Doskonały aktorsko i piękny wizualnie serial „Nocny recepcjonista” zaskakująco dobrze oddaje treść i nastrój powieści Johna Le Carre, zważywszy jak wiele zmieniono w oryginalnej historii.  | ‹Nocny recepcjonista›
|
W posłowiu do najnowszego wydania „Nocnego recepcjonisty”, tego z serialową okładką, John Le Carre zwierza się ze swoich, delikatnie mówiąc, mieszanych uczuć, gdy po kolei informowano go o planowanych przeróbkach. Powieść rozgrywającą się w czasach operacji Pustynna Burza, opowiadającą przede wszystkim o transporcie broni do Ameryki Południowej, przeniesiono w czas arabskiej wiosny i ograniczono fabularnie do Bliskiego Wschodu. Zniknął wspaniały prywatny jacht i Karaiby – trudno dziwić się rozczarowaniu autora – a do tego agent prowadzący śledztwo z Leonarda Burra przeistoczył się w Angelę Burr. W zaawansowanej ciąży. Narzucające się panu Le Carre pytanie „Czemu nie napiszecie jakiejś własnej historii?” nie zaskakuje. Jednak ostatecznie był zachwycony powstałym filmem – tak bowiem należy traktować ten ośmioodcinkowy serial: jako konkretną, spójną historię opowiedzianą w dłuższej niż kinowa formie. Mnie również adaptacja „Nocnego recepcjonisty” bardzo się podobała, a zmiany raczej podkreślają niż rozmywają wymowę oryginału. Przeniesienie w dzisiejsze czasy zazwyczaj dobrze wpływa na odbiór tego typu sensacyjnych historii, które pisane były jako współczesne. Podnosi to stawkę emocjonalną dla widza. Nie da się też ukryć, że dla Europejczyków obecnie Bliski Wschód jest tematem budzącym dyskomfort – ten właśnie, o który chodziło autorowi. Zastanawiałam się, czy konieczne było eskalowanie okropieństw (opis tragedii podczas Dnia Sportu, bardzo wprost dodanie powiązania jej z Roperem, skutki testów broni w wykonaniu Jonathana), lecz uznałam, że mogą one stanowić przeciwwagę dla charyzmy Laurie’ego, w którego wykonaniu Richard Roper może wydawać się widzowi zbyt atrakcyjny. Angela Burr, rewelacyjnie grana przez Olivię Colman, wcale nie przekreśla Leonarda Burra. W jakiś przedziwny sposób wręcz oddaje istotę tej postaci lepiej, niż gdyby pozostała męska: dla mnie książkowy Burr to była przede wszystkim silnie nacechowana emocjonalnie troska o Pine’a. Był zdeterminowany, by ująć Ropera, lecz również – by chronić pracownika operacyjnego w akcji. Ciepło, jakie przebija przez psychiczną siłę Angeli, to wcale nie jest nowy, „kobiecy” dodatek do tej postaci, tylko jej pełniejsze sportretowanie. Hugh Laurie w roli Ropera jest odpowiednio czarujący i odpychający, Tom Hollander – demoniczny jako major Corkoran, Elisabeth Debicki jest Jed dokładnie taką, jak być powinna: żywiołowe „piękne stworzenie”, arystokratycznie wyniosła i lśniąca jak klejnot. No i oczywiście sam Jonathan Pine odgrywany przez Toma Hiddlestone’a: układny, wymuskany, wyrafinowany i wprost przerażający, gdy w jednym z końcowych odcinków zabija człowieka gołymi rękami. Wiele brutalności serwuje nam obecne kino, a mimo to nie pamiętam, kiedy ostatnio scena mordu zrobiła na mnie tak silne wrażenie. Serial jest z książką bardzo silnie powiązany na poziomie dialogów, poszczególnych scen budujących relacje między postaciami. Dopracowane, obłędnie piękne kadry też w jakiś sposób korespondują z atmosferą dbałości o szczegół, którą autor wprowadzał w „luksusowych” fragmentach powieści. Z ciekawostek: John Le Carre pojawia się na chwilę w kadrze, w scenie awantury o sałatkę z homara. Najwięcej zmian pojawiło się w finale, tych koniecznych z racji zmiany kontekstu politycznego i lokalizacji, ale też takich, które rozwijają historię bardziej w stronę, jakiej spodziewa się widz. Pewne rzeczy muszą się domknąć, konfrontacje nastąpić, musi też dojść do otwartej przemocy również tam, gdzie w oryginale nie było jej w najmniejszym zakresie (choć przyznaję, jest to scena, z której naprawdę żal byłoby zrezygnować: Frisky i room service). Nie lubię, kiedy przy ekranizacji nietypowe rozwiązania fabularne zastępowane są bardziej typowymi, lecz przyjmijmy, że w tym przypadku zrobiono to z taką klasą, że można to twórcom wybaczyć.
Tytuł: Nocny recepcjonista Tytuł oryginalny: The Night Manager Data premiery: 7 kwietnia 2018 Rok produkcji: 2016 Kraj produkcji: USA, Wielka Brytania Liczba odcinków: 8 Czas trwania odcinka: 45 min Gatunek: dramat, kryminał, thriller |