powrót; do indeksunastwpna strona

nr 9 (CLXXI)
listopad 2017

Po trzy: Dla niefantastów lubiących wyzwania
Dziś trzy propozycje dla tych, którzy nie są zagorzałymi fanami fantastyki, ale też i nie mają całkowitej alergii na motywy nierealistyczne.
Spotkałam się z opinią, że niektórych osób do fantastyki przekonać się nie da. Wydaje mi się, że istotnie niektórzy czytelnicy całkowicie nie tolerują tej konwencji i traktują ją jako „te tam głupotki”. Zwykle na samo hasło „fantastyka” reagują charakterystycznym uśmieszkiem znamionującym politowanie dla ludzi niepoważnych, czytających o „rzeczach, których nie ma”. Przypomina mi się tu scenka z obrony pracy doktorskiej mojego starszego kolegi. Najpierw wyjaśnienie – otóż jest zwyczaj, że na początku promotor, jak to się gładko określa „przedstawia sylwetkę doktoranta”. W ramach tego przedstawiania powiedziano, że kolega aktywnie działał w Galicyjskiej Gildii Fanów Fantastyki1). Jakiś czas później padły słowa bodajże recenzentki pracy „sądzę, że w tym podrozdziale dyskusji wyników jest za dużo spekulacji, ale… skoro czyta pan fantastykę, he he he”. Żarcik ten lekko mnie zirytował. Na osłodę została mi myśl, że pani profesor z pewnością nie wie, iż oto siedzący na sali (o ile mnie pamięć nie myli odnośnie funkcji) wice dziekan jest wielbicielem „Fundacji”2) oraz „Jeźdźców smoków z Pern”. Ale wracając do tematu – nie podjęłabym się trudu przekonywania takich osób do fantastyki. Nic na siłę.
Chociaż zdarzają się wyjątki. Znam trzy osoby, które nie tykały fantasy wcześniej (czytywały książki obyczajowe, kryminały i literaturę faktu), a które zostały wielkimi fanami „Gry o tron”3). Inna moja koleżanka, mająca fantastyki stosunek wręcz pogardliwy, wyznała mi kiedyś, że pasjami czytywała książki Jonathana Carrolla. Z drugiej strony nie jest też tak, że istnieje bardzo ścisły podział – znam osoby, które czytają główny nurt i literaturę gatunkową.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Dzisiejsze propozycje są dla tych, którzy wprawdzie żywią uprzedzenia do opowieści „o elfach, krasnoludach i wybrańcach” albo o załogach statków kosmicznych, nie odrzucają ich jednak wątki, czy elementy nadnaturalne. Nie mają też nic przeciwko ambitniejszej lekturze. Dwie z trzech przedstawianych książek to właściwie pozycje z pogranicza, których klasyfikacja nie jest oczywista. Podobnie, jak to miało miejsce w poprzednim odcinku o antologiach i w tym przypadku napisałam już dla Esensji pełne recenzje tych książek (zapraszam do klikania w linki poniżej), dlatego dziś skupię się bardziej na tym, co czyni je interesującymi propozycjami dla osób nie czytujących fantastyki na co dzień.
Podłącz się
Od razu ostrzegam – „TV ciał0” nie jest lekturą dla tych, którzy spodziewają się tradycyjnie napisanej powieści. Akcja książki Jeffa Noona toczy się w nieodległej przyszłości, ale sama mam kłopot z zaliczeniem jej do SF. Jedna z moich koleżanek, najbardziej lubiąca hard SF, odbiła się „TV ciał0” – może dlatego, że nie ma tu spójnej struktury świata, jaka cechuje, że tak to ujmę, główny nurt fantastyki. Do tego dochodzi mocno awangardowa forma – proza miesza się tu z białym wierszem, zdarza się fragment jakby z dramatu, a wszystko to jest przeplatane rozdziałami z zapisami czegoś na kształt sygnału ginącego w szumie, gdzie dominują znaki w rodzaju ……%>/<, trafiają