Na końcowych stronach „Dziwnego przypadku papierowego Yody” rozrysowano metodę ułożenia tegoż z kawałka papieru. Ale nie dlatego książka ta jest polecana w konkursie czytelniczym dla klas 4-6 szkoły podstawowej.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Szósta klasa to czas, gdy chłopcy zaczynają dostrzegać w dziewczynach coś więcej niż warkocz/kucyk do pociągnięcia. Jednocześnie jest to też wiek, w którym nie ma się jeszcze zielonego pojęcia, jak nawiązać z nimi kontakt – inny niż wyżej wspomniany. Co ważniejsze, próba nawiązania tegoż nie może być odrzucona, bo przecież koledzy patrzą, a plotki szybko się rozchodzą… Tommy – bohater, a zarazem jeden z narratorów powieści Toma Anglebergera – ma właśnie taki problem. Strasznie podoba mu się koleżanka Sara, ale nie mając pewności o wzajemności, nie chce „zrobić z siebie idioty”. Potrzebna mu pomoc, dobra rada – i takiej udziela mu… pacynka origami w kształcie gwiezdnowojennego mędrca. Yoda przemawia ustami Dwighta, kumpla z klasy, co jest o tyle dziwne, że sam Dwight mądrością nie grzeszy. Jak twierdzi Tommy, w celu zbadania realności papierowego Yody, zebrał związane z nim historie, opowiadane (spisywane lub nagrywane) przez koleżanki i kolegów, a następnie zebrany materiał udostępnił trzeźwomyślącemu Harveyowi (który do każdej opowiastki dodał swój sceptyczny komentarz) oraz Kellenowi (który nabazgrał tu i ówdzie obrazki). Mamy więc zbiór opowieści, tworzące czasem bardziej, czasem mniej sensowną wizję szóstoklasistów, ich problemów i rozterek. Historyjki te są ułożone mniej więcej w ciągu chronologicznym – po pierwszej, w której Tommy tłumaczy ideę powstania zbioru dostajemy kilka, których kolejność jest bez znaczenia, niemniej większość z nich prowadzi do zaskakującego finału w opowieści ostatniej. Niektóre z tychże opowiastek są zupełnie od czapy – zarówno pod względem chronologii, jak i treści. Być może ten zabieg miał pokazać zróżnicowanie psychologiczne bohaterów, być może wprowadzić element humorystyczny (na poziomie odbiorcy książki, czyli innego szóstoklasisty). Wypowiedzi każdej osoby są drukowane nieco inną czcionką, dodatkowo kwestie Yody są graficznie obwiedzione kreską, tworząc jakby komiksowy dymek. Początkowo zestawienie dziwnego, nieco fajtłapowatego Dwighta z niespodziewanymi (jak dla niego) mądrymi sugestiami, jakie wypowiada po włożeniu pacynki na palec, przywodziły mi na myśl klasyczne rozdwojenie jaźni. Oto w słabym umyśle wykształca się druga osobowość, alter ego, mądrzejsza, sprytniejsza, ale nie przejmująca kontroli nad ciałem. Wrażenie to utrzymywało się długo („długo” w sensie procentu objętości książki, mającej tylko nieco ponad 150 stron), lecz niektóre, a zwłaszcza końcowe wydarzenia rozwiały to całkowicie, wzmacniając aurę tajemniczości i wywołując uśmiech na twarzy dorosłego czytelnika. Nie zdradzę oczywiście, o co chodzi, lecz dla tego uczucia warto po powieść sięgnąć.
Tytuł: Dziwny przypadek papierowego Yody Tytuł oryginalny: The Strange Case of Origami Yoda Data wydania: 11 czerwca 2012 ISBN: 978-83-7278-651-7 Format: 100s. 125×195mm Cena: 25,– Gatunek: dla dzieci i młodzieży |