powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CLXIX)
wrzesień 2018

Non omnis moriar: Chłodny Sztokholm, gorący jazz
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj międzynarodowy projekt szwedzkiego puzonisty Ejego Thelina (z udziałem pianisty Joachima Kühna).
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Acoustic Space›
‹Acoustic Space›
Rok 1969 to początek niezwykle owocnej współpracy dwóch wybitnych europejskich artystów, którzy w latach 70. i 80. XX wieku zaliczani byli do najbardziej progresywnych (w znaczeniu: przekraczających i poszerzających granice stylistyczne) muzyków jazzowych: szwedzkiego puzonisty Ejego Thelina oraz niemieckiego pianisty i saksofonisty altowego Joachima Kühna („Solarius”, „Re-Union in Berlin”, „Dear Prof. Leary”, „Bold Music”, „Our Meanings and Our Feelings”). Panowie poznali się przy okazji wspólnego koncertowego projektu braci Kühnów, który ostatecznie zaowocował występem na festiwalu Berliner Jazztage 1969 i dokumentującym go longplayem „Monday Morning”. Eje (a właściwie Eilert Ove) i Joachim tak bardzo przypadli sobie do gustu, że przez kilka kolejnych lat, gdy tylko mieli taką możliwość, wspierali się na scenie i w studiu nagraniowym. Kolejnym przejawem ich aktywności stał się – sygnowany nazwiskiem Skandynawa – album „Acoustic Space”.
Jego tytuł może być nieco mylący, albowiem materiał, który zawiera, niewiele ma wspólnego z nagraniami, jakie dzisiaj ukazują się z dopiskiem „unplugged” w tytule bądź podtytule wydawnictwa. Sesja odbyła się w sztokholmskim studiu brytyjskiej wytwórni EMI Records i zamknęła się w zaledwie jednym dniu – 30 kwietnia 1970 roku. Można więc podejrzewać, że po wykonanej pracy Thelin, Kühn i pozostali muzycy kwartetu skorzystali z wieczornych i nocnych uciech, jakie zapewniała w tamtych szalonych i wciąż niewinnych czasach stolica Szwecji (wszak było to jeszcze przed atakiem terrorystycznym komanda Holgera Meinsa z Frakcji Czerwonej Armii na ambasadę zachodnioniemiecką i zamachem na premiera Olofa Palmego). No właśnie… a kim byli pozostali uczestnicy sesji. Przyjechali do Szwecji razem z Joachimem; obaj pochodzili bowiem z Austrii, aczkolwiek od jakiegoś już czasu włączali się w wartki nurt niemieckiego jazzu. Kontrabasista Adelhard Roidinger (rocznik 1941) przez dłuższy czas nie potrafił zdecydować się, co chce robić w życiu – studiował jednocześnie architekturę na politechnice, jak i kompozycję jazzową w Akademii Muzycznej w Grazu.
Ostatecznie jednak Roidinger wybrał karierę muzyczną, wiążąc się w latach 70. z takimi artystami, jak – wspomniani już – Eje Thelin i Joachim Kühn, ale również z saksofonistami Heinzem Sauerem i Japończykiem Akirą Sakatą. Z perspektywy kilku dekad najważniejszym epizodem jego muzycznej aktywności okazała się jednak współpraca z formacją Free Sound austriackiego saksofonisty Hansa Kollera (1971-1975). Nie mniej kręta była droga życiowa, młodszego od Adelharda o sześć lat, perkusisty Johna Preiningera (tutaj z jakiegoś powodu podpisanego O’Prayne), który równie chętnie jak grze na bębnach w tej samej wyższej szkole muzycznej, poświęcał się studiowaniu filologii klasycznej i archeologii. Ostatecznie zwyciężyła jednak miłość do muzyki. A może po prostu zdecydowały względy merkantylne, bo przecież już jako dwudziestojednolatek zaczął zarabiać na życie i studia, grając w trio z Thelinem i jego rodakiem, kontrabasistą Pallem Danielssonem.