się też puste strony. Gdyby podsumować fabułę jednym zdaniem, zabrzmi ono co najmniej dziwacznie, wręcz głupio – oto historia gwiazdki pop, która zmienia się w żywy telewizor. Dowiedziawszy się o tym, sięgnęłam po „TV ciał0” z obawą. Okazało się jednak, że tak ryzykowny pomysł można rozwinąć w intrygującą, metaforyczną prozę. Wydaje mi się, że książka nie zyskała większego rozgłosu, a już zwłaszcza nie przyciągnęła uwagi krytyków głównonurtowych. Szkoda, bo Jeff Noon w sposób odważny, niekiedy wręcz karkołomny, opowiada o narodzinach nowej ery. Nie on jeden, oczywiście, ale jego głos jest warty wysłuchania.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Straszliwy to gąszcz gęściej kłębi się wciąż
Cykl Roberta Holdstocka o lesie ożywionego mitu w ojczyźnie autora zdobył uznanie i doczekał się krytycznych analiz (niekiedy brzmiących dla laika kuriozalnie, jak można się przekonać na podstawie znalezionych na sieci cytatów). W Polsce niestety nie został wydany w całości. Na pociechę dodam, że w każdym z pierwszych dwóch tomów została opowiedziana osobna historia – łączy je jedynie wyżej wzmiankowany las, w którym materializują się twory ludzkiej podświadomości i zbiorowej pamięci, a także kilku bohaterów dalszych planów. Na pytanie, dlaczego zamiast otwierającego cykl „Lasu ożywionego mitu”, proponuję „Lavondyss” odpowiem, że tom drugi wydał mi się napisany lepszym stylem. Do tego początek „Lasu…” mnie nieco znudził – kiedy już akcja się rozwinęła, wyobraźnia Holdstocka zrobiła na mnie wielkie wrażenie, jednak wcześniej momentami bywało zniechęcająco. Z drugiej strony, w części pierwszej pierwiastek fantastyczny jest wprowadzany powoli, w miarę tego, jak główny bohater zgłębia rodzinną tajemnicę, natomiast w „Lavondyss” czytelnik niemal od razu zostaje wrzucony na głęboką wodę (inna sprawa, że gdyby rozpatrywać tę powieść samodzielnie, można by odczytać ją również w ten sposób, że wszystko rozegrało się w głowie głównej bohaterki). Fabuła drugiego tomu jest zdecydowanie bardziej wymagająca, wyjątkowo zawikłana. Wewnątrz lasu mitotworów ścieżki biegną zarówno w przestrzeni, jak i w czasie. Pisarz nakłada kolejne warstwy powieściowej rzeczywistości, a czasem więzi swoich bohaterów w pętlach przyczynowo-skutkowych. Do tego istoty stworzone przez las, będące ucieleśnieniem bogów, archetypów i legendarnych bohaterów mogą pojawiać się w wielu postaciach jednocześnie, umierać, odradzać się i przemieniać. Sądzę, że aby lepiej zrozumieć zamysły Holdstocka, należałoby sporo wiedzieć na temat mitów i wierzeń różnych kultur, praktyk szamańskich oraz szeroko pojętej spuścizny kulturowej. Choć i bez tego – jak widać po mnie – można przeczytać „Lavondyss” z zainteresowaniem i poczuciem, że obcuje się z wartościową lekturą.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Skok na główkę w głąb króliczej nory
