powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CLXVIII)
lipiec-sierpień 2017

Marvel: Ogniu krocz za mną
‹Superbohaterowie Marvela #14: Ludzka Pochodnia›
Na hasło Człowiek Pochodnia z miejsca przychodzi nam na myśl członek Fantastycznej Czwórki Johnny Storm. Tymczasem nie jest on jedynym nosicielem płomiennych mocy, a także nie pierwszym. Oryginał nazywa się Jim Hammond i o nim opowiada czternasty tom kolekcji Superbohaterowie Marvela.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Oryginalny Człowiek Pochodnia zadebiutował w 1939 roku w „Marvel Comics # 1” i powszechnie uważany jest za pierwszego superbohatera świata Marvela (pomimo że wtedy firma nazywała się Timely Comics, a w tym samym zeszycie po raz pierwszy pojawił się także Namor). Wbrew pseudonimowi nie był on jednak człowiekiem, a androidem stworzonym przez Phineasa Hortona. Dodajmy, że nieudanym, ponieważ w kontakcie z tlenem stawał w płomieniach. Z czasem nauczył się panować nad swoimi mocami.
Wsławił się głównie w walce z nazistowskimi Niemcami i jako ten, który zamordował Hitlera. W późniejszych latach pojawiał się dość sporadycznie, będąc na zmianę zabijanym i wskrzeszanym. O jednym z takich zmartwychwstań opowiada ośmiotomowa miniseria „Pochodnia” ze scenariuszem Alexa Rossa i Mike′a Careya, wypełniająca omawiany zeszyt.
Trochę szkoda, że nie dostaliśmy przedruku debiutu naszego bohatera, ale podejrzewam, że ma to związek z prawami autorskimi. Niemniej i bez tego każdy fan dobrych opowieści rysunkowych powinien być usatysfakcjonowany, zarówno od strony scenariusza, jak i graficznej.
Początkowo akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach. Z jednej strony mamy wskrzeszonego niedawno Toro – młodego pomocnika Pochodni, mutanta posiadającego moce podobne do niego. Próbuje on odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Drugim wątkiem jest zlecenie przez pewnych niemiłych ludzi stworzenia przez Mad Thinkera globalnej broni. Ten trochę miota się między pomysłami, aż wreszcie dochodzi do spotkania jego i Toro. To okazuje się brzemienne w skutkach, ponieważ Mad Thinker postanawia wskrzesić oryginalną Ludzką Pochodnię i przemienić go w bezwzględnego mordercę na swoich usługach.
Nie jest to może specjalnie wyszukany punkt wyjściowy, bo podobnych opowieści poznaliśmy już kilka, ale Ross i Carey na tyle zgrabnie prowadzą narrację, wzbogacając ją o niespodziewane elementy, jak choćby koncepcję Nowego Berlina, że jest wciągająca bez reszty. Duże znaczenie w jej odbiorze ma również naszpikowanie jej licznymi nawiązaniami do przeszłości Człowieka Pochodni. Widać, że autorzy mają w małym palcu prehistorię Marvela. Na szczęście czytelnik nie musi być w niej tak bardzo obeznany. A w razie pewnych niejasności, zawsze można o nich poczytać w zamieszczonej na końcu historii naszego bohatera.
Dużym plusem jest postawienie na relacje między bohaterami i pokazanie ich w całkiem nowych sytuacjach. Choć sam Jim Hammond ma w sobie dużo bezduszności sztucznej inteligencji, co może drażnić, to jednak nie da się ukryć, że odróżnia go to od luźnego w sposobie bycia Johnny′ego Storma, który też pojawia się w tej opowieści. Jednak jej najważniejszym elementem wydaje się osoba Toro, który polskiemu czytelnikowi do tej pory nie był znany. Choć niczym Bucky miał być tylko młodocianym współpracownikiem swojego dorosłego mentora, to jednak okazuje się pełnokrwistą postacią, a jego odświeżona wersja jest o wiele bardziej interesująca niż sztampowe przedstawienie z czasów wojny (podobnie było z Zimowym Żołnierzem).
Z drugiej strony umiejętnie nakreślono osobowości czarnych charakterów. W tym przede wszystkim Mad Thinkera, którego osobiście nigdy nie lubiłem, uważając go właśnie za mało malowniczego. Po tym komiksie zdecydowanie zmieniłem zdanie.
Wszystko to uzupełniają śliczne, naturalistyczne rysunki Patricka Berkenkottera, wzbogacone wyrazistymi kolorami przez Carlosa Lopeza. Nawet gdyby sam scenariusz okazał się totalnym niewypałem, to i tak trzeba byłoby sięgnąć po tę pozycję, by nacieszyć oczy.
Szczęśliwie i historia, i szata graficzna sobie dorównują, tworząc, zaryzykuję to stwierdzenie, jak na razie najlepszą pozycję z dotychczasowych, jakie ukazały się w ramach Superbohaterów Marvela. Dla mnie to takie uzupełnienie genialnych „Marvels” Kurta Busieka i Alexa Rossa, którzy zaczynają się waśnie od narodzin Ludzkiej Pochodni. Omawiany komiks świetnie przybliża tę postać.



Tytuł: Superbohaterowie Marvela #14: Ludzka Pochodnia
Data wydania: 10 lipca 2017
ISBN: 9788328209541
Cena: 39,99
Gatunek: superhero
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w
:
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

145
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.