Antonina Żabińska, pisarka, żona dyrektora warszawskiego zoo, pozostawiła pięknie napisane wspomnienia. W „Ludziach i zwierzętach” utrwalone zostały trudne wojenne losy jej rodziny oraz czworonożnych podopiecznych.  |  | ‹Ludzie i zwierzęta›
|
O Antoninie i Janie Żabińskich świat usłyszał w 2007 roku, gdy Diane Ackerman opublikowała powieść „Azyl”, osnutą na podstawie ich biografii. Ekranizacja „Azylu” jeszcze bardziej rozsławiła naszych rodaków na świecie, przypominając o ich wspaniałej postawie podczas drugiej wojny światowej, gdy ratowali skazanych na zagładę Żydów. Warszawski ogród zoologiczny był podczas okupacji idealną kryjówką i punktem przerzutowym. Nad wszystkim czuwali państwo Żabińscy. W 1965 roku zostali uhonorowani medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. W „Ludziach i zwierzętach” głos ma sama Antonina Żabińska. Na podstawie swojego dziennika i luźnych notatek spisała wspomnienia, obejmujące lata 1939-49. To najtrudniejsze lata w historii Warszawskiego Ogrodu Zoologicznego, otwartego dla zwiedzających w 1928 roku. Wspaniale prosperujące zoo, z sukcesami badawczymi i hodowlanymi na skalę światową, dotkliwie ucierpiało podczas bombardowań stolicy w pierwszych dniach wojny. Okupacja uniemożliwiła funkcjonowanie tej placówki. Czterdziestohektarowy teren posłużył hitlerowcom do innych celów. Jednak rodzina Żabińskich zdołała pozostać na miejscu – i pamiętajmy przy tym, że nie za cenę kolaboracji. Tak wielki był międzynarodowy autorytet Jana Żabińskiego, uznanego naukowca. Wystarczyło to także do tego, aby dyrektor zoo miał stały wstęp do getta – i korzystając z tej możliwości, wyprowadzał stamtąd „na aryjską stronę” wiele osób. Żydzi ukrywali się następnie na terenie Ogrodu Zoologicznego, czekając na wyrobienie dokumentów i stamtąd udawali się w dalszą podróż. Paradoksalnie, willa Żabińskich znajdowała się bezpośrednio na widoku – co odwracało uwagę Niemców od tego, co rzeczywiście działo się w samym zoo. Nad całą logistyką czuwała pani Antonina. Trzeba było wyżywić, dostarczyć odzież, dodać odwagi. Jej samej nie było łatwo, zwłaszcza gdy mąż przez cały dzień działał „w terenie”. Pomagał jej syn Ryszard. Bardzo przejmujący jest jego portret, rezolutnego i dojrzałego „Rysia” – wojennego dziecka, współuczestniczącego w konspiracji. Autorka pisze o wszystkim jak o czymś zwyczajnym: bez patosu i wielkich słów. Pomoc innym była podyktowana zwykłą ludzką przyzwoitością. A to nie było takie proste. W 1944 roku urodziła drugie dziecko: córkę Teresę, sama też chorowała na zapalenie stawów, co utrudniało jej poruszanie się. Niech nie zwiedzie nas jej skromność i zwyczajność. W warszawskim zoo działy się podczas wojny rzeczy wielkie, wymagające ponadprzeciętnej odwagi i przytomności umysłu. A tej pani Antoninie nie brakowało. Nieraz ratowała siebie i bliskich z naprawdę ciężkich opresji. Różnymi sposobami: odwracając uwagę, reagując z refleksem lub też zachowując się nietypowo, co wytrącało z rytmu napastników. Pomagała jej w tym, jak podkreśla w kilku miejscach swoich wspomnień, szeroka wiedza na temat reakcji zwierząt. Ludzie zachowują się w wielu krytycznych sytuacjach nadzwyczaj podobnie do nich, a znajomość tych analogii pozwoliła autorce nieraz uniknąć najgorszego. Miłym zaskoczeniem jest właśnie to, jak wiele miejsca Antonina Żabińska poświęca w swoich wspomnieniach zwierzętom. Towarzyszyły jej i jej współlokatorom na co dzień: jako partnerzy do zabawy jej dzieci, jako domowi ulubieńcy czy kuchenni psotnicy. Dostajemy tu wzruszające opisy jej wnikliwych obserwacji. Bez wątpienia, radość obcowania ze zwierzętami musiała wszystkim rozświetlać mroki okupacyjnego życia i dodawać otuchy. Znajdziemy we wspomnieniach autorki sylwetki wielu osób, z którymi podczas tych lat się zetknęła. Na kartach wspomnień Antoniny Żabińskiej ożywa także obraz Warszawy dotkniętej pierwszymi bombardowaniami, stawiającej czoło okrucieństwu okupacji, przeżywającej dramat powstania. Czytamy też o pierwszych latach powojennych: pełnego lęku oczekiwania na powrót Jana z niewoli w oflagu, zaraźliwym optymizmie ludzi uczestniczących w pracach społecznych najpierw na rzecz odgruzowania, a później uruchomienia zoo. Książkę „Ludzie i zwierzęta” czyta się z prawdziwą przyjemnością. Napisana jest barwnie i zajmująco, piękną polszczyzną i przejrzystym stylem. Opowieść została uzupełniona licznymi fotografiami. Proszę też zwrócić uwagę: mimo że wspomnienia dotyczą skrajnie trudnych czasów, jest w nich drobna iskierka poczucia humoru. Całość cechuje głębokie przeświadczenie, że to, co złe szybko minie, że trzeba się z losem pogodzić, zakasać rękawy i działać. Nie ma tu paniki, złości, bezradności, uskarżania się czy samousprawiedliwiania. To być może tajemnica siły, która pozwoliła Antoninie Żabińskiej przetrwać i uczynić tak wiele dla innych. PS. Recenzję napisałam 14 czerwca 2017, dokładnie w dziewięćdziesiątą rocznicę uchwały magistratu, w której podjęto decyzję o utworzeniu Ogrodu Zoologicznego w Warszawie.
Tytuł: Ludzie i zwierzęta Data wydania: 16 marca 2017 ISBN: 978-83-08-06322-4 Format: 380s. 145×207mm; oprawa twarda Cena: 39,90 Gatunek: biograficzna / wywiad / wspomnienia, historyczna, non-fiction Ekstrakt: 80% |