Wiemy już, że to Major Grubert, za pomocą „generatorów poszerzających”, stworzył kieszonkowy wszechświat w środku asteroidy, zwanej „garażem”. I to „hermetycznym” - ponieważ świat w nim ukryty jest całkowicie odseparowany od naszego kontinuum czasoprzestrzennego. Major ów, wszechmocny na „Ciguri”, swoim statku krążącym wokół asteroidy, ale zupełnie przeciętny w wykreowanym przez siebie uniwersum, musiał salwować się z niego ucieczką pod koniec poprzedniego tomu. Po przejściu przez tajemnicze drzwi trafia do świata, który wygląda jak Ziemia końca dwudziestego wieku.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
I dokładnie od tego momentu zaczyna się „Człowiek z Ciguri”, kontynuacja „Garażu hermetycznego”. Major Grubert, który nie jest już tutaj ubrany w strój dziewiętnastowiecznego eksploratora afrykańskiego safari, próbuje zrozumieć zasady działania rzeczywistości, do której rzucił go los. Znajduje książkę, zatytułowaną „Streszczenie”, którą napisał „Łucznik” a którą wydała oficyna „Garaż”. Major postanawia znaleźć Łucznika, gdyż widzi w tym szansę powrotu na „Ciguri”. Ale jego wrogowie, którzy pozostali w „garażu”, nie śpią – zrobią wszystko, aby mu w tym przeszkodzić. „Człowiek z Ciguri” to trochę inny Moebius-rysownik niż w poprzednim tomie. Jego rysunki są o wiele bardziej jednorodne, jeśli chodzi o styl. Autor trzyma się jednego sposobu rysowania i już nie eksperymentuje. Jeśli chodzi o narrację i prowadzenie fabuły – ten sam odlot improwizacyjny jak w poprzednim tomie. Gdy spojrzymy na podpisy Moebiusa i daty na poszczególnych planszach, zauważymy, że niektóre późniejsze kawałki historii zostały narysowane wcześniej niż początkowe. Moebius tworzył przypadkowe fragmenty historii a następnie spajał je pewnymi tworzonymi na szybko łącznikami. Jest szalonym twórcą zwariowanego świata spod znaku psychodelicznego science fiction, który sam do końca nie wie, co dokładnie w nim umieścił. Major Grubert jest z kolei eksploratorem tego uniwersum, nie bez przyczyny ubiera się jak zdobywca Czarnego Lądu. Przy czym widzimy pewną różnicę w postaci Majora w porównaniu z „Garażem hermetycznym”. Otóż w pierwszym tomie, pozostając cały czas „produktem” Moebiusa, mogliśmy go w pewien sposób utożsamiać z autorem – obaj byli stwórcami światów, które wymykały się logice i zdrowemu rozsądkowi (jeden komiksu, drugi „garażu”). Obaj nie znali wszystkich elementów własnej kreacji, przy czym o ile Major sam robił jej rozpoznanie, to Moebius zapraszał do tego czytelnika. W „Człowieku z Ciguri” jest inaczej. Major przeszedł poziom wyżej, zrównał się z Moebiusem. On czyta przecież książkę o wydarzeniach ze swojego świata, wychodzi niejako z komiksu poziomu X do komiksu poziomu X+1, a gdy znajduje w końcu Łucznika, to okazuje się, że trafił do pracowni samego Moebiusa. Ten „nieszczęsny komiks, całkowita improwizacja Moebiusa” jak pisze narrator (Moebius, nikt inny) jest stanem umysłu autora przelanym na papier wprost i bez prób tłumaczenia „o co chodzi”. Jest próbą zrównania dzieła z twórcą – choć jak sam autor zauważa ustami jednego z bohaterów, to jest „strasznie przegadane… Zwykła gadka filozoficzno-metafizyczno-duchowa naszpikowana paroma sztubackimi żartami z brodą”. A tak naprawdę nie powinniśmy doszukiwać się żadnych głębokich treści w „Człowieku z Ciguri”, który dodatkowo ma ten feler, że nie istnieje jako samodzielne dzieło bez „Garażu hermetycznego”. To improwizacja, która wymknęła się całkowicie spod kontroli samego autora i dodatkowo nie została dokończona – komiks urywa się w środku akcji. Nie oznacza to jednak, że nie warto tego komiksu poznać. Wręcz przeciwnie – może to być naprawdę niepowtarzalne doświadczenie. Trzeba tylko pozwolić sobie na zagubienie, dokładnie jak Major Grubert…
Tytuł: Feralny Major #2: Człowiek z Ciguri Data wydania: sierpień 2015 ISBN: 9788328102767 Cena: 45,00 Gatunek: SF Ekstrakt: 70% |