To już czwarty tom przygód Misia Zbysia i Borsuka Mruka, sympatycznej i cenionej serii komiksowej skierowanej do młodszego czytelnika. Tym razem bohaterowie wyruszają tropem pirackiego skarbu.  |  | ‹Detektyw Miś Zbyś na tropie #4: Skarb kapitana Czarnofutrzastego›
|
Zaczynam odnosić wrażenie, że każda kolejna recenzja komiksu z cyklu o detektywie Misiu Zbysiu (i jego asystencie Borsuku Mruku) musi zaczynać się od określania w jakich realiach będzie toczyć się śledztwo. Bo, o ile pierwszy tom („ Lis, ule i miodowe kule”) był po prostu detektywistyczną opowiastką dla dzieci, to już w kolejnej części („ Złoty Sokół Maltański”) autorzy wysłali swych bohaterów na Dziki Zachód, w następnej („ Kosmos to za mało”) w kosmos, by w najnowszym, czwartym tomie („Skarb kapitana Czarnofutrzastego”) scenerią stały się karaibskie wyspy i pirackie statki. Detektyw Miś Zbyś i Borsuk Mruk odpoczywają na słonecznej plaży, sącząc spokojnie drinki (bezalkoholowe, jak sądzę) i szykując się do kolejnego śledztwa. Nagle ich spokój zaburza kobiecy okrzyk wzywający pomocy. Widzą, jak porywacze ładują do beczki ową wołającą o wsparcie osobę. Rzucają się na ratunek i wkrótce uwalniają uprowadzoną. Ta zdradza im, że jest córką słynnego wilka morskiego, kapitana Czarnofutrzastego i jest w posiadaniu – jakżeby inaczej – mapy prowadzącej do skarbu, który ukrył jej ojciec. To właśnie ta mapa budzi pożądanie różnych niegodziwych osobników. Lupa, bo tak ma na imię dziewczyna, zachęca Misia i Borsuka, by pomogli jej odnaleźć skarb. Tych nie trzeba długo namawiać i już wkrótce cała trójka wyrusza tropem wskazówek pozostawionych na mapie. Nie ma chyba sensu ponownie pisać o rysunku – ten nie ulega większym zmianom i wciąż, bawiąc wyrazistością i barwą, jest jednym z największych atutów tej serii. Rysownik Piotr Nowacki tak jak i w poprzednich tomach plansze złożone z kilku (zwykle dwóch) kadrów przeplata całostronicowymi, efektownymi scenami. W tym tomie będą to: mapa skarbu (ze wskazówkami), wnętrze wulkanu i piękne nocne obozowisko (okraszone księżycem i, o dziwo, startującą rakietą kosmiczną). Pewną nowością jest wprowadzenie bardziej bezpośredniej interakcji z czytelnikiem – dziecko może odgadywać, w której beczce została ukryta Lupa, może również samo odczytywać wskazówki z mapy i znajdować je na planszach. To miły dodatek, a jeśli stwierdzimy, że scenariusz jest też nieco bardziej złożony (choć nadal nieskomplikowany) niż w poprzednich częściach, możemy z czystym sumieniem wystawić „Skarbowi kapitana Czarnofutrzastego” pozytywną ocenę. Mniej w tej części niż choćby w „Kosmos to za mało” ukłonów i mrugnięć oka do dorosłego czytelnika (może poza psim Indianą Jonesem w tle jednego z rysunków), ale czy to źle? W końcu ten komiks przewidziany jest dla dzieci i to one powinny się najlepiej bawić przy lekturze. I myślę, że rozczarowane nie będą.
Tytuł: Detektyw Miś Zbyś na tropie #4: Skarb kapitana Czarnofutrzastego Data wydania: maj 2016 ISBN: 9788364858758 Cena: 34,90 Gatunek: humor / satyra, przygodowy Ekstrakt: 70% |