„Ułuda” to zapis podróży w czasie i przestrzeni: przed siebie, w głąb duszy i poza umysł. Proza Artura Cieślara pozostawia czytelnika z wieloma refleksjami na temat życia i jego sensu, daje nadzieję, uwrażliwia i otwiera. Zmienia.  |  | ‹Ułuda›
|
To oczywiście nie pierwsza książka, w której pojawiają się wątki duchowych poszukiwań, podróży do Indii, symbolicznych spotkań Zachodu z Wschodem. To nie pierwsza powieść, pozostawiająca nas z przemyśleniami o życiu i sile przyjaźni wykraczającej poza fizyczną śmierć. Jednak „Ułuda” jest wyjątkowa i zasługuje na uwagę z wielu względów. Oniryczna i ezoteryczna, dotyka najważniejszych egzystencjalnych kwestii, ale nie przytłacza, pozostawia dużo przestrzeni na przemyślenia i refleksje. Nie razi dydaktyzmem, nie narzuca interpretacji. Umierająca na raka Iga prosi przyjaciela Mata o to, aby po jej śmierci rozrzucił prochy w świętym miejscu w Indiach. Gdy nadchodzi odpowiedni czas, mężczyzna wyrusza w drogę do buddyjskiego klasztoru. Z tej podróży powróci (?) już zmieniony, a jednocześnie trudno będzie powiedzieć, że definitywnie ją zakończył. I dla nasz, czytelników, będzie to wyprawa w głąb duszy i poza umysł, podczas której będzie można przemyśleć sobie kwestie, nad którymi na co dzień niespecjalnie często się zastanawiamy. Przepiękny, delikatny i liryczny jest początkowy wątek powieści, w którym Mat żegna się stopniowo z odchodzącą Igą. Przyjaciele prowadzą se sobą długie rozmowy, z gatunku tych ważnych, istotnych. Umierająca kobieta ma pełną świadomość swojej sytuacji. I ma w sobie mnóstwo spokoju. Choć „Ułuda” to literacka fikcja, to być może pożegnanie powieściowej Igi ma w sobie trochę wspólnego z odchodzeniem Małgorzaty Braunek, z którą autor się przyjaźnił (po jej śmierci wydał piękne „Listy do Małgosi”). Większość akcji powieści toczy się w Indiach – i jeżeli tam jeszcze nie byliśmy, ten literacki opis podróży Mata, połączony z egzystencjalnymi przemyśleniami, czasami nawet – medytacjami, może bardzo wiele wnieść do naszego obrazu świata. Banałem jest stwierdzenie, że Indie to kraj kontrastów, ale Artur Cieślar potrafi to pokazać w odkrywczy i inspirujący sposób. Dzieli się z nami bogatą wiedzą na temat duchowości hinduizmu i buddyzmu, wprowadzając w świat mnichów i ich stylu życia. Ale nie stroni też od scen grozy (napad terrorystów – naksalitów na pociąg i ich „pogrzeb” Igi). Wszystko składa się na spójny obraz egzystencji, która nabiera w konkretnym miejscu i czasie wielu barw i znaczeń. Autor wprowadza do „Ułudy” dodatkowy wymiar, pozwalając nam zrozumieć dużo więcej, zobaczyć szerzej i wyraźniej to, co zwykle ukryte przed naszym wzrokiem. Nagle zaczynamy się zastanawiać nad tym, że nasze przyjście na świat to rzecz przypadkowa (dlaczego akurat tu i teraz?), ale jednocześnie determinująca całą resztę naszej biografii. Kim właściwie jesteśmy? Skazani na istnienie tylko przez chwilkę, ale jednocześnie ze świadomością setek lat duchowej mądrości i potężnego źródła życiowej energii. Co jest prawdą a co – tytułową ułudą? Wiele jest w tej powieści inspirujących kwestii, stanowiących wyzwanie dla naszego utartego „zachodniego” sposobu myślenia. Świetna jest także konstrukcja powieści. Bardzo niepokoi i angażuje emocjonalnie chaotyczny z pozoru początek i opis egzystencjalnego spotkania ponad przestrzenią i czasem. Ale zamysł autora zrozumiemy dopiero na zakończenie i dostrzeżemy, jak logiczna i konsekwentna jest struktura „Ułudy”. I jak wiele się tutaj dzieje: „Ciągły ruch. Nieustanna zmiana. Wędrowanie bez końca”, jak czytamy. Cykl nieustannych narodzin i śmierci. Przemiana naszych myśli, emocji i ciała. Nieskończony proces wznoszenia się i schyłku. W buddyzmie: samsara.
Tytuł: Ułuda Data wydania: 20 czerwca 2018 ISBN: 978-83-813-9004-0 Format: 320s. 135×215mm Cena: 34,90 Gatunek: mainstream Ekstrakt: 80% |