powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CLXIII)
styczeń-luty 2017

Kapitan Żbik: Cyrkowcy na sto fajerek
Władysław Krupka, Bogusław Polch ‹Kapitan Żbik #25: Pogoń za lwem›
„Wąż z rubinowym oczkiem” dawał trochę nadziei na to, że fabuła miniserii nieco rozkręci się, a akcja zyska na tempie. Jednak nic z tego. Nastąpił powrót do znanej już z „Nocnej wizyty” rozwlekłości. W efekcie odcinek ten nie wnosił niczego specjalnego do całości, a gdyby go skompresować do kilku zaledwie plansz, dałoby się połączyć w jedno z zeszytem podsumowującym ten minicykl.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
‹Kapitan Żbik #25: Pogoń za lwem›
‹Kapitan Żbik #25: Pogoń za lwem›
Nocna wizyta” wprowadzała nas w temat, pokazując, w jaki sposób działa banda kierowana przez przestępcę o pseudonimie „Kruk”, na którego usługach pozostają jeszcze „Czarny” i „Bocian”. Z kolejnego zeszytu, „Węża z rubinowym oczkiem”, wynikało, jak planują oni kolejne skoki i przede wszystkim, jak pomysłowym, ale i bezwzględnym szefem jest pierwszy z nich. Niestety dla niego, okazało się także, że jego „podwładni” niekoniecznie już zasługują na to miano. Okradając doktora Leśniewskiego, pozostawili bowiem w jego mieszkaniu, choć oczywiście nieświadomie, bardzo konkretny ślad, który mógł okazać się niezwykle przydatny milicji. Było to nagranie rozmowy, podczas której wymienili nie tylko swoje ksywki, ale i… „Kruka”. Na ich usprawiedliwienie można dodać jedynie fakt, że nie zdawali sobie sprawy z tego, iż leżący na szafce miniaturowy magnetofon, na który zresztą zwrócili uwagę, uruchamiał się automatycznie na dźwięk głosu.
W każdym razie niechcący przestępcy dali potężnego kopa milicyjnemu śledztwu. Informacje na ten temat ekspresowo docierają do Komendy Głównej w Warszawie na biurko kapitana Żbika, który przecież już od dawna próbuje wpaść na ślad tej szajki. Nic więc dziwnego, że teraz podejmuje decyzję o natychmiastowym wyjeździe do Szczecina. Tam w lokalnej prasie ukazują się natomiast ogłoszenia, wzywające do wstawienia się na przesłuchanie „inżyniera Wurczyna” i Karin. Funkcjonariusze nie mają wątpliwości, że jeżeli poszukiwane osoby nie są zaplątane w kradzież – powinny się zgłosić. Ich milczenie będzie oznaczało, że najprawdopodobniej maczały palce w skoku na mieszkanie szczecińskiego lekarza. Karin czyta to ogłoszenie i namawia swego partnera, aby, skoro nie mają nic do ukrycia, porozmawiali z milicją. „Kruk” jednak nic nie chce na ten temat słyszeć. I najszybciej jak to możliwe opuszcza z dziewczyną miasto.
Ale to jeszcze nie koniec złych wieści dla bandytów. W dniu, w którym „Czarny” i „Bocian” włamali się do Leśniewskiego, widziani byli przez kilkoro z jego sąsiadów. Po rozmowach z nimi zostają sporządzone i opublikowane w prasie ich portrety pamięciowe. W efekcie pod „Krukiem” coraz bardziej pali się ziemia. A jakby tego było mało, dowiaduje się od Karin, że „Bocian” zaczyna mieć jakieś wątpliwości. Co to oznacza? Dla bandy na pewno nic dobrego. W każdym razie „Kruk” musi zacząć działać. Zarządza więc odprawę w swoim mieszkaniu w Zagórsku i wydaje „Czarnemu” dyspozycję, by udał się do Szczecina i uciszył raz na zawsze doktora Leśniewskiego. A potem sam rozprawia się z „Bocianem”. Nie wszystko jednak idzie po myśli herszta szajki, co sprawia, że oczy milicji ogniskują się nie tylko na tytułowym lwie, ale i na podróżującym po całej Polsce cyrku „Jeno”. Czytelnik nie ma wątpliwości, że pętla powoli się zaciska. Wszak gdy kapitan Żbik złapie trop, nie odpuszcza aż do chwili, gdy bandyci trafiają za kratki!
Na pozór w „Pogoni za lwem” dzieje się dużo, ale w rzeczywistości są to – po raz kolejny – wątki mocno rozwleczone, co służyło chyba głównie napompowaniu objętości. Wszak literacki oryginał – opowiadanie Władysława Krupki i Aleksandra Minkowskiego – było zaledwie kilkudziesięciostronicowym tekstem, który po scenariuszowych przeróbkach rozdęty został do czteroodcinkowego komiksu (co w sumie daje około stu dwudziestu plansz), podczas gdy mięsa fabularnego jest w nim nie więcej niż na dwie części. Pocieszające mogło natomiast być to, że z zeszytu na zeszyt coraz lepiej radził sobie Bogusław Polch. Wczuł się w konwencję; podejmował udane próby zdynamizowania kadrów, choć jeszcze nie zawsze przykładał odpowiednią wagę do drugiego planu (a przynajmniej nie taką, jak wielokrotnie chwalony za to wcześniej Grzegorz Rosiński).
Temat listu kapitana Żbika do czytelników tym razem został wywołany informacjami, które – jeśli wierzyć piszącemu za każdym razem wstępniak Władysławowi Krupce – docierały od młodzieży do Komendy Głównej, a dotyczyły pożarów, w których ofiarami padały dzieci. Żbik postanowił więc uczulić młodzież na podobne wypadki. Przekonywał, aby starsi zwracali uwagę na młodszych, nie dopuszczali do zabaw z zapałkami, ale także, by chronili lasy przed pożarami, sprzątając w nich butelki, słoiki, kawałki szkła. W rubryce „Za ofiarność i odwagę” postanowiono tym razem wyróżnić grupę funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej pracujących w Komendzie Rzecznej na Wiśle w Warszawie, którzy w każdym sezonie ratują lekkomyślnych pływaków. Szczególnie jednak podkreślono zasługi sierżanta Wirgiliusza Gawora, który w latach 1967-1970 uratował trzynaścioro osób. W „Kronice MO” z kolei skupiono się na wydarzeniach z lat 1944-1947, jakie miały miejsce na terenie późniejszego województwa skierniewickiego. Tekst ten – przynajmniej w takiej formie – pojawił się jednak dopiero w drugim wydaniu „Pogoni za lwem” (z 1981 roku). W oryginalnym musiał wyglądać inaczej, albowiem województwo skierniewickie pojawiło się na mapie Polski Ludowej dopiero w 1975 roku. A co tam się działo? To, co wszędzie – „bandy rabunkowo-terrorystyczne” napadały na funkcjonariuszy MO i SB oraz działaczy partyjnych i państwowych.



Tytuł: Kapitan Żbik #25: Pogoń za lwem
Scenariusz: Władysław Krupka
Data wydania: 2002
Wydawca: Muza
Cena: 8,90
Gatunek: kryminał
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

188
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.