Mooncop to kameralna w sensie ścisłym opowieść o ostatnim policjancie pracującym na srebrnym globie. Tytułowy księżycowy gliniarz nie ma jednak zbyt wiele do roboty. Nie jest to bowiem jedyny sprawiedliwy walczący z zastępami złoczyńców próbującymi przejąć kontrolę nad świa… to znaczy nad księżycem. Stróż prawa zmaga się z zupełnie innymi problemami.  |  | ‹Mooncop›
|
Tom Gauld snuje swoją opowieść w sposób wyjątkowo spokojny, melancholijny, chciałoby się nawet powiedzieć nieco depresyjny. Znany z przewrotnego poczucia humoru autor – przywołajmy chociażby jego nietypowe spojrzenie na postać Goliata – tym razem bierze na warsztat jedno z uniwersalnych marzeń człowieka i przedstawia je w ironiczny sposób. Oto mierzy się bowiem Gauld z ideą podboju kosmosu przez nazbyt ufnego w swe możliwości człowieka. Zamiast jednak opowiadać o czasach pionierskich, pełnych szaleńczo odważnych pilotów i skłonnych do ryzyka pierwszych osadników stawiających swe życie na szali ludzkiego postępu, autor tworzy narrację o schyłkowej fazie tej kolonizacji. Przypuśćmy, że podbój się udał – zdaje się mówić Gauld – księżyc został skolonizowany. Powstały miasta, fabryki, sklepy i automaty do kawy. Ludzie sobie tu spokojnie żyją, pracują i wyprowadzają psy na spacer. Powiedzmy, że misja zakończyła się pełnym sukcesem. Czy w tej sytuacji nie powinno nasunąć się proste, choć niezwykle rzadko stawiane pytanie – co dalej? Jak to wszystko się skończy? I właśnie wokół tej kwestii Tom Gauld buduje swoją opowieść. Na kolejnych planszach komiksu widzimy zatem opuszczony i z każdym dniem coraz bardziej wyludniający się księżyc, patrolowany systematycznie przez ostatniego policjanta. Dzień w dzień przemierza on puste przestrzenie wytrwale pilnując porządku. Trzeba jednak przyznać, że zadanie ma proste, bo nikt tu nie popełnia żadnych przestępstw. Jedynymi zdarzeniami pozwalającymi zabić nieco nudę, są poszukiwania zaginionego psa, odwiezienie do domu dziewczyny zagubionej wśród księżycowego pustkowia, czy krótka konwersacja z… Neilem Armstrongiem. Gauld w mistrzowski sposób przedstawia tę rutynę dnia codziennego wpędzającą naszego księżycowego gliniarza w nieuchronną depresję. Rytm opowieści odzwierciedla bowiem monotonię życia bohatera. Dni różnią się od siebie tylko tym, że znikają kolejne osoby, obiekty oraz piętra w zamieszkiwanym przez policjanta bloku. Wrażenie pustki i narastającej samotności wzmacniają specyficzne rysunki. Gauld w swoim niepowtarzalnym stylu, doskonale obrazuje opustoszały księżyc za pomocą płaskich, oszczędnych rysunków. Prosta kreska i gęste szrafowanie kreujące grę światła i cienia pozwalają skupić uwagę na zagubionym pośród depresyjnych przestrzeni srebrnego globu policjancie. Koncentrację ułatwia także to, że w komiksie niewiele się mówi. Równie ascetyczna jest kolorystyka – użyte zostały w zasadzie cztery kolory. Poza czernią i bielą mamy dwa odcienie niebieskiego sprawiające, że depresyjny nastrój udziela się także czytelnikowi. Ten graficzno-narracyjny minimalizm wzmacnia kontrast pomiędzy drobnym, milczącym człowiekiem i olbrzymimi, przytłaczającymi go przestrzeniami. „Mooncop” stanowi doskonałą przeciwwagę dla rozbuchanych pod względem wizualnym i narracyjnym do granic rozsądku – a czasami znacznie poza te granice wykraczających – komiksów rozgrywających się w kosmicznych przestworzach. W ramach odreagowania, po lekturze takich efekciarskich i często miałkich opowieści, warto zaaplikować sobie kameralny komiks o nudnym życiu ostatniego księżycowego gliniarza. Dzięki niemu możemy po raz kolejny przekonać się, że prosta opowieść i jeszcze prostsza grafika, mogą nieść ze sobą niezwykle bogatą treść oraz stwarzać okazję do refleksji. Komiks Toma Gaulda pozwala bowiem w nowy sposób spojrzeć na pewne zjawiska, a to nie zawsze da się powiedzieć o komiksowych superprodukcjach rzekomo zmieniających nieodwracalnie status quo w superbohaterskich uniwersach.
Tytuł: Mooncop Data wydania: 27 września 2016 ISBN: 9788380694385 Cena: 44,90 Gatunek: humor / satyra, SF Ekstrakt: 80% |