Drugi tom nowej, pokolorowanej edycji najdłuższego polskiego komiksu "Kajtek i Koko w kosmosie", doprowadza nas do miejsca, w którym niegdyś przerwano pierwszą próbę wydania go w ten sposób. Choć całość nosi tytuł "Twierdza tyrana", zawiera także niegdysiejszy album "Kosmiczni piraci".  |  | ‹Kajtek i Koko w kosmosie #2: Twierdza tyrana›
|
Kajtek i Koko szczęśliwie, choć nie bez przeszkód, dotarli do układu Oriona. Okazało się, że na planetach okrążających gwiazdy wchodzące w skład Pasa Oriona znajduje się życie. Nie tylko kosmiczna fauna i flora, ale także bardziej inteligentne - poczynając od brodaczy, przypominających jaskiniowców, a na bardzo zaawansowanych technicznie Orionidach kończąc. Jeden z tych ostatnich - Zarzur - zamarzył sobie, że przy pomocy wiernych, choć niezbyt rozgarniętych robotów podbije wszechświat. Nasi bohaterowie postanawiają mu w tym przeszkodzić. Wyobraźnia Janusza Christy chyba nie znała granic. Takie w każdym razie można odnieść wrażenie, czytając kolejne perypetie naszych marynarzy w kosmosie. W poprzednim albumie - "Zabłąkana rakieta" - udowodnił, że bardzo zgrabnie potrafi przedstawić podróż statkiem kosmicznym, stawiając na drodze Kajtka i Koka wyzwania nie mniejsze niż musiała pokonać załoga Enterprise w serialu "Star Trek". W "Twierdzy tyrana" większość akcji rozgrywa się już na obcych planetach. Może i przypominają Ziemię, niemniej mnogość smaczków i problemów, w które pakują się przyjaciele, nie pozwala nam zapomnieć, że mamy do czynienia z obcymi globami. Christa bardzo sprawnie miesza humor, przygodę i akcję. W końcu co najmniej przez połowę komiksu śledzimy, jak Kajtek i Koko próbują wyrwać się z rąk Zarzura. Strzelaniny i wybuchy są tu na porządku dziennym. Dalej jest nieco spokojniej, albowiem marynarze, wraz z Orionidką Etą, muszą poradzić sobie w dziczy bez nowinek technicznych. A nie jest to łatwe, zwłaszcza, że wszystko tylko czeka, by ich pożreć, ze szczególnym wskazaniem na bardzo prymitywne plemię ludożerców - Bazinów. Nie zmienia się jednak jedno: poczucie humoru. Niemal każdy czterokadrowy pasek, z jakich pierwotnie składał się komiks, zakończony jest śmieszną pointą, czy to żartem sytuacyjnym, czy też grą słów lub komentarzem, w których przede wszystkim bryluje Koko. Warto dodać, że ostatnie kilkanaście stron wykracza poza to, co niegdyś ukazało się już w pokolorowanej wersji. Pojawia się tam latający towarzysz Kajtka i Koka – Jol. Natomiast to, co znaliśmy do tej pory, zostało wzbogacone nieznanymi planszami. Choć nie jest ich tak dużo, jak w "Zabłąkanej rakiecie", to jednak znacznie rozbudowują wątek buntu u Kosmicznych Piratów (swoją drogą, ciekawe w jakim stopniu Juliusz Machulski tworząc "Seksmisję" inspirował się dziełem Christy). Co do nowej kolorystyki, to mam podobne uwagi, co przy poprzednim tomie - jest trochę za ciemna. Nie wiem na ile jest to spowodowane przyzwyczajeniem do poprzedniej edycji, ale wciąż wydaje mi się, że obfite potraktowanie kreski Christy tuszem w połączeniu ze stonowanymi barwami, nadaje całości niepotrzebnego mroku. Jak to się sprawdza bez porównania z poprzednią edycją będzie można sprawdzić dopiero przy następnym tomie, który w całości będzie zawierał materiał uprzednio czarno-biały. Te drobne uwagi nie zmieniają jednak faktu, że "Twierdza tyrana" to kawał rewelacyjnego czytadła dla osób w każdym wieku. Komiks pochłania się od razu, nie mogąc przerwać w połowie, a dowcipy, choć zna się je na pamięć, wciąż potrafią spowodować, że na naszych twarzach pojawi się uśmiech (mój ulubiony greaps to ten, kiedy Koko poszukuje pustej jaskini do zamieszkania, a kiedy okazuje się, że jest zajęta i jej właściciel podbija mu oko, tłumaczy: "Chodźmy stąd. Tam jest uderzająco przykra atmosfera. To się rzuca w oczy").
Tytuł: Kajtek i Koko w kosmosie #2: Twierdza tyrana Data wydania: 11 lipca 2018 ISBN: 9788328135697 Format: 96s. 215x285 mm Cena: 39,99 Gatunek: humor / satyra Ekstrakt: 100% |