powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CLXVIII)
lipiec-sierpień 2017

Piaskiem w oczy
François Miville-Deschênes, Sylvain Runberg ‹Podboje #1: Horda żywych›
Dzięki Egmontowi na polskim rynku zadebiutowały „Podboje” – kolejna seria komiksowa, która udanie łączy wątki historyczne z fantastycznymi. Która ma spore szanse spodobać się zwłaszcza czytelnikom zainteresowanym Bliskim Wschodem w starożytności. Za jej powstanie odpowiadają znany już w naszym kraju scenarzysta Sylvain Runberg i debiutujący nad Wisłą rysownik François Miville-Deschénes.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Podboje #1: Horda żywych›
‹Podboje #1: Horda żywych›
Historia starożytnego Bliskiego Wschodu jest fascynująca, choć w Polsce mało znana. W wielu przypadkach ogranicza się do znajomości zaledwie jednego władcy – Hammurabiego, który zyskał sławę dzięki wprowadzeniu w rządzonej przez siebie Babilonii bardzo surowego, ale odpowiadającego potrzebom epoki, prawa („oko za oko, ząb za ząb”). Hammurabi pojawia się zresztą w „Hordzie Żywych” – pierwszym tomie „Podbojów” – co pozwala datować fabułę na XVIII wiek przed narodzinami Chrystusa. Z drugiej strony jednak jest on postacią drugoplanową (główną odgrywa inna Babilonka), znacznie ważniejszą rolę przypisano w tej opowieści Scytom. I tu docieramy do pewnej nieścisłości. Ten koczowniczy lud irański pojawił się bowiem na arenie dziejowej… mniej więcej tysiąc lat po upadku państwa starobabilońskiego. Niemożliwe było więc współistnienie Hammurabiego i Scytów. Warto mimo wszystko o tym wiedzieć, sięgając po „Podboje”.
Belgijskiego autora tej rozpisanej na cztery albumy (i zakończonej w ubiegłym roku) miniserii polscy czytelnicy dobrze znają. To spod jego ręki wyszły między innymi cykle: fantastycznonaukowy „Orbital” oraz przygodowy (z elementami fantasy) „Konungowie”; on odpowiedzialny był także za komiksową adaptację trylogii „Millennium” Stiega Larssona. Wiadomo więc – mniej więcej – czego się po nim spodziewać. Zagadką był natomiast dotąd kanadyjski rysownik François Miville-Deschénes, dla którego „Podboje” są debiutem nad Wisłą (inna sprawa, że nie ma na koncie zbyt wielu prac, którymi mógłby się pochwalić). Sylvain Runberg zaczyna komiks od mocnego uderzenia (choć ponownie przy tej okazji podchodzi z wielką dezynwolturą do chronologii) – najazdu wojsk hetyckich pod wodzą Hattusilisa (żyjącego w XVII wieku przed naszą erą) na położone na Wyżynie Armeńskiej państwo Urartu (które powstało prawdopodobnie czterysta lat później). Hetyci poczynają sobie wyjątkowo okrutnie, dzięki czemu udaje im się złamać opór miejscowej ludności.
Najazd ten wywołuje wielki popłoch wśród sąsiadów Urartu, którymi – wolą autora – są rozbite plemiona scytyjskie. Na miasto Haumawarga (fikcyjne) pada blady strach. Jego mieszkańcy już zresztą odczuwają skutki ekspansji Hetytów, ponieważ upadła wymiana handlowa z niepodległym dotąd sąsiadem. Złotnikom brakuje kruszcu; nie powstają wyroby, które chętnie sprowadzane były przez babilońskich bogaczy. Zaniepokojony tym faktem król Hammurabi postanawia więc rozeznać się w sytuacji i wysyła do Haumawargi zaufaną osobę – to kronikarka Thusia, której rola w całej opowieści jest mocno tajemnicza. Ma ona towarzyszyć jednoczącym się władcom scytyjskim w ich wojennych wyprawach przeciwko Hetytom, a następnie opisać ich zasługi na polach bitewnych. Nikt bowiem nie ma wątpliwości, że w obliczu śmiertelnego zagrożenia dojdzie po pojednania króla Kallipidów Maraka z władcą Kimmerów Kymrysem i władczynią Sarmatek Simissée (imię pisane przez „e kreskowane” też nijak się ma i do starożytności, i do Bliskiego Wschodu). Taki sojusz istniał już zresztą w przeszłości – nazywano go Hordą Żywych.
Mimo że Runberg wykorzystuje przeszłość w sposób absolutnie dowolny, żonglując epokami i postaciami, jeśli tylko o tym zapomnimy, „Podboje” (a przynajmniej ich pierwszy tom) okazują się interesującą i zajmującą lekturą. Może tylko nieco rozwlekłą fabularnie, ze zbyt powolnie prowadzoną narracją i mało przekonującym wątkiem pobocznym z Ludem Kurhanów w roli głównej. Należy jednak zachować nadzieję, że w kolejnych odsłonach serii – a już lada chwila ukaże się tom drugi („Podstęp Hetytów”) – akcja nabierze tempa. Dojdzie przecież do bezpośredniego starcia pomiędzy Hetytami a Hordą Żywych, co powinno być scenariuszowym samograjem. Na razie są przede wszystkim intrygujące postaci – Thusia, porywczy Marak, przebiegły Kymrys czy też nie wspomniani wcześniej czarownicy z ludu Atlantów – z których na pewno da się sporo wycisnąć. Lepiej też powinny prezentować się rysunki. Już bowiem w „Hordzie Żywych” widać ewolucję stylu Miville’a-Deschénesa – od dość statycznych początkowych kadrów do pełnych dramatyzmu, dynamicznych plansz końcowych. Kanadyjczyk odpowiedzialny był także za kolory, co musiało dać mu niemałą frajdę. Komiks mocno bowiem bije po oczach różnymi tonacjami piasku – i to przynajmniej jest w stu procentach zgodne z przeszłością.



Tytuł: Podboje #1: Horda żywych
Data wydania: 5 kwietnia 2017
Wydawca: Egmont
Cykl: Podboje
Format: 60s.
Cena: 35,00
Gatunek: fantasy
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

115
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.