„Elfy” Bernharda Hennena i Jamesa Sullivana byłyby całkiem przyzwoitą propozycją fantasy, gdyby nie to, że urywają się w połowie.  |  | ‹Elfy. Część 1›
|
Powieść Hennena (i – nie wiem, w jakim stopniu – Sullivana, nieobecnego na okładce) to całkiem przyzwoita lektura fantasy. Oczywiście – wbrew opisowi z okładki – z Tolkienem nie ma nic wspólnego, ale i tak proponuje całkiem szeroką panoramę świata, podzielonego jakby na trzy, połączone swego rodzaju portalami, płaszczyzny: świat ludzi, z którego pochodzi główny bohater, Mandred, jarl średniowiecznej skandynawskiej wioski; świat elfów, w którym żyje ogół stworzeń fantastycznych (m.in. wróżki, rozumne drzewa i centaury, zwane przez Mandreda człekoniami); oraz tzw. Pęknięty Świat, czyli relikty wymiaru zniszczonego dawno temu w wielkiej wojnie magów. Akcja powieści, koncentrująca się na poczynaniach Mandreda i garstki elfów borykających się z niesłychanie trudnym do usieczenia człeknurem, czyli człowiekiem-dzikiem (w rzeczywistości ostatnim żywym devantarem, rodzajem posługującego się magią demona), biegnie wartko i ciekawi swoim rozwojem. Krew sika na prawo i lewo, fruwają odrąbywane kończyny, na to zaś nałożony zostaje dodatkowo elficki wątek miłosny oraz – szkoda, że mocniej wprowadzony dopiero w połowie książki – wisielczy humor. I tu kończą się plusy, bowiem Fabryka Słów, w ramach sondowania rynku i sprawdzania, czy historia się sprzeda, wydała wcale nie pierwszy tom cyklu, liczącego sobie już pięć odsłon, a jego… pierwszą połowę. Życząc sobie za luksus posiadania ułamka oryginalnego woluminu „jedyne” 44,90 pln. W tej sytuacji trudno się dziwić, że finalnie książka trafiła do koszy z przeceną, a to z kolei przekreśliło szanse na wydanie już nawet nie reszty cyklu, ale chociaż dokończenia rozbabranego tomu. Po prostu wstyd!
Tytuł: Elfy. Część 1 Tytuł oryginalny: Die Elfen Data wydania: 6 września 2013 ISBN: 978-83-7574-874-1 Format: 460s. 125×195mm; oprawa zintegrowana Cena: 44,90 Gatunek: fantastyka Ekstrakt: 50% |