Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj – po raz czwarty – międzynarodowa grupa Et Cetera Wolfganga Daunera.  | ‹Live›
|
W pierwszej połowie lat 70. XX wieku w niemieckiej muzyce jazzowej i rockowej zapanował niezwykle ożywczy ferment, z którego z jednej strony narodził się progresywny i psychodeliczny krautrock, z drugiej – europejska (można by nawet rzec: kontynentalna – w odróżnieniu od brytyjskiej) odmiana jazz-rocka. Ten drugi nurt reprezentowali tacy artyści, jak gitarzyści Volker Kriegel i Toto Blanke oraz pianista Joachim Kühn. Blisko tego ostatniego lokował się również jego kolega po fachu Wolfgang Dauner (rocznik 1935), który na przełomie lat 60. i 70. poświęcił się awangardowemu jazzowi (vide albumy „ The Oimels”, „ Rischka’s Soul”, „ Rischka’s Light Faces”, „ Output”), by z czasem, nie porzucając jazzu, coraz odważniej zmierzać ku muzyce fusion. W tym celu powołał do życia międzynarodową formację Et Cetera, z którą nagrał dwa studyjne longplaye: „ Et Cetera” (1971) oraz „ Knirsch” (1972). Dyskografię Et Cetera uzupełniło jedno oficjalne wydawnictwo koncertowe – dwupłytowy album zatytułowany po prostu „Live” (1973). Choć nie można zapomnieć także o opublikowanym przed zaledwie trzema laty bootlegowym (ale bardzo dobrej jakości) krążku „ Frankfurt, Jahrhunderthalle – March 25th, 1972”, który prezentuje zespół w składzie z płyty „Knirsch”. Obok lidera znalazły się w nim same gwiazdy ówczesnego jazz-rocka, w tym Amerykanie Larry Coryell i Fred Braceful oraz Anglik Jon Hiseman. Ewenementem był fakt, że podczas tej trasy grupa korzystała z dwóch bębniarzy, co z czasem postanowiła zresztą uczynić swym znakiem rozpoznawczym. Szkoda tylko, że w zasadzie rok później Et Cetera przeszło do historii; szczęście, że wcześniej zdążyło nagrać jeszcze „Live”. Na dwa longplaye trafił materiał, jaki kwintet wykonał podczas koncertu – w maju 1973 roku – w miasteczku Sielmingen w Badenii-Wirtembergii, uzupełniony jedną kompozycją dograną przez Daunera w studiu wytwórni MPS Records w Ludwigsburgu. W nowym – w zasadzie już trzecim – składzie Et Cetera znalazło się tylko dwóch muzyków tworzących tę grupę od samego początku: jej lider, czyli Wolfgang Dauner, oraz czarnoskóry amerykański perkusista Fred Braceful. Doszli do nich natomiast: flecista i skrzypek Jürgen Schmidt-Öhm (na co dzień w Stuttgarter Dixieland All Stars), basista Matthias Thurow (który wcześniej udzielał się w krautrockowych grupach Royal Servants, Peter Rübsam Group i Eulenspygel) oraz drugi perkusista – Serb Branislav „Lala” Kovačev, w Republice Federalnej Niemiec znany przede wszystkim ze współpracy z jazzowym pianistą Horstem Jankowskim. Obaj bębniarze przez cały czas pozostawali na scenie i grali jednocześnie; odtwarzając płyty winylowe, każdego z nich słyszymy w osobnym kanale. W tamtym czasie – ponad czterdzieści lat temu – był to bardzo nowatorski zabieg, a i dzisiaj – nawet wśród artystów freejazzowych – należy do rzadkości. Głównie dlatego, że wymaga perfekcyjnej współpracy tak rozbudowanej sekcji rytmicznej. Gdy ma się jednak u swego boku muzyków tej miary, co Thurow, Kovačev i nade wszystko Braceful, to można pozwolić sobie na podobne eksperymenty. Choć „Live” – co podkreśla sam tytuł – jest wydawnictwem (prawie w stu procentach) koncertowym, to jednak nie zawiera utworów, które ukazały się już wcześniej na którejś z dwóch płyt studyjnych. Tym samym jego wartość nieporównywalnie do wielu innych podobnych rośnie. Stronę A pierwszego longplaya otwiera dwunastominutowa kompozycja Daunera „Twelve and Nine”. To klasyczny przykład bardzo energetycznego jazz-rocka (na dodatek z inklinacjami do improwizacji), w którym znalazło się miejsce na niezwykle