Autorzy „Orbitala” nie ułatwiają czytelnikowi sprawy. Odnalezienie się w meandrach cyklu nie jest proste, przypomnienie sobie przynajmniej ostatniej misji będzie tutaj bardzo pomocne.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po lekturze pierwsze dylogii cyklu czytelnik miał prawo nabrać przekonania, że osią i motorem całości będą relacje między głównymi bohaterami, agentami Calebem Swanym (człowiek) i Mezoke Izzui (Sandżarr/ka). Po pierwsze ze względu na historyczne niesnaski pomiędzy ludzkością a Sandżarrami. Ludzkość, rządzona przez izolacjonistów, postawiła na samowystarczalność. Skończyło się masakrą ludności sandżarrskiej na jednej z planet, na której Ziemianie rozpoczęli wydobycie surowców energetycznych. Po drugie – ze względu na duże różnice w rozwoju… nazwijmy to płciowym. U Sandżarrów samce i samice na zewnątrz wyglądają praktycznie identycznie, a jednocześnie są oni kulturowo uwarunkowani aby nie ujawniać swojej płci 1). W kolejnych dylogiach autorzy postawili jednak na inne rozwiązania narracyjne, mocno przypominające zresztą te z „Armady”. Tam mieliśmy tytułową Armadę, tutaj Konfederację skupiającą kilkaset ras zamieszkujących wszechświat. Zarówno Navis jak i Caleb z Mezoke są – lub raczej byli – agentami do zadań specjalnych. „Byli”, bo całej trójce powinęły się nogi i wszyscy zostali uznani za renegatów. I właśnie w typowym dla tego rodzaju wyrzutków momencie spotykamy naszych bohaterów na początku albumu „Implozja”. Pozbawieniu środków do życia i ścigani przez różnej maści służby oraz łowców nagród podejmują się ryzykownych zadań aby przeżyć. Tak konkretnie, to kradną mające ponoć odmładzające właściwości larwy Narkuidów. Po dramatycznej ucieczce przed strażnikami larw ruszają na Tetsuam, nielegalną bazę/planetoidę przypominającą mocno Delirius z „Lone Sloane’a”. Tetsuam to centrum wszystkiego co nie do końca jest zgodne z prawem. Oferuje nielegalne rozrywki, możliwość handlu zakazanym towarem, i to właśnie tam nasi uciekinierzy mieli dostarczyć zdobyte larwy. Także tutaj autorzy odcinają się od „armadowych” nawiązań powracając do kwestii seksualności Mezoke i jego/jej relacji z Calebem. Nie jest to jeszcze silny zwrot, ale zdecydowanie dobrze robi on całej historii dodając nieco pikanterii dosyć mocno zgranym schematom s-f. W całym tym zamieszaniu coraz większe znaczenie odgrywa Angus, statek kosmiczny będący neuronomem, czyli de facto pojazdem z własną świadomością. Okazuje się, że obiektów jak on jest dużo więcej i zaczynają one robić rzeczy, które niepokoją Konfederację. Ale jak to w „Orbitalu”, szczegóły zapewne poznamy w drugim tomie bieżącej dylogii. Graficznie „Implozja” nie odbiega od innych albumów serii. Kreska Serge’a Pellégo pozbawiona ostrych krawędzi przypomina nieco prace Bilala. Także kolorystyka pozostaje mocno monochromatyczna w odcieniach niebieskiego i fioletu. 1) – co zaskutkowało bardzo ciekawą odmianą czasowników w pierwszej osobie rodzaju nijakiego w pierwszym tomie cyklu (np. ostrzegłom zamiast ostrzegłam lub ostrzegłem)
Tytuł: Orbital #7: Implozja Data wydania: wrzesień 2017 ISBN: 9788365465108 Format: 56s. 215x290 mm Cena: 38,00 Gatunek: SF Ekstrakt: 70% |