 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po lekturze tej księgi już żaden młodzian i żadne dziewczę nie powinno mieć problemów ze zrozumieniem skali mapy – wiadomo, że przy podziałce 1:1 „1cm guza w terenie równa się 1cm guza na mapie”. Dużo i sympatycznie o harcerstwie, dużo i nudnawo o szczegółach geograficzno-gospodarczych. Niemniej czyta się całkiem sympatycznie. Zwłaszcza, gdy na koniec okazuje się, że wcale nie trzeba „zakuwać” szczegółów, by bez problemu zdać egzamin poprawkowy. Wystarczy pewien eliksir… ale trzeba zmieścić się w czasie jego działania. Pojazdy: odrzutki (produkty fabryczne nowe, o czym najlepiej świadczy dwuletni okres oczekiwania na przegląd gwarancyjny), harcerski poduszkowiec typu „Pierzot 04”, o czterech poduszkach na pierzach konwencjonalnych (produkcji nieznanej) – autokar, mamuta i bark Dużusia można pominąć, jako nieużywane przez całą trójkę bohaterów, a na dodatek w dwóch z trzech przypadków istniejące tylko w wyobraźni Tytusa. No i hasło „poproś o prospekty”. Kto dziś to zrozumie…?  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jak to często bywa w Tytusach – zaczyna się spokojnie. Chłopcy biorą udział w wymyślonym przez siebie treningu astronautycznym. O rany, ale jakim! Symulatory, ręcznie zbudowana rakieta (która podlatuje w górę na metr, ale zawsze). Jedynym prostym ćwiczeniem do wykorzystania w domu jest spanie na okruszkach. Spróbujcie, poczujcie się jak przyszli kosmonauci. W każdym razie – nawet tej zabawy Tytusowi, Romkowi i A’Tomkowi nie sposób nie zazdrościć. Jednak prawdziwe szaleństwo zaczyna się wkrótce. Najpierw wystawa astronautyczna, na której po prostu stoją gotowe do startu rakiety. Wystarczy wcisnąć przycisk – i lecimy! Tej wystawy w dzieciństwie zazdrościłem Tytusowi chyba najbardziej – wprost nieprawdopodobnie drażniła wyobraźnię. Lot, przymusowa wizyta na stacji, lądowanie na Księżycu, lądowanie na Karbulocie, wreszcie przygody na planecie Stworków-Oporków to już niekwestionowany popis wyobraźni Papcia. Ileż tu jest kapitalnych pomysłów! Znaki oznaczające koniec przyciągania ziemskiego (fizyków prosimy o nieirytowanie się), śmiech w kucki na Księżycu, sympatyczne stwory kosmiczne żywiące się meteorami, stacja z narzędziami w kształcie przyborów kuchennych, wreszcie zakładanie na obcej planecie drużyny harcerskiej. I tak jest ta urocza i pomysłowa książeczka, której – dzięki oderwaniu od jakichkolwiek realiów i niesamowitemu popuszczeniu wodzy fantazji – upływ czasu nigdy nie zaszkodzi.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Książeczka piąta przygód Tytusa, Romka i A’Tomka, nazywana czasem „Podróżą do ćwierć koła świata” jest z jednej strony jednym z najciekawszych albumów tego cyklu, niebywale nasyconym przygodami, z drugiej – uchodzi za zeszycik najbardziej nacechowany promocją ideologii słusznie minionego systemu. I coś w tym jest. Bowiem chłopcy najwyraźniej lecą w świat nie tylko po to, by go poznawać, ale również po to, by przekonać się o wyższości naszego ustroju i zapamiętać, że kraje kapitalistyczne mają może swoje plusy, ale rzecz w tym, aby owe plusy nie przysłoniły nam minusów. Księga V wyróżnia się wśród innych tym, że jej akcja toczy się w bardzo ściśle określonych lokacjach. Przyzwyczajeni do tego, że bohaterowie trafiają do różnych Pif-Paf City, Trapezfików czy na Wyspy Nonsensu, tu z zaskoczeniem musimy stwierdzić, że długa krajoznawcza wyprawa zahacza o tak dobrze