Na album „Acoustic Space” złożyły się cztery – po dwie na stronę – w pełni improwizowane kompozycje, które otrzymały identyczne tytuły: „Piece”. To jasny sygnał ze strony muzyków, że mamy do czynienia ze swoistym concept-albumem, który należy traktować jako całość. Taki też wniosek płynie z „lektury” longplaya. Jego zawartość to klasyczny free jazz z trzema wybijającymi się na plan pierwszy instrumentami solowymi: puzonem (Thelin) oraz – zamiennie – saksofonem altowym bądź fortepianem (Kühn), często pojawiającymi się w duetach. Część pierwsza „Piece” zaczyna się od mocnego uderzenia, którym cały kwartet melduje się w studiu; ta rewolta trwa przez kilka dobrych minut, po których następuje chwilowe uspokojenie, a dalej przejście do kolejnego etapu, w którym Joachim nie tylko serwuje szalone improwizowane solo na fortepianie, ale na dodatek dodaje sobie animuszu okrzykami i wokalizami (słyszalnymi w tle). To bardzo energetyczny fragment utworu, który ostatecznie wieńczy coraz ciszej grająca sekcja rytmiczna. Ona zamyka „Piece 1” i jednocześnie otwiera „Piece 2”. Dopiero po minucie do Preiningera, który gra w tej introdukcji główną rolę, dołączają Szwed i Niemiec.
Pierwotnie ich partie niewiele mają ze sobą wspólnego – każdy podąża własną ścieżką (podkreśloną rozbiciem instrumentów dętych na dwa kanały) – ale z czasem zaczynają się wzajemnie „przegryzać” i wchodzić w interakcję. Nie zmienia się to także wtedy, gdy Kühn po raz kolejny odstawia saksofon i siada do fortepianu – treść (improwizowana) pozostaje w zasadzie ta sama. Aż do dynamicznego finału, po którym trzeba na moment wyrwać się z zamyślenia, aby przełożyć winylowy krążek na drugą stronę. Otwierający go „Piece 3” ma nieco inny, delikatniejszy charakter. Na planie pierwszym pojawia się puzon z towarzyszeniem kontrabasu, z drugiego docierają natomiast dźwięki fortepianu i perkusji. I chociaż z czasem muzycy grają coraz bardziej free, to jednak tonują nastroje, jakby uznali, że tych prawie osiem minut jest słuchaczom niezbędnych, by zdołali dotrwać do końca płyty. Tym bardziej że „Piece 4” niesie ze sobą potężną dawkę energii. Nawet jeżeli momentami kwartet pozwala sobie na chwilę oddechu, to mimo wszystko szybko powraca do poprzedniej narracji.
Joachim znów dzieli swą uwagę pomiędzy dwa instrumenty, uznając tym samym prymat Thelina w dziedzinie dęciaków. Choć akurat najciekawszymi fragmentami na „Acoustic Space” (nie tylko w „Piece 4”) są te, w których Szwed i Niemiec prowadzą ze sobą dialogi puzonowo-saksofonowe. Na szczęście wielbiciele tego niezwykłego duetu nie są skazani na tę jedną płytę, pięć miesięcy później Eje i Joachim ponownie weszli do studia, a owocem ich kolejnego spotkania stał się dwupłytowy album „In Paris”.
Skład:
Eje Thelin – puzon
Joachim Kühn – saksofon altowy, fortepian
Adelhard Roidinger – kontrabas
John O’Prayne / Preininger – perkusja



Tytuł: Acoustic Space
Wykonawca / Kompozytor: Eje Thelin
Data wydania: 1970
Wydawca: EMI
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 38:08
Gatunek: jazz
Wyszukaj w: Skąpiec.pl
Wyszukaj w: Amazon.co.uk
Zobacz w:
W składzie
Utwory
Winyl1
1) Piece 1: 07:14
2) Piece 2: 11:26
3) Piece 3: 07:57
4) Piece 4: 11:32
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

132
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.