Czyli jak wykorzystać panienki lekkich obyczajów ku uciesze rozbrykanej gawiedzi.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dziś drugi kadr z „Fałszywego króla”. Co ciekawe, znowu dotyczący stacjonarnych rowerów, aczkolwiek tym razem bardziej klasycznych, bo dwukołowych. Jest ich widać cztery sztuki, z tym że nie służą one ćwiczeniom, a raczej uciesze gawiedzi, zgromadzonej w zaimprowizowanym kasynie. Na siodełkach rowerów zasiadają bowiem roznegliżowane panie, odziane w falbankową bieliznę oraz kapelusze, zaś leniwe naciskanie stopami na pedały służy nie tyle wyrobieniu mięśni nóg u niewiast, ile napędzaniu słabo akurat widocznych blaszanych rowerzystów, przesuwających się po zabawkowym torze wyścigowym. Widok jest uroczy, acz niestety pozbawiony sensu. Po pierwsze – bo w założeniu miały to być chyba wyścigi hazardowe, tj. umożliwiające obstawianie faworytek, panie natomiast kręcą pedałami z werwą śmiertelnie znudzonych, zniechęconych do życia i zmordowanych matron. Co z góry przekreśla ideę „wyścigu”. Po drugie – bo w chwili policyjnego nalotu obsługa kasyna odwraca blat zielonym suknem do góry, dzięki czemu widać, że blat nie ma absolutnie żadnego połączenia z bicyklistkami. Co oznacza, że pedałują one sobie a muzom. Pomysł z rowerami był więc sympatyczny, ale ostatecznie wyszła z tego dziwna wydmuszka. Tak na marginesie – sekwencja nalotu jest przednia, bo kasyno zostaje w pół minuty przerobione na elegancki salon. Nic to, że miska na owoce jest w rzeczywistości kołem do ruletki, a wyłożone na niej owoce są woskowymi kolorowankami przyklejonymi do papierowej tacy. Notabene scena jest warta z jeszcze jednego względu – pojawia się w niej zaczynający swoją aktorską karierę Bob Hoskins (oczywiście – żeby nie było niedomówień – nie jako kobieta, a jako policjant). |