Hugo Pratt przyzwyczaił nas w swoim cyklu o przygodach tajemniczego Maltańczyka do niebanalnych postaci i oryginalnych miejsc. Nie inaczej jest w „Złotym domu w Samarkandzie”.  |  | ‹Corto Maltese #8: Złoty dom w Samarkandzie (wyd. II)›
|
Kolejne spotkanie z Corto rozpoczynamy od nieco dziwacznego wątku biegania nocą po dachu meczetu i szukaniu rękopisu Byrona. Klimaty, jak to w całej serii, morsko-magiczne. I tradycyjnie Maltańczyk wplątuje się w zakręconą intrygę. Będąc na greckiej wyspie, ścigany przez włoskich karabinierów, dołącza do tureckich spiskowców. Najważniejszy jest ten ostatni element. Po pierwsze dlatego, że Turcy będą się przewijali przez całą tę historię, po drugie dlatego, że wspomniani spiskowcy wzięli go za kogoś innego. Tym kimś jest niejaki Chefket i rzeczywiście wygląda jak brat bliźniak Corto. Po krótkim zamieszaniu na Rodos kończy się zabawa z historyczno-magicznymi artefaktami i zaczyna się prawdziwa akcja. Corto postanawia uwolnić przyjaciela uwięzionego w tytułowym „Złotym domu” w odległej Samarkandzie. I pewnie, znając zamiłowanie Maltańczyka do niebezpiecznych przygód, nikogo taka wyprawa by nie zdziwiła gdyby nie to, że tym „przyjacielem” jest sam Rasputin. Z jednej strony dziwna była to przyjaźń, nie raz już Rosjanin bliski był zabicia Corto a i ten ostatni nie raz tracił cierpliwość przez „dokonania” Rasputina. Z drugiej strony od wydarzeń na Morzach Południowych minęło kilka ładnych lat więc i mniej w tych relacjach jest emocji, które zastąpiła pewna doza dojrzałości. Tradycyjnie już Pratt zabiera swojego bohatera (a nas wraz z nim) w podróż przez egzotyczne krainy. Tym razem są to tereny rozpadającego się właśnie imperium osmańskiego i Azji Środkowej. Oczywiście autor nie byłby sobą, gdyby charakterystycznej dla tego obszaru mieszanki kulturowo-religijnej nie uzupełnił dodatkowymi elementami. Obok Greków, Turków, Ormian pojawiają się Francuzi oraz Brytyjczycy. Przedstawicieli tych dwóch zwycięskich mocarstw (a jednocześnie imperiów kolonialnych) prezentuje Pratt raczej skromnie. Niewiele mogą i raczej myślą o ewakuacji i swoim bezpieczeństwie. To podkreśla chaos i niebezpieczeństwo panujące w tym regionie. Scenariusz „Złotego domu w Samarkandzie” sprawia wrażenie kalki z „Corto na Syberii”. Geograficznie podobne klimaty, kolejna wyprawa dla której pretekstem jest złoto, może tym razem z inną genezą, może mniej namacalne ale złoto. Sobowtór głównego bohatera daje nadzieję na mocniejsze pomieszanie wątków, tym bardziej, że Corto wspomina dawną wróżbę matki, według której spotkanie sobowtóra zapowiada nieszczęście. Niestety, tutaj Pratt poszedł na łatwiznę wykorzystując podobieństwo do Chefketa jedynie jako źródło immunitetu przy spotkaniach z różnej maści watażkami i zbrojnymi bandami. A gdy na niespokojnej granicy z Rosją Radziecką to podobieństwo nie wystarczy, to pozostaje as w rękawie czyli telefon do przyjaciela. Dosłownie. Kremlowski rozmówca Corto nie jest jedyną postacią historyczną wplecioną w losy maltańskiego marynarza. Pojawia się także Enwer Pasza, przywódca jednego ze stronnictw walczących na terenie dawnego imperium oraz ówczesnego państwa tureckiego a w rozmowach pojawiają się dziennikarz John Reed oraz generał Mustafa Kemal (późniejszy Atatürk). „Złoty dom w Samarkandzie” nie wprowadza żadnej rewolucji do cyklu o Corto Maltese. Główny bohater filozofuje, Rasputin szaleje, a całość tworzy solidny kawałek przygodowego komiksu osadzonego w burzliwych historycznych realiach.
Tytuł: Corto Maltese #8: Złoty dom w Samarkandzie (wyd. II) Data wydania: 2 października 2018 ISBN: 9788328135154 Format: 144s. 215x285 mm Cena: 79,99 Gatunek: przygodowy Ekstrakt: 70% |