Gdy w rodzinie pojawia się dziecko, świat wywraca się do góry nogami. A teraz wyobraźcie sobie, że rodzicem jest superbohaterka. O takiej sytuacji opowiada sto pięćdziesiąty szósty tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela „Spider-Woman: Zmiana tempa”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Spider-Woman nie jest pierwszą superbohaterką, która zaszła w ciążę. Weźmy chociaż Fantastyczną Czwórkę – państwo Richards dorobili się przecież dwóch pociech. Jakby tego było mało Scarlet Witch z Avengers zwizualizowała sobie potomstwo, które miało narodzić się ze związku z androidem Visionem, co miało opłakane skutki dla całego uniwersum Marvela. Niemniej same problemy, jakie wynikały z wychowywania dziecka przez trykociarzy, czy nawet niedyspozycja pań w wyniku zajścia w ciążę, były spychane na dalszy plan i w zasadzie przechodzono nad nimi do porządku dziennego. Sytuację tę zmienił scenarzysta Dennis Hopless, prywatnie ojciec bliźniaczek. Swoje doświadczenia młodego ojca postanowił przelać na papier. Zdecydował, że szczęśliwą mamą zostanie Spider-Woman. Kobieta, o której życiu prywatnym nigdy za dużo się nie mówiło. Dawało to spore pole do manewrów, ponieważ trzeba było wymyślić je na nowo. Co ciekawe, o tym, że w zasadzie nie znamy Jessiki Drew, która przecież jest z nami niemal od zawsze (bo od 1977 roku), odkrywamy dopiero po lekturze „Zmiany tempa”. Dowiadujemy się, że Spider-Woman jest w ostatnim miesiącu ciąży. Nie wiemy kim jest szczęśliwy tatuś, ale nie należy jej o to pytać (o czym przekonał się Tony Stark, który naraził się za stwierdzenie: „ale wiesz, kto jest ojcem”). Choć wydatny brzuch, zmęczenie i nudności, skutecznie zniechęcają superbohaterkę do działania, nie chce się pogodzić z tym, że nie może fikać koziołków, jak kiedyś. Na domiar złego, odwiedzając międzygalaktyczny szpital położniczy, który poleciła jej Kapitan Marvel, wplątuje się w niebezpieczną aferę, zgotowaną przez wojowniczych przedstawicieli rasy Skrulli. Hopeless na pewno dokonał małej rewolucji w świecie komiksu superbohaterskiego, wprowadzając więcej naturalistycznych obrazków, związanych z ciążą, porodem i pierwszych tygodni z maleństwem na ramieniu. Złamał szablon, w którym dzieci stanowią uroczy dodatek do trykociarzy. Pokazał, że nawet w świecie zamaskowanych stróżów prawa, kiedy urodzi się dziecko, to ono jest najważniejsze i potrafi bardziej dać w kość, niż batalia z armią Ultronów. Jednocześnie zadbał o to, by scenariusz był zwarty i szybki, a przy tym sprawnie miesza dramatyzm z elementami komediowymi. Pomaga mu w tym lekka kreska Javiera Rodrigueza. Nie jest on może wybitnym rysownikiem, ale jego styl jest przyjemny w odbiorze, a stosowane przez niego uproszczenia, czy wtręty kreskówkowe nie są irytujące. Jedyne, czego się czepiam, to stroju Spider-Woman, który przypomina ten, który niegdyś należał do Firestar z New Warriors. Ja wiem, że chodziło o jego unowocześnienie, ale ten stary wyglądał całkiem fajnie i ja bym go aż tak bardzo nie zmieniał. Nie oszukujmy się, to że mamy do czynienia z odważniejszym potraktowaniem rodzicielstwa, nie czynie ze „Zmiany tempa” pozycji wybitnej. Niemniej jest to bardzo przyjemna lektura, która wciąga i szybko się ją czyta. Dodatkowo wszyscy, którzy mają za sobą doświadczenie opiekowania się swoimi sukcesorami na pewno momentami uśmiechną się do siebie, odnajdując znajome sytuacje. A ci, którzy tego nie znają… i tak nie zrozumieją.
Tytuł: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #156: Spider-Woman - Zmiana tempa Data wydania: 14 listopada 2018 Cena: 39,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 70% |