W „Portugalskim galimatiasie” – poprzednim tomie sensacyjnej opowieści Jeana Van Hamme’a (scenariusz) i Philippe’a Aymonda (rysunki) – autorzy postanowili nawiązać do albumu otwierającego cykl. W kolejnej wydanej w naszym kraju części jeszcze bardziej wtek ten rozwijają, nie zapominając przy tym, aby wpakować tytułową Lady S. w kolejne śmiertelnie niebezpieczne kłopoty.  |  | ‹Lady S. #7: Sekunda wieczności›
|
Przeszłość powraca! Nie da się od niej odciąć całkowicie. Zwłaszcza jeśli skrywa ona jakąś mroczną tajemnicę, „trupa w szafie”. A tak właśnie jest w przypadku Szaniusza Rivkas – Estonki, która po ucieczce ze Związku Radzieckiego permanentnie pakuje się w coraz to nowe kłopoty. Sama jest jednak sobie winna. Główną tego przyczyną są niezwykłe umiejętności kobiety, która zdaje się być złodziejką doskonałą – pomysłową, odważną, a na dodatek, co w tym fachu okazuje się być istotnym bonusem, nadzwyczaj sprawną fizycznie. Na usługi kogoś takiego zapotrzebowanie jest zawsze. Nawet jeżeli trzeba go do współpracy skłaniać szantażem. Szania doświadczyła tego już niejeden raz i zapewne jeszcze wiele razy będzie tak się zdarzać. Na tym bowiem chwycie fabularnym Jean Van Hamme konsekwentnie buduje scenariusze kolejnych tomów „Lady S.”. W finale „ Portugalskiego galimatiasu” (2009) wydarzyło się jednak coś nieoczywistego – na arenę wydarzeń powrócił bowiem profesor Abel Rivkas, ojciec Szaniuszy, który – jak dziewczyna sądziła przez wiele lat – popełnił samobójstwo w sowieckim łagrze. Ale tak w rzeczywistości się nie stało. Rivkas wylądował w należącym do KGB tajnym laboratorium naukowym na terenie Syberii, skąd dopiero niedawno udało mu się zbiec. Dlaczego był tam przetrzymywany, dowiadujemy się z najnowszego – przynajmniej jeśli chodzi o polski rynek – epizodu serii, czyli oryginalnie wydanej w 2011 roku „Sekundzie wieczności”. Wątek ten okazuje się zresztą motorem napędowym dalszej intrygi. W czasie odbywającego się we francuskiej Nicei Kongresu Medycyny Molekularnej występuje uhonorowany nagrodą Nobla za badania nad leczeniem tak zwanej pląsawicy Huntingtona rosyjski profesor Anatolij Kozłow. Jego prelekcja wzbudza żywiołową reakcję widowni, tym bardziej że, mimo otrzymania najważniejszego wyróżnienia, jakie może spotkać badacza, do tej pory nie opublikował on pełnych wyników swoich badań. Kozłow zostaje przyciśnięty do ściany, ale najgorsze dla niego ma dopiero nastąpić. W sali pojawia się bowiem… Abel Rivkas, który zarzuca szanowanemu profesorowi, że to on stał za jego aresztowaniem i uwięzieniem. I – co najważniejsze – że przywłaszczył sobie notatki z prowadzonych przez Abla w Tallinie badań. Rivkas jest zdesperowany, ma przy sobie broń. Na szczęście dla Kozłowa na czas interweniuje ochrona, która siłą wyprowadza Estończyka (a gwoli ścisłości: estońskiego Żyda) na zewnątrz. Z aresztu – na co pozwala mu prawo – dzwoni do córki. A dwa dni później ktoś włamuje się do domu rosyjskiego konsula w Nicei, z którego gościny korzysta Kozłow, i kradnie z jego walizki notatki Abla. Policja francuska nie jest w ciemię bita, więc zatrzymuje Szanię, której grozi – również za wcześniejsze przewiny na terytorium Francji – wieloletnia odsiadka. Chyba że… Otóż to, ten zabieg Van Hamme’a doskonale już znamy: chyba że kobieta zgodzi się na współpracę. Jakiż w takiej sytuacji złodziejka ma wybór? Choć odpowiadając „tak”, wcale nie spodziewa się, w jak potężne tarapaty wpakuje się tym razem. Powyższe opowiedziane zostało przez Van Hamme’a na pierwszych sześciu planszach. To, co najciekawsze, dopiero więc Was czeka – oczywiście pod warunkiem, że zdecydujecie się sięgnąć po „Sekundę wieczności”. A warto! Nawet bardzo. Wyrażając zgodę na propozycję tajemniczego Pułkownika, Szania zostaje wrzucona w samo oko cyklonu – pomiędzy dwie mafie: rosyjską i korsykańską. Zadanie, jakie otrzymuje, wydaje się niebezpieczne, ale na pewno nie przesadnie skomplikowane – komplikuje się dopiero później. I to do tego stopnia, że wszystkie strony rozgrywki (w sumie cztery) trzymają się w śmiertelnym uścisku. Belgijski scenarzysta zadbał o to, aby wymyślona przez siebie intryga była sensownie poukładana. I chociaż w kilku miejscach można mieć drobne zastrzeżenia co do splotu okoliczności, to jednak ciąg przyczynowo-skutkowy poprowadzony jest nienagannie. A żeby było jeszcze ciekawiej, na kartach komiksu pojawia się kolejny, obok ojca tytułowej bohaterki, bliski pannie Rivkas mężczyzna z przeszłości (istotną rolę odegrał on już w tomie trzecim, „ 59o szerokości północnej”). To nagłe objawienie może zaskakiwać, ale zostało zaskakująco zgrabnie rozegrane przez Van Hamme’a; w dalszym ciągu natomiast posłużyło mu do budowy wątku melodramatycznego. Z tym akurat Belg radzi sobie trochę gorzej, choć na szczęście finałowe fajerwerki spychają go na plan dalszy. Siódmy tom „Lady S.” to kolejna trzymająca w napięciu odsłona sensacyjno-szpiegowskiej sagi, w której udanie połączone zostały motywy zaczerpnięte z filmów z Jamesem Bondem i Jasonem Bourne’em w rolach głównych. Do wysokiego poziomu scenariusza dostosował się również francuski ilustrator. Ale czy mogło być inaczej, skoro rysowanie panny Rivkas stało się już dla niego rutyną? Philippe Aymond mógł zaprezentować w „Sekundzie wieczności” pełnię swoich możliwości. Zarówno w scenach statycznych, jak i dynamicznych. Rysując piękne i niebezpieczne kobiety (poza Szanią pojawiła się jeszcze jedna) oraz brzydkich i zdeterminowanych mężczyzn (vide Pułkownik). Czegóż chcieć więcej?
Tytuł: Lady S. #7: Sekunda wieczności Data wydania: lipiec 2018 ISBN: 9788394148072 Format: 48s. 215x290 mm Cena: 38,00 Gatunek: sensacja Ekstrakt: 80% |