znane miasta jak Sztokholm, Londyn, Paryż, Nowy Jork, Miami, chłopcy odwiedzają też Kubę i Krym. Ba! W Londynie nawet widzimy ich na bardzo wiarygodnie i ciekawie oddanym na obrazku Piccadilly Circus i w Hyde Parku. Dodatkowo do książeczki dołożona jest nawet mapa, dokładnie przedstawiająca trasę kursu załogi wannolotu. Oj, budziły te fascynujące miejsca zainteresowanie młodego czytelnika w latach 60. i 70., nawet jeśli nie wszystkie były równie sympatycznie przedstawione. To jednak tło, bo jak zwykle najbardziej absorbujące są przygody. A wśród nich – nie licząc wspominanych wcześniej miejskich perypetii – mamy wizytę na Biegunie Północnym, dryfowanie na górze lodowej, pobyt na bezludnej wyspie, marsz przez pustynię. Chłopcy zresztą działają według przygotowanego planu przygód. Czemu jednak z listy zrealizowane zostają tylko dwa punkty „W okowach lodu” i „W trąbie powietrznej”? A co z planowanymi paszczą rekina i mackami ośmiornicy?  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po co jest wkrętacz? Ano po to, by wkręcić się na film dozwolony od lat 18. Ale tam się biją, a nie całują… Książeczka XV, tytułowana zwykle „Tytus geologiem” przenosi nas w klimaty „Podróży do wnętrza Ziemi” Juliusza Verne’a, „Rejsu po promieniu” Bayleya Barringtona, czy „Skalnego nurka” Harry’ego Harrisona – krótko mówiąc, znajdziemy tu szlachetne nawiązania do samej klasyki fantastyki naukowej W przeciwieństwie do większości albumów tytusowych, zwykle złożonych z rozdzielnych skeczy, tu mamy w miarę spójna formułę podróży podziemnej w ciekawych sceneriach, włączających w to mityczną Atlantydę, w której dobrobyt był tak wielki, że na jednego obywatela przypadało 16 telewizorów, 32 maszynki do mięsa, 12 i pół fortepianu, 354 szczoteczki do zębów i jedna pchła. A na koniec czeka nas wielki finał w państwie krasnoludków, które wcale nie są tak dobroduszne, jak moglibyśmy sądzić. Może lekko niedoceniania księga XV nie jest to szczyt cyklu, ale na pewno bardzo solidny, przygodowy i pomysłowy przedstawiciel. Aha – do zapamiętania nieśmiertelne nagrobki. „Któż ten ciężki dowcip na grobie położył? Panowie – by Tytus znowu nam nie ożył!”.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Abstrahując od faktu, iż jest to album o podróżach w czasie, jest to zarazem bodaj jedyny raz, gdy narrator z kadru na kadr posuwa akcję o kilka lat do przodu. Początkowe plansze dzieją się bowiem podczas harcerskiej akcji „Frombork 1001” (1969 rok), by na siódmej napotkać napis „minęło dwa lub trzy lata”. Oto Tytus ma zdobyć sprawność astronoma. W tym celu obserwuje gwiazdy, maluje mapę nieba, symuluje układ słoneczny… i gdy 362 punkty regulaminu ma już za sobą, a do zdobycia jedyne 93071 – pojawia się skonstruowany przez prof. T.Alenta aparacik do przenoszenia się w przeszłość. Nasi bohaterowie postanawiają więc poznać bliżej dzieje Mikołaja Kopernika… Po drodze przeżywają perypetie z fałszywym astrologiem, zostają napadnięci przez zbójców („Jak Zefiryn ciach, to Pafnucy bum! Wtedy Makary bęc, a Kapistran ryms…”, czyli strategie średniowieczne), studiują na uniwersytecie (jeden wykład) i odwiedzają Padwę, by ostatecznie ujrzeć astronoma „w takim samym momencie jak Matejko”. Niemniej służba nie drużba, więc wkrótce Tytus, Romek i A′Tomek muszą wracać do naszych czasów… i prawie im się to udaje, a czytelnik zaczyna rozumieć zabieg Papcia Chmiela z narracyjnym przesunięciem akcji w czasie. I tylko na koniec pozostaje pytanie: zdobył Tytus ową sprawność astronoma czy nie?  