Paolo Sorrentino, po „Boskim”, biograficznej opowieści o Giulio Andreottim ponownie kręci film o włoskim polityku. Tym razem na cel bierze tego najważniejszego, najgłośniejszego – samego Silvio Berlusconiego. „Oni” nie jest jednak opowieścią biograficzną – to raczej smutne spojrzenie na współczesny świat włoskiej polityki (o czym świadczy choćby sam tytuł), czy nawet szerzej – na obecną sytuację społeczną w tym kraju.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Berlusconi (ani razu nie wymieniony z nazwiska, nazywany po prostu Silviem, ale wiadomo oczywiście o kogo chodzi) akurat odpoczywa od rządzenia - to jeden z tych okresów, w których został odsunięty od władzy. Oczywiście planuje powrót w chwale (który to już raz), oczywiście też nikt nie wierzy w to, że to już emerytura i każdy, kto chce zrobić karierę, pragnie się jakoś pod Silvio podczepić. Taką osobą jest młody Sergio Morra, działający sprawnie na gruncie lokalnym, ale pragnący czegoś więcej. Stolicy. Europy. Większej władzy, większych przywilejów. To z jego punktu widzenia z początku patrzymy na głównego bohatera filmu (Berlusconi nie pojawia się przez pierwsze kilkadziesiąt minut), to jego podchody są początkowym tematem filmu. Jak pragnie na siebie zwrócić uwagę Sergio? Organizuje ekipę kilkudziesięciu pięknych młodych kobiet i rozpoczyna cykl szalonych imprez w okolicach willi byłego (i przyszłego) premiera. Przynęta chwyta, ale ostateczny efekt nie będzie taki, jakiego by oczekiwał Morra... Film Sorrentino można czytać na kilku poziomach. Najbardziej oczywista to ukazanie wizerunku i motywacji samego Berlusconiego. Z jednej strony mamy do czynienia z postacią nie pozbawioną pewnego specyficznego uroku (czemu sprzyja powierzenie roli Tony′emu Servillo), mimo nie tajenia kryminalnych powiązań bohatera. Ale Sorrentino próbuje mit Berlusconiego obalać - z jednej strony ukazując go po prostu jako zdolnego sprzedawcę, pozbawionego głębszych motywacji czy idei, z drugiej strony podkreślając żałosność bohatera po siedemdziesiątce, rozpaczliwie próbującego ukrywać swój wiek i starającego się kontynuować miłosne podboje, nie mając jednak już takiego wzięcia jak dawniej - co najlepiej zostaje ukazane w scenie, w której młoda dziewczyna mówi, że jest on na swój sposób szarmancki, ale w życiu nie pójdzie do z nim do łóżka, bo jego oddech przypomina jej oddech jej dziadka, jest oddechem starego człowieka... Co więc powoduje, że ten żałosny człowiek wciąż potrafi przekonywać do siebie wyborców? Sorrentino zrzuca to na specyfikę całej włoskiej sceny politycznej, przesiąkniętej korupcją, nepotyzmem, szemranymi kontaktami i biznesami, co obywatele postrzegają już jako coś zupełnie normalnego. Osobną rolę grają w tym ogłupiające media, ale najważniejszy jest po prostu brak innego wyboru. Włoska polityka oprta jest na trzech podstawach - pragnieniu władzy, pragnieniu pieniędzy i seksu (sceny orgiastycznych imprez obejmuję niemałe fragmenty filmu - i jest w tym nieco reżyserskiej perwersji)), nie ma tu miejsca na idee, czy wizje. W takich warunkach to właśnie najsprawniejsi sprzedawcy triumfują. Film do polskich kin wszedł w nieco skróconej, prawie trzygodzinnej wersji (oryginalnie miał być podzielony na dwa dwugodzinne obrazy), co skutkuje pewną skrótowością niektórych wątków. Mimo tego pozostaje ciekawym obrazem współczesnej postpolityki, w której i nieco skojarzeń z naszą rodziną sceną polityczną możemy spokojnie znaleźć.
Tytuł: Oni Tytuł oryginalny: Loro Data premiery: 28 grudnia 2018 Rok produkcji: 2018 Kraj produkcji: Francja, Włochy Czas trwania: 151 min Gatunek: biograficzny Ekstrakt: 70% |