Kazachski reżyser Akan Satajew prawdopodobnie pozazdrościł swojemu rodakowi Timurowi Bekmambetowowi i postanowił zrobić karierę w Stanach Zjednoczonych. Nakręcony przez niego sensacyjny dramat „Haker” nie wróży jednak najlepiej. To banalna i boleśnie schematyczna opowieść o genialnym komputerowcu (rodem z Ukrainy), której nie ratuje nawet wyciągnięte na plan pierwszy motywy osobistej zemsty i podstępnej gry tajnych służb.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Timur Bekmambetow to Kazach, któremu się udało. Po sukcesach w Rosji – vide „Straż nocna” (2004) i „Straż dzienna” (2006) oraz sylwestrowo-świąteczna seria komediowa „ Choinki” (2010-2016) – podjął on próbę podboju rynku amerykańskiego. W Hollywood nakręcił sensacyjnych „Ściganych” (2008), horror „Abraham Lincoln: Łowca wampirów” (2012) oraz remake biblijno-historycznego „Ben-Hura” (2016). I chociaż filmy te nie zdobywają wysokich ocen wśród krytyków, nie przynoszą jednak strat finansowych. Z tego też powodu zapewne wielu reżyserów z dawnego Związku Radzieckiego (i nie tylko) zazdrości Bekmambetowowi i pragnie pójść w jego ślady. Wszak znacznie lepiej zarabiać w dolarach, aniżeli w rublach (czy jakiejś innej wschodniej walucie) Odważył się na to rodak Timura, pochodzący z Karagandy Akan Satajew (rocznik 1971), który w ojczyźnie zdobył popularność dzięki historycznemu freskowi „ Odważny” (2012) oraz sensacyjnym dramatom „ Zagubiony” (2009), „ Likwidator” (2011) i dwóm częściom „ Rekietera” (2007, 2015). W ubiegłym roku w Kazachstanie miały premierę dwa kolejne obrazy Satajewa: wojenna „Droga do matki” oraz rozgrywający się w ostatnich latach istnienia Kraju Rad dramat kryminalny „Dzielnice”; w Stanach Zjednoczonych natomiast do kin trafił – zrealizowany za 2 miliony dolarów w koprodukcji firm z Kazachstanu, USA, Tajlandii, Kanady i Hongkongu – „Haker”. I w tych też krajach powstawały zdjęcia, co oznacza, że sporą część wydatków pochłonęły podróże ekipy filmowej. W efekcie nie starczyło na zatrudnienie wielkich hollywoodzkich gwiazd; zamiast nich na planie pojawili się aktorzy drugo- i trzecioligowi, dla większości widzów spoza Ameryki Północnej zapewne całkowicie anonimowi. Kręcąc „Hakera”, Satajew sięgnął po scenariusz Sanżara Sułtanowa, Kazacha od lat mieszkającego po drugiej stronie Atlantyku, absolwenta Upper Canada College w Toronto i nowojorskiego Instytutu Teatru i Filmu Lee Strasberga. Jego tekst przerobił jeszcze nieco stały współpracownik Akana, Timur Żaksyłykow. Czy wyszło to obrazowi na dobre, nie sposób stwierdzić. Z drugiej strony trudno sobie wyobrazić (choć w teorii jest to możliwe), by mógł być on jeszcze gorszy. Rodzina Daniliuków – ojciec, matka i małoletni Sasza – opuszcza Ukrainę na początku lat 90. XX wieku i osiedla się w mieście London w kanadyjskim stanie Ontario. Nie wiedzie się jej najlepiej; ojciec nie może znaleźć pracy, matka natomiast po jakimś czasie zostaje zwolniona z banku, w którym wcześniej się zadłużyła. Teraz pracodawcy żądają od niej spłaty długu, na co Ukraińców zwyczajnie nie stać. Z pomocą przychodzi… Aleksandr, który od kilku