powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CLXXII)
grudzień 2017

O (nie)odkrywaniu Ameryki
Jorge Díaz ‹Wszystkie marzenia świata›
Historia pasażerów „Príncipe de Asturias”, statku, który podzielił los „Titanica”, mogłaby być niezapomniana, gdyby autor pozwolił sobie na szersze spojrzenie.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Hiszpania też miała swój luksusowy transatlantyk. I to na motywach jego ostatniego, tragicznego rejsu do Buenos Aires (statek zatonął w 1916 roku u wybrzeży Brazylii) Jorge Díaz osnuł swoją powieść. Na pokładzie pływającej jednostki często podróżowali pasażerowie, udający się w podróż w jedną stronę – by osiedlić się w Argentynie i tam szukać lepszego życia.
Każdy człowiek marzy o poprawie swojego losu. Są tacy, którzy zrobią wszystko, aby stworzyć sobie na to szansę. Niektórzy decydują się na pozostawienie za sobą dosłownie wszystkiego i rozpoczęcie życia całkowicie na nowo.
Szkoda jednak, że Jorge Díaz nie wykorzystał w pełni swojego pomysłu. Największą słabością jego powieści jest mianowicie jej konstrukcja. Na pierwszych 350 stronach nie dzieje się niemal nic. Nie można oprzeć się wrażeniu, że autorowi brakowało wyobraźni, by rozwinąć w pełni swoją opowieść, zgłębić te nadzieje i marzenia, o których mowa w tytule. Za to mamy tutaj sporo niepotrzebnych powtórzeń, bo ile razy Díaz powraca do którejś z postaci (opowiada o nich przemiennie), stale powtarza o nich jedno i to samo, co wiemy już wcześniej. Przyznam, że nie była to – mówiąc delikatnie – porywająca lektura. Także dlatego, że powieść napisana jest w taki sposób, że trudno z bohaterami nawiązać emocjonalny kontakt. „Wszystkie marzenia świata” zaczynają się dopiero na jakieś sto stron przed końcem, kiedy wreszcie pojawia się ruch i odmiana – tak w świadomości bohaterów, jak i w ich historiach.
Smutne są realia, które otaczają bohaterów tej powieści. Bieda, brak perspektyw. Zauważmy, że tak było jeszcze w Europie zaledwie sto lat temu. Gabrielę z Majorki za mąż wydają rodzice za bogatego człowieka, który już jest w Argentynie i tam oczekuje na żonę. Dziewczyna nigdy go nie widziała, bo ślub, jednoosobowo, odbył się na Majorce. Trochę więcej szczęścia zdaje się mieć Żydówka Sara (pochodząca z terenów dzisiejszej Ukrainy). Niedawno poznany przystojny, bogaty, obyty w świecie mężczyzna nie wahał się z nią ożenić od razu. Sara tak się cieszy, że pojedzie z nim do Buenos Aires, tam jest tyle szans, tyle możliwości… Jest też Raquel, pracownica nocnego klubu, korzystająca z każdej okazji, aby zarobić. Wątkiem nieco oderwanym od reszty jest sprawa przewozu na statku kosztowności, pod nadzorem ówczesnego króla Hiszpanii Alfonsa XIII. Monarcha wyznacza osobę odpowiedzialną za transport. Podsumowując wszystko, mamy już pierwszy klucz do wyjaśnienia tytułu powieści: pieniądze.
Drugim jest bezsprzecznie seks. I to na tyle, że „Wszystkie marzenia świata” stają się w niejednym miejscu erotycznymi rojeniami autora. W zasadzie większość tej powieści obraca się właściwie wokół seksu i spraw płci. To bez wątpienia gorzka i pesymistyczna diagnoza o stanie świadomości ludzkości, ale czy Díaz odkrywa tutaj Amerykę? Jego intencję, owszem, całkowicie rozumiem: stolica Argentyny była miejscem, dokąd trafiało wiele porywanych i zwabianych podstępem kobiet, które były po przyjeździe zmuszane do pracy jako prostytutki. Bardzo obiecujący jest opis realiów półświatka w Buenos Aires (działa tu stowarzyszenie „Warszawa”, warto zwrócić na ten wątek uwagę).
Powieść mogła być przenikliwym i budzącym emocje obrazem tego problemu społecznego, gdyby nie to, że autor w gruncie rzeczy utrwala powielany do dziś (i mający się zadziwiająco dobrze) niebezpieczny oraz szczególnie obrzydliwy stereotyp. Oto jedna z bohaterek doskonale rozumie sytuację, w której się znalazła. A tok jej myślenia jest następujący: będę bita, gwałcona, faszerowana narkotykami i zmuszana do przyjmowania dwustu mężczyzn tygodniowo? Nic nie szkodzi, to i tak lepiej niż bieda, z której wyszłam. Tylko pogratulować autorowi. Ofiary handlu ludźmi i zmuszane do prostytucji kobiety (a jest ich niemało i w naszych czasach) niech sobie są nadal, co tam – przecież tak naprawdę im się to podoba! Wyciągamy je z nędzy i beznadziei, ba, dajemy im pracę!
„Wszystkie marzenia świata” to, jak dla mnie, średnia powieść o zmarnowanym potencjale. Kilkustronicowy epilog mógłby z pewnością być o wiele bardziej interesujący, gdyby go rozwinąć. Osobiście byłabym na przykład ogromnie ciekawa, na kogo wyrosła Amaya, córka kapitana statku „Príncipe de Asturias”. I jak dla niektórych bohaterów wypadła konfrontacja ich marzeń z rzeczywistością, w której się znaleźli. Dla wielu z nich – niespodziewanie. Bo z marzeniami w życiu trzeba ostrożnie. Wymyślimy sobie sto scenariuszy, a i tak wydarzy się ten sto pierwszy.



Tytuł: Wszystkie marzenia świata
Tytuł oryginalny: Tengo en mí todos los sueños del mundo
Data wydania: 26 września 2017
Wydawca: Rebis
ISBN: 978-83-8062-174-9
Format: 480s. 135×215mm; oprawa zintegrowana
Cena: 39,90
Gatunek: obyczajowa
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w: Kumiko.pl
Wyszukaj w: Matras.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

23
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.