„Pieśń o kruku” Pawła Lacha to raczej zbiór opowiadań niż zwarta powieść. W kolejnych tekstach towarzyszymy głównemu bohaterowi, Bjarniemu zwanemu Krukiem, co rusz pakującemu się w nowe kłopoty. Kruk nigdzie nie zagrzewa miejsca na dłużej, a tam gdzie poniesie go wiatr, zawsze prędzej czy później pojawiają się nadnaturalne siły.  |  | ‹Pieśń o kruku›
|
Zbiory opowiadań rzadko trzymają równy poziom – zazwyczaj są w nich teksty bardzo dobre, przeciętne i słabe. „Pieśń o kruku” to moim zdaniem wyjątek: zbiorek jest dość wyrównany, a większość zawartych w nim opowiadań (czy też „pieśni”) określiłabym mianem dobrych. Żadne wprawdzie nie powaliło mnie na kolana ani nie zapadło mi mocno w pamięć, ale też lektura żadnego nie była przykra. To ładnie napisane, łatwe w odbiorze teksty, zgrabnie połączone w całość osobą głównego bohatera oraz motywem ożywających opowieści. Pierwsza pieśń (jedyna trochę słabsza, choć nieodzowna dla fabuły) zdaje się być inspirowana historią Odyseusza, konkretnie tym jej fragmentem, w którym Odys z Itaki oślepia cyklopa. Bjarni, podobnie jak bohater Homera, podstępem oślepia olbrzyma, a choć został ostrzeżony, by nie zdradzać mu swego imienia, wiedziony pychą wykrzykuje je w chwili, w której przekonany jest o swojej nietykalności. W efekcie zostaje obrzucony klątwą: nigdzie nie zagrzeje miejsca, zawsze będzie ścigać go głos olbrzyma, a tam, gdzie się pojawi, do życia wrócą dawne koszmary. To pierwsze opowiadanie wzbudziło we mnie obawę, że będę mieć do czynienia z mało ciekawymi wariacjami na temat legend, w których główną rolę odgrywa pozbawiony charakteru, schematyczny bohater, co to każdą kobietę zdobędzie, każdy bój zwycięży. Owszem, okazało się, że Paweł Lach chętnie korzysta z mitów i legend jako inspiracji, a Bjarni jest typowym przedstawicielem pewnego gatunku bohaterów: niczego się nie lęka, kobiety same wskakują mu do łóżka, walczy jak nikt, a kieruje się specyficznym kodeksem moralnym. Wszystkie nawiązania jednak zostały wprowadzone raczej zgrabnie, mimo tego, że autor sięga po znane czytelnikom motywy, podczas lektury nie ma się wrażenia wtórności, a taki, a nie inny wizerunek Bjarniego dobrze wpisuje się w przyjętą przez Lacha konwencję. Skoro wokół bohatera wciąż ożywają opowieści i pojawia się magia, powinien być niczym heros z legend – kto wie, być może nawet sam Bjarni został po części ukształtowany przez przekleństwo olbrzyma? Opisy są malownicze, nie ma problemów z wyobrażeniem sobie kreowanych przez autora miejsc. Większość bohaterów nie otrzymuje zbyt wiele „czasu antenowego” i lepiej poznajemy właściwie tylko Bjarniego oraz towarzyszącego mu kruka, ale i to nie dziwi – Bjarni w końcu wciąż pozostaje w drodze, jedynie mijając kolejnych ludzi. Spodobał mi się fakt, że w pewnym momencie ani czytelnik, ani sam Bjarni nie jest pewny, która wersja historii o Kruku jest prawdziwa. Co wydarzyło się naprawdę, a co stanowi wyłącznie wytwór wyobraźni bohatera? Kim naprawdę był olbrzym Glamrung? Opowiadanie kończące zbiorek wyjaśnia parę wątpliwości, wciąż jednak pozostajemy z wieloma pytaniami bez odpowiedzi. „Pieśń o kruku” mogę polecić przede wszystkim fanom historii utrzymanych w á la skandynawskich klimatach. Ktoś oczekujący rozbudowanej fabuły i wiarygodnych, pełnowymiarowych bohaterów, może się rozczarować. Jeśli jednak czytelnik szuka po prostu chwili rozrywki – nie powinien być zawiedziony.
Tytuł: Pieśń o kruku Data wydania: 16 sierpnia 2017 ISBN: 978-83-63842-53-6 Format: 380s. Cena: 34,90 Gatunek: fantastyka Ekstrakt: 60% |