już lat, nic nikomu nie mówiąc, całkiem nieźle zarabia na nie do końca legalnych transakcjach internetowych. Dotąd zarobione w ten sposób odkładał na przyszłe studia, ale gdy rodzina popada w tarapaty, nie waha się przyjść jej z pomocą. To wydarzenie zmienia jednak dość radykalnie światopogląd nastolatka. Postanawia najpierw opuścić Kanadę (i wyjeżdża do Nowego Jorku), po czym obmyśla, w jaki sposób mógłby zemścić się na wiarołomnym pracodawcy matki. Z czasem za cel bierze sobie cały system bankowy. W Nowym Jorku Aleks(andr) poznaje Saida, który pomaga mu sprzedać kupiony za okazyjną cenę w DarkWebie drogi zegarek. Od tego momentu zawiązują spółkę – Ukrainiec skupuje trefny towar, a jego kompan go upłynnia. Interes idzie coraz lepiej, a to – jak wiadomo – zwiastuje rychłe kłopoty. Tym bardziej że Daniliuk, inspirując się działalnością grupy internetowych aktywistów Anonymous, cały czas kombinuje, jak wbić szpilę nieuczciwym bankowcom. Jego ruchy w ukrytej sieci przykuwają zarówno uwagę tajnych służb, jak i mafii, która ma zamiar wykorzystać talenty chłopaka do własnych celów. Gdy grunt zaczyna mu się palić pod nogami, wraz z Saidem i poznaną w DarkWebie Kierą Aleks ucieka do Azji. Jednego „Hakerowi” na pewno nie można zarzucić – braku tempa. Ale to w zasadzie wszystko, za co da się pochwalić obraz Satajewa. Fabuła jest bowiem nie tylko przewidywalna, ale i naiwna, poskładana ze schematów, jakimi amerykańskie kino klasy B czy C karmi się już od dziesiątków lat. Brak w nim jakiegokolwiek przejawu oryginalności, co odróżnia go chociażby od pokrewnego tematycznie filmu szwajcarskiego reżysera Barana bo Odara „ Who Am I. Możesz być kim chcesz” (2014). Podsumowując: pozycji Timura Bekmambetowa w Hollywood jego rodak Akan Satajew w najbliższych latach na pewno nie zagrozi. Rolę Aleks(andr)a Daniliuka reżyser (i producent w jednym) powierzył Australijczykowi Callanowi McAuliffemu („Jestem numerem cztery”, „Na uwięzi”), Kierę zagrała Amerykanka Lorraine Nicholson („Surferka z charakterem”), a Saida – jej rodak Daniel Eric Gold; w epizodyczną postać głównego szwarccharakteru, „Zeda” wcielił się natomiast Clifton Collins Jr. („Star Trek”, „Pacific Rim”). Autorem zdjęć jest – urodzony w Moskwie, ale pracujący w Stanach Zjednoczonych – Paweł (Pasha) Patriki, dotąd zatrudniany przy filmach kategorii B („Smak zemsty”, „Wakacje z Wielką Stopą” czy „Obrót życia”); zadanie stworzenia ścieżki dźwiękowej Satajew powierzył za to kolejnemu ze swoich wieloletnich kompanów, Renatowi Gajsinowi. I trudno nazwać to trafną decyzją, albowiem soundtrack jest… idealnie nijaki. Nie ma w nim żadnego motywu, który przykuwałby uwagę. Nie ma ani jednego fragmentu, który by w istotny sposób podkreślał nastrój dzieła. Jest za to dużo elektronicznej młócki, obliczonej prawdopodobnie na zyskanie poklasku wśród młodszej publiczności. Czy tak się stanie – można jednak wątpić.
Tytuł: Haker Tytuł oryginalny: Hacker Data premiery: 15 września 2016 Rok produkcji: 2016 Kraj produkcji: Hong Kong, Kanada, Kazachstan, Tajlandia, USA Czas trwania: 92 minuty Gatunek: sensacja Ekstrakt: 20% |