powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CLXXXIII)
styczeń-luty 2019

Nie ma łatwych dróg
Robert M. Wegner ‹Każde martwe marzenie. Opowieści z meekhańskiego pogranicza›
„Każde martwe marzenie” Roberta M. Wegnera, długo wyczekiwany piąty tom „Opowieści z meekhańskiego pogranicza”, nie rozczaruje fanów cyklu.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Opowieści z meekhańskiego pogranicza” to jeden z najlepszych cykli fantastycznych, jakie ukazały się w Polsce w ostatnich latach. Plejada barwnych postaci, przyjemny styl, intrygujące pomysły i – przede wszystkim – nakreślony z ogromnym rozmachem świat przedstawiony, sprawiły, że Wegner już pierwszym zbiorem opowiadań zdobył serca tysięcy czytelników. W kolejnych częściach serii autor łatwo podtrzymywał zainteresowanie swoich fanów, po części zapewne dlatego, że Meekhan i jego pogranicza to tereny ogromnie zróżnicowane. I o ile w przypadku większości długich cykli w pewnym momencie zaczyna się obserwować tendencję zniżkową, o tyle każdy tom „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” utrzymuje podobny poziom. „Każde martwe marzenie” jest równie dobre jak poprzednie części – a pod pewnymi względami nawet lepsze.
W tym tomie losy bohaterów pochodzących z różnych zakątków świata splatają się coraz mocniej. Słynne Czerwone Szóstki usiłują odkryć, co wprawiło w furię pewną boginię, a ich ścieżka krzyżuje się ze ścieżką Altsina, portowego złodziejaszka, który wszedł w nieco zbyt bliskie konszachty z bogiem wojny. Deana d’Kellean została obwołana wybranką Agara, władczynią pustynnego księstwa, rozdartego przez bunt niewolników. Deana, by chronić ludzi, pokładających w niej nadzieję, zmuszona jest do ruszenia na wojnę przeciwko współwyznawcom, którzy mieli naprawdę dobre powody do rozpoczęcia walki. Czaardan słynnego Laskolnyka trafia na tereny działań wojennych, a los rzuca ich i do obozów niewolników, i przed oblicze Pani Płomienia. Wszystkie poczynania śmiertelnych ludzi zdają się jednak mało ważne wobec gier prowadzonych przez bogów. Wątki rozpoczęte w poprzednich tomach łączą się i zaczyna się z nich wyłaniać spójny obraz, a czytelnicy dostają odpowiedzi na kilka pytań. Zwłaszcza tych, które dotyczyły mającej miejsce wiele lat wcześniej wojny bogów.
Uporządkowanie tak wielu linii fabularnych to nie lada wyzwanie i trzeba przyznać, że Wegner sprostał mu po mistrzowsku. W tym tomie pojawiają się wszyscy bohaterowie z poprzednich części, mimo tego autorowi udaje się uniknąć wrażenia chaosu, gdy przeskakuje pomiędzy poszczególnymi scenami. Świetnym zabiegiem było tu wprowadzenie cesarza Meekhanu, wysłuchującego raportów w sercu Imperium – a cesarza żywo interesują wszystkie wydarzenia, w które mieszają się znane nam postacie. Pozwoliło to uporządkować wątki i ułatwia czytelnikowi odnalezienie się w świecie. Wprowadza także nową, interesującą perspektywę i pozwala lepiej poznać „właściwy Meekhan” – do tej pory bowiem akcja, zgodne z nazwą serii, toczyła się głównie na pograniczach.
Twórczość Wegnera łatwo pokochać zarówno za kreację bohaterów, jak i rozbudowane, drobiazgowo przemyślane uniwersum. Postacie z tomu na tom zmieniają się, rozwijają, coraz mocniej wplątują w rozgrywki bogów i stają przed trudnymi wyborami. I o ile na początku nie wszystkie postacie wzbudzały moją sympatię, o tyle w piątym tomie kreację każdego ważniejszego bohatera uważam za udaną i każdego na swój sposób lubię. W „Każdym martwym marzeniu” mamy okazję poznać ich jeszcze lepiej i przekonać się, jak daleką drogę przeszli. Najbardziej widać to chyba w przypadku Altsina, którego poznaliśmy jako drobnego oszusta, i Deany, pustynnej wojowniczki. Teraz Altsin dysponuje nieprawdopodobną mocą i wiedzą, a Deana stoi na czele armii. Armii – dodajmy – którą ma poprowadzić przeciwko niewolnikom, choć ci są jej braćmi w wierze, a sama kobieta nie uważa niewolnictwa za słuszne. Bohaterowie Wegnera są rzucani w sytuacje, w których właściwie nie istnieje dobre wyjście, a autorowi udało się dokonać trudnej sztuki: czasem czytelnik sam nie wie, której stronie konfliktu kibicować. Podobnie jak w poprzednich częściach pisarz świetnie pokazuje także uniwersum. Plastycznie opisuje obszary z różnych części świata, kreuje społeczeństwa, religie, obyczaje, kulturę. Świat Meekhanu żyje – i zachwyca.
Co jeszcze zasługiwałoby na szczególną uwagę? Podobnie jak w poprzednich tomach, autorowi świetnie wychodzi prowadzenie konfliktów zbrojnych. Ich przyczyny, przebieg, plany snute przez dowódców, zastawiane pułapki, szykowane fortele – wszystko wypada wiarygodnie, a przy tym nie nudzi czytelnika nawet niezbyt zainteresowanego militariami.
Na „Każde martwe marzenie” warto było czekać. I jedyne, co mnie smuci to fakt, że pewnie tomu szóstego możemy spodziewać się dopiero za kolejne trzy lata. Fanów Wegnera do lektury na pewno zachęcać nie trzeba, a ci, którzy lubią fantasy i książek autora jeszcze nie znają, koniecznie powinni po nie sięgnąć.



Tytuł: Każde martwe marzenie. Opowieści z meekhańskiego pogranicza
Data wydania: 28 listopada 2018
Wydawca: Powergraph
ISBN: 978-83-64384-86-8
Format: 744s. 135×205mm; oprawa twarda
Cena: 49,–
Gatunek: fantastyka
Wyszukaj w: MadBooks.pl
Wyszukaj w: Selkar.pl
Wyszukaj w
:
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

31
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.