smakowite popisy instrumentalistów: lidera grupy na fortepianie elektrycznym, Jürgena Schmidta-Öhma najpierw na skrzypcach elektrycznych, następnie na flecie, wreszcie w finale ponownie Daunera na syntezatorach. Stylistycznie też jest „na bogato”: od fusion, poprzez free, aż po ethno-jazz (vide flet). Zaskoczeniem na pewno jest użycie w aż takim zakresie syntezatorów, które w tamtym czasie były dla jazz-rocka instrumentem egzotycznym (tacy pianiści jak Jasper van ’t Hof czy Joachim Kühn zdecydowanie woleli sięgać po fortepiany – zarówno akustyczny, jak i elektryczny.  | |
Drugą w kolejności jest kompozycja zespołowa – w sporej części improwizowana – „Introduction”. Znacznie delikatniejsza, oparta na solowych popisach klawiszowca i skrzypka, ale przykuwająca uwagę także – choć wymaga to znacznie uważniejszego wsłuchania się w materię dźwiękową – ekscytującym dialogiem perkusistów na dalszym planie. Rozbrzmiewający po przełożeniu pierwszego winylu na stronę B utwór Schmidta-Öhma „Es soll ein Stück vom Willi Sein” ma formę awangardową. To w zasadzie utrzymane w minorowym nastroju kilkuminutowe syntezatorowe eksperymenty (dopiero w finałowej części pojawia się fortepian elektryczny) okraszone solówką skrzypiec. Dauner, co nie było wówczas wcale rozpowszechnione, sięga także po puszczone z taśmy przetworzone elektronicznie głosy ludzkie. Powrotem do klasycznego jazz-rocka jest za to „Plumcake”, który wyszedł spod kompozytorskiej ręki Thurowa. Podobnie jak w przypadku „Twelve and Nine” mamy tu do czynienia z energetyczną formą, co zostaje podkreślone jeszcze bardziej dzięki motorycznemu pochodowi dwóch perkusji. Stronę A drugiego longplaya wypełnia w całości „GX3 and Blues” Daunera. Nie tylko tytuł tego utworu jest „pokręcony”. Muzycznie to również jeden wielki eksperyment, w którym muzyka fusion miesza się z odważnymi wycieczkami w stronę free jazzu i awangardowej elektroniki. Zdarzają się też intrygujące „wrzutki” w stylu knajpiano-bluesowego fortepianu (i skrzypiec) czy syntezatorowych „odjazdów” w stylu debiutanckiego albumu Tangerine Dream. Stronę B drugiego longplaya wypełniają z kolei dwa numery Daunera. Szesnastominutowy „The Love That Cannot Speak It’s Name” to nawiązanie do początków Et Cetera, kiedy lider formacji przeżywał wielką fascynację muzyką indyjską. Mamy tu więc i zmasowany atak orientalnie brzmiących perkusjonaliów i – nade wszystko – rozbudowaną partię sitaru, na którym gra Matthias Thurow. W finale dochodzi zaś do perkusyjnego „pojedynku”, którego intensywność jest w stanie wywołać ciarki na plecach. Całość zamyka jedyna kompozycja dograna w studiu przez Wolfganga Daunera – syntezatorowy „Nemo’s Dream”, który dużo bardziej niż z jazz-rockiem kojarzy się z dokonaniami Tangerine Dream i Klausa Schulzego. Mimo że „Live” prezentuje grupę w szczytowej formie, jej lider uznał, że w tym momencie formuła się wyczerpała. Także z uwagi na fakt, że dla tworzących zespół muzyków był to najczęściej jeden z kilku projektów, w jakie byli zaangażowani. Ale jeśli trzeba już schodzić ze sceny, dobrze gdy to się dzieje w takiej właśnie chwili. Skład: Wolfgang Dauner – syntezatory, fortepian elektryczny, fortepian Jürgen Schmidt-Öhm – flet, skrzypce Matthias Thurow – gitara basowa, sitar Fred Braceful – perkusja (prawy kanał), instrumenty perkusyjne Branislav Kovačev – perkusja (lewy kanał), instrumenty perkusyjne
Tytuł: Live Data wydania: 1973 Nośnik: Winyl Czas trwania: 82:58 Gatunek: jazz, koncert, rock Utwory Winyl1 1) Twelve and Nine: 12:00 2) Introduction: 10:13 3) Es soll ein Stück vom Willi Sein: 08:31 4) Plumcake: 10:28 Winyl2 1) GX3 and Blues: 21:18 2) The Love That Cannot Speak It’s Name: 16:10 3) Nemo’s Dream: 04:14 |