W kinie na pewno prezentował się jeszcze lepiej. Ale i na małym ekranie z płyty DVD może się podobać. Tym bardziej że „Venom” Rubena Fleischera to – przynajmniej w niektórych miejscach – zmuszająca do refleksji nawalanka, na dodatek udanie implementująca do opowieści superbohaterskiej elementy horroru fantastyczno-naukowego.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ten film – przynajmniej od strony wizualnej – powinien spodobać się wielbicielom Hansa Rudolfa Gigera. Pojawiające się w nim ksenomorfy przypominają bowiem zarówno kosmitów z serii o „Obcym”, jak i z „Gatunku”. Z tym drugim cyklem – a zwłaszcza z jego częścią pierwszą – mają też miejscami bardzo podobną fabułę. I jeszcze jeden wspólny mianownik. W obrazie Rogera Donaldsona z 1995 roku młodą Sil zagrała niespełna piętnastoletnia Michelle Williams, która w „Venomie” wcieliła się w narzeczoną głównego bohatera, Anne Weying, i również na moment przeistoczyła się w postać nie z tego świata (bardzo seksowną zresztą). „Venom” to kolejna ekranizacja komiksu Marvela, pod którą tym razem podpisał się Ruben Fleischer („Zombieland”, „Gangster Squad: Pogromcy mafii”). Scenariusz oparto na dość wiekowej, bo liczącej sobie już ćwierć wieku, obrazkowej miniserii „Lethal Protection”, przy okazji wprowadzając nieco zmian, co nie spodobało się ortodoksyjnym fanom tytułowego bohatera. Zrobiono to jednak między innymi po to, by uczynić go nieco bardziej znośnym dla rodziców, którzy mogliby mieć wątpliwości, czy pozwolić oglądać ten zaskakująco makabryczny w paru momentach obraz swoim nastoletnim dzieciom. Ucywilizowaniu Venoma służą też dowcipne dialogi i monologi wewnętrzne – bo jak inaczej to nazwać? – prowadzone przez potwora z jego ludzkim żywicielem, Eddiem Brockiem. Brock (w tej roli Tom Hardy, znany chociażby z „ Dunkierki”) to niezależny dziennikarz śledczy, który w nie do końca uczciwy sposób odkrywa machlojki Carltona Drake’a (gra go Pakistańczyk Riz Ahmed), potentata na rynku farmaceutycznym, który marzy również o… podboju kosmosu. Jedna z jego powracających na Ziemię rakiet transportuje na pokładzie istoty z Kosmosu. Przy lądowaniu statek rozbija się w Azji i jedna z nich wydostaje się na wolność; pozostałe trafiają do laboratorium Drake’a w San Francisco, gdzie wykorzystywane są do eksperymentów na ludziach. Jak to często w takich sytuacjach bywa, splot okoliczności sprawia, że badania wymykają się spod kontroli, a obca forma życia łączy się z Brockiem. I nie jest to wcale, przynajmniej początkowo, symbioza pokojowa. Choć z czasem, gdy wszystkim daje się we znaki drugi symbiont (ten, który uciekł po katastrofie), Eddie i Venom muszą się dogadać. To znaczy nie muszą, ale zdecydowanie lepiej byłoby dla ludzkości, gdyby się jednak dogadali. Obraz Fleischera opowiada jednak nie tylko o tym, jak trudne może być porozumienie z Obcymi, kiedy już przylecą na Ziemię; przede wszystkim jest widowiskowym kinem akcji z elementami horroru science fiction. Scenariuszowo mało odkrywczym, ale wizualnie zapierającym dech w piersiach. Szkoda tylko, że wydanie DVD obligatoryjnie zmusza widza do oglądania wersji z dubbingiem. Na pewno nie rekompensują tego bonusy w postaci dwóch teledysków (w tym Eminema) i zapowiedzi nowego, animowanego Spider-Mana. Pocieszeniem jest za to zapowiedź ciągu dalszego, w którym jako główny adwersarz Brocka pojawi się zapewne – wzorowany na Hannibalu Lecterze – Cletus Kasady ( Woody Harrelson).
Tytuł: Venom Data premiery: 13 lutego 2019 Rok produkcji: 2018 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 112 minut Gatunek: akcja, groza / horror, SF EAN: 5903570074042 Ekstrakt: 70% |