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Uczłowieczenie przez wzmożoną naukę… Całkiem niezły tom, koncentrujący się na sygnalizowanych wcześniej niejednokrotnie szkolnych problemach Tytusa (które zawsze były jedną z cech rozpoznawczych bohatera, dodających mu charakteru i… człowieczeństwa). Tytusowi wyrasta na głowie fioł, świadczący o niestety niespecjalnie wartościowej zawartości owej głowy. Z kwiatem we włosach Tytus wygląda głupio, pod odcięciu łodygi fioł odrasta – trzeba wic go wykorzenić. A to można osiągnąć tylko przez powrót Tytusa do szkoły i wzmożoną naukę – otrzymujemy więc książeczkę mocno edukacyjną, ale raczej w zakresie, jak można próbować tej edukacji unikać… Zostaje nam w pamięci przede wszystkim punkt usługowy odrabiania prac domowych (ech, gdzie to można znaleźć?) i sanki na czwórkę z minusem, scena programowania komputera poprzez wiercenie dziurek w taśmie perforowanej oraz kultowy cytat „Zostawcie mi tylko listę goli oraz kto w której minucie strzelił”. Po latach, gdy sięgam pamięcią do czasów dzieciństwa, odkrywam, że coś w tym jest. Wiele mi z głowy wyleciało, ale wyniki meczy z początku lat 80. nadal mam – wraz z listą strzelców – w pamięci.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W księdze XI Papcio Chmiel – podobnie jak w „kopernikańskim” szóstym zeszycie – bawi się historią. Kiedyś chłopcy przenosili się w czasie za pomocą specjalnego aparaciku, tym razem naukę wyparła magia i czynią to z pomocą sympatycznego duszka, który chuchem potrafi robić nie tylko takie rzeczy. A po co te podróże? Ano po to, by ratować obecnie zbyt zniszczone zabytki, zapobiegając w przeszłości ich dewastacji. Choć tak Bogiem a prawdą, to pierwotną przyczyną przeniesienia się w przeszłość była chęć zgrywy. Czyli zbytków, z których jak wiadomo – nie robi się zabytków. W pamięci zostaje narysowany diabeł Boruta, mówiący „Nie jestem taki straszny, jak mnie malują”, wycięte miejsce w stole księcia Jedzosława, tortury z tortem oraz spryt Tytusa podczas rycerskiego turnieju. Ale bez dwóch zdań najciekawszym elementem tego zeszytu jest wspomniany duszek, jedna z nielicznych naprawdę wyrazistych postaci drugoplanowych w Tytusowych komiksach. Ów sympatyczny duszek jest jedyną postacią w całej sadze, która dostąpiła zaszczytu wstąpienia jako czwarty do zastępu A’Tomka. Szkoda, że nie pojawia się w następnych częściach. A jak sama praca konserwatorów zabytków? Cóż, różnie. Z zamkiem się nie udaje, gospoda zostaje przejęta przez Stowarzyszenie Niedzielnych Krytyków Komiksów (kogo Papcio miał na myśli – nas?), ładnie idzie – z diabelską pomocą – odbudowa kolejnego spotkanego obiektu. Ale największy sukces chłopcy odnoszą przy tworzeniu skansenu – ziemianki z czasów II wojny światowej. I tu mam jednak zgrzyt. Taka dziura w ziemi bez długiej historii ma być bardziej wartościowa od wszelkich zamków, pałaców czy innych budynków z dawnych wieków, wciąż dostępnych na naszej ziemi?  