…aż się ciśnie na usta „i mangowe mangrowce”, ale oczywiście komiksy Tadeusza Baranowskiego z japońszczyzna nie mają nic wspólnego. Są natomiast niewyczerpanym źródłem inspiracji do minirecenzji w naszym cyklu.
Tadeusz Baranowski jest moim zdaniem najwybitniejszym na świecie twórcą w zakresie wykorzystania materii komiksu jako elementu narracji. Szczególnie szalone pod tym względem są przygody profesorka Nerwosolka i Entomologii Motylkowskiej: kadry są zwiewane przez przeciąg („autor znów zostawił otwarte okno”), zjadane przez mola książkowego czy wycierane gumką przez samych bohaterów. Ciąg rysunków z Entomologią błądzącą w gąszczu namorzyn jest właśnie takim pomysłem. Bohaterka z trudem przeciska się między kadrami, co w zestawieniu z narysowaną na nich roślinnością daje efekt iście klaustrofobicznej ciasnoty. Po uważnym obejrzeniu można dostrzec, że jest to jeden duży obrazek podzielony na kilka mniejszych, co jest zabiegiem bardzo lubianym przez tego autora –
kiedyś już się nad tym rozwodziłam. W „Antresolce profesorka Nerwosolka” jest ich zresztą mnóstwo, by wspomnieć choćby ten pocięty na kawałki przez rybę-piłę.