Trudno dociekać, ile w „Najgorszym człowieku na świecie” Małgorzaty Halber fikcji literackiej, a ile autobiografii – najważniejsza jest prawda wrażliwości.  | ‹Najgorszy człowiek na świecie›
|
W pewnym momencie było o tej książce głośno – jako o quasi-reportażu ze świata nałogu, ale takiego dobrze zamaskowanego ładną oprawą: modnym, zamożnym życiem artystycznej stolicy. Picia „bo wszyscy piją”, palenia jointów „bo wszyscy palą” i przegapienia tego momentu, kiedy to już nie jest zabawne. Tylko, że trudno odnaleźć się pod etykietą „alkoholiczka”, jeżeli się z pozoru zupełnie do niej nie pasuje. Kiedy zaczęłam czytać, okazało się, że oprócz tego marketingowo chwytliwego, skandalizującego tematu nałogowego coming-outu (pod, jak rozumiem, raczej symbolicznym kostiumem powieści) znajdziemy tu bardzo inteligentną opowieść o emocjach: lęku, niskim poczuciu własnej wartości i wstydzie, opisaną z prawdziwą artystyczną wrażliwością. Zdecydowanie książka warta przeczytania, z uwagą i nastawieniem na empatię. Nie tylko, jeżeli potencjalnego czytelnika interesuje problem alkoholizmu. Autorka pisze o emocjach dużo szerzej niż w zakresie tych najprostszych, chemicznych uzależnień. W ogóle szerzej niż jedynie o uzależnieniach. Być może nie wszystkim spodoba się styl, z pewną charakterystyczną manierą. Mnie ujął celnymi spostrzeżeniami uważnej obserwatorki i autoironią osłaniającą najbardziej osobiste wyznania jak tarcza.
Tytuł: Najgorszy człowiek na świecie Data wydania: 26 stycznia 2015 ISBN: 978-83-240-2663-0 Format: 352s. 144×205mm Cena: 34,90 Gatunek: obyczajowa |