Doszłam właśnie do wniosku, że niezwykłe to zestawienie, w którym proza Jeffrey’a Forda nie wyróżnia się „poziomem dziwności” na tle innych. W elegancko wydanej książce o podwójnym tytule czytelnik znajdzie zarówno zbiór opowiadań („Asystentka pisarza fantasy”) jak i krótką powieść („Portret pani Charbuque”) amerykańskiego autora. W przypadku części zaprezentowanych utworów pisarz zostawia czytelnikowi wybór, w jaki sposób zinterpretować przedstawione wydarzenia. Czy pani Charbuque dysponowała jakąś nadnaturalną mocą, czy bohater został uwikłany w skomplikowaną intrygę, ku uciesze swojej zleceniodawczyni (przyznam, że mam tu pewne skojarzenia z „Magiem” Johna Fowlesa)? Czy istota z patyków ożyła w świecie, czy tylko w wyobraźni młodego bohatera jednego z opowiadań? Znalazła się tu nieco zwichrowana baśń, eksperyment formalny, tekst całkowicie realistyczny, opowiadanie, które najłatwiej można by podsumować jako „o duchach” (a które wzbudziło we mnie autentyczne poczucie niepokoju, „zachwiania” w świecie), albo inne, będące w dużej mierze zapisem snu, z charakterystycznymi dla niego płynnymi przemianami form, miejsc i tożsamości. Są też utwory, co do których fantastyczności nie ma wątpliwości, a część z nich została oparta na niebanalnych pomysłach (właściwie w kilku przypadkach należałoby określić je mianem szalonych, bo jak inaczej nazwać ten na akwizytora sprzedającego ludzkie mózgi w słojach i zakochującego się w jednym z nich, czy odchody obcych działające na nasz gatunek jak afrodyzjak, a pozyskiwane przez ludzi przebierających się za gwiazdy dawnego Hollywood, ponieważ kosmici okazali się wielbicielami starych filmów). Znajdzie się też miejsce na literackie gry w nawiązania do cudzej twórczości (m.in. Poego, czy Kafki), albo refleksje na temat pisania. Opowiadania opatrzone zostały krótkimi odautorskimi notkami, przedstawiającymi inspiracje i okoliczności powstania danego tekstu. Widać z nich, jak Ford łączył własne wspomnienia z fikcją i inteligentnie rozwijał inspiracje. Z jednej z takich notek dowiedziałam się, że przedstawione w opowiadaniu wydarzenie, co do którego byłabym skłonna się założyć, że musi być całkowicie zmyślone, akurat było elementem zaczerpniętym z prawdziwego życia.
Przyznam, że teraz zastanawiam się, czy przedstawione przeze mnie tytuły nie są nazbyt dziwaczne. Na pewno pokazują czytelnikowi, jak daleko może zaprowadzić autora nieskrępowana wyobraźnia i dalekie są od szablonowej, masowo produkowanej prozy, przez pryzmat której najczęściej ocenia się całą fantastyczną konwencję.
1) Przez aktywnie rozumiem pełnienie tam rozmaitych funkcji oraz organizowanie konwentów.
2) Jako ciekawostkę dodam, że Asimov był profesorem biochemikiem.
3) Wśród nich jest pani po sześćdziesiątce. Zabawne było to, jak inaczej wyglądało to z jej perspektywy – spodobały jej się bardzo elementy fantastyczne w powieści i wychwalała wyobraźnię Martina, podczas gdy ja, gdybym miała wymienić zalety cyklu, wskazałabym rozgrywki polityczne i dworskie intrygi.



Tytuł: TV Ciał0
Tytuł oryginalny: Channel SK1N
Data wydania: 15 stycznia 2014
Autor: Jeff Noon
Wydawca: MAG
ISBN: 978-83-7480-411-0
Format: 208s. 135×202mm; oprawa twarda
Cena: 37,–
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%

Tytuł: Lavondyss
Tytuł oryginalny: Lavondyss
Data wydania: 1997
Wydawca: Zysk i S-ka
ISBN: 83-7150-270-2
Format: 444s. 115×183mm
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%

Tytuł: Portret pani Charbuque / Asystentka pisarza fantasy
Tytuł oryginalny: The Portrait of Mrs. Charbuque / The Fantasy Writer’s Assistant
Data wydania: 23 stycznia 2013
Przekład: Robert Waliś
Wydawca: MAG
ISBN: 978-83-7480-286-4
Format: 528s. 135×202mm; oprawa twarda
Cena: 49,–
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

50
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.