Po raz czwarty i ostatni sięgamy do świetnego komiksu o wojennych losach podpułkownika Jerzego Dąmbrowskiego „Łupaszki”, wydanego w 2009 roku przez IPN. Z pułkiem dowodzonych przez niego ułanów rozstajemy się ciemną nocą. W odcinku poświęconym kadrom z pędzącymi końmi opisana została akcja pacyfikacji wsi czy miasteczka, w której Sowieci wcześniej wymordowali wszystkich osiadłych tam Polaków. W kadrze widoczne były płonące pochodnie rzucane na słomiane strzechy. Dzisiejszy kadr zamieszczony został na następnej stronie komiksu. A ukazuje ów kadr wyjazd szwadronu, dowodzonego przez majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala” (natenczas podkomendnego „Łupaszki”). Zapadła noc, sylwetki koni i jeźdźców widoczne są tylko dlatego, że odcinają się od jasnego tła łuny pożogi, którą oddział pozostawia za sobą. Zabudowania, widoczne w oddali ciemne plamki, płoną, a od ognia rozjaśnia się cały horyzont – i ścieżka wijąca się przed oddziałem. Płoną nie tylko podpalone chałupy; jak wyjaśnia narracja, eksplodowała amunicja, zgromadzona przez sowieckich dywersantów na strychach domów i w żydowskich sklepikach. Łuna przerwana jest tylko w jednym miejscu: tam, gdzie z płonącej mieściny unosi się w niego gęsty dym. Kłębiasty komin niewiele węższy od obszaru zabudowy, pchany jest wiatrem w bok, stopniowo rozwiewając się, zmieniając kształt. Wychodząc ponad łunę, odcina się z kolei od ciemnego, choć pokrytego licznymi gwiazdami nieba – a to za sprawą odbijania blasku ognia, bijącego z dołu. Zdaje się nie mieć końca: wyżej, gdzie już światło nie dochodzi, nadal nie ma gwiazd: tam już jest tylko niedostrzegalny na czarnym tle dym. Widok jest straszliwy, bo też i taka jest wojna. |