bardziej od niego doświadczony – gitarzysta Eddy Marron, który wcześniej współtworzył krautrockowe formacje Vita Nova i Dzyan („Mandala. SWF-Session 1972”, „Time Machine”, „Electric Silence”). We czwórkę panowie udali się do Stuttgartu, gdzie w szczególnie gościnnym dla muzyków freejazzowych i jazzrockowych Tonstudio Zuckerfabrik nagrali materiał na płytę. Sesja, co w tamtym czasie nikogo specjalnie nie dziwiło, trwała tylko jeden dzień (3 marca 1976 roku), ale jej efekt okazał się porywający. Album „For Marcel Duchamp” – poświęcony wybitnemu francuskiemu artyście awangardowemu – trafił na sklepowe półki w 1977 roku, a opublikowała go wielce zasłużona wytwórnia MPS Records z Villingen.
Hans Koller, choć świetnie czuł klimat free jazzu i fusion, nigdy nie wyzwolił się spod wpływu jazzu tradycyjnego czy hard bopu. Zresztą pewnie nawet nie próbował. Lepiej przecież, zamiast pozbywać się balastu przeszłości, przełożyć ją na język współczesny i starać się pogodzić tak odmienne – mimo że wyrastające z tych samych korzeni – muzyczne światy. Album wypełniło dziewięć kompozycji; nie zabrakło wśród nich takich, które były w zasadzie jedynie solowymi popisami instrumentalistów. Ale i one mogą zainteresować. Początek w każdym razie jest mocny i klasycznie jazzrockowy. W „Kalabash” (autorstwa Eddy’ego Marrona) pojawiają się grające unisono, na dodatek wpadającą w ucho melodię, gitara i saksofon. W dalszej części Koller i Marron decydują się na improwizacje solowe, lecz uwagę przykuwa również zadziorna sekcja rytmiczna, po której poznać, że Stefański terminował wcześniej nie tylko w zespołach jazzowych. Ciągotki Polaka ku fusion słychać także w „Rose Selavy” (tytułem utworu stał się jeden z pseudonimów artystycznych Duchampa), w którym jako jedyny muzyk towarzyszy liderowi. Swoją drogą utwór ten wyprzedził o dekady dzisiejsze, tak popularne w świecie free jazzu, duety saksofonowo-perkusyjne (vide Ken Vandermark z Paalem Nilssen-Love’em czy japońskie Sax Ruins).
„Turkish Cross Colour” to z kolei przede wszystkim popis Marrona. W utworze tym pobrzmiewają echa muzyki, jaką gitarzysta współtworzył z Reinhardem Karwatkym w składzie Dzyan. Przez cały czas powracają motywy orientalne (bliskowschodnie), słyszalne zarówno w partii gitary, jak i saksofonu. Zamykająca stronę A winylu „Karin” to powrót do pełnego rozmachu jazz-rocka w stylu Return to Forever czy Weather Report. Formuła jest jednak na tyle otwarta, że znajduje się tutaj miejsce dla solowych eskapad kontrabasisty i perkusisty, a nawet – to już bliżej finału – saksofonisty, który poczyna sobie bardzo free. Tak, w „Karin” to właśnie Koller jest czynnikiem najbardziej nieprzewidywalnym. Stronę B płyty otwiera numer, który w pewnym sensie dał tytuł całemu wydawnictwu – „1. Akt, eine Treeppe hinabsteigend, Nr. 2, Marcel Duchamp” (równie zagmatwany jak niekiedy twórczość Francuza). Nie brakuje w nim zresztą awangardowych wstawek; Jürgen Wuchner traktuje nawet swój kontrabas smyczkiem, co sprawia, że przez kilkadziesiąt sekund staje się on w zasadzie… wiolonczelą. Lecz i pozostali muzycy korzystają z faktu, że kompozytor tego dziełka, czyli Hans Koller, bardzo szeroko nakreślił w nim granice artystycznej wolności.
Trzy kolejne utwory to występy solowe poszczególnych muzyków kwartetu: w „Belle Haleine” rozbrzmiewa jedynie saksofonowa improwizacja lidera, w „Bourdun Inspiration” o przychylność słuchaczy walczy Eddy Marron (szukający natchnienia w muzyce flamenco), natomiast „Bass” to – jak sugeruje tytuł – impresja Jürgena Wuchnera na kontrabasie. Wyróżnienia w postaci osobnego utworu nie doczekał się tylko Janusz Stefański. Ale czy to oznacza, że potraktowano go jako „artystę gorszego sortu”? Nic z tych rzeczy. Skomponowany przez naszego rodaka utwór – „Song for Eva” – zamknął płytę. I naprawdę trudno byłoby sobie wymarzyć piękniejszy finał. Jest to bowiem przepiękna ballada, znaczona stonowaną gitarową introdukcją, pełną rozmachu partią bębnów oraz – i to jest clou utworu! – zapadającym w pamięć romantycznym motywem saksofonu. „For Marcel Duchamp” okazał się ostatnim albumem wydanym za życia Free Sound. Wprawdzie w lipcu 1978 roku zespół (już bez Stefańskiego) odbył jeszcze jedną sesję nagraniową, ale na jej publikację musieliśmy czekać aż dwadzieścia sześć lat („Jeanneret: The Lost Tapes”). Kto jednak zagustował w takiej muzyce, wcale nie został osierocony – mógł sięgać po kolejne wydawnictwa Kollera, względnie tria Eddy’ego Marrona z Peterem Gigerem i Günterem Lenzem („Beyond”, 1977; „Where the Hammer Hangs”, 1978/1980).
Skład:
Hans Koller – saksofon sopranowy, saksofon tenorowy
Eddy Marron – gitara elektryczna, gitara akustyczna
Jürgen Wuchner – kontrabas
Janusz Stefański – perkusja



Tytuł: For Marcel Duchamp
Wykonawca / Kompozytor: Hans Koller Free Sound
Data wydania: 1977
Wydawca: MPS Records
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 38:56
Gatunek: jazz
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Utwory
Winyl1
1) Kalabash: 03:53
2) Rose Selavy: 02:59
3) Turkish Cross Colour: 04:34
4) Karin: 09:14
5) 1. Akt, eine Treeppe hinabsteigend, Nr. 2, Marcel Duchamp: 05:17
6) Belle Haleine: 02:27
7) Bourdun Inspiration: 03:23
8) Bass: 01:09
9) Song for Eva: 06:02
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

143
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.