 | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
3 CD i ponad 3 godziny muzyki, tak oto prezentuje się najnowsze dzieło zespołu Therion. Jest to metalowa opera (jednak bardziej opera niż metlowa) na motywach „Krótkiej opowieści o Antychryście” autorstwa Włodzimierza Sołowjowa i nie będę ukrywał, że w tym ogromie muzyki możemy trafić na momenty mniej wciągające od innych. Niemniej jako całość „Beloved Antichrist” robi ogromne wrażenie. Najważniejsze, że treść koresponduje z muzyką i w żadnym wypadku nie mamy do czynienia z przerostem formy, o której śmiało można powiedzieć, że jest monumentalna.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Niespełna rok. Tyle kazali czekać swoim fanom na nową płytę Duńczycy z Mythic Sunship. I chociaż nie ma na niej nic, czego nie słyszelibyśmy na którymś z poprzednich albumów – to i tak nie zmienia to faktu, że „Upheaval” to kolejne cenne dzieło w coraz bogatszym dorobku kwartetu z Kopenhagi. Dobrego wrażenia, jakie pozostawia po sobie muzyka, nie psuje również ascetyczna okładka. Pod górnym paskiem, zawierającym podstawowe dla słuchacza informacje skrzy się bowiem fragment „psychodelicznego” dzieła dziewiętnastowiecznego francuskiego malarza, ilustratora i litografa (ale również astronoma i entomologa) Étienne’a Léopolda Trouvelota. Zaprawdę powiadam Wam: trudno byłoby o grafikę trafniej oddającą twórczość Duńczyków.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Pozycja dla tych, którzy wciąż nie mogą otrząsnąć się po śmierci Lemmy’ego Kilmistera i rozwiązaniu Motörhead. Ostatni gitarzysta zespołu Phil Campbell, skrzyknął grających synów i przy ich pomocy stworzył płytę, która brzmi bardzo motörheadowo, a przy tym ma w sobie sporo młodzieńczej energii. Pokazuje, jak ważną był postacią w zespole i że dla niego wciąż istnieje życie, mimo braku Lemmy’ego.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Piano Odyssey” to druga płyta Ricka Wakemana, na której prezentuje popularne, rockowe standardy, zaaranżowane na pianino. Tym razem jednak pomiędzy utwory, pokroju „While My Guitar Gently Wheeps”, „Strawberry Fields Forever”, czy „Bohemian Rhapsody”, wplótł kompozycje Liszta i Handle’a, a także autorskie motywy. Wszystko to jednak stanowi bardzo zgrabną całość, która oczarowuje lekkością i może spodobać się nawet tym, którym z muzyką klasyczną nie po drodze.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Sesja, której efekty możemy usłyszeć na „The Explorer”, miała miejsce w studiu Propeller Music Division w Oslo i zamknęła się w dwóch dniach – 9 i 10 listopada 2017 roku. Jak więc widać, zarówno zespołowi, jak i wytwórni zależało na tym, aby nagrania trafiły do słuchaczy najszybciej jak to możliwe. Co, już po wysłuchaniu albumu, wydaje się jak najbardziej zrozumiałe – mamy bowiem do czynienia z płytą doskonałą, która jest w stanie przynieść wiele radości nie tylko wielbicielom jazzu improwizowanego, ale także hard bopu i jazz-rocka.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Trzydzieści minut muzyki. Siedem kompozycji. Stylistycznie nieco bliższych tego, co proponuje Dungen niż Woods. Chociaż generalnie jest to jednak wypadkowa dokonań obu zespołów. Muzycy zostawili sobie dużo artystycznej swobody, o czym przekonuje bogactwo brzmienia i fakt, że każdy z nich – poza Jarvisem Taveniere’em – udzielał się, grając na kilku instrumentach, niekoniecznie tych, które są mu przypisane w macierzystych grupach. „Myths 003” to płyta, którą bez najmniejszych obaw można postawić na półce obok regularnych wydawnictw obu zespołów. I wracać do niej z taką samą przyjemnością, jak do „City Sun Eater in the River of Light” czy „Allas sak”.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„BASTA” to najbardziej radykalna płyta w dorobku Kasi Nosowskiej. Choć na swoich solowych albumach zawsze lubiła poeksperymentować, zarówno z warstwą tekstową, jak i muzyczną, to tym razem poszła na całość. Dużo tu elektroniki i prostych podkładów, ale także pojawiają się nietypowe dla Nosowskiej elementy rapowane. Wyjątkowo ostro, momentami obcesowo szarżuje w tekstach. Choć nie porzuca charakterystycznej dla siebie poetyki, potrafi przywalić po nazwisku, bez zabawy w subtelności, jak w pamiętnym „Zoil”. Potwierdza się teza, że z wkurzenia powstają najciekawsze rzeczy.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Od strony literackiej „Время N” kontynuuje wątki podjęte przez Griebienszczikowa na płytach „Архангельск” Akwarium i solowej „Соль”, co każe upatrywać w niej – i potwierdza to w pewnym sensie w wywiadach także sam Boris Borisowicz – trzecią (i prawdopodobnie ostatnią) część cyklu. Rosjanin śpiewa więc głównie, jak i poprzednio, o kondycji współczesnego świata, o jego mrocznej stronie i samotności człowieka takiego, jak on sam – czytaj: idealisty i pacyfisty, odrzucającego przemoc nie tylko w stosunkach międzyludzkich, ale również w relacjach pomiędzy krajami (vide Rosja kontra Ukraina). Griebienszczikow nigdy nie bał się wyrażania własnego zdania i robi to także dzisiaj, mimo że może się to spotkać z niezadowoleniem ze strony władz.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Na nową płytę Dave Matthews Band trzeba było czekać długich 6 lat. Opłacało się jednak, ponieważ grupa po raz kolejny pokazała, że nie ma sobie równych w tworzeniu niebanalnych, aczkolwiek melodyjnych utworów. Choć nie znajdziemy tu przebojów na miarę „Funny the Way it is”, to zespół wciąż posiada w sobie pasję i radość, jaką daje mu wspólne granie. Debiut na szczycie zestawienia Billboardu nie dziwi, nawet jeśli w przypadku tego zespołu to standard („Come Tomorrow” to siódma z rzędu płyta Dave Matthew Band, która to osiągnęła, co stawia go w sytuacji absolutnie wyjątkowej, ponieważ nikomu wcześniej się to nie udało).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dawid Podsiadło to unikat na rodzimej scenie. Potrafi swoją twórczością porwać tłumy, pozostając przy tym kumplem z sąsiedztwa, nie gwiazdorem zapełniającym cztery razy pod rząd warszawski Torwar. Czego by się nie tknął, zamienia się w złoto. „Małomiasteczkowy” jest tego kolejnym dowodem. Płyta po brzegi wypełniona jest potencjalnymi przebojami, które na długo zostają w głowie (ja wciąż bezwiednie nucę „Nie ma fal”). Do tego, poza atrakcyjną warstwą muzyczną, zwracają uwagę inteligentne teksty, dalekie od standardowej grafomanii, prezentowanej przez rodzime gwiazdy popu. |