Historia życia społeczności małego miasteczka, opowiedziana w formie kroniki towarzyskiej, to niezły pomysł na powieść obyczajową. Niestety, „Całe miasto o tym mówi” to nie jest Fannie Flagg w swojej najlepszej formie.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Amerykańska pisarka znana jest przede wszystkim jako autorka kultowej (i z sukcesem zekranizowanej) książki „Smażone zielone pomidory”. Od czasu jej publikacji w 1987 roku na kolejne powieści niecierpliwie się czeka, jako że Flagg nie należy do autorów, których tempo twórczości w tajemniczy sposób nagle przyspiesza. „Całe miasto o tym mówi” ukazało się po trzech latach oczekiwania na nową powieść Fannie Flagg. Autorka zabiera nas ponownie do Elmwood Springs w amerykańskim stanie Missouri, znanego już wcześniej z powieści „Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie pójdę do nieba” czy „Dogonić tęczę”. Spotykamy się ponownie z niektórymi znanymi stamtąd bohaterami, imiona niektórych epizodycznych postaci nawiązują także do innych książek tej autorki, ale wszystkie tytuły nie są ze sobą aż tak ściśle połączone, żeby można było mówić o jakimś cyklu czy serii powieści. Fannie Flagg znana jest z tego, że potrafi świetnie odmalować prowincjonalne życie małych społeczności. Klimat jej książek jest niepowtarzalny, uroczy jest subtelny dowcip i swoista przekora. Wielką zaletą jest też to, że autorka w niewymuszony i dyskretny sposób potrafi „przemycić” w swoich powieściach dyskurs na poważne tematy (jak na przykład problem rasizmu w książce „Witaj na świecie, maleńka”). Niestety, „Całe miasto o tym mówi” jest tylko wyblakłą kopią utworów pisarki z jej wcześniejszych lat. I nie chodzi wcale o to, że powieść opiera się na podobnym pomyśle, co poprzednie – przyznajmy, że lubimy takich przewidywalnych autorów, którzy piszą stale jak gdyby tę samą rzecz. Mam na myśli to, że w porównaniu z niektórymi wcześniejszymi książkami Flagg brakuje tutaj tej swoistej „iskierki”, czegoś, co ożywiłoby dosyć monotonną i jednostronną narrację – nawet jeżeli mamy wrażenie, że sporo się tutaj dzieje. A początek jest taki obiecujący ze swoją uroczą historią „korespondencyjnego” małżeństwa… Trzeba przy tym zauważyć, że Flagg nadal potrafi tworzyć sympatyczne scenki rodzajowe i obyczajowe miniaturki, sytuując swoich bohaterów w różnych życiowych konfiguracjach. Elmwood Springs ma sporo mieszkańców, więc motywów i tematów autorce nie brakuje (ale też nie da się ukryć, że chwilami można się zgubić w całej masie imion i nazwisk bohaterów). Książka prowadzi nas przez dziesięciolecia amerykańskiej historii – od czasów, gdy Elmwood Springs zostało założone przez szwedzkich osadników, do lat współczesnych, a nawet – wybiega w przyszłość. Tak opowiedziana lokalna historia jest atrakcyjna raczej dla czytelników amerykańskich, zdolnych utożsamić się z historią Elmwood Springs na przestrzeni dziejów, jego rozwojem i postępem cywilizacyjnym. Dla odbiorców polskich jest to po prostu jedna z wielu amerykańskich powieści, w których trudno znaleźć coś szczególnego. Niespecjalnie pomaga także odkrycie tu wśród fikcyjnych bohaterów takich celebrytów jak słynna para przestępców Bonnie i Clyde, czy też prezydent Harry Truman z małżonką. Mało przekonujący okazuje się również pomysł przeniesienia części akcji powieści na Spokojne Łąki – czyli na lokalny cmentarz. Być może zaprezentowana tutaj autorska wizja życia po życiu jest w jakiś sposób pokrzepiająca, ale rozgrywające się sceny są dosyć statyczne, a dialogi – naiwniutkie, choć niepozbawione chwilami humoru. „Całe miasto o tym mówi” polecam raczej zagorzałym miłośnikom twórczości Fannie Flagg, którzy nie wyobrażają sobie, aby pominąć jej nową książkę, właśnie ukazującą się na rynku. Owszem, odnajdziemy tutaj echa dawnych utworów pisarki i tamten ich nostalgiczny klimat ale w gruncie rzeczy nie czeka nas nic więcej.
Tytuł: Całe miasto o tym mówi Tytuł oryginalny: The Whole Town’s Talking Data wydania: 14 marca 2018 ISBN: 978-83-08-06477-1 Format: 143×205mm Gatunek: obyczajowa Ekstrakt: 60% |