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Księga XIII to jedna z ulubionych ksiąg Tytusa mojego dzieciństwa – i, z tego co mi wiadomo, nie tylko mojego. Powracamy tu do konstrukcji epizodycznej – wizyta na każdej wyspie jest osobną historią, krótką, ale przeważnie bardzo intensywną. Co więcej – wyspy tak bardzo różnią się ze sobą, że ma się wrażenie obcowania z kilkoma osobnymi książeczkami naraz. Papcio Chmiel daje popis wyobraźni w kreowaniu społeczności tytułowych Wysp Nonsensu, jednocześnie mocno uśmiechając się do dorosłego czytelnika. Przecież Wyspa Papierolubków to kpina biurokracji, czyli czegoś, z czym dzieci mimo wszystko nie miały do czynienia. Również nie bardzo dziecięca jest Wyspa Nikotyników, choć oczywiście ten paskudny nałóg jest tam mocno krytykowany. Praktycznie każda wyspa ma swoją kultową scenę. Przezabawne jest wykasływanie alfabetu po jednym papierosie („Achru, Bechru, Cechru, Dychu…”), niezłe są niektóre żarty Hecolubków, poczwórny mecz piłkarski na Wyspie Sportowców (można by za jednym zamachem rozegrać całe rozgrywki grupowe), szachy dla siłaczy, a z kolei wizja wyspy miłośników samochodów okazała się prorocza, z czego zdaje sobie sprawę każdy mieszkaniec Warszawy i innych większych miast… W sumie szkoda tylko, że tak mało czasu było na każdą wyspę – zasługiwały na dokładniejsze zbadanie.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Papcio Chmiel zmęczył się wychowywaniem młodzieży i zapragnął totalnego oderwania się od problemów codzienności. Postanowił więc wysłać chłopców na… Dziki Zachód. Jak to zrobić w latach 70. XX stulecia? Znów dać maszynkę do podróży w czasie? Nie, to zbyt oklepane. Można przecież i łatwiej i zabawniej. W ten sposób Tytus, Romek i A’Tomek wskakują do kinowego westernu. Sam ów western jest zresztą całkiem ciekawy. Tytuł „Strzały znikąd” (ciekawe jak to brzmiało w oryginale? „Bullets from Nowhere?), fabuła nastawiona najwyraźniej na niczym nieskrępowaną przygodę – napady na banki, pojedynki, pościgi, kowboje, Indianie, bizony… Jak mówi Tytus: „Tam to jest życie, nie to co u nas – tylko klasówki i klasówki”. To jest świat, w którym chce się żyć, pomimo oczywistych niebezpieczeństw. Dziki Zachód w ujęciu Papcia to miejsca skrajnego bezprawia, w którym napady są na porządku dziennym (do napadu na bank ustawia się nawet kolejka) i są nawet na swój sposób usankcjonowane. Wszak nawet reklama głosi „Zegarek firmy Tik-Tak ułatwi ci punktualny napad na bank”. A oprócz bandytów – Indianie, bizony i tytułowe strzały znikąd. Ale i tak lepsze to od szkoły. Zauważyliście może jak spójna jest ta część od strony fabuły? Koniec z zeszytami pełnymi gagów i krótkich skeczy, tym razem mamy ładną fabularną ciągłość. Tytus wskakuje do filmu i robi karierę krok po kroku (najpierw zdobywa kolty na rodeo, potem robi z nich pożytek, za zarobione pieniądze kupuje działkę, sprzedaje zegarki najpierw własnoręcznie, by potem rozwinąć szeroką działalność). Od szympansa do milionera? Jego śladem rusza Romek i A’Tomek, mylą go z Długorękim, by wreszcie zorganizować ponowną misję, porwanie i – w niesamowicie dynamicznym finale – wyskoczyć z filmu. Zaryzykuję twierdzenie, że to najlepszy scenariusz, jaki napisał Papcio, co więcej – gotowy materiał na film!  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Księga XVI, znana także jako „Tytus dziennikarzem”, łączy wszystkie najbardziej typowe cechy cyklu w najlepszym wydaniu. Mamy tutaj nieco zwariowany humor (maszyna do wytwarzania tekstów nastawiona na wypiek zamiast na druk!), Tytusa wiecznie robiącego Romkowi kawały, a także jeden z będących znakiem firmowym Papcia Chmiela niezwykłych pojazdów, inspirowanych przedmiotami codziennego użytku. W każdym razie codziennego w czasach powstawania komiksu, bo dzisiejsza młodzież ma raczej małe szanse na zobaczenie syfonu do wody sodowej. Autor umiejętnie wplata również kilka informacji na temat powstawania czasopism (co to jest makieta, jak przebiega proces druku), przy czym czyni to w formie o wiele bardziej dyskretnej niż w późniejszych księgach – na przykład ta o uczłowieczaniu Tytusa przez malarstwo miejscami zmienia się niemal w podręcznik. W Księdze XVI po tych paru wtrętach edukacyjnych mamy już same zwariowane przygody, które nabierają tempa od momentu wyjazdu Tytusa jako reportera do Fajfokloksity. „Wesoła wioseczka” dla mieszczuchów to jeden z tych pomysłów, które pozostają w pamięci na dłużej, szczególnie bar mleczny w postaci… krowy do samodzielnego wydojenia. Ale przede wszystkim to właśnie z tego tomu pochodzą jedne z najlepszych cytatów. Toast noworoczny „oby nam się dzieci nie czepiały rakiet” zyskał w pewnych środowiskach status kultowego, zaś rymowane receptury perfum, antyperfum i czernidła wielu fanów bezbłędnie wyrecytuje nawet po ćwierć wieku od lektury. Jednym słowem – Papcio Chmiel w szczytowej formie. A oto kolejność pozostałych książeczek: 21. Księga XXI (Tytus i mrówki) 22. Księga XXVII (Tytus graficiarzem) 23. Księga XXIX (Tytus kucharzem) 24. Księga XXVIII (Tytus internautą) 25. Księga XXX (Wyprawa po owoce chichotu) 26. Księga XXII (Tytus gangsterem) 27. Księga XXIII (Tytus i bzikotyki) 28. Księga XXIV (Tytus wstępuje do NATO) 29. Księga XXXI (Tytus kibicem) 30. Księga XXV (Tytus się żeni) 31. Księga XXVI (Podróż poślubna Tytusa)
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga XX Data wydania: listopad 2009 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga II Data wydania: 12 marca 2009 Cena: 5,99 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga I Data wydania: 25 lutego 2009 ISBN: 978-83-89325-78-5 Cena: 3,99 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga XIX Data wydania: listopad 2009 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga XII Data wydania: lipiec 2009 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga VI Data wydania: maj 2009 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga IV Data wydania: 9 kwietnia 2009 ISBN: 978-83-89325-93-8 Format: 56s. 235×160mm Cena: 5,99 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga XVIII Data wydania: październik 2009 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga XVII Data wydania: październik 2009 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga X Data wydania: lipiec 2009 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga VII Data wydania: maj 2009 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga III Data wydania: 26 marca 2009 ISBN: 978-83-89325-88-4 Format: 56s. 235×160mm Cena: 5,99 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga V Data wydania: 23 kwietnia 2009 ISBN: 987-83-89325-98-3 Format: 56s. 235×160mm Cena: 5,99 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga XV Data wydania: wrzesień 2009 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga VIII Data wydania: czerwiec 2009 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga XIV Data wydania: sierpień 2009 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga XI Data wydania: lipiec 2009 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga XIII Data wydania: sierpień 2009 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga IX Data wydania: czerwiec 2009 Gatunek: humor / satyra
Tytuł: Tytus, Romek i A’Tomek: Księga XVI Data wydania: wrzesień 2009 Gatunek: